Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewidzialna

Czy ja kiedykolwiek będę normalna?

Polecane posty

Gość zielonka
a może jak pomyslimy skąd się wzięła nam ta obsesja...może powrót do korzenie? niewidzialna,jak te wizyty u psychiatry? moja mam mnie tam wysyłam , ale przecież to śmieszne z moim problemem-ani nie wymiotuje, ani nie słaniam się na nogach, PRZECIEŻ JEM on mi powie żebym jadłam mało a RACJONALNIE lub powue to co wiem- że zajadam problemy emocjonalne, emocjonalną pustkę....ale ja przecież mam rodzine(najbliższą daleko) dalszą bliżej( moją kochaną babcię ❤️ ) mam przyjaciół martwiących się, ma kochanego chłopaka...nawet brat juz wypytuje o jedzenie, ale jemu to zbytnio różnicy nie robi;) może po prostu wynika to stąd, że nie widzę sensu życia, że wszytsko mnie rozcarowuje, że tylko wiedza, postep jest ciekawy i godny zgłębiania a reszta taka bez sensu, żyć po to aby przeżyć, oszukujemy się (LUDZIE) rozrywkami, pracą, rodziną ,że żyjemy celowo... a tak nie jest...nie chcę dzieic rodziny, nic nie chcę, nawet tierdzę, że ten kto mnie kocha, lubi jest ślepy...ja na nic nie zasługuję....też tak macie? czy tylko ja jestem tak głupia, próżna i naiwna...czasem marzę( i tak prowkuję los) że wpadam pod samochód i cierpienia innych przez znoszenie mnie się kończą lub mówię,że skoro nic nie ma sensu, ale wtedy o zgrozo nabieram sił do działania..nic nie potrafię dociądnąć do celu...taki nieudacznik ze mnie, żal mi rodziców,że tak we mnie wierzą ... wybaczcie, że tak się rozpisałam ! ale tak mi źle, nawet mamie tego pwoiedzieć nie mogę bo się martwi i rzuci wszytsko by wrócić do domu, do mnie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
i tak naprawdę ...jestem sama 😢

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
dziewczynki, jednak się nie udało kromka chleba slonecznikowego i prawie cala paczka wafelków, a mogło być tak pięknie:( ide pocwiczyć, mam nadzieję, że u Was lepiej !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
jakbym czytala o sobie.... 3maj sie i pamietaj, bądź silna! Jesli masz ochote zjesc cos wiecej, albo zjesc cokolwiek, pomyśł o swoim chlopaku, o tym jak pięknie bedziesz wyglądac nago, o tym jak ładnie się ubierzesz na rodzinną impreze Mi sie wczoraj udalo, i dzis tez wiem, ze sie uda :) Jestem teg pewna, 3mam za Ciebie kciuki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
ale Wam dobrze :( tylko ja taki nieudacznik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
zielonka Wiesz, ja sama nie wiem, jak czasem udaje mi się mało jesc... Ja wolę czasem jesc mało, niż nic, bo jak nie zjem nic cały dzien, to wieczorem czuję juz taki straszny głód, że jest większe prawdopodobieństwo, ze coś zjem... a lepiej jesc malo przez caly dzien, niz wieczorem... Ja dzis siedze sobie, wstalam, pojeździłam na rowerku i zjadlam 2 kromki chleba chrupkiego i do tego piję pokrzywę... A rano zawsze pije wczesniej wode, zanim cos zjem, bo wtedy mniej wystarcza jedzenia.. Ja juz czuje sie napchana, jakbym duzo zjadla.. a przeciez to bylo tak malo.. Jak mnie nachodzi ochota jedzenia, to mysle o moim chlopaku, ze musze byc dla niego piękna i szczęsliwa, bo jak cos zjem, to szczęsliwa nie bede, a wtedy bede miec zly humor i nie spędzimy milo czasu.. To naprawde pomaga, jak sie mysli o kims.. wtedy ma sie jakąś motywacje.. "kiedyś, opychałam się, fakt byłam ciut' grubsza, ale jaka WOLNA i szczęśliwa"... no wlasnie... taka WOLNA.. ja czuje to samo...... robilam co chcialam.. niczym sie nie przejmowalam.... zjadlam sniadanie (normalne) i nie myslalam o tym.. zajmowalam sie roznymi rzeczami i nie myslalam o jedzeniu... a teraz... rano wstaje i odrazu mysle o jedzeniu, a raczej o tym,zeby udalo mi sie malo zjesc....... Ale im więcej dni jem malo, tym mniej mysle i jestem szczęsliwa... jak juz przyzwyczaje sie ze jem malo, to z kazdym dniem jest latwiej i robie to bardziej mechanicznie, odruchowo, juz tyle nie mysląc... Ja wlasnie wole się nie głodowac, bo potem wiem, ze bardziej bedzie mi sie chcialo jesc, i nie bede umiala tego powstrzymac... wole jesc wtedy kiedy jestem glodna, male porcje a wtedy jest dobrze... A jak kiedys głodziłam sie, to potem opychalam sie wszystkim, bo nie moglam juz wytrzymac... a lepiej po prostu jesc malo wtedy kiedy jest sie glodnym.. Ja jem kolacje najpuźniej o 19... na obiady juz od paru miesiecy brokuły...... innej rzeczy na obiad nie umiem zjesc, zeby potem nie jesc dalej... Ja wlasnie przeważnie rano mam plaski brzuch... jem sobie malo poprzedniego dnia, rano ide do ubikacji wydalic.. a potem mam plaski brzuch... a to ze jest większy jak cos wypije, to sie nie przejmuje, bo wiem, ze to tylko chwilowe Hm... nie wiem czy pokaze to mojemu chlopakowi...... ja juz mu to wszystko kiedys mowialam, ale on naprawde nie rozumie, i nie dziwie mu sie.. Ktos kto tego nie przezyl, nie rozumie... On mnie wspiera juz samym tym, ze jest ze mną, ze mowi mi, ze jestem piękna, ze mam ladne cialo, ze jestem najcdowniejsza i takie tak inne rzeczy... Wiesz co, kiedys schudlam i to dosc troche.. on mnie nie widzial caly miesiac i potem