Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gwiazda**

Nie kocham męza a nie mogę odejść.

Polecane posty

Gość gwiazda**
Do z_mazur Czytałam ten topik, nie ma jakoś śmiałości tam pisać bo przy problemach innych kobiet to te moje są jakieś takie mało ważne. Do stearynian potasu Dzięki, że piszesz. Jakoś tak wraca wiara w człowieka, w uczucia jak się Ciebie czyta 🌻 Podaj swoją stronę internetową, proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza28
stearynian potasu- jest mi bardzo przykro że to ciebie i twoją żone spotkało życie jest niesprawiedliwe że tacy dobrzy i rozsądni ludzie jak ty muszą tyle w życiu doświadczać naprawdę jesteś niezwykłym człowiekiem szkoda że ich jest tak niewielu.a co do stronki to czego się obawiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
z_mazur; myślę, że albo psychologiem jesteś, albo blisko tej profesji siedzisz. Piszesz - "przechodzicie typowy kryzys małżeński, większość małżeństw przechodzi taki kryzys ok 7 lat po ślubie." - Może typowy.Ale są kryzysy od samego początku małżeństwa, lecz względy religijne, etyczne, materialne i wiele innych zamykają ludziom drogę do "wolności". Niestety. I żadne dyskusje forumowe, ani porady psychologów nic tu nie wskórają. A ludzie tkwią w toksycznych związkach -a bo to dzieci - a bo to choroba mężą/żony, a bo to kocha- tylko chorobliwie zazdrosny, albo tysiące innych powodów włącznie z zakazem - kogo Bóg związał, niech człowiek nie rozwiązuje. Kiedyś wyczytałem, że takie porady typu zostaw go, też ci się coś od życia należy - są dobre dla cyników, lekkoduchów, dla ludzi - którzy dobro osobiste wyżej stawiają od dobra rodziny/dzieci/.Dużo zależy od predyspozycji charakterologicznej oraz światopoglądu człowieka i dlatego dobrze jest podać wędkę, a nie złowioną rybkę; wskazać drogi, ale nie kazać iść tą właśnie konkretną. Tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza28
stearynian potasu- mówisz takie rzeczy jakbyś ty był psychologiem i się z tobą całkowicie zgadzam to że małżeństwo przechodzi kryzys to czysta teoria psychologicznych podręczników niech nikt nie wierzy w te bzdury to nie prawda każde małżeństwo jest inne i każdy człowiek jest inny a co z tą stronką? nie napisałeś czego się cykasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tym 7 rokiem małżeństwa
to prawda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza28
niestety nie mogę się z tym zgodzić to tylko teoria praktyka jest zupełnie inna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
zuza i gwiazdko - Bo tak myślę, że nie chcę wykorzystywać forum kobiecego dla spopularyzowania prywatnej strony.Tym bardziej, ze tu jestem stearynian potasu, a tam wszystko wyłożone jak na dłoni, bo to moja i dla mojej ukochanej żony- stronka stworzona. Choć juz gdzieś tu podawałem mój adres, tylko inny miałem nick. A moja strona jest bardzo prywatna, rodzinna, prawie że intymna. Jest tylko jedno "ale" - jak mnie kobieta prosi, to ciężko mi się odmawia;-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salome
