Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewidzialna

Czy ja kiedykolwiek będę normalna?

Polecane posty

Gość jakbym czytala o sobie....
ja tez dzieki bo widze ze moge z Toba porozmawiac i wiem ze mnie zrozumiesz,bo jakos inni nie widza problemu-a dokladnie sie zachowuje jak Ty jakmoj mnie pyta co jadlam to standartowo odpowiadam-jogurt z otrebami i....tez juz smieje ale co tam..tez nie potrafie jesc i najlepszya recepta na moje szczescie jest.....nic nie jedzenie.bo ja nie umiem jesc normalnie bo zaraz sie rzucam na jedzenie a jak nie jem to potrafie sie trzymac i byc szczesliwa-serio!ale wystarczy maly okruszek i.......reakcja lancuchowa....zw.z wpieprzaniem wszystkiego co znajde:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
jakbym czytala o sobie.... tylko ze my z naszym uzależnieniem mamy gorzej... oni zeby przestac, mogą nie brac, nie pic, nie palic.. my musimy jesc... :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
jakbym czytala o sobie.... "najlepszya recepta na moje szczescie jest.....nic nie jedzenie.bo ja nie umiem jesc normalnie bo zaraz sie rzucam na jedzenie a jak nie jem to potrafie sie trzymac i byc szczesliwa".. no dokladnie, mam identycznie.. jesli jem to co sobie zaplanowalam to jest dobrze, a wystarczy, ze zjem o jeden kęs więcej, wedy juz samo leci.. jak lawina... a ja nie umiem tego pochamować.. dopiero potem czuję sie tak, jakby mnie ta lawina przywalila i nie moge sie ruszac.. doslownie.. bo tak mnie wszystko boli od jeszczenie.. zarówno fizycznie jak i psychicznie.. nie wiem co bardziej.. ale bardziej chyba boli psychicznie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie....
no dokladnie!i czuje sie brzydka,odpychajaca i taka bleeeeeeeeeeee a jak zjadam zaplanowane rzeczy i nic poza tym i trzymam sie ostro moich postanowiem to....jestem szczesliwa na maksa i wszystko dookla jest piekne,latwe i.......az chce mi sie zyc i robic wiele wiele rzeczy:):) natomiast w druga strone to....szkoda gadac..czarno..czarno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam te historie..
kiedys chcialam umrzec.. wiec nie jadlam.. bylam taka samotna i bezduszna jednoczsnie. teraz mam jego, chce zyc dla niego ale ta choroba powoli mnie zjada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
jakbym czytala o sobie.... eh.. dziwne to i glupie... kiedy jemy malo wydaje nam sie ze mozemy wszystko.. ze jesetesmy piękne, wspaniale, atrakcyjne... a kiedy jemy duzo.... to masz racje, szkoda gadac... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
znam te historie.. ja wlasnie tez zyje teraz dla mojego chlopaka... to dla niego staram sie byc normalna, nie miec humorów, zmiennych nastrojów... staram sie byc przy nim radosna i szczesliwa, zeby wiedzial, ze go doceniam i ze lubie spędzac z nim czas..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie...