zapytal tylko czy mi sie spodnie naciągły.. ale jak mnie zobaczyl nago, to nie widzial chyba zadnej rożnicy, a przynajmniej nie powiedzial mi, ze teraz jestem ladniejsza, bo szczuplejsza... I za to mu jestem wdzięczna, ze nawet jak troche przytyje, to nadal mu sie podobam.... Nie odchudzam sie dla niego, raczej dla siebie, zeby bardziej sie sobie podobac... A odchudzając sie, mysle o nim, bo kiedy to robie, to jestem szczesliwa, a szczesliwa musze byc dla niego.. Wiec z jednej strony robie to dla niego, zeby bylo mu ze mną milo, ale nie robie tego, zeby bardziej mu sie podobac.. Ja juz przestalam sie mierzyc, i ważyc, bo to mi nic nie dawalo.. Ja np widze po ubraniach ze schudłam i to mi wystarcza... a jak mierzylam sie codziennie, to i tak nie widzialam efektów i jeszcze bardziej mnie to wkurzalo.. a tak to ubiore jakies spodnie za pewiem czas i widze, ze sa większe i to mnie cieszy.. Ja sie chyba juz bede odchudzac cale zycie.. tzn nie podchodze tak do tego, ale to co jem, pozwala mi schudnąc, bo jest tego tak malo, a do tego jeszcze sobie jeżdże na rowerku i zauwazylam, ze potem sie duzo lepiej czuje i fizycznie i psychicznie.. Ja wiem skad u mnie wzięlo sie to, ze zaczęłam sie odchudzac.. po prostu zawsze bylam dosc chuda.. a w pewnym momencie zauwazylam, ze przytylam i pare osob mi to powiedzialo... no i od tego sie zaczęło.. tak po prostu... przytylam i chcialam schudnąć.. ale oczywiscie nie umialam tego zrobic w zdrowy sposob i tak mi zostalo... porzewracalo mi sie cos w glowie i nie moze sie na nowo odwrócic... A co do psychiatry, to jeszcze nie wiem czy pojde... bo mysle, ze jak mu powiem, ze jem, to on powie, ze to dobrze... bo skoro jem, to musi byc dobrze... Nie wiem czy mam sile sluchac kogos kto i tak nic nie rozumie..... "że ten kto mnie kocha, lubi jest ślepy...ja na nic nie zasługuję".... kiedys tak mialam... ale ja juz akceptuje siebie.. kocham siebie.. i uwazam, ze jestem wyjątkowa, jedyna na swiecie i ten kto mnie kocha,ma szczescie, bo jestem jedyna w swoim rodzaju (nie przechwalam sie, ani nie jestem taka pewna siebie, ale takie myslenie naprawde pomaga w akceptacji siebe..., nie chodzi po ulocy dumna jak paw, ale nie chowam sie tez na innymi...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
zielonka nie prawda, nie mysl tak o sobie, ze jestes nieudacznikiem...... ja tez tak keidys myslalam, a to tylko wszystko pogłębiało.. i czulam sie jeszcze gorzej... Czasem warto pomyslec o sobie, ze jestesmy ladne, mile, mądre.. warto spojrzec w lustro i nie dostrzegac tylko wad, ale i zalety... ja sie juz tego nauczylam i nadal sie ucze...... Czasem mozna ladnie sie ubrac, tak dla siebie i powiedziec sobie "nie jestem taka zla.. a nawet jestem ladna"... Kazdy czlowiek jest wyjątkowy i jedyny na calym swiecie, a to juz jest powód do szczescia... Nasi chlopacy, to wlasnie z nami chcą byc, to jestesmy dla nich najpięknieszje i najlepsze i to tez powinien byc dla nas powód do szczescia... Mjo chlopak keidys mi mowil, ze jestem piękna, a ja nie wierzylam i mowilam, ze to nie prawda... wkurzal sie na mnie, ze on mi mowi takie cos, a ja mu nie wierze.... az w koncu zaczęłam wierzyc i zaczęłam sama tak o sobie myslec......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
Niewidzialna:) dziękuję....🌻 Jak miło poczytać kogoś kto Ci nie wmawia MUsisz normalnie jeść, to jest chore itp Ktoś to rozumie. Masz rację z tym jedzeniem mało a często, ja już dziś niestey przekroczyłam swój limit :( ale jutro też jest dzień, zreszt do piątku wieczorkiem nie będę mieć czasu to może jakoś się uspokoję i wyciszę i będzie mi łatwiej. Mój chłopkam też mi powtarza , że jestem śliczna, słodka, kochana, wszystko sie mu we mnie podoba, jest piekilenie zazdrosny nawet o spojżenia innyc facetów i nie lubi chodzić na imprezy bo się do mnie 'kleją' ale ja wtedy myślę, że patrzą bo tak brzydkiej dziewczyny nie widzieli itp.ja w żartach mu mówie, że jestem taka mwstretna i odpychająca to się wqrza ju,ż nawet nic nie mówi, może w to uwierzy :( Cieszę się, że tak dobrze Ci idzie!!!Grunt to dobre podejście. Ale to i tak strasznie mało jesz. Pewnie chudzinka z Ciebie, jakbym tyle jadla to w ciągu tygodnia bym ważyła 40kg, więc z druguej strony się rozgrzeszam, że mogę TYLE jeść.Brrr Masz rację, że wtedy si,ę mniej myśli o jedzeniu im swobodniej się do niego podchodzi a nie tylko oblicza i mierzy. Ja tak mam.0,5 cm więcej w biodrach i humor poszedł się paść... Zacznę chyba z Ciebie brać przykładm w ogóle z Was, że sobie radzicie 🌻 Czasem myślę,że jestem ładna, mądra mam możliwości nie wiem z czego to wynika, dużo swojego czasu walczyłam z nieśmiałością, z tym aby inni mnie akceptowali...Doszłam do tego, że z nikim i niczym się nie liczyłam, okres buntu trwał trochę ale wszystko dlatego by ludzi nie mogli mnie skrzywdzić, dość przepłakałam wieczorów w poduszkę przez rodziców ich nakazy, niesprawiedliwe traktownie, średnia szkoła to była ciągła walka z nimi o swoje prawa, życie, samodzielność...Każdy kto mnie po prostu zna stwierdza, że jestem odważna, twardą i wesołą dziewczyną, ale nikt nie