Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość żona rockmena

życie z muzykiem rockowym

Polecane posty

gdybym miała chłopaka który występuje w zespole to bym zwariowała z radości i miałabym zajęcie na cały dzień a w trasy chętnie bym z nim jechała, no i może bym się załapała do chórku w zespole, ech co to za życie by było;) samam uwielbiam rock n roll, od urodzenia słucham rocka! Zazrdoszczę wam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A co myślicie o zjawisku
groupies??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bębenek
he he ja też jestem związana z muzykiem.14 letni staż małżeński ,i wcale nie mogę powiedzieć ze już się przyzwyczaiłam do koncertów mojego męża.......bo wcale się nie przyzwyczaiłam że on jezdzi sam bo ja pracując i wychowując dziecko nie zawsze z nim jadę. wtedy rzeczywiście jest mi troszku przykro,troszku jestem zazdrosna i mam obawy ...nie powiem.ale da się z tym żyć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chcę generalizowac ,ale czasem tak bywa... mam kilku znajomych muzykow poczatkujacych,grają na razie w obrebie swego miasta i okolic i coz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bębenek
a w środku tak naprawdę to jestem z niego bardzo dumna bo po bardzo długiej przerwie zaczał grać,stworzyli fajową kapele i mam nadzieję ze to co niektóre dziewczyny tu wypisują nigdy mi się nie przytrafi....utopia?dodam ze nigdy nie zabroniłabym mu pojechać na koncert czy próbę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bębenek
i bardzo się cieszę na ten topic bo myślałam że żyje sobie sama z moimi malutkimi wątpliwościami hm.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona wokalisty metalowego
jednym słowem żony muzyków łączmy się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddtttttt
dziewczyny,nie generalizujcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcdefghijklmnop
Byłam kiedyś z pewnym wokalistą... Nie był szczególnie znany, śpiewał w takim małym garażowym zespole, ale regularnie jeździli w trasy... I na tych trasach zawsze dostawał małpiego rozumu... Spał za wszystkimi dziewczynami, które się mu nawinęły... Dlatego już nie jesteśmy razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zona muzyka black metal
Witam wszystkich Gdybym miala obawy ze na wszyskich koncertach cpa i sypia z wszystkimi dupami ktore piszcza na jego widok olalam by zaraz , ale w tym zwiazku to on piszczy za mna ha ha .... Taka moze byla raczej jego przeszlosc jarocin i inne imprezki ale wszyscy panowie z tej kapeli a jest ich 3 sa wierni i zakochani pozdrawiam zony i dziewczyny metalow i rockmenow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zona muzyka black metal
nie wiem czy masz racje? , ale mnie sie nie nudzi gdy on wyjezdza , mam prace dzieciaczki czasami z nim jade ale to jego praca on nie przesiaduje u mnie w pracy wiec ja tez sie staram tego unikac , czy nasza milosc przetrwa mysle ze szanse mamy wszyscy takie same .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona wokalisty metalowego
no fakt czasami jest cięzko przez te próby, napady twórczej inspiracji, ale jak to miło potem zobaczyć męża na scenie, jak ludzie szaleją przy jego muzyce a po koncercie mówią, że to było naprawdę dobre. Jestem z niego wtedy strasznie dumna. Poza tym fakt też mam swoje zajecia, dziecko i kiedy mąż jest na próbie zajmuję się swoimi sprawami. Mam pytanie do żon muzyków metalowych, jak reagują ludzie gdy im mówicie że wasz mąż ryczy na scenie? U mnie często są chyba w szoku, myślę o ludziach z którymi współpracuję. Bo ja uchodzę za grzeczną i miłą osóbkę. A wiecie jak się postrzega muzyków metalowych?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość epiphone