>>>niewidzialna no to w takim razie jesli juz sie zdiagnozowalysmy to...moze zacznijmy cos ze soba robic-niech to nie bede wielkie kroki ale male kroczki ktore pozwola nam byc kiedys "normalnymi" szczesliwymi dzeiwczynami;)kurcze!!!!!przeciez nie jestesmy az takie zle,niedobre i beeeee!!!!jestesmy fajnymi babkami,ktorym nic do szczescia nie brakuje oprocz...wiary w siebie i swoje piekno i to zew.i to wew.(o kurcze teraz to napisalam jak stara baba;)kochamy i jestesmy kochane a chyba to jest w zyciu najwazniejsze:):) moze razem nam sie jakos uda to osiagnac...moze wspolne motywacje...zdawanie relacji z minionego dnia-gdzie bedziemy mogly sie poskarzyc,pochwalic....poprzeklinac na sama siebie;)czy....po prostu pogadac cos pomoze??? jak myslisz.....moze to bedzie nam pomocne???? wiesz co......chcialam CI podziekowac za zalozenie tego topiku bo latwiej jest..gdy wiesz ze nie jestes sama i ktos tez tak ma(moze zabrzmialo to troche zlosliwie-nie o to mi chodzilo)i ze ktos potrafi zrozumiec to chore "zboczenie jedzeniowe" pozdrawiam Cie i 3maj sie cieplutko.....zobaczysz kiedys damy rade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam te historie
dziolszki dzieki bardzo za te konwersacje.. czuje sie mniej osamotniona chociaz to moze tak glupkowato brzmiec. ten problem jedzenia dotyczy wielu z nas..ale ja postanowilam stawic temu czolo i moj chlopak mnie wspiera. kocham go za to. zycze wam powodzenia i duzo szczescia. buzki:) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
jakbym czytala o sobie... dziekuje Ci za to wsparcie.. masz racje, milo jest nie byc samemu ze swoim problemem i muc z kims jeszcze o nim pogadac, z kims kto zrozumie, a nie bedzie uwazal, ze przesadzamy i ze to zaden problem..... Dla wielu ludzi nasz problem, jest po prostu glupi... jak mowilam kiedys mojemu chlopakowi, ze nie moge przestac jesc, to on powiedzial, to dobrze, przeciez to nic zlego.... (eh... :()... a jak mu mowilam, ze mam ochote na cos slodkiego, ale nie moge.. to on, zebym sobie zjadla batonika i sie tym nie przejmowala (ale jak ja sie mam nie przejmowac, jak wiem, ze na jednym by sie nie skonczylo..... albo zadne batonik.. albo 10 batonikow......) Ja bede walczyc o moją normalnosc i mam nadzieje, ze kiedys mi sie uda... i wierze, ze Tobie tez :) "kochamy i jestesmy kochane a chyba to jest w zyciu najwazniejsze"... no wlasnie.. czasem staram sie byc szczesliwa dl mojego chlopaka, zeby nie musial patrzec na moj smutek.. przeciez to najwazniejsze, ze mamy kogos komu sie podobamy... ja juz powoli tez zaczynam sie podobac sama sobie, tylko do holery, czemu nie umiem przestac sie odchudzac... Dobry pomysl, z tym zdawaniem relacji z kazdego dnia :) moze wtedy uda nam sie wspolnie malo jesc, a przez to bedziemy szczesliwe... a moze któregos dnia w koncu zaczniemy normalnie jesc... Mozemy tez jak czujemy ze zbliza sie atak jedzenia, robic cos innego, wyjsc z domu, spotkac sie z kims, zeby nie myslec o jedzeniu.. a jak juz zaczniemy jesc, to starajmy sie z calych sil, wtedy przestac.... Ja wtedy podczas ataku, nie mysle.. po prostu jem, a dopiero potem zaczynam myslec, po co ja to robilam.. ale teraz bede starac sie powiedziec "stop"... i przestane.... bede takim "alkohlokiem", ktory po jednym piwie bedzie musial powiedziec "dosc".... Nie dziekuj mi za zalozenie tego topicu.. bardziej zalozylam go sama dla siebie i oczekiwalam, ze ktos mi powie, da gotową rade co zrobic aby normalnie jesc.. ale widze, ze osoby, ktore nie przezyly tego, nie mają pojęcia o czym ja mowie.... Teraz sie ciesze ze tu jestes i ze razem mozemy sie wspierac.. moze kiedys wejdzie tu osoba, ktora przezyla to samo i powie nam jak stala sie w koncu "normalna".... Ja on dzis pije tylko wode przez 3 dni.. musze sie oczyścic w tego wszystkiego.. ale bardziej chodzi mi o oczyszczenie duszy.... :( a potem bede jesc malo......... i bede zdawac relacje.. Ciebie prosze o to samo... pozdrawiam i dziekuje... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