wie ile mnie to kosztuje. Tylko niektórzy wiedzą, że w środku jestem jak ślimak i ta słabość MUSIAŁA znaleźć jakieś ujście...Już kiedyś bym o mało nie wpadła w alkoholizm, potem byłam uzalżniona od ircowania...zawsze było coś...i ta ciągła walka mnie pochłania...osłabia. a jednak robię to na co mam ochotę, ale jest tego jakaś cena, tym katalizatorem jest TA obsesja, że nad ciałem mam całkowitą kontrolę nie to co nad dusza,marzeniami, planmi... w życiu musi być jakaś stałość. Chyba też już do końca zcyia będę na diecie, ale to jest dieta duchowa, jakby katorga dla ciała za wszelkie pobłażania... Postaram się, razem z Wami będę się tu wpisywać , może wasze komentarze, rady i ciepłe słowo mi pomoże. Niewidzialna, masz cudownego chłopaka,ale co z Twoją rodziną?sorki może nieuważnie się wczytałam.. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
zielonka Masz fajnie, ze Twoj chlopak jest zazdrosny.... moj tez mowi, ze jest, ale czasem mi tego w ogole nie okazuje... Np kiedys poszlismy na wesele do jego kuzyna, a ja poszlam sobie pogadac z chlopakowi z orkiestry, a on w ogole nie zareagowal i pomyslalam sobie, ze w ogole nie jest zazdrosny, a to znaczy, ze uwaza, ze i tak nikomu sie nie spodobam, wiec nie musi sie martwic (to bylo w takim okresie, kiedy jeszcze nienawidzialam siebie i uwazalam ze jestem brzydka i gruba)... Ale teraz juz tak do tego nie podchodze i nie martwi mnie to, ze on nie okazuje zawsze zazdrosci,a w ogole ostatnio zaczął częsciej "ja w żartach mu mówie, że jestem taka mwstretna i odpychająca to się wqrza ju,ż nawet nic nie mówi, może w to uwierzy"... Ja tez tak kiedys mowilam, on sie wkurzal, az w koncu powiedzial "masz racje, jestes brzydka, gruba i wstrętna".. a wtedy mi sie przykro zrobilo i zaczęłam mu wierzyc, ze jestem ladna, ze moge mu sie podobac taka jaka jestem. :) A Twoj chlopak napewno nigdy nie uwierzy, ze jestes wstrętna i nigdy tak nie pomysli... Mi dobrze idzie dopiero od wczoraj ;) ale tak sie ciesze, ze chociaz tyle.. Tak, malo jem, ale i tak chuda nie jestem, bo jak juz schudne, to znowu jem i jem i znowu wygladam tak jak wczesniej.... Ale to nic.. jak udalo mi sie raz schudnac tyle ile chcialam, to schude i drugi raz... :) wazne, zeby sie nie poddac i nie zalamac ze znowu nie wyszlo.. Ja tez przeszlam przez okres buntu.... rodzice mieli ze mną same problemy... brałam narkotyki.. zrobili mi test, plakali... a mi bylo przykro, ze tak ich ranie... Dla znajomych bylam niemila, nie chcialam z nimi gadac, wszystkich od siebie odpychalam.... (Jak sobie to przypomne jak traktowalam innych, to naprawde mi przykro, ze bylam taka zla dla innych.....) Ja musze byc do konca zycia na diecie, to inaczej nie umiem......... dla mnie to juz nie jest dieta, tylko zwykly styl odzywiania, tak jak inni na obiad jedzą ziemniaki, miesto, pierogi, kluski, nalesniki i inne rzeczy, ja jem brokułuły....... i tak juz chyba zostanie... Hm.. co z moja rodzina.... kiedys, jak mialam bulimie powiedzialam im o wszystkim... pierwszy raz nie zareagowali....... minęło troche czasu... w szkole wziełam jakies tabletki od kolezanki i nie wiedzialam co sie ze mną dzieje, poszlam do pielęgniarki, zeby z kims pogadac... wezwała pedagoga.. zawiozla mnie do domu i wszystko pwoiedziala moim rodzicom.. w koncu zauwazli, ze cos jest nie tak... zabrali mnie do psychiatry... Ale w tym czasie poznalam mojego cudownego chlopaka i nie chcialam tam juz chodzic (bylam 2 razy)... potem za pare miesiecy wyszla sprawa z narkotykami... pedagog szkoly kazala mi jezdzic do psychologa... tzn polecila moim rodzicom ze tak bedzie lepiej... a ja nie chcialam zawieść rodzicow i pani pedagog, ktora naprawde lubialam... no i jedzilam do psychloga pare miesiecy, ale ona myslala ze wszystko zaczeło sie u mnie przez rodzucow i przez to, ze mama miala kochanka a ja bylam w to zamieszana... (ale tak naprawde duzo wczesniej sie to zaczęło i wclae nie od tego.. zaczeło sie od tego, ze ktos mi powiezial, ze przytlam.. tak po prostu... a ta psycholog oczywiscie musiala sie dopatrywac czegos głębiej, kiedy ja wprost powiedzialam czemu sie odchudzam.... a ona mi wpawiala ze to przez rodzicow)... po paru miesiacach bylo ze mna duzo lepiej i wcale nie uwazam, ze to przez psychologa... naprawde teraz sama nie wiem jak udalo mi sie z tego wyjsc... jak udalo mi sie przestac nienawidzic siebie i zacząc chciec zyc... Moze mial na to wplyw, ze zaczełam gadac z jedna kolezanka z klasy, ktorej wczesniej nie lubilam a ona mnie... nie gadalysmy o moich problemach, ale to byla jedyna osoba, ktora mnie nie wkrurzala i z którą chcialo mi sie o czym kolwiek rozmawiac.... A moze mialo tez wplyw na moja poprawe to ze dostalwalam w szkole same 5 (bylam w ostatniej klasie liceum i chcialam miec dobre swiadectwo)...... W kocnu bylam w czyms dobra... Sama nie wiem co mi pomoglo, ale z dnia na dzien przestalam ubierac czarne szerokie sztruksy, czarny golf... i zaczełam ubierac dżinsy... kolorowe bluzki.......... Teraz chce mi sie plakac zarówno ze smutku, ze zmarnowalam czas w liceum (nawet nie bylam na stódniówce.... nie chcialam tak