gwiazda** - skoro kochaliscie sie na poczatku, to jest szansa na odbudowanie Waszego zwiazku, tak sadze! Sprobujcie porozmawiac (z mezem, a nie z forumowiczami ;), a jesli nie umiecie juz rozmawiac to proponuje pojsc do terapeuty, ja wiem, ze ciezko jest sie przelamac i ze to wstyd moze dla Ciebie, i dla meza pewnie jeszcze wiekszy. Ale warto odbudowac to, co zgubiliscie po drodze... Moze ze zmeczenia, moze z powodu zlych wzorow zciagnietych od Waszych rodzicow. Wiesz, takie wyzalanie sie na forum to dobra sprawa na poczatek. Jezeli naprawde zalezy Ci na dobrym zyciu, i na szczesciu dzieci - to rusz sie i zadbaj o to wreszcie. Bo pomysle, ze sprawia Ci radosc uzalanie sie nad soba... A co do dzieci - one nieswiadomie ucza sie zycia w zwiazku takim, jak Wasze. Beda to kopiowac. Trzymam za Was kciuki. Aha, znam takiego mezczyzne, ktory bardzo wzbranial sie przed pojsciem do psychologa. Ale w koncu poszedl. I powoli zmienia swoje podejscie do zycia. Szkoda, ze dopiero po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salome
do - stearynian potasu - swieta racja. zahukane kobiety czesto same prowokuja mezczyzn, by je ignorowali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
salome - jakoś dziwnie to odebrałaś. Zahukana tzn. przez męża niejako zmuszona do pewnych wyrzeczeń na rzecz domu w dłuższym okresie czasu i wykonująca pewne czynności dla dobra najblizszych. A jeśli mąż to "zapomnienie się" kobiety wykorzystuje i interpretuje, że "to jest twój zakichany obowiązek", zamiast docenić to i odwdzięczać się w czymś innym, to - wybacz - ja nie winię tu kobiety. Ale wiem salome - Ty sobie zakpiłaś ze mnie pisząc -"święta racja". Nie szkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Ja nie radzę jej opuszczenia związku. Tylko radzę jej zmianę, której może dokonać niezależnie od decyzji pozostania czy wyjścia ze związku. Skupienie się na swoich uczuciach i swoim ja, jest w takiej sytuacji korzystne nezależnie od decyzji co dalszego bycia w związku. Małżeństwo to pewien układ. A z układami jest tak, że wystarczy zmienić jeden element układu i już mamy do czynienia z innym układem. Wystarczy zmienić siebie i małżeństwo też się zmieni. Od nas zależy w jakim kierunku i nie trzeba się tylko oglądać na drugą stronę, samemu możemy wiele zdziałać. Tylko trzeba dojrzeć do tego, że chcemy zmiany. Gwiazda doszła właśnie do takiego etapu, chce zmiany, więc niech coś zmieni, najprościej zacząć od siebie. Najprawdopodobniej mąż też zauważy te zmiany i bedzie się musiał do nich ustosunkować. Albo je zaakceptuje albo się bedzie sprzeciwiał . Jesli zaakceptuje to super dla Gwiazdy, jeżeli nie to też dobrze bo przynajmniej bedzie pole do dyskusji "dlaczego?". Ważne jest przygotowanie się na taką dyskusję, żeby w spokojny sposób bez oskarżeń podać powody wprowadzanych w sobie zmian. Skoro zmiany dotyczą mnie i nikogo nie ranią to czemu miałyby być złe. A to że zachwieją status quo, to też dobrze bo te aktualne widocznie się nie sprawdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza28
do z mazur- może masz rację ale nie we wszystkich przypadkach to się sprawdza ja próbowałam z moim mężem rozmawiać setki razy jak nie tysiące i jest ok ale tylko góra tydzień potem wraca to samo bagno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiazda**
Ja już nie raz przechodziłam te tzw rozmowy z męzem. Bywało różnie - czasami niby coś próbowaliśmy zmieniać w związku, czasami kwitował to krótkim "jesteś histeryczka". Wiecie...ja rzeczywiście się pogubiłam i nie wiem czy jeszcze chcę. Nie wiem czy ja go jeszcze kocham. Ale w moich marzeniach jest dom i ja i dzieci. Chyba nie wierzę już w jakaś zmianę. Szukam pracy, jest ciężko a mój mąz nie tylko nie wspiera mnie w tym ale wręcz przeciwnie. Bo przecież ja glupia jestem to kto mnie zatrudni. Nie wiem już czego chcę - najlepiej zasnąć i się nie obudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