znam te historie fajnie ze Twoj chlopak Cie wspiera :) to bardzo wazne i napewno Ci pomoze :) moj mnie nie wspiera, bo do konca nie rozumie mojego problemu.. tlumaczylam mu go juz, ale on po prostu nie rozumie wiec dalam sobie spokoj.. a teraz wystarcza im to, ze on po prostu jest ze mną i nie musze mu mowic i zwierzac sie z tego problemu... bo jeszcze bardziej mine to potem wkurza, ze on nie rozumie, a przeciez nie moge wymagac od niego zeby zrozumial, bo to dosc trude.. 3maj sie, mam nadzieje, ze Tobie sie uda..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
nie sadzialma ,że kotś z takim problemem jak mój się znajdzie!!! to straszne , ale też sie z tym problemem borykam już kilka ładnych mieisęcy, wcześniej był tylko problem ze słodkościami, bo tylko na nie miałam niewyczeroany apetyt... a teraz? pytanie ile jeszcze ważycie bo ja za mało i to zwraca uwagę innych, czasem przybedzie mi ze 2kg to wyglądam w miare ale i tak z niedowagą. dziś kolejny dzień, ranek kiedy jem jem jem jestem sama w domu brat w szkole rodzice za granicą chłopak w domu od przyjaciół się często dogradzam bo ja się im tu pokazać skoro TYLE dziś zjadałam i mam odraze do siebie? nie wymiotuję, nie potrafię, może to i dobrze? źle mi, baaaardzoooooo mama męczy, wypytuje przez gg co jadłam ,kiedy ostatnio obiad lub mięso? brat pyta, chłopak...ale nikt nawet nie podejżewa co ze mną nie tak....mama=bo się jej przyznałam ale że jest daleko nie może mnie kontrolować i bliscy przyjaciele ale ich też łatwo okłamać, zresztą każdy ma swoje problemy. czasem myślę o samobójtwie, bo mam dość tej obsesji i takiego życie, czuję się zła, głupia, pusta...choć Ci co mnie znają uważają za duszę towarzytwa, wesołą, mądrą... mam dość pozdrawiam was kochane 🌻 i dziękuję za poczucie, że jest ktoś 'taki jak ja' i życzę szczęścia, czy mogę się do Was przyłączyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
niewidzialna--->gratuluje optymizmu i trzymam kciuki za Was wszystkie!!!bo dla mnie nie ma nadzieji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
zielonka witaj.. oczywiscie, ze mozesz sie przyłączyc... chcialabym powiedziec, ze im wiecej nas tym lepiej, ale tak nie jest... w naszym przypadku im wiecej tym gorzej... :( przykro mi bardzo, ze dotyczy to takze Ciebie... :( Widze, ze Ty raczej jestes na początku tego wszystkiego, a przynajmniej tak mi sie wydaje... Ja z moim problemem borykam sie juz pare lat... okolo 3 lat....... Wtedy to wszystko się zaczelo.. przechodzilam przez rozne etapy... teraz u mnie jest lepiej, bo akceptuje siebie (staram sie), przestalam sie nienawidzic (staram sie) i zaczynam lubiec innych ludzi (a kiedys ich nienawidzilam za to, ze są zdrowi, piękni i mądrzy...). Teraz juz nie zazdrosze innym ludziom tego jak wyglądają.. wiem, ze ja tez nie wyglądam źle........ Ale ten topic napisalam dlatego, ze czuje ze to wszystok wraca... wraca moja nieakcetpacja siebie, moja nienawisc do siebie i swiata.... wraca depresja... :( nie chce zeby to wszystko wrocilo i dlatego staram sie walczyc.. staram sie byc silna... i staram sie byc optymistką, zeby normalnie zyc, no prawie normalnie, tak jak udawalo mi sie przez ostatnie pare miesiecy... Ja nie mam niedowagi.. waze normalnie... ale dla mnie za duzo......... :( ciągle za duzo..... raz udalo mi sie wyglądac tak jak chcialam, ale wszystko zepsulam, bo znow zaczęłam jesc........ :( Dobrze, ze nie wymiotujesz.. bardzo dobrze... ja przestalam, bo to mi nic nie dawalo, i tak nie umialam zwymiotowac wszystkiego... wiec po co.... Ja na oczątku tez udawalam przed wszystkimi, ze wszystko jest w porządku.. ale potem juz nie moglam.. zaczęłam sie odgradzac od ludzi.. zaczełam przebywac sama.. stracilam przyjaciolkę, bo bylam dla niej nie mila.. dla wszystkich bylam niemila...... i zostalam sama... na szczescie caly czas byl przy mnie moj chlopak... Moi rodzice mysla, ze u mnie juz jest wszystko dobrze... ze moja choroba sie skonczyla.. ze jestem zdrowa... ale to ze nie wymiotuje nie znaczy ze jestem zdrowa.. mam chory umysl... :( Rodzice czasem mi mowią, ze za duzo jem... i nie wiedzą jak bardzo mnie to boli.. jak ranią mnie ich slowa.... :(, ale nic chce im mowic, ze nadal jestem chora... niech przynajmniej oni ten horror mojego zycia maja za soba... chlopakowi tez juz nic nie mowie.. za duzo przeze mnie wycierpial..... niech on tez bedzie szczesliwy... ja tez sie stalam byc szczesliwa... i potrafie... ale znow dzieje sie cos ze mną nie tak.. wiem jednak, ze jak uda mi sie dzis malo zjesc, to jutro poczuje sie lepiej.. jutro tez mi sie uda i tak caly czas.. az w koncu znowu bede szczesliwa... "Juz sama droga na szczyt wystarczy by zapelnic serce czlowieka".. tak jest... kiedys myslalam, ze bede szczesliwa tylko wtedy jak bede chuda... ale kiedy jadlam malo.. wcale nie zauwazylam ze chudne, to i tak bylam szczesliwa, bo robilam to co chcialam..... pewnego dnia zauwazylam, ze wygladam super, tak jak chcialam i bylo mi dobrze.... Co do samobójstwa.. tez chcialam.. próbowalam.. cięłam sie zyletką, ale nie umialam sie zabic.. teraz mam tylklo blizny na rękach... chcialam przestac istniec.. zasnąc i się rozpłynąc i nic nie czuc... Ale udalo mi sie wygrac z moja depresja... udalo mi sie i teraz wiem, ze tez mi sie uda...! wiem to... I Tobie tez sie uda.. i Nam wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam te historie
czesc dziewczyny:) pewnie, w miare mozliwosci bede zdawac relacje z przebiegu tego co sie ze mna dzieje.pytaszile waze.. szczerze nie wiem, ale nie wygladam juz jak wieszakod 6 miesiecy. to dzieki mojemu chlopakowi. ale przyznam sie szczerze , ze niebardzo mi sie to podoba, znow czuje sie gruba chociaz on powtarza mi, ze nie jestem, ze wygladam wreszcie jak kobieta. to juz jest po prostu obsesja.. boje sie wracac do polski, wiem zew kazdej chwili to moze wrocic.. i znow te pieprzone wyrzuty sumienia... Boze kiedy to sie skonczy?! umre? chcialabym umiec normalnie jesc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
znam te historie "chcialabym umiec normalnie jesc..."... czy myslisz, ze istnieją osoby, ktore mimo iz nie mają juz anokresji, akcetpuja siebie, są szczęsliwe, potrafią NORMALNIE jesc?? Ja nie wiem.. szczeże w to wątpie.. ze mną juz jest o wiele lepiej niz bylo.. ale nadal nie umiem jesc jak inni ludzie.... i wątpię, ze kiedykolwiek mi sie to uda..... w temacie zadalam pytanie... i sądzę , ze nie.... juz nigdy nie bede normlana.. NIGDY nie bede NORMALNIE jesc... :( Moim zdaniem to wszystko skonczy sie wlasnie wtedy jak umrzemy... a jak nie chce zyc tak do konca zycia.. bo to mnie juz wykańcza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam te historie
w ciagu tego pol roku z nim zdarzylo mi sie wymiotowac.. pisalam juz, bylam sama, samiusienka. tak daleko bylo do domu i do niego... wymiotowalam wtedy 3 razy dziennie, sniadanie obiad kolacje... i duzo plakalm.. obiecywalam przeciez , ze wiecej tego nie zrobie. wiedzial , ze nie wymiotuje od zimy kiedy bylam tak bardzo chora i poznalam jego. Od tygodnia chodze przygnebiona, to uczucie grubosci mnie dobija. rozmawialismy o tym, tak bardzo go kocham, nie chce go stracic. moge nie wymiotowac, tak to jedyne co moge zrobic ale wiem na pewno ze juz nigdy nie bede normalnie jadla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
