Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bary White 36

Małżeństwo to okropność

Polecane posty

Gość Bary White 36

Małżeństwo to totalna porażka dla faceta, nie mogę sobie wyobrazić głupszego kroku w życiu faceta jak małżeństwo. Przecież niezależny, przystojny, dobrze zarabiający mężczyzna nie ma z takiego układu żadnych korzyści a jedynie potworne obciążenia. Sex może mieć bez małżeństwa, prowadzić mieszkanie i gotować sobie to żadna sztuka, pogadać ma z kim, są przecież przyjaciele, koleżanki z którymi można nie tylko rozmawiać. Nie rozumiem i chyba nie zrozumiem dlaczego miałbym pakować się w taki zabójczy dla przyjemności życia układ. I proszę bez haseł typu że to z miłości, albo zabezpieczenie na starość. Po pierwsze to układ i obie strony wiedzą to doskonale- układ opłacalny tylko dla kobiety- miłość to tylko zasłona dymna, po drugie nikt nie wie czy dożyje starości a nawet jeśli tak to zarówno małżonek jak i dzieci mogą swobodnie wyprzeć się chorego, niechcianego człowieka i przerzucić opieke na państwo- hospicja, oddziały opiekuńcze, widuję to na co dzień, pracuję w szpitalu, bardzo często nawet w wielodzietnych rodzinach starsi ludzie chorzy są zostawiani samym sobie albo upychani w hospicjach. Tak więc pytam się po co się żenić?Wszystko, nawet dzieci- jeśli ktoś koniecznie chce sobie sprawić taki życiowy ciężar- można mieć poza małżeństwem, bez jego zgubnych zobowiązań. Nigdy, nigdy, nigdy małżeństwa ani nawet stałego związku bo to też ciężar i utrudnienie w sopkojnym, fajnym życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem młodą mężatką....jak narazie szczęśliwą...ale zgadzam sie z tobą- jeśli nie chcesz nie pakuj się w to, małżeństwo jest zarezerwowane dla ludzi wytrwałych i odważnych, kochających się nawzajem, gdyby nie było ono nikomu potrzebne to nikt by się w to nie pakował :P a jednak ludzie to robią, bo chcą....nieraz wychodzi a nieraz nie, ale to zalezy tylko od nas samych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze i tak
jestem młoda mam dopiero 21 lat ale zgadzam sie z Barym przynajmniej na razie, małzenstwo kojarzymi sie tylko z ograniczeniami z których nie chce rezygnowac przez kilkanaście lat:-) choc jednak chciałabym miec stałego partneta który by kochał itp ale zeby tez nie spieszył sie do małzenstwa i do pieluch:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nghfhf
masz racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle ze
małżeństwo to nie znaczy ze od razu pieluchy, dzieci..itp ja jestem 3 tygodnie po ślubie i nie zamiezam pakować sie w pieluchy...narazie jest super, wsumie nic sie nie zmieniło- tylko to ze mieszkamy razem, dalej balujemy i imprezujemy i jest zajebiście!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Barry - gratuluję dojrzałości poglądów. Ale właściwie... po co wypisujesz tu te bzdety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brawo Bary. wiele odwagi w Twoich słowach i co najważniejsze - prawdy, o której tak wielu wstydzi się mówić... moja głowa kombinuje podobnie... nie chcę być niczyją żoną, ale z bliskości z drugim człowiekiem zrezygnować nie mam chęci... ważne jest to, aby bliskość nie była scalana węzłami, bo gdy pryśnie trzeba pryskać jak najszybciej, aby doświadczonego dobra nie zakryć złem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez
nikt nie kaze ci sie wtryniac w malzenstwo ani stale zwiazki, znajdz kobitke, ktora myśli tak samo jak ty (choć przyznam mało takich ;-) i sobie zyj w luznym zwiazku!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hedonizm...