Jestem muzykiem- kobietą. Mój partner jest też muzykiem, co gorsza- w tej samej grupie. Nie polecam nikomu takiego układu. Jest to zbyt silna więź emocjonalna. Moj facet nie może znieść tego, ze nie zawsze zgadzam się z nim w kwestiach - o zgrozo, głównie muzycznych. Tworzymy wspólnie, są to najwspanaialsze chwile w byciu razem, ale na forum zespołu, zwłaszcza ostatnio mój mężczyzna zachowuje się jakbym była jego wrogiem...Wspólna praca w grupie wszystko rujnuje...Porblemy w związku przeszkadzają w tworzeniu. Niestety, jestem ostatnio trochę tym poturbowana, i nie wiem, co będzie dalej, zwłaszcza że przed naszym zespołem otworzyły się zupełnie nowe możliwości, które mogą sprawić,że spełni się moje największe marzenie- że przejdę - i przejdziemy wszyscy na poziom "muzyków profesjonalnych".Jesteśmy na etapie negocjowania kontraktu na płytę, co może oznaczać (jeżeli dobrze pójdzie) zajęcie się tym na poważnie. Jest to szansa jedna na milion, zważywszy na kiepską kondycję rynku muzycznego w naszym kraju (już od wielu lat). Mój facet powiedział, ze chce odejść- z zespołu, ode mnie, że chce uciec od problemu, od konfliktów, których on jest zarzewiem...Twierdzi, ze nikt nie liczy się z jego zdaniem, kłócimy się o jeden półton. to tak jakby coś, co powinno nas zawsze jednoczyć- muzyka- oddzielała nas od siebie z prędkością światła. Stworzyliśmy wspólnie piękne rzeczy, jest szansa na pokazanie tego światu. I tak, zwyczajnie, obciachowo zaprzepaszczamy to z dnia na dzień.Nie wiem z czego to wynika, i jestem tak zdołowana i przybita sytuacją, jak nigdy dotąd. Mój facet ponadto twierdzi, że wszyscy (czyli zespół), zmówili się przeciwko niemu, by nie słuchać go i ignorowac jego zdanie. I, że mimo, że kocha granie, i kocha mnie to nie umie się zdystansować....To jakaś paranoja, nie wiem co robić... Uważajcie, muzyka to rzeczywiście dziwka jakich mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona wokalisty metalowego
nie zgodziłabym się tu z Tobą, że muzyka to dziwka, muzyka sama w sobie to nic złego ale to co się z nią wiąże, cała otoczka jest k... czyli np trasy, ciągłe próby, rozdzielenie. Jak już tu ktoś wcześniej napisał to nie muzyka jest dziwką ale scena, to ona rujnuje. W Twoim przypadku sytuacja jest inna niż np w moim, bo wy razem tworzycie, gracie. ja nie wiem czy chciałabym do tego stopnia dzielić tę pasje z moim mezem. Kocham muzyke, jego muzykę ale razem ją robić chyba nie, bo jak wskazuje twój przykład jak coś się schrzani w zespole to odbija się to na życiu prywatnym i odwrotnie. Bardzo ci współczuję, mam nadzieje że podpiszecie super kontrakt i w waszym życie też się weszystko ułoży. Wiem że taki kontrakt to marzenie każdego muzyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość epiphone
Masz rację, to nie muzyka, a cała otoczka wokół niej zasługuje na niechlubne miano kurtyzany...Z drugiej strony, gdy graniu brakuje emocji, a ludzie nie przyjaznia sie, nie kloca, i nie zyja ze soba prawie jak rodzina staje sie to plaskie i puste. Znam wiele zespolow, sa to glownie bendy "z lapanki", ktore nigdy sie nie kloca, za wszystkim stoi menadzer i marketingowcy, tudziez producent, i to on decyduje o artystycznym ksztralcie tego co powstaje na probach. Czasem trudno pogodzić się z częściową utratą niezależności, jaka wiąze sie z zajeciem sie tym zawodowo. Jest tez lęk przed tym, jak oceni cie szersza publicznosc, nie tylko ta bardziej niszowa, tudziez lokalna, do ktorej zaliczaja sie sami krewni i znajomi chetnie muzykom kibicujacy...Jest to ogromnie stresujacy zawod i podjecie decyzji o takim trybie zycia wiaze sie z wielkimi wyrzeczeniami.Dlatego czesto artysci szukaja "rozprezenia" po godzinach- w alkoholu, dragach, imprezach i dupofankach. Nie jest to normalne, ustabilizowane życie. Moj wspomniany wczesniej partner nie pije w ogole, niechetnie uczestniczy w imprezach, mimo, ze gdy wyjezdzamy wszyscy w trase swietnie sie razem bawimy. Mam wrazenie, ze mino, ze jest naprawde utalentowany (jest z pewnoscia "fundamentem" naszej grupy, kompozytorskim i brzmieniowym) okropnie boi sie braku stabilizacji i ciaglej niepewnosci takiego zycia. Probujemy wszyscy - zepsolowo rozwiazywac ten problem, ale jest mi strasznie glupio, ze wszycy musza byc wmieszani w nasze osobiste sprawy...jednak nie ma innego wyjscia, bo chcemy uratowac i grupe, jak i modle sie, by nasz zwiazek rowniez przezwyciezyl ten kryzys. Dzieki za slowa otuchy, Żono. Serdecznie cie pozdrawiam i zycze wytrwalosci. Dbaj o swojego meza i wykazuj duzo zrozumienia. Pewnie nieraz dostarczyl ci wielu wzruszen, bo wiedzialas, ze piosenka, ktora wykonuje na scenie jest tylko dla ciebie...dla takich chwil warto żyć...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona wokalisty metalowego