isc.... bylam swoim zdaniem brzydka, gruba i jeszcze nie gadalam z nikim z klasy, oprócz jedej kolezanki, wiec po co mialam tam isc...).... ale plakac tez mi sie chce ze szczescia... ze potrafie teraz ubrac obcisle dżinsy i mimo tego, ze są osoby szczuplejsze ode mnie, to ja czuje sie dobrze i nawet atrakcyjnie... Jestem teraz taka szczesliwa, ze akceptuje siebie... a to ze potrafie ubrac dżinsy jest dla mnie bardzo wazne... dla kogos moze to byl zwykla glupota, ale dla mnie to bardzo istotna rzecz, bo dzieki temu wiem, ze jest ze mną dobrze... lepiej.. duzo lepiej.. Jak chodzilam do tego psychologa, to moi rodzice nadal nic nie rozumieli..... nie rozumieli, ze nie potrafie przestac jesc... mowili, ze to dobrze, ze jem... psycholog mowila, ze to dobrze ze jem...... a mi to tak przeszkadzalo, ze nie umiem przestac.... Powiedziala mi, ze jak nie umiem, to mam sobie dawac male porcje i tylko je jesc... ale to nie bylo takie latwe... naprawde nie potrafie zjesc np. paru nalesnikow... ja musze zjesc wszystkie jakie są, a potem jeszcze inne rzeczy... No i od paru miesiecy nie chodze do psychologa, jestem szczesliwa... potrafie cieszyc sie z malych rzeczy... a najwazniejsze dla mnie jest to, ze chce mi sie zyc... tak po prostu mi sie chce.... juz nie chce przestac istniec, bo wiem, ze warto zyc mimo iz nie zawsze jest pięknie i kolorowo.. Teraz moi rodzice czasem mi mowia, ze za duzo jem, ze znowu zjadlam caly chleb, ze znowu nie ma sera, a 2 dni temu kupili.... i takie inne rzeczy... staram sie tym nie przejmowac.. i nie pokazywac im ze mnie to rani..... I wtedy na przekór im jem malo, zeby pokazac, ze nie jestem taka beznadziejna i slaba... Kocham moich rodzicow i nie chce ich ranic.... i nie chce im mowic, ze cos nadal jest nie tak, bo juz dosc sie martwili o mnie.... A to ze czasem nadal biore narkotyki, mimo iz kiedys mi zrobili testy, tez nie wiedzą i sie nie dowiedzą... Kocham ich, ale czasem nienawdzie... :( Ale jest dobrze, a bedzie jeszcze lepiej.. :) pozdrawiam i dziekuje, ze tu jestes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
No i od paru miesiecy nie chodze do psychologa, jestem szczesliwa... potrafie cieszyc sie z malych rzeczy... a najwazniejsze dla mnie jest to, ze chce mi sie zyc... tak po prostu mi sie chce.... juz nie chce przestac istniec, bo wiem, ze warto zyc mimo iz nie zawsze jest pięknie i kolorowo.. Teraz moi rodzice czasem mi mowia, ze za duzo jem, ze znowu zjadlam caly chleb, ze znowu nie ma sera, a 2 dni temu kupili.... i takie inne rzeczy... staram sie tym nie przejmowac.. i nie pokazywac im ze mnie to rani..... I wtedy na przekór im jem malo, zeby pokazac, ze nie jestem taka beznadziejna i slaba... Kocham moich rodzicow i nie chce ich ranic.... i nie chce im mowic, ze cos nadal jest nie tak, bo juz dosc sie martwili o mnie.... A to ze czasem nadal biore narkotyki, mimo iz kiedys mi zrobili testy, tez nie wiedzą i sie nie dowiedzą... Kocham ich, ale czasem nienawdzie... :( Ale jest dobrze, a bedzie jeszcze lepiej.. :) pozdrawiam i dziekuje, ze tu jestes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
Niewidzialna... Musisz być b wrażliwą osobą ,skoro przez jedno zdanie tak się pogrążyłaś :(....chociaż mój tata mawiał 'jedz bo marnie wyglądasz' my=stowarzyszenie pasibrzuchów heh to mówil, że 'dobrze wyglądam' bo dobrze wyglądałam, ważyłam odpowiednio do swojego wzrostu...może to też stąd? Ci psycholodzy tak jakby człowieka nie słuchali tylko uprą się na książkowe przykłady i finito... Współczuję, niemało przeszłaś, ale dobrze, że się udało, byle nie przekroczyć tej lini i nie wpaść w anoreksje, bo mi bliżej bulimi niż anoreksji.Masz wspaniałego chłopaka, Jeść lubię i sobie nie odmawiam,może w tym też jest problem, że sobie odmówić nie umiem i już się przyzwyczaiłam do tych Śniadań. Heh Twój chłopak na pewno jest zazdrosny, ale nie ma w charakterze Ci tego mówić, pewnie Ci ufa...a mój ma za niską samoocenę i wszędzie węszy moją zdradę...nieraz mu to tłumaczyłam, że póki jestem z nim to znikim innym, po co miałabym go oszukiwać jeśli nie chciałabym być z nim?ale to inna bajka. Ja też tak mam ,że jak zacznę coś jeść to jem i jem do ostatniego okruszka, w Angli potrafiłam zjeść na raz cały tostowy chleb-0,8kg z całym słoikiem dżemu do tego miska płatków na mleku czekoladki itp a potem żeby nie było jadłam z tatą mały obiad...aż się dziwię, że nie przytyłam 100kg....ale tam byłam bez chłopaka, sami otyli ludzie (po 20kg nadwagi) więc nie czułam sie winna....ale tu, nie i kropka. Brokuły na obiad...ja jakbym cos zjadłam na obiad innego niż owoc lub warzywo(nieugotowane) to bym miała po wstrzemieźliwości. To b dużo, że uwierzyłaś w siebie a nałogowcami chyba zostaniemy do końca, to jak z wulkanem... Dobrze,że idę dziś potańczyć to trochę spalę kcal. To ciągłe przeliczanie energii na działanie ile można... Naprawdę jakoś mi to uwłacza, czuję się gorsza! Choć wiem,że ludzie mają większe problemy, Ty się z tym jakoś borykasz, robisz coś,żeby to zmienić...aż dodaje mi to sił! A rodzice teraz dalej Cie kontrolują?sprawdzają czy przywykli do Twojej diety?Masz z nimi teraz lepszy kontakt? ten psycholog im pomógł? Mój tata nawet nie wiedział, że byłam nieśmiała a ja do tej pory pamiętam jak w dzieicństwie mnie bił za byle co aż do wieku 18 lat kiedy mama się za mną wstawiła...ale to inna historia...nikomu już nie pozwoliłam się od tamtego momentru zniewolić...Pomimo tego jaki tata był dla mnie kocham go i nadal będę mu pomagać i że czasem już nie traktuje mnie jak córki :( ehhh ale się rozpisałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
