Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Black Magic Women

Jak to jest z tym przeznaczeniem?

Polecane posty

Gość Black Magic Women

Mieszkaliśmy tak blisko siebie nawet o tym nie wiedzac, dorastalismy obok siebie... Potem spotkalismy sie na studiach na tym samym roku i w tej samej grupie:) I sie zaczelo, najpierw poprosil zebym mu pomogla z nauka, a bylo to w dniu, w ktorym rozstalam sie z moim bylym. Nie myslalam wtedy o jakimkolwiek zwiazku, chcialam troche pobyc sama, zastanowic sie co jest ze mna nie tak, skoro do tej pory nigdy sie nie zakochalam (mimo iz moi wszyscy moi ex byli swietnymi facetami), wiecie, takie tam egzystencjalne... Potem dalam sie wyciagnac w ramach rewanzu do knajpki, choc prawde mowiac zrobilam to na "odwal sie". No i wpadlam... Wpadlam po same uszy... Pierwszy raz sie zakochalam!!!!!!! A on nawet nie byl w moim typie:) Nie wydawal mi sie przystojny ani zbyt czarujacy, a po jakims czasie swiata poza nim nie widzialam. Potem byly spotkania, telefony, ja chodzilam jak w skowronkach, motylki w brzuszku itp... Przez pewien czas ukladalo sie swietnie, a potem zaczal sie kryzys. Zrywalismy setki razy, ale zawsze jakos do siebie wracalismy, przewaznie z mojej inicjatywy, to bylo jak uzaleznienie. Az w koncu zrezygnowalam, dalam mu odejsc. Pare dni pozniej spotkalismy sie i wtedy uslyszalam ze on mnie kocha, ze jest idiota i jak dam mu jeszcze jedna szanse... I dalam, wyjechalismy razem, zamieszkalismy razem, wlasnie jemu oddalam sie pierwszy raz. Caly czas mialam wrazenie ze to na niego czekalam, czasem mnie doprowadzal do szalu, czasem mialam go dosc i chcialam po prostu spakowac sie i odejsc, ale nie mialam sily, za bardzo go kochalam. Bywalo dobrze, bywalo zle, no zycie po prostu. Az w koncu uslyszalam ze on odchodzi, ze ja nie jestem ta jedyna. Nie moglam uwiezyc ze to koniec, ale powiedzialm "ok". Spotykamy sie nadal(jako przyjaciele), ja wciaz mam nadzieje i wiem ze to czyni mnie po prostu glupia babą, tesnie za nim niemilosiernie, czuje ze stracilam cos cholernie waznego, no masakra... pierwszy raz kochalam a teraz pierwszy raz cierpie strasznie. No i jak tu nie wierzyc w równowage na tym świecie? Do tej pory myslalam ze jestesmy sobie przeznaczeni a teraz? Przedtem to ja konczylam zwiazki, mimo lez, prośb itp, a teraz mam ochote przeprosic wszytskich facetow z ktorymi zerwalam bo wiem teraz wiem co to znaczy nieszczesliwa milosc i bol po rozstaniu. Wiecie, ja naprawde naiwnie myslalam ze mnie ominie nieszczesliwa milosc. Ojjjjj, no zaluje jak cholera wielu rzeczy, caly czas mysle co moglam zrobic, co robilam zle i co najgorsze teraz to widze, po czasie. Nie zrozumcie mnie zle, nie chce sie uzalac nad soba, po prostu sie zastanawiam... wszystko wskazywalo na to, ze to wlasnie jest ten jeden jedyny, tyle zbiegow okolicznosci (a bylo ich mnostwo) nie jest mozliwe, i nagle taki kop. Los sobie zakpil ze mnie:( I jak mu obiecalam, jak mi nie przejdzie i sie okaze ze to milosc mojego zycia i o nim nie bede mogla zapomniec to go znajde i skopie jak ogrodek. Od tamtej pory nie moge jesc, spac, no tragedia... Ale caly czas mysle ze mi sie nalezalo. Wlasnie za to jak potraktowalam innych mezczyzn. W sumie nigdy nikogo nie oklamalam, stawialam sprawe jasno, ok, kochasz mnie, ale ja cie tylko bardzo lubie i nie wiem czy kiedys poczuje cos glebszego. No niby fair... Tak mi sie wydaje. Juz sama nie wiem, wybaczcie ze truje, ale ja tak zawsze po piwie. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za dużo napisałaś
i ciężko wyłowic o co chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami najpierw jest pokuta
...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwieracz odbytu