znam te historie nie przeraża Cie ten fakt, ze juz nigdy, nie bedziesz jadla normalnie?? Bo mnie to przeraża strasznie.... Postanowilam isc do psychiatry, do ktorego kiedys chodzilam, ale przestalam, bo poznalam mojego chlopaka i uwazalam, ze juz nie musze chodzic... Zebralam wszystko moje wypowiedzi ktore mu napisalam i pokaze mu.... bo nie mam sily tego od nowa mowic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam te historie
mam przyjaciolke,kiedys jej o tym powiedzialam.. bylam bardzo pijana i zdobylam sie na odwage... powiedziala ze dla niej jestem glupia z tym co robie i nie wierzy mi ze nie potrafie przestac. w sumie chyba gowno ja to obchodzi. ona tez mnie raz przylapala, powiedziala ze albo przestane albo pogada z moimi rodzicami. przestalam na pare dni..moze 5 ale dluzej mi sie nie udalo. pozniej oklamywalam ja ze juz wszystko dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam te historie
czy sie boje? nie, tak samo jak nie balam sie chudnac, pozniej stwierdzilam ze moge nawet zostac anorektyczka. to bylo po tym jak chlopak z ktorym wczesniej chodzilam 8 mies. zabawil sie z inna lalunia.. kochalam go, a nastepny po 3 mies. stwierdzil ze jeste zbednikiem w jego zyciu, ma wystarczajaco rozrywki, pali trawe, hasz itp. na szczescie w pore poznalam obecnego chlopaka.. Ja po prostu nie chce juz nigdy wiecej wymiotowac, ngdy wiecej nie zmuszac sie wkladajac palce do przelyku, zeby te wyruty sumienia powoli zniknely...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam te historie
jestem taka szczesliwa ze go mam i taka nieszczesliwa ze w siebie nie wierze.. myslisz ze nam sie uda? ze ja po powrocie do domu nie zaczne znow wymiotowac? idz to psychiatry jezeli tylko masz taka mozliwosc.mnie po prostu nie stac.. na szczescie on jest moja nadzieja, sila..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
znam te historie Wiesz co, mysle, ze nam sie uda... mam nadzieje i w to wierze...naprawde.. i nie mowie tego aby pocieszyc siebie i Ciebie, ale naprawde wiem, ze sie nam uda......... Ja wymiotowac skonczylam.. i wiem, ze Ty tez skonczysz.. wrocisz do domu i bedzie dobrze. A co do psychaitry, to ide za darmo, tez mnie nie stac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
znam te historie A co do kolezanek, to u mnie tez nikt tego nie rozumial.... rodzice tez nie... Innym ludziom sie po prostu wydaje, ze to tak latwo przestac.. ze jestsmy slabe i uzalamy sie nad sobą.. ale tak nie jest.. Ja juz tego nie chce nikomu mowic (teraz juz nawet chlopakowi), bo kiedys jak mu powiedzialam, ze nienawidze siebie, za swoje cialo, to on powiedzial, zebym przestala sie nad soba uzalac... :( a to wcale nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam ta historie
tak, uda nam sie, musimy tylko bardzo chciec i wierzyc ze potrafimy. ty idz do psychologa a ja mam przeciez jego i nie chce go oklamywac, bede rozmawiac z nim, wiem ze mnie wyslucha i przynajmniej bedzie staral sie zrozumiec.. chociaz wiem ze zarowno dla niego i mojej przyjaciolki to glupie ale on mnie za to nie karci, chce pomoc, sluch i to sie bardzo dla mnie liczy. wiec jeszcze raz zycze ci powodzenia:) dzis jedziemy na pare dni do polski, razem na parodniowe akacje.. w niedziele wracamy a po tygodniu znow musze do polski, studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
znam ta historie Ja tez nie chce okłamywać mojego chlopaka... i nie okłamuje go... gdy mi smutno, pyta dlaczego, ja mowie, ze nie wazne, ze zaraz mi przejdzie, i przechodzi... Moj chlopak tez chcial mi pomóc, ale nie umial... Ale i tak bardzo mi pomoga teraz tym, ze jest po prostu ze mną, ze mnie wspiera, ze wie, kiedy mnie przytulić.. Nie gadamy o moim problem z jedzieniem, ale ja mysle, ze on sie domyśla, ale żadne z nas nie chce o tym gadac.. 3mam za Ciebie kciuki i mam nadzieje, ze po powrocie do polski bedzie dobrze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie....