dzięki epiphone za miłe słowa. Ja również trzymam kciuki za twoją kapelę i twój związek. Nie daj się, dąż do celu i walcz o was. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona wokalisty metalowego
a poza tym w "życiu piękne są tylko chwile" i dla nich właśnie warto zyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jednaaaaaaaaaaaaaaaa
podnosze temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jednaaaaaaaaaaaaaaaa
muzycy to dziwkarze jak piszecie i jestemy naiwne ,ze wierzymy,ze jest inaczej a ja mojemu wierze moze sie kiedys na tym przejade,oby nie i tez jestem dumna jak stoi na scenie i sobie ladnie gra chodz coz prawda tak,ze nie wiem czy jestem dla mojego najwazniejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość one one
Bylam do niedawna z jednym ze znanych muzyków. Poznalismy sie na zlocie. Ja to traktowalam lekko, bo widzialam co oni potrafia wyprawiac. Jeden praktycznie przy zonie bzykal sie w kiblu z jakas panienka. Wspolczuje wam, naprawde. Wiele sie naogladalam i sama zrezygnowalam z tego uczucia ze strachu. Ja to widzialam z tej drugiej strony, jak oni zostawiaja zony, jak szukaja chetnych. Wiecznie bedziecie oszukiwane i podejrzliwe. Tak sie nie da zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zona muzyka black metal
jestem zona muzyka black metal Moze trafilas na nieodpowiednich ludzich (faceow) , moj maz ma te epizody za soba ,,,, mniostwo panienek ktore garnely sie do kiba razem z nim teraz przyszla pora na kase i na zycie rodzinne OJ1111

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tym razem na ciemno bedee
ja z muzykiem nie jestem. dopiero co go poznaje, zaintrygowal mnie cholernie ten czlowiek:)jest gitarzysta, a muzyka to cale jego zycie. ja jednak jak go znalazlam, nie wiedzialam,ze gra na gitarze. tamtego dnia zajmowal sie duga swoja pasja, mianowicie fotografia i te pasje, ktora mial w oku, szczescie, no po prostu trafilo mnie. nie znalismy sie wtedy, ale ja doprowadzilam do tego bysmy sie poznali. na poczatku czulam sie gorsza od niego:O, ze nic mnie tak nie pochalnia jak jego, ja jestem raczej z tych, co probuja wielu nowych rzeczy, ale nic na dluzej nas nie zafascynuje, bo zaraz sie nudzi i znow szukamy czegos nowego. obecnie nie czuje sie gorsza, na szczescie juz mi z tym przeszlo, bo to niezdrowe, gdy o drugiej osobie mysli sie lepeij niz o samej sobie:O wydaje sie byc fajnym facetem. nie wydaje mi sie, zeby mial full panienek. jednak to co tu piszecie przedstawia sie czasem tragicznie.juz teraz widze, ze muzyka dla niego jest najwazniejsza, okej, ja to akceptuje, jednak jakby nie bylo, to chcialabym , zebym to ja byla dla niego najwazniejszana swiecie, a tak raczej nigdy nie bedzie. no ale nie ma co gdybac, bo jeszcze niewiodmo czy cos z tego wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh-gdy moja dziewczyna mnie poznała to akurat rysowałem (ot grafika-takie hobby hehe) potem dopiero się dowiedziała ze gram gdy w domu swoją elektryczna wyciągnąłem :D A co do kobiet... ja dopuki zakochany jestem nie kombinuję :P Ale muzykiem poczatkującym jestem wiec moze wszsytko przedemną :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tym razem na ciemno bedee
lepiej nie kombinuj, jesli bedziesz kochal swoja dziewczyne. ciekawa jestem, czy acy myzycy gustuja w kobietach typu jak oni, zy zwyklych, normalnychdziewczynach. czy dwa rozne swiaty raczej sie przyciaga, czy moze odpychaja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona muzyka