czy ktos mógłby mi powiedzieć, czy topik jest o seksie analnym ( za długi wstęp i nie chce mi się czytać) ? bo jak nie to spadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Black: podobno każdy ma swoje przeznaczenie i pewnie on to nie ten! widzisz ja też rozpaczam! u nas też było wiele zbiegów okoliczności! najsmieszniejszy to gdy podnosiłam słuchawke tel.stacjonarnego i chciałam wykręcić numer a mój chłopak akurat wykręcił numer i mój tel. jeszcze nie zdążył zadzwonić!. szok w tej samej sekundzie mieliśmy ochote usłyszeć swoje głosy. myślałam ze to właśnie przeznaczenie. my baby głupie jesteśmy- bo sobie własne teorie dopisujemy. nie użalasz się! my kobietki lubimy sie wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KwiatekPolny
Black Magic Woman, oj ja cie rozumiem. Sama wierze w sile wyzsza i w to ze nic nie dzieje sie bez powodu. I szczerze mowiac to chyba poniekad czyni moje zycie latwiejszym, ciekawszym , bardziej radosnym. Ja wierze w znaki poprostu. Nie nazywalabym, nie chcaialbym nazwac tego 'przypisywaniem teorii'. To wielki dar potrafic dostrzec w czyms na pozor blahym jakies znaczenie. I bez watpienia to co mialo sie stac w zwiazku twoim i chlopaka o ktorym piszesz -stalo sie. Tam i wtedy. Tak mialo byc, on byl na konkrenty moment w twoim zyciu. Czegos mialo cie to nauczyc. I choc cudownie byloby zostac z nim do konca to jednak zycie nie zawsze tak chce, nie wiem dlaczego. Ja rowniez mam za soba romantyczne uniesienia, byly 'znaki' (zawsze mowie ze sa to znaki od Boga), chcialam w nie wierzyc, chcialam wierzyc ze to wlasnie TEN. Ale niestytety, a moze stety, byslismy ze soba dwa lata, po czym koniec... Nie cierpie gdy cos o co sie walczylo, cos w co wkladalo sie ogromny wysilek (mnie kosztowalo bardzo duzo by rozkochac w sobie mojego ex), cos co wydawalo sie dla ciebie spelnieniem marzen , a dla paru innych osob dowodem na to ze marzenia faktycznie sie spelniaja gdy bardzo mocno tego chcemy - gdy to wszystko po jakism czasie sie konczy. Nie znajduje na to pelengo wytlumaczenia. Pozstaje nam jedynie wierzyc ze to co najlepsze wciaz jeszcze przed nami. Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black Magic Women
Ok, wierze ze kazdemu cos jest pisane, ale nie wierze w to, ze mozna wplynac na przeznaczenie. Jak sie siedzi na tylku i nic nie robie nie ma sie prawa niczego oczekiwac. Ale zmierzam do tego, ze czasem cos nam ucieka bo boimy sie, nie mozemy uwierzyc itp. No i wlasnie, jak bylismy razem setki razy slyszalam jak to moje kochanie nie moze uwierzyc ze wlasnie jego spotkalo takie szczescie, ze ma kochajaca, wierna, gotowa za nim pojsc w ogien dziewczyne bo takie rzeczy sie nie zdarzaja... Jak sie rozstawalismy uslyszalam ze on sie boi, bo co bedzie jak za 10-20 lat on przestanie mnie kochac, ale wtedy bedzie juz za pozno, bo dzieci itp a on nie zamierza zaryzykowac... No kurcze, tez sie balam!!! Jak diabli!!! ze znajdzie sobie nowa, mlodsza... I czy mozna uciec od swojego przeznaczenia??? Pytanie bez sensu, bo ucieczka od przeznaczenia zaprzecza definicji przeznaczenia, tak? Ale jaka jest definicja przeznaczenia? No i jeszcze jedno wazne dla mnie pytanie, czy zmienianie sie dla kogos, kogo sie bardzo kocha, ma sens? Bo mi sie wydaje ze ma. Mowie tu o "popracowaniu" nad jakimis cechami charakteru i zmienianiu nawykow. To jak z tym jest? Ja sie pogubilam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w każdym związku trzeba się troszkę zmienić, żeby się do siebie wzajemnie dopasować i to ma sens. nie ma sensu jeśli zmiany te musiałyby być zbyt radykalne, albo wprowadzane na siłę. co do przeznaczenia, to ja już sama nie wiem; jeszcze nie dawno wierzyłam, a teraz...eh!...nie wiem. może i jest, ale trzeba dużo wysiłku włożyć w to żeby nie zmarnować swojej szansy...tylko żeby jeszcze było wiadomo co jest przeznaczeniem, a co tylko nieszczęsnym zbiegiem okliczności... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×