czesc dziewczyny:) ja tez dzis nic nie jem-mam litr soku grejfrutowego i tak go sobie sacze przez caly dzien:)jestem taka pusta w srodku i czuje sie rewelka jak moge wciagnac na maksa brzuch :)nawet dzis zalozylam bialy top:):) na razie sie trzymam dzielnie ale...mama kupila sliwki i moja ulubiona maslanke pomaranczowa ale nie moge sie skusic nawet na jedna sliwke czy lyczek maslanki bo wiem ze na jednym sie nie skonczy a pozniej to juz poleci.......zawartosc lodowki:(wiec......poki co pije soczek i jestem happy...mam nadzieje ze uda mi sie wytrwac dzis na soku:) jestem dzis pelna pozytywnych mysli-strartuje po raz kolejny ale mam nadzieje ze mi sie ude...kiedys na pewno:) >>>niewidzialna-moj chlopak tez jak cos jem przy nim(co mi sie zadko zdarza-przewaznie wtdey kiedy mam"trans jedzeniowy"i jem wszystko:( i mowi jeszcze jak ci smakuje to jedz na zdrowie-bo nie wie ze jak wpadam w trans to mi wszystko smakuje...slone.slodkie,kwasne...wszystko:()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
jakbym czytala o sobie.... 3mam kciuki zeby Ci sie tym razem udalo :) Ja dzis mialam pic sama wode, ale musze to troche przelozyc, bo w sobote przyjezdza moj chlopak i caly piątek i sobote nie bede nic jadla, zeby miec plaski brzuch, jak on przyjedzie, bo tylko wtedy czuje sie dosc atrakcyjnie gdy jestem nago.. Wiec jeszcze dzis i jutro jem malo, w czwartek jeszcze mniej a w piątek nic... Mi sie dzis udalo :) Wiem, ze to nie koniec dnia, ale ostatni posilek juz zjadlam i nie bede juz szla do kuchni, wiec wiem, ze bedzie dobrze i juz nic nie zjem. Zaraz pojdę pojeździć na rowerku. A wode i tak dzis pije caly czas, zeby się troche oczyścic.. Dzis jestem z siebie zadowolna i szczęslia :) Powodzenia zycze Tobie i dzis i jutro.. Ja staram sie nie jesc nic przy chlopaku... czasem jak juz nie moge wytrzymac z glodu, to zjem chleb chrupki, ale on sie ze mnie smieje, ze to nie chleb.. On przy mnie je normalne... a ja patrze na niego i czasem marze, ze tez bym chciala cos zjesc, ale wiem, ze jak zaczne, to nie skoncze, a nie chce zeby on mnie widzial w moim "transie".... Przewaznie robie to wtedy kiedy jestem sama i nikt nie musi patrzec.. i nie musze sie nikomu tlumaczyc czemu tyle jem.. Mi wtedy tez wszystko smakuje.. i jem wtedy tylko te najbardziej kaloryczne rzeczy.. pizze, frytki, tosty, ser... i inne... no i slodycze... kiedys podczac "transu" staralam sie jesc te malo kaloryczne rzeczy, zeby az tak mi nie zaszkodzilo, ale to nic nie daje.. nadal czulam niedosyt..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie....