Jestem żoną muzyka. Zaczęło się powoli. On młody i utalentowany - cholernie utalentowany. Grał na wielu instrumentach, miał liczne sukcesy - festiwale, płyty itepe itede. Po jakimś czasie jak zawarliśmy małżeństwo to mi się zaczęło coraz mniej to wszystko podobać. Może chciałam go mieć więcej dla siebie, ale on i tak był przy mnie całyc czas. Teraz wiem że wtedy przez mój egoizm (bo uważałam że jak ja daję wszystko od siebie i włażę w jego pasję ze swoimi buciskami to robię dobrze) on zrezygnował w dużej mierze z grania. Nawet jak gdzieś go puściłam na to granie to zaraz się wściekałam że go nie ma, że dziecko w domu czeka. Nawet jak zniknął na 2 godziny. On wbrew sobie podjął inną pracę nie związaną z muzyką - żałuję teraz że go nie wepchnęłam w tę muzykę dalej, żeby realizował swoją pasję - wtedy napewno nie zrobiłby tego co zrobił... Zdradził mnie... Widocznie znalazł więcej zrozumienia poza domem. Teraz wcale mnie to nie dziwi. Sama zrobiłam z niego wrak człowieka. Nie rozumiałam, że można dzielić pasję męża i rodzinę. Założyłam mu smycz z której się poprostu urwał. Niech to będzie przestroga dla was drogie żony muzyków. To nie są złe chłopy, tylko my musimy ich szanować. Nie mówić że sobie coś tam brzdękają, czy narzekać ile czasu marnują na próby. To ich duża część życia. Bez tego oni was znienawidzą. Obecnie staramy się ratować nasze małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muzyk rockowy i rodzina - to jak lody w zimie - alb-albo, albo ktos zyje rockowo albo zkalada rodzine - nie rozumiem kobiet ktore zaloazyly rodzine a taki facetami;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam ale nie wiem czy jeszcze ktoś tu zagląda bo są stare wpisy, mam problem podobny do Waszych, zaczyna się sypać moje małżeństwo z 20 letnim stażem bo pozwoliłam mojemu męzowi rozwinąć pasję grania w kapeli rokowej po 20 latach przerwy - wcześ iej były wyjazdy do Jarocina itp. też razem z nim ale potem kapela się jednak rozpadła i nie szukał nowej zaczął życie rodzinne dzieci, dom, ja i zwykłe życie z problemami dnia codziennego czasem wielkimi kółtniami i wyprowadzką z domu ale zawsze sklejaliśmy to wszystko i jakoś się żyło. Dwa lata temu zadzwonili z jakieś kapeli która też po kilkunastu latach zaczęła sobie coś tęsknić za młodością i byciem znów nastolatkiem no i pozwoliłam mojemu mężowi grać w tej kapeli choć tylko chciałam aby była to dla niego rozrywka mała odskocznia takie wyjścia raz w tygodniu żeby sie odstresować po pracy ale po miesiącu kupił drogi instrument nawet oprło sie to na klamstwie i zaczął się zespół rozwijać organizować koncerty najpierw bliżej domu potem coraz dalej od domu potem doszła druga kapela w któej zaczął też grać no ruszyła machina..częstsze próby, wyjazdy organizowane bez konsultacji ze mną piątek, sobota i tak coraz więcej powroty nad ranem bo trzeba dojechac spakować graty posiedzieć poklepać się po ramieniu z kolegami i koleżankami i tak nasze małżeństwo się rozpada po mału bo a sobie nie radzę siedzę sama i zoreientowałam się co mnie czeka za parę lat - całkowita samotność bo mąż się rozwija i musi grać może ktoś zauważy może kasa będzie z tego a żona nudna w domu wieczne pretensje o wyjazdy, próby koleżanki na zdjęciach w necie ale on nic nie robi złego tam tylko chce grać tylko...jak żyć z tym dalej ...okropna baba zażądała wyboru albo ja albo granie i już miesiąc jest beznadziejnej szarpanki bo nikt nie chce iść natzw. kompromis ale jaki ma być zawsze ktoś będzie cierpiał - dzieci dorosłe idą swoją drogą więc prędzej czy później mnie zostawi bo już jestemwrakiem kobiety a co dopiero będzie raczej rozwód bo ciągle jest na temacie.jak żyć mając swoje lata i chcąc stabilizacji faceta przy sobie dobrego odpowiedzialnego i kochajacego a jest nastolatek po 40...dzieci proszą ja proszę a on już raz zrezygnował dla mnie z grania więc drugi raz nie odpuści niestety...jestem załamana i mam dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×