z-mazur ; bardzo naukowo podchodzisz do tematu i nic tu w zasadzie nie mogę Ci zarzucić. Piszesz: -"Małżeństwo to pewien układ. A z układami jest tak, że wystarczy zmienić jeden element układu i już mamy do czynienia z innym układem." Kochany - wszystko to prawda, tylko proszę zwróć uwagę na sedno sprawy w przypadku Gwiazdy**. Ona mówi:- "Nie kocham mojego męza, nic do niego nie czuję". I tu upatruję cały dramat sytuacji, bo co z tego, że przesunę klocek w lewo czy prawo jak całość nie jest obramowana uczuciem. I klocki rozjadą się. Tym najlepszym spoiwem małżeństwa jest uczucie miłości, no w najgorszym przypadku - uczucie sympatii. A u Gwiazdki tego nie ma. Ona się męczy w tym "układzie" - jak Ty to nazywasz.Są układy, gdzie nie można tak sobie dowolnie przesunąć elementu, bo cały mechanizm przestanie działać. Można tylko wymienić pewien element na inny. Z-mazur; nie miej mi za złe, że Twoje rady kontruję. Ale takie mam wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
Gwiazdko** - proszę nie pisz tak -"zasnąć i się nie obudzić". To jest taki ubzdurany frazes, którym się pocieszasz lub stawiasz sobie go, jako pocieszającą alternatywę. Dobrze wiesz, że są dzieci i że Ty jesteś dla nich najważniejsza.Tak nieśmiało, tak cichutko, pozwalam sobie przypuszczać, że Twój mąż albo jest bardzo zadufany w sobie, pewny siebie, bez zbytniego szacunku dla kobiet, albo poziomem intelektualnym odstaje od Twojego i arogancją "nadrabia" swój niski poziom umysłowy - delikatnie mówiąc. Ale z tego co piszesz wnoszę, że musisz być bardzo wrażliwą i delikatną kobietą. Co nie zmienia nic w temacie Twojego osobistego uwikłania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiazda**
Stearynian potasu bardzo Ci dziękuję za Twoje wpisy. Podziwiam Cię - sam masz takie wielkie problemy życiowe a mimo to jesteś tak wrażliwy na "krzywdę" innych. Większośc ludzi wzruszyłaby ramionami - też coś, wielkie mi problemy, ja to... Więc dziękuję raz jeszcze. Masz rację - to moje zasnąc i nie obudzić się to takie trochę na wyrost. Ja tylko już po prostu nie chciałabym doświadczać tego bólu i samotności. Ja w sumie wiem, żę nie bardzo mam wyjście jak tkwić dalej w tym związku. Odejść? Świetnie...ale kwestia finansów to nie bajka to brutalne życie. Mój mąz nie chce rozwodu - tak podjęłam nawet taki temat z nim. Nie bo nie. Więc co? Ja złożę sprawę i stracę dzieci... W ocenie mojego męża chyba niewiele się pomyliłeś, niestety. Na razie kończę bo dzieci ze szkoły wracają, zjemy obiad, pogadamy. Zajrzę wieczorem...może ktoś się odezwie. Będzie troszkę łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Że tak z uporem maniaka wrócę do tego układu. Chodzi mi o takie zmiany w układzie w którym gwiazda bedzie się lepiej czuć. Być moze z jakichś względów nie może w tej chwili zakończyć związku ale może go zmienić na taki w którym się będzie lepiej czuła. A to już zależy tyko od niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
z-mazur; ja już jestem prawie przekonany do Twojego stanowiska, postawiłbym jednak warunek; aby takie coś mogło się zrealizować, to jeśli nie ma tam uczucia miłości czy może ono jest, lecz wygasa , to musi być wzajemny szacunek. Musi być w jakimś sensie równowaga partnerska. A to co napisała Gwiazda** - wydaje mi się, iż mąż Jej nie szanuje.Wracając do Twojego układu z elementami - to te elementy muszą być równe. A jeśli jeden jest "większy"/ważniejszy/, a drugi "mniejszy"/mało znaczący/ ...? Ale do kogo my tu mówimy, skoro samej zainteresowanej to już prawdopodobnie nie interesuje. Gwiazdeczka** wrzuciła temat dla ożywienia topicu i poprawienia sobie nastroju, no i wróciła do swojego chleba powszedniego. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceeet
i dlatego nie chce sie zenic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiazda**
Szczerze powiedziawszy Sterynian liczyłam, że może odezwie się ktoś kto jest w podobnej sytuacji. Ktoś z kim bedzie można powymieniać doświadczenia, podtrzymać się na duchu, pocieszyć. Nie mam możliwości zmian w swoim życiu na dzień dzisiejszy. Pisałam już o tym. A jest mi ciężko. Cóż...pewnie więcej ludzi jest zadowolonych ze swoich związków a ci którzy nie są mają więcej siły i możliwości na przeprowadzenie radykalnych zmian. No nic....jakoś trzeba będzie dalej sobie dawać radę. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie gwiazdko ja jestem w takiej samej sytuacji i też nie ma możliwości zmiany i w tej chwili też nie widzę wyjścia z tej sytuacji coż trzeba będzie tkwić jeszcze w tym toksycznym związku! tylko jak długo moja psychika to wytrzyma? dobrze że mam dzieci bo tylko one mnie trzymają przy życiu! kiedyś miałam prawdziwego przyjaciela wtedy było mi o wiele łatwiej ale on zginął w wypatku i nie mam teraz nikogo takiego on wiedział o mnie wszystko i zawsze umiał podtrzymać na duchu a teraz muszę radzić sobie sama.mam tylko nadzieję że uda mi się w końcu wyrwać z tego toksycznego związku!!!POZDRAWIAM CIEBIE I STEARYNIANA POTASU TEŻ A do faceeeta- to czemu nie chcesz się żenić? jeśli masz zamiar tak traktować żonę jak mój mąż to faktycznie - nie żeń się oszczędź choć jedną kobietę!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
a wiecie, że siedzę chyba z 15 minut i nic sensownego mi nie przychodzi na myśl. Choć tak bardzo jesteście mi bliskie Zuza i Gwiadka, może bardziej nawet Gwiazdka jako, że Jej słowa brzmią tak, jakby echo odbiło się gdzieś tam i dotarło do mnie powtórnie. Zapytacie dlaczego powtórnie, ano dlatego, że jak wspomniałem na wstępie była taka internetowa kobieta, której problemy były kropka w kropkę podobne do Waszych. Dziś wyrwała się z domu po 15 latach wychowywania dzieci i tkwienia u boku swego niekochanego macho - a była to cała historia, mąż groził, że zwróci się do tego zakładu pracy, żeby Ją zwolnili, bo ona taka a taka, ale na pogróżkach się skończyło - i obecnie jest szczęśliwą pracowniczką prawie za grosze, ale w domu dużo się zmieniło. Na Jej korzyść. A szczęśliwą, bo pracuje i przez 8 godzin nie musi być służącą i ma poczucie jakiejś samodzielności. A i mąż w końcu nabrał respektu, choć daleko z tym respektem do przyzwoitego szacunku. Ale do kogo ja piszę ...przecież Wy oczekujecie pocieszenia, podtrzymania na duchu, od kobiety o podobnych problemach, a ja tylko mogę przykładem posłużyć, który jest godny naśladowania. A podtrzymać na duchu to z reguły sprowadza się do tego, że mówimy osobie oczekującej wsparcia o sytuacjach gorszych, tragiczniejszych, prawie ze beznadziejnych. To podobno relatywnie polepsza nastrój, że jednak ja mam chyba lepiej.Nie, ja o tym Wam nie będę mówił. Bo takie coś ma "krótkie" nogi - przez 5 minut poczujesz się lepiej i niebawem wracasz do stanu poprzedniej egzystencji myślowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiadko
doskonale cie rozumiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiazda**