hedonizm ma starsze korzenie nie jesteś odkrywcą. Nie wchodź w stałe związki i oczywiście ewentualne partnerki powinnieneś uprzedzać o swojej filozofii zycia, aby na nic nie liczyły, w nagrodę w lustrze zobaczysz twarz a nie śmiecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ każdy niech sobie żyje po swojemu. Dla Barego to porazka, dla innych niekoniecznie. Pewnie że przyjemniej sie żyje bez zobowiązań. Robię co chcę i mam reszte \"gdzieś\". Zastanawiam się tylko, czy taki Bary umiałby się zatroszczyć o drugiego człowieka ze swoim podejściem? Jego wypowiedż świadczy o bardzo powierzchowym traktowaniu kobiet i ludzi w ogóle. Poczytaj sobie Bary książeczkę \"zdradzony przez ojca\" Wojciecha Eichelbergera.... choć pewnie szkoda Ci będzie wspaniałego życia na książeczki marnować. \"niezależny, przystojny, dobrze zarabiający mężczyzna nie ma z takiego układu żadnych korzyści a jedynie potworne obciążenia\" a co z tymi brzydkimi i słabiej zarabiajacymi? dla nich to dopiero by łaby porazka :) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czym tkwi twoj problem
ktoś ci kaze pakować się w małżeństwo czy stały związek???? w dzisiejszych czasach to nie jest przymus i kazdy zyje sobie jak chce !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Syn TMT
Autor watku ma absolutną rację. Wypiję z tego powodu kilka kolejek absoluta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja u Barego nie widzę tylko cynizmu, hedonizmu, zgorzknienia, lęku przed związkiem... choć powyższe nasuwają się od razu... widzę w nim pewną wnikliwość, brak naiwności - wystarczy popatrzeć na forumowe posty, ich mnogość i dramaty, aby mieć obraz jak kończą się związki. to oczywiście nie znaczy, że należy z nich rezygnować, bo cóż może być piękniejszego od totalnej bliskoći z drugim człowiekiem? nie potrafię niczego takiego odnaleźć... ale pomimo wzniosłej miłości trzeba wiedzieć, że nic nie trwa wiecznie - wtedy w nas mniej goryczy, gdy wszystko się kończy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w małzenstwie
są plusy i minusy, tak jak we wszystkim...ty zauwazasz same minusy, ale to twoje zdanie, zauwaz jednak ile ludzi na świecie zyje w malzenstwie a ile wolnych związkach...wieć jednak coś musi w tym być ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiesz co tracisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skąd wiesz, że nie wie co traci? w moim przekonaniu takie refleksje ma się po doświadczeniach, a nie przed...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat akurat
no, Bary.. roznie to bywa... kiedys bylem takim dobrze zarabiajacym facetem kolo 30-tki, mialem srednia krajowa.. ale kiedys firma zaczela szukac oszczednosci i po pewnym czasie przyszla kolej na mnie - zatrudnili absolwentke za 1/3 tego co ja mialem, do tego Urzad Pracy doplacal 50 % wynagrodzenia i ZUS co drugi miesiac.. Gdybym nie byl zonaty, to bylaby to dla mnie tragedia finansowa, ale ze zona pracowala, wiec moglem te kilka miesiecy spokojnie przezyc, zanim coskolwiek znalazlem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sprowadzanie żony do roli ratownika finanowego to dopiero porażka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, takie wypowiedzi utwierdzają mnie w poczuciu, że większość małżeństw jest zawieranych z lęku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramireska
A co powiecie na to: zyje mi sie dobrze w wolnym zwiazku i kochamy sie - narazie nie chcemy sie zenic ze wzgl na finanse (szkoda nam kasy na taka impreze) jednak chcemy wziac kredyt na mieszkanie...i co robic....zalegalizowac nasz zwiazek w ramach zabezpieczenia czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtaktak
i to na pewno zdecydowana większość:) i nie tylko z lęku o byt finansowy, ogorm kobiet wychodzi za mążz z lęku przed samotnością, myślą, że jak już "złapią" tego wymarzonego i założą mu obączke na palce, to zostanie z nimi po wsze czasy....... a życoe niestety pokazuje, że bywa zgoła inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Statystyki pokazują, że i ak większośc ludzi żyjących w konkubinacie, mimo wsyzstko po czasie (dalszym lub bliższym) zawiera związek małżeski. Niby nie ma powodów konkretncyh, ale jednak większośc tych ludzi pragnie w taki sposób zatwierdzić, że jednak są ze sobą, ufają sobie...Jakoś ja też nie wyobrażam sobie, że jako 50-latka, nie mogę swojego faceta nazwać meżem....dziwnie jakoś... poza tym, co wspólnota, to wspónota... a co za problem się rozwieść, gdyby nie wyszło? ntercyzy też są coraz popularniejsze, ale jednak dzieic, noszące to samo nazwisko co rodzice, cała ta ooczka rodzinna tez jest ważna... Ja mimo wszystko zdecyduję się na małżeństwo. CHcę w ten sposób okaząc partnerowi, że na parwdę mu ufam, a on to samo okaże mnie. Ale nie potępiam innych wyborów. Decyzja zalezy od osobowości, relacji rodzinnych ,przekonań religijnych itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak chcesz