niewidzialna 🌻 ojej przykro mi,że tak z rodzicami masz ....ale oni pewnie tego nie zrozumieją nigdy nie wiedzą, co robić gdy wpadasz ze skrajności w skarjność...nie umieją się znależć a na pewno Cie bardzo kochają i stade te ich wahania... Grunt to sie tym nie martwić! dużo już osiągnęłaś~!!nie trac tego, dla mnie jesteś wzorem,że można dużo ..i dla wilu innych, którzy by o tym wiedzieli... Cieszę się, że możemy sobie pogadać, naprawdę ! Cały chleb...hmmm ja też tak mam ale się hamuję bo jadam czarny a ten to ma kcal ,że hoho i zaraz potem wchodze na www.dieta.pl i obliczam wszystko,więc aż wstyd na takim wykresie zobaczyć swoje obżaestwo,klikam produkt i się modlę z wypiekami,żeby 'nie przekroczyło' czasem oszukuję ale kogo oszukam, własne ciało?ONO i tak jest bezwzględne w okazywaniu rezultatów... A widzę, że ten psycholog i tyłek roztrzaskać...hmmm może tutaj się jakoś wesprzemy? :) nie martw się idzie Ci dobrze, ale może spróbuj czasem dodac jakiś nowy produkt, zdriwy? bierzesz jakieś witaminy? ale mnie zmartwiłaś, że te narkotyki jeszcze czasem bierzesz...:( nie wiem, może tak naprawde brak nam jakiejś więzi emocjonalnej z rodzicami? może czegoś nam brak w tym życiu, że tak się katujemy....pytanie za co???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
ale 3mam kciuki i gartuluje tego odbudowanego, konstruktywnego spojrzenia na siebie!!!tak trzmac :) trzymam kciuki za nas dzisiejszego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
Niewidzialna i dziekuję za odpowiedzi:)🌻 w podzięce miło wiedzieć, ktoś ma ochote poczytać co nadrukuję i odp.bardzo mi to dzis pomogło, już nawet cistek nie dojadłam!!! a jakos 2 tyg temu przyniosłam z ogrodu 2kg papierówek i WSZYSTKIE o 22 zjadłam :I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mineralka
BOJE SIE jak to czytam. 10 lat temu jak mialam 16 lat i bylam 64 kilowym pulpetem postanowilam schudnac, wszyscy mnie naciskali mama, tata, znajomi. I udalo sie. Wazylam 52 kg bylam sliczna, szczupla, wszyscy sie zachwycali. Ale tylko ja wiem jak to osiagnelam i jak to utrzymywalam przez kolejne 3 lata - wymioty, herbatki przeczyszcz, kupa cwiczen, obsesyjne liczenie kalorii, chore myslenie, meki, katusze, potworne to bylo! A potem studia, zajelam sie czyms innym i .....przeszlo. Uwolnilam sie! Tyle, ze zaczelam powoli tyc, ale nie przejmowalam sie, bylam happy, jadlam sobie odrobinke moze za duzo i piwo popijalam. O strasznych czasach kompletnie zapomnialam, w sumie wymazalam je z pamieci A pol roku temu zgroza - wchodze na wage - 73 kg (tylam systematycznie 7 lat!) Mama znow mnie meczy, tata krytyczne uwagi rzuca, chlopak tez sugeruje delikatnie. Zaczelam sie znow odchudzac 6 miesiecy temu. Madrze, 1000kcal, przez pol roku zrzucilam tylko 4 kg:( No i 2 tyg temu zaczelam wymiotowac, zaczelam sie glodzic a jak zjadlam kotleta to do kibla. Dopiero przez ten topic sobie to uswiadomilam! Znowu wpadam w to co kiedys, boje sie strasznie, nie chce tego ale co mam robic nie chce wazyc te 70, rany czemu to tak wyglada z tym odchudzaniem????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
zielonka Tak, masz racje, jestem wrazliwa, a nawet nadwrażliwa, co niektórzy ludzie uwazaają, ze jestem przewrażliwiona... ale teraz juz jest lepiej.. juz sie nie przejmuje tym co ludzie gadają.. nauczylam sie podchodzic do tego z pewnym dystansem.. juz tyle przezylam, ze po prostu nie interesuje mnie zdanie innych na temat mojej osoby... dla mne to nawet lepiej, bo sie juz tak bardzo nie przejmuje.. Ja nawet jakbym chciala, to nie potrafilam miec anokersji, bo za bardzo kocham jedzenie.. ja je po prostu uwielbiam (no i oczywiscie nienawidze).. ale kocham te wszystko smaki, zapachy... ale walcze z tym..... Ja wiem, ze bulimi juz nigdy nie bede miec, bo ja i tak nie potrafie zwymiotowac wszystkiego do konca, a w ogole zabardzo mnie to męczylo.. I jeszcze robie to dla mojego chlopaka, bo chce, zeby mial w miare normalna dziewczyne, a nie taka, ktora rzyga i użala sie nad soba... Ja tez czasem sie dziwie, ze nie przytylam az tak bardzo, bo tyle ile czasem jem przez pare dni, to to jest strasznie.. nawet nie chce mi sie wymieniac, bo tego bylo naprawde duzo... Ale im wiecej tu pisze, tym czuje, ze mam wiecej sily, i ze nie chce jesc.. nie chce juz wiecej sie obżerac... Ja tez jak cos robie, to odrazu sobie w glowie przeliczam ile moglam spralic kalorii... nawet jak odkurzam czy sprzątac to ciesze sie, jak sie troche spoce, bo wtedy wiem, ze spalam to co zjadlam.. Rodzice juz mnie nie kontrolują.. moja mama uwaza, ze jak zjem na obiad cos gotowanego (czyli te moje brokuly... tak na marginesie to je naprawde lubie), to wtedy jest dobrze... a jak ich nie jem, to tylko sie pyta czemu sobie nic nie ugotuje, to mowie, ze mi sie nie chce i tyle... Juz mi nie karzą jesc.. tak jak kiedys i nie kontrolują tego... Pewnie tez dlatego ze widzą, ze potrafie jesć... (ich zdaniem normalnie, a ja sie wtedy obżeram)... I widzą, ze jak chce, to jem, a jak nie, to nie, ale nie martwią sie, bo wiedzą, ze prędzej czy później pewnie znowu zaczne tyle jesc... Hm.. czy mam lepszy kontakt? nie wiem.... chyba tak.. z mama kiedys nie umialam gadac, a teraz jest fajnie, mniej wiecej tak jak kiedys.. A z tata nigdy tak nie gadalam, zeby zartowac albo cos, a tym bardziej sie mu nie zwierzalam... Dla mnie jest okay, tak jak jest... Ciesze sie, ze mogę byc da Ciebie wzroem i przykladem, ze jednak mozna zmienic w sobie cos na lepsze... Ja teraz szukam wzoru dla siebie.. osoby, ktora wyszla z tego wszystkiego i naprawde potrafi normalnie jesc i o tym nie myslec.. A wtedy bede wiedziala, ze jest to naprawde mozliwe... Staram sie dodac czasem cos nowego, np zamiast brokułów jem salatwe warzywną na obiad.. ale wtedy zle sie czuje... psychicznie zle.. ja sie czuje dobrze tylko wtedy kiedy jem to co zawsze.. Ja juz chyba inaczej nie umiem.. A witamin zadnych nie biore. dobrze sie czuje fizycznie jak jem to co jem, mimo iz jest tego malo.. Nie wiem czego mi brakuje w zyciu.. teraz juz chyba niczego.. mam juz tyle lat, ze nie potrzebuje od rodzicow tej więzi.. mi jest dobrze tak jak jest... 3maj sie i pamietaj, ze skoro mi sie udalo, to Tobie tez uda sie nie jesc tych sniadan.... Wierze w Ciebie, ze bedziesz silna i ze bedziesz umiala sie pohamowac... pozdrawiam cieplo!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
mineralka Nie wiem co Ci mam powiedziec... jest mi bardzo, naprawde bardzo przykro, ze znowu to wszystko u Ciebie wraca.... Nie wiem co Ci mam poradzic, ale najwazniejsze jest to, zebym sie nie zalamala... Wiem, ze to bardzo trudne, ale jesli chcesz schudnąc, to zrob to zdrowo.. prosze Cie o to, nie pakuj sie znowu, po raz kolejny w to samo bagno......... Jedz mniej, ale nie głodź sie.. i cwicz... cwiczenia naprawde pomagają.. i ani sie obejrzysz a bedziesz chudsza... Mi wystaczyl miesiac, zebym schudla pare kilo, a myslalam, ze nigdy mi sie nie uda wygladac tak jak chce.... ale udalo sie i robilam to zdrowo... Ja mysle, ze jesli ktos juz zaczał sie odchudzac raz, to ngdy nie przestanie.. kurde, wiem, ze to niezbyt optymistyczny wniosek, ale mozna robic to zdrowo i racjonalnie... Nie niszczy siebie.. mozemy byc szczuple i zdrowe!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
mineralka... normalne w swej nienormalności te nasze katusze, ale pomyslmy ile dziewczyn o tym nie mówi a przechodzi to samo lub sobie problemu nie uświadamia.. a jaki masz wzrost? serio aż tak te 70kg widać? przeszkadzają Ci? grożą zdrowiu? pomyśl czy warto? spojrz na nas , jak cieżko sie ustabilozowac i jak głęboko to tkwi w człowieku...\ czy wart? nie, nie,nie kto powiedział,że szcuplejsza ładniejsza? byłam grubsza-normalna i miałam pwodzenie, że hej, a jaka byłam szczęśliwa! gdybym miałam sie zastanwoić to w życiu bym sie nie odchudzała bo ciągle mało imało i tak w nieskończoność i ciągle będe geuba dla siebie, więc po co dieta? to jest w psychice, nie warto lepiej się uporać ze sobą... Może zacznij jeść mniej, zdrowiej, unikaj w NADMIARZE cukru i tłuszczu...ja tak na początku schudłam nieświadomie bez ruchu(nie mogłam, byłam po operacji) i w ciągu m-ca schudłam ze 3-4 kg!! jadałam 3 posilki dziennie wg zasady na śniadanie zjedz sam, obiadem się podziel a kolacje oddaj...no ale ja bez kolacji!!;) Zastanów się, bo to starszna męka mieć taką obsesję... pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
ja dzis siedze i ciągle popijam wode mineralną... to naprawde pomaga... czuje sie pełna i nie mam ochoty na jedzenie... dzis zjadlam tylko 2 kromki chleba chrupkiego, a zaraz bede sobie robic brokuly... i piję ta wode, nawet jak mi sie nie chce... nalewam do szklanki i popijam i patrze a juz nie ma i znow nalewam.. dobry sposób, zeby oszukac zołądek, ze jest juz pelny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
niewidzialna... dziękuję, że mnie wspierasz 🌻 mam nadziję że z Tobą też będzie juz tylko lepiej i lepiej aż zapomnisz o tym topiku a wtedy o swoim nałogu... Twoi rodzice widzę, że podchodzą do tego zdrowo, żeby sami się nie zamrwiali, fajnie, że już Cię tak nie kontrolują, mnie to wnerwia na maxa jak się mnie wypytuja czy coś zjadłam i wypychaja do kuchni ale wirtuallnie to mogą...przykre, cóż, sama muszę sobie poradzić, może ten topik mi pomoże, już pomaga, Niewidzialna stałaś się bardzo widzialna!:) Prawda jest taka, nie trzeba nam więzi, nic nam nie brak, ale przeżycie, doświadzcenia, frustracje pozostają w człowieku to jak z blizna jest a nie boli.... Zyczę miłego dnia Niewidzialna i wspierajmy się to może nam pójdzie dobrze a może Twój wzór niedługo usmiechnie się do Ciebie z lustra? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie....