a ja w niedziele mam mala rodzinna impreze u rodziny mojego goscia i musze jakos wygladac wiec ja bede(jak tylko dam rade)pic soki do niedzieli zebym mogla ubrac sie w cos fajnego,miec plaski brzuch i czuc sie w swoimi ciele dobrze i ....byc szczesliwa:)tym bardziej ze bedziemy "pod obstrzalem"bo moze zaczniemy ustalac cos w zwiazku z naszym slubem itp.Jak wiadomo na takich spedacj rodzinnych wszystko jest mozliwe. wiesz co,.......ja tez tak mam ze jak jestem pusta to czuje sie bardziej atrakcyjna gdy jestesmy.......hmmmmm.....nadzy;) natomiast gdy mam"transy"to unikam takich sytuacji bo czuje totalny dyskomfort i jest mi zle. dzisiejszy dzien zaliczam do udanych-sok grejfrutowy i.......super uczucie lekkosci:) jutro planuje pic caly dzien sok pomidorowy-litr podziele na 4 porcje po 250 ml-co mi da 4 posilki pozdrawiam i 3maj sie cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
niewidzialna i znma te historie :) witajcie dzis nowy dzien:) nowy i możliwe, że choć na chwilę nam się zapomni o problemie, choć nie sądzę ,żeby mi się udało bo od rana już zjadlam ciacho, wefelka i budyń:(a wiem, że na tym się nie skończy! nie wiem jak Wy potraficie nic nie jeść, ja jeśluiw poludnie wyjde z domu lub jak przychodzi do mnie chłopak, to wtedy owszem, mój chłopak chyba od roku nie widział żebym z nim coś jadła oprócz piwa czy lodów jak gdzieś jeseśmy lub winka w domu...powoli mnie wypytuje czy jadłam dziś obiad jak przychodzi lub śmieje się z mojej miny jak mnie zatytka gdy mama o to pyta przez gg...Boję się bo chciałby ze mną spędzić cały weekend!a to wlicza śniadanie i obiad=kolacji wie ,że nie jadam...Ale ja wpieprzam tyle na śniadanie,że równa się to 1000=1200kcal że poetm cały dzień nic już nie jem tylko ćwicze... Wczoraj byłam u babci, udało mi się ominąć obiad ale ciacha do kawy nie :( boże....kiedyś, opychałam się, fakt byłam ciut' grubsza, ale jaka WOLNA i szczęśliwa, a dziś szczęście = dobry bilans energetyczny wieczorem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
dziewczyny, czy jeśli ominęłybyście głodówkę dla ladnego brzuszka może potem dałybyście sobie radę z opychaniem, ja kiedyś czytałam (i wiem po sobie) że po takim treningu silnej woli lubimy się rozgrzeszyć, rozpieścić , dać sobie nagrode bo jakby nam żal samych samych siebie i dajemy oraganizmowi foryyy...'zjem sobie, a co mi tam ,potem znów pogłoduję" ja wiem, że głodować nie unmiem, od 1,5 roku nie jadam kolacji od 0,5 roku obiadów - tylko te mega śniadania, obżeram się jak prosię-feee .. mam dla Was rade, nie jedzcie przez dziń zbyt dużo błonnika, zjedzcie mniej ale też będzieice miały płaski brzuszek, ja zwykle co ranek mam płaściutki, chyba, że potem sie objem... nowa a już Wam rady daję ;) jakoś dziś jestem weselsza mimo wszystko,ale to straszne, czytając Was 'jakbym czytała o sobie ' trafny nick:) niewidzialna koniecznie pokaż wpisy chłopakowi, Oni potrafią wesprzeć, zmotywować... mój nawet nie wie , że to przez niego...bo jest szczupły a ja nie chciałam mieć grubszych nóg od niego, zreszta zawsze mi one przeszkadzały=z mała szparką międzu udami....a dziś od kolana w górę jest sama wielka dziura...ale dla mnie to mało...ja w sumie mam obsesje na pkcie wymiarów, codziennie, nawet kilka razy sie mierzę i jak moja mama raz wypytywała po co mi ten centymetr a potem już się śmiała 'bo ona musi sie zmierzyc czy 0,5cm nie przybrała' lecz potem już się wściekała... a ja dalej w ukryciu, wszak kłamać jest bardzo łatwo, gdy otoczenie chce wierzyć..... wczoraj zmierzyłam się u babci 50kg w poludnie przy wzroście 172 i wieice co jest najgorsze= że skoro przytyłam te 2 kg to teraz muszę zrzucić 3!i już dietka, może i mi sie uda dziś nic nie zjeść, bo do weekendu aby czuć się atrakcyjnie nago ...muszę schudnąć,aby w pon znów sie poobjadać... matko! któraś z Was pisze, że mieszka z chłopkakiem za granica?czy to Cię nie wspiera?ja jak z kimś jem jest dobrze, ale zwykle jem mniej na pocz,atku to potem i tak znów w ukryciu i jestem rozdrażniona ja ta osoba jest za długo ze mną bo chcę być sama by móc...wiadomo co :( ale na krótko mi to pomaga....jak mieszkaliśmy z bratem jeszcze z rodzicami to było ok, ciągle ktoś się kręcił to nie było sposbności a nawet czasu na zajadanie się, czułam się bezpiecznie...zresztą za bardzo się rpozpisałam.. Życzę Wam ranka obfitującego w same sukcesy żywieniowe !!! 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×