brać kredyt na mieszkanie to koniecznie trzeba zalegalizować. No chyba, że ty będziesz kredytobiorcą i kupcem... Bo jednak zaufanie zaufaniem, a pewnego dnia może się okazać, że człowiek placił i nic z tego nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalka123
Bary White 36 - jesteś samodzielny, przystojny, dobrze zarabiasz... słowem jednak nie napisałeś czy tak naprawdę jesteś szczęśliwy. Skupiłeś się tylko na wyłuszczeniu wad życia małżeńskiego. Nie wierzę, że "czegoś" Ci nie brakuje w tym Twoim osobistym prywatnym światku. Może nie przyszła jeszcze pora. Powiedz proszę, czy chciałbyś mieć dzieci? Wybacz ale "fucking friend" nie zastąpi kogoś kto będzie przy Tobie w dobrych i złych chwilach. Wyobraź sobie, że przychodzisz do domu po złym dniu, źle się czujesz, a w domu jest ktoś kto wita Cię uśmiechem i mówi... "odpocznij kochanie a ja zrobię Ci kaway i pogadamy". Wiem, że w prawdziwym życiu we dwoje są i złe chwile, ale warto kochać. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niestety
zgadzam sie. Wyszlam za maz ,zeby mnie nie zagryzli za staropanienstwo. Bronilam sie jak lwica, ale w koncu nie zaluje. Jak sa dzieci to taka klasyczna mieszczanska niby rodzinka jest fajna. Kiedy sie wszycy w niedziele zwala do jednego lozka powyglupiac i pogadac, do tego jeszcze pies.... wierz mi, to swietne chwile.Przy stole tez jest fajnie, gdy sie wszyscy zbiora. Nam sie dosc rzadko zdarza, bo malo czasu, ale wtedy miod - rozumiemy sie ryczymy ze smiechy z byle czego. Mamy swoje gierki slowne, rozne podteksty,bo sie znamy. Na odleglosc sie nie da - niedzielney wychow dzieci to nie to. A codziennosc jet czesto taka zabawna .Zuprłnie nowa jakosc. Zwlaszcza ,ze jako rodzic, mozesz tym troche posterowac. Fajnie patrzec, jak dzieci maja twoje poczucie humoru,a i wzbogacaja cie twoim Uwielbiam to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż do wszystkiego trzeba
dojrzeć :p do małżeństwa też. Nikt nie każe facetowi się żenić, przecież można zostać z mamusią :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bary White 36 co ty bredzisz że tylko dla kobiety jest korzyść z małżeństwa.Ja nie widzę żadnej korzyści-przecież za to nie płacą a mogą być z tego powodu spore kłopoty nie spowodowane osobą z którą bierze się ślub.A komuś tu się w łepku pokiełbasiło gdyż stały związek i ślub to coś zdecydowanie odmiennego pod względem prawa i mniej kłopotliwego.A ślub nie ma nic do produkcji dzieci lecz skrobanka nieuki:P .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Apostoł Nienawwiści
ramireska cywilniak jesli chcesz zeby to bylo wspolne, z umowa przed slubna jesli kazde chcesz zeby wlasnosc byla proporcjonalna do wkladu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Apostoł Nienawwiści
Barry powoli sie zaczynam do tego przekonywac... :/ Akurat jestem z gatunku głąbów którzy robią za dwa konie, a żarcia nie dostaja nawet za jednego... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ładne to co napisałaś ale
"przychodzisz do domu po złym dniu, źle się czujesz, a w domu jest ktoś kto wita Cię uśmiechem i mówi... "odpocznij kochanie a ja zrobię Ci kaway i pogadamy" Ach jaka piękna wizja:-) Ale ile jest takich małżeństw ( są, znam takie, aczkolwiek nieliczne i zwykle...drugie) Szkoda, że nazbyt często realia bardzo od tej wizji odbiegają - przychodzisz do domu a tu od progu kwaśna gęba i pretensje. Albo "głębokie rozmowy" o tym, co trzeba kupić i jaki rachunek dzisiaj przyszedł. Albo - ten Ktoś kto jest w domu nawet nie zauważy że coś z Tobą nie tak. Jest też inny scenariusz - jest tak, jak piszesz ale ta strona z kłopotami odburknie tylko coś pod nosem i włączy mecz w tv.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×