czesc dziewczyny:) a dokladnie czesc: niewidzialna,zielonka i mineralka:) dzisiaj tak jak postanowilam tak pije sok pomidorowy-pije juz 2 szklanke-na razie nie mam ochoty na jedzenie i nie ciagnie mnie do niego!na szczescie:)jestem baaardzo happy i humor mi dzisiaj dopisuje ale jakie to glupie zeby......humor zalezal od tego ile sie zje a raczej nie zje:( >>mineralka masz juz za soba te "meczarnie"z jedzeniem i tym wszystkim i zastanow sie czy warto pchac sie znow w to bagno-bagno doslownie bo nasze obzarstwo i sposob jedzenia wciaga jak bagno:(widze ze masz doswiadczenie ze srodkami przeczyszczajacymi-wiem co o tym i moglabym ksiazke napisac jak pic i lykac zeby.....za przeproszeniem.....wywalic z siebie wszystko:( ale na razie postanowilam z tym skonczyc-nie wiem czy mi sie uda ale mam nadzieje ze tak-juz tydzien wytrzymalam:) >>niewidzialna-tez myslalam o narkotykach a dokladnie o amfie bo slyszalam ze po niej niezle sie chudnie i nie che sie jesc ale jestem tchorzem i sie.......boje-moze nie tchorzem ale......no nie wiem.....moze boje sie uzaleznic(co w moim przypadku jest raczej pewne) >>zielonka przeciez kobieto musisz wygladac swietnie!przy wzroscie 172cm wazysz 50 kg??to Ty jestes chodzacym idealem kobiety-musi z Ciebie byc nieziemska laska-wiec nie przejmuj sie tak tym bardzo ze tyle wcianasz na sniadanie-lepiej ze tyle jesz na sniadanie niz na kolacje(a jesli jeszcze kolacji nie jesz to juz na serio jest swietnie!)glowa do gory-bedzie dobrze.Moze najpierw postaraj sie to co jesz na snaidanie podzielic na 2 porcje i druga zjesc na II sniadanie ale jesli taki sposob jedzenia Ci pasuje to nic zlego!bo w ciagu dnia spalisz wszystko jesli nie siedzisz na tylku caly dzien..a widze ze lubisz tanszyc,cw.itp. bedzie dobrze,dziewczyny pozdrawiam Was serdecznie i 3majcie sie cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie....
a wiecie co jest najciekawsze?????? ze jak sie ma druga bliska osobe np.tak jak my mamy chlopakow to powinnysmy byc szczesliwe i owszem jestemy...zawsze jest to male ale zwiazane z naszym"nalogiem":(tylko czesto to nasze szczescie jest uzaleznione od ilosci spozytego jedzonka:( pewnie nie jedna osoba by sie z nami zamienila albo czytajac nasz topik puka sie w glowe i pyta.......jak to mozliwe ze jedzenie moze byc czyjas obsesja!przeciez je sie zeby zyc a nie na odwrot ale.....malo osob rozumie co znaczy obsesyjnie myslec o jedzeniu zawsze i.....wszedzie.i nie moga zrozumiec ze nie mozna przestac jesc-owszem nie mozna-bo jak sie wpada w trans jedzeniowy to sie je je je je i........konca nie widac ale wtedy nie mysli sie o tym zeby przestac bo tylek rosnie(chociaz o rosnacym tylku sie mysli ale....chec jedzenia jest niestety silniejsza)tylko ....co by tu jeszcze zjesc,a pozniej............sa takie wyrzuty sumienia ze masakra,zaczyna sie nienawidziec siebie,otoczenia i.........bledne kolo sie zamyka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mineralka
ciesze sie, ze ten temat jest bo otrzezwil mnie. Macie racje, nie wolno wpasc w to bledne kolo. Ciesze sie, ze uswiadomilam sobie w pore, ze zaczynam w nie wpadac, ale jeszcze nie jest za pozno! Mam 164 wzrostu, wiec 70kg to sporo. Ch szczescie mam proporcjonalna figure, wiec z atrakcyjnoscia nie jest zle. Ja sie w sumie czuje dobrze w moim ciele, choc marze o wygladzie takim jak kiedys. Ale najgorzej dreczy mnie rodzina. Moja mama cale zycie sie odchudza i nie moze scierpiec, ze ja tez mam nadwage. Tata mowi -patrz jaka szczupla dziewczyna jak taka widzi. Chlopak jest w sumie najlepszy z tego wszystkiego:)Chyba kocha moje tluszczyki choc jak mu pokazuje zdjecia sprzed lat to sie rozmarza, eh... Dzieki w ogole, ze mnie wysluchalyscie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
jakbym czytałam o sobie.... gratulacje!! same dziś sukcesy widzę ,tak tzrymać! Masz rację, że wielu ludzi by się puknęło w głowe, ale przecież dziś jedzenie to choroba 21 wieku!!! Grunt, że chcemy to zmienić a Wam niewidzilana i jakbym... idzie wprost wyśmienicie!!:) 🌻 hmmm czy wyglądam nieziemsko?? nie wiem, koleżanki krytykują za \'chudość\' a ja się cieszę bo tak mi dobrze i czasem się złoszczę bo wpadam w dołek, że źle wyglądam ale co ja poradze, muszę sobie tylko wmawiać,żeby nie chcieć schudnąć za bardzo, ale chce by ten mój luby miał za co jeszcze chwycić i do czego się przytulić... \"jakbym czytała...\"Fjnie,że nie piszesz,że aż tak źle z tymi śniadaniami, tyle,że jak ma trans to to \'śniadanie \' trwa do popoludnia aż dosłownie pękam....ale staram się i ruszać też, to podstawa. To w sumie nie jest tak źle dziś skoro tylko soczek?ale uważaj , żeby sie nie przygłodzić bo musisz mieć siły na nd, a Twój chłopak też coś nadmienia na ten temat? To jest nasz problem wyglądamy dobrze i boimy się to stracić...w dobie , gdy tak trudno o schudnięcie, gdy tyle pokus i jesteśmy nauczeni zajadać problemy... Milego popoludnia, obfitującego w plyny i mało pokus!!! a jutro zobaczymy jakie będziemy szczęśliwe, mimo,że to nie jest rozwiązanie to droga do niego- uniezależnić się od myślenia o jedzeniu...Tego Wam życzę 👄 lecę zrobić bratu obiad...to dopiero pokusa,ale wiem,że dziś już góra pozwole sobie jeszcze na warzywko jakieś lub owoc,postaram się z Wszego sposbu skorzystać=dużo płynów, jak sobie pomyślę,że dajecie radę to postaram się nie być gorsza siostry nałogu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
zielonka Byc moze kiedys bedzie lepiej... ale lepiej dla mnie ciągle oznacza to, ze bede jesc malo.... Ale i tak takie jedzenie jest lepsze, niz obżeranie sie, wiec mam nadzieje, ze nauczę się życ z tym, ze jem tylko te wybrane produkty i kiedys przestane o tym myslec... a wtedy moze samoistenie zjem cos innego i poprzestane na tym... Wierze w to i mam nadzieje, ze bedzie dobrze... Ale topic opuszcze dopiero wtedy kiedys nam wszystkim bedzie dobrze i kiedy wszystkie będziemy mogly powiedziec, ze jestesmy zdrowe i piekne :) a piękne juz jestesmy :) "może Twój wzór niedługo usmiechnie się do Ciebie z lustra?".. dziekuje :) bardzo dziekuje Ci za te slowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna
jakbym czytala o sobie.... Masz racje, to bardzo glupie, ze nasz humor zalezy od tego co sie zje lub nie zje.... Ale cóż.. narazie tak musi byc... a lepiej jest chyba jak jemy to co sobie zaplanujemy, niz obżeramy sie wszystkim, a potem mamy doły... Ja mimo wszystko wierze, ze kiedys bede umiala jesc normalnie... wiem, ze nie nastapi to za miesiąc, moze nawet nie za rok, ale wiem, ze kiedys naprwno tak będzie... A jak nie, to do konca zycia bede jesc swoje produkty i tez bede szczęsliwa... tylko ze dlugo chyba na nich nie pociągne, bo ciągle jest tego za mało.. ale narazie wystarcza... Moze kiedys uda mi sie dołożyc cos wiecej, jakis inny produkt i tak powoli coraz wiecej, az bede jesc wszystko... Ja wlasnie biore amfe... ale nie robilam tego zeby schudnać.. chcialam spróbowac i mi sie spodobalo... Ale nie jestem uzalezniona, biore chyba cos okolo roku, ale bardzo rzadko.. Kiedys częsciej, a teraz co pare miesiecy... Ja jestem uzależniona tylko od jedzenia i wiem ze od niczego innego sie nie uzaleznie... U mnie zawsze moje szczescie jest uzaleznione od tego ile zjem........ zawsze i na to juz nic nie umiem poradzic.. ale moze kiedys......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie....