Sterynian to nie do końca tak, że ja poszukuję ludzi którzy pogłaszczą mnie po główce i powiedzą "jaka biedna jesteś" :-) Nie. Ja też na miarę mozliwości staram się "coś" zmienić - i dlatego szukam pracy, chociaż wiem, że nie umozliwi mi ona zupełnego wyrwania się z tego związku to (mam nadzieję) da mi troszkę więcej niezależności. Wczoraj (i to właśnie dzięki wpisom na tym topiku) zrobiłam malutki krok do przodu (dla normalnych ludzi śmieszny a dla mnie kroczek). Mój mąz ma fatalny zwyczaj przerywania mi kiedy coś mówię (taka forma lekceważenia?) i zawsze milkłam wtedy. A wczoraj nie dałam sobie przerwać, dokończyłam to co zaczęłam mówić, na co mój mąz stwierdził, że "ja nie daję mu dojśc do słowa i co się ze mną dzieje". Uśmiechnęłam się... Ja w ogóle nie znoszę wszelkich konfliktów i zawsze w takich sytuacjach staram się wycofywać - spokój, spokój, spokój to dla mnie najważniejsze. Myślę, że gdyby udało mi się (a wierzę, że w końcu się uda) znaleźć pracę też spojrzę z większym dystansem na swoje życie. Pozornie to my jesteśmy wzorowe małżeństwo - nie ma picia, bicia. Jest tylko okropna pustka i samotność. Pozdrawiam Zuza28 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
no wiesz, zaskakujesz mnie identycznością sytuacji. Jeśli jeszcze napiszesz, że po topikowej dziś rozmowie po raz pierwszy od wielu lat powiedziałaś mężowi, który nigdy nie wynosił śmieci /tylko dzieci to robiły dzieci/:- "Mógłbyś raz wynieść te śmieci, korona z głowy ci nie spadnie", a dzieci powiedzą:- "Mamo, co się stało - nigdy tak tacie nie mówiłaś", a on bez słowa wyniesie wiadro - to pomyślę, że masz na imię Bożenka. Bo to, co napisałaś o małym wczoraj poczynionym kroczku, też miało miejsce, dosłownie. I też spokój, spokój, i najlepiej z dziećmi, albo u Babci.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiazda**
Sterynian :-) nie, nie mam na imię Bożenka (moje imię jest na zupełnie inną literę) ale sam widzisz - są osoby tkwiące w podobnych układach. I może znalezienie takiej wirtualnej bratniej duszy pomoże razem nam (z usmiechem) pokonywać te różne przeszkody i czynić te małe kroczki do przodu. A śmieci od czasu do czasu wynosi - tak sam z siebie nawet, bez ponaglania :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
Gwiazdko, oczywisćie, że zażartowałem, bo Bożenka teraz pracuje i nie ma możliwości buszowania w necie. Ja też pracuję, ale od czasu do czasu rzuca się tym okiem tu i ówdziena ekranie monitora:-) Natomiast dla mnie jest to kolejny dowód - bo mam jakieś tam doświadczenie życiowe - że z reguły w takiej sytuacji jak Ty i Zuza, Bożenka i setki, bądź tysiące innych kobiet, tkwią kobiety bardzo kobiece, a więc wrażliwe, delikatne, empatyczne, na pewno potrafiące kochać ponad wszystko. I mało tego, którym przytrafił się mąż o usposobieniu władczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stearynian potasu- nie chcę słuchać że ktoś ma gorzej to mnie wcale nie pocieszy a jeszcze gorzej zdołuje, jestem osobą wrażliwą na wszelką krzywdę zawsze wszystkim staram się jak tylko mogę pomóc moi znajomi przychodzą po pomoc do mnie ja chętnie im pomagam w każdej sprawie ,nigdy nie odmawiam pomocy! i tu jest chyba problem ze mną ja wszystkich stawiam na pierwszym miejscu a siebie na końcu. nie umiem tego zmienić,choć czasem bardzo bym chciała!!!!! i chyba tak już musi zostać bo tego akurat nie dam rady zmienić !!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stearynian potasu
jesteście niesamowicie wspaniałe. W obecnych czasach - unikalne. Kochane. I wierzę, że przyjdzie czas w którym będziecie znów szczęśliwe tak, jak kiedyś ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki że chociaż ty w to wierzysz bo my z gwiazdką chyba niebardzo!POZDRAWIAM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×