zielonka moj facet uwaza ze przesadzam z tym odchudzaniem i moglabym choc raz cos z nim zjesc..tak normalnie ale ja na serio nie potrafie:(bo albo jem jak swinka albo w ogole-i ta druga wersja jest dla mnie jak najbardziej,bo stan mojego ducha zalezy do stanu zapelnienia mojego zoladka-jest to smieszne ale prawdziwe. sa tez takie dni kiedy jak widzi ze nie jem(np.jestesmy caly dzien poza domem a ja nic nie jem albo pije sok)to wpada w taka wscieklosc ze szok i powtarza ze on chce miec zdrowa i kochana dziewczyne(teraz juz to slowo zamienil na zone;)a nie schorowane cialko.......i czesto wtedy sie klocimy i mowie ze to moje cialo i moje decyzje!niestety widzac co ze soba robie nie raz juz....plakal z tego powodu:(tyle razy sie przekonuje ze on na serio mnie kocha i to bardzo bardzo -taka jaka jestem ale.....jakos nie moze moje psyche w to uwierzyc i robie rozne dziwne rzeczy-i zdaje sobie z nich sprawe-wiem ze robie zle i.......robie dalej.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
mineralka!!! i dobrze, czym Ty się martwisz, co komu do tego jak wyglądasz!!masz być jak tysiące dziewczyn?! czujesz się dobrze, nie warto ryzykować, Twoja mama pewnie wpadła w obsesję i sama jest przewrazliwona, może też ciutek zadrosna,że możesz sobie pozwolic na 3=4kg nadwagi?? a tata,to tata(mojemu się teraz nie podobam, a wujek twierdzi,że mam figurkę,że hej!o gustach się nie dyskutuje:)nie warto, nie warto!!! jeśli chcesz ogranicz TROCHĘ jedzienie słodyczy i tłuszczy plus trochę ruchu i bedzie dobrze, grunt to zdrowy tryb życia...chłopakiem się nie martw widać, że Ci,ę kocha i akceptuje. BTW mam koleżankę ,pulchniutką i co? ma powodzenie,że hooohoooo a jak szczęśliwa!!!i radosna!!! powtarzać się będę--- ale nie warto! piękne jest to co się podoba a Ty masz tylko lekką nadwagę, którą spokojnie zgubisz w ciągu m-ca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie....
niewidzialna kurcze nie myslalam ze poznam tak podobna do siebie dziewczyne,ktora ma takie problemy jak ja.......niebanalne w stylu....czy zrobic paznokcie zelowe czy moze akryl;)jak teraz to czytam to zal mi jest samej siebie ale mam nadzieje ze jesli juz mowimy o tym glosno i nie wstydzimy sie o tym pisac to to jest jakis krok do tego zeby zaczac cos z tym cos robic na serio a......"najtrudniejszy pierwszy kro" jak spiewala A.Jantar;) moze teraz bedzie latwiej...jest nas wiecej.......mamy ten sam problem i w koncu powiedzialysmy o tym glosno o nie tylko samej sobie:) dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonka
ale to nie nasza wina!! niewidzialna...\ wierzę,że tak bedzie bo jestś na dobrej drodze, wszystkie jesteśmy. jakbym czytala o sobie... super,że Twój chłopka tak Cię kocha i się martwi, wszystkoz tego wypływa...może nawet kiedyś zrozumie, ale póki co jemu się to penie w głowie nie mieści, że tak można... Ja już swojego nauczyłam, że nie jadam kolacji, więc mam luz a u niehgo w domu rodzinka też już wie,że ja tyle jadam( gdyby wiedzieli, pare razy mój luby się zdziwił jak był ze mną parę dni,że ja faktyxcznie dużo jem ) zwykle na takich rodzinnych imprezkach mówię, że wlaśnie jadłam obiad a jak jest alkohol to ,że nie lubie mieszać... wszędzie to kłamstwa...ale to wynika,że ludzie sobie nawet nie uświadamiają wagi rpoblemu. jak ktoś jest b gruby i mówi, że nie je to wysmiewają a jak normalny no cóż.... niewidzialna ... dobrze,że' tylko' czasem bierzesz tą amfę, mimo wszystko... i zakładasz, że kiedyś dołożysz coś do listy produktów..i ,że nas nie opuścisz tylko będziesz wspierać niczym guru 🌻 jakbym czytała o sobie... a widzisz Ty tez już zrezygnowałaś ze środków przeczyszcających, to też wielki plus!! Więc obyśmy wytrwały dziś w postanowieniu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×