Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pszczola Robotnica

3 Pytania o Wspieranie Finansowe Meza?

Polecane posty

Gość Pszczola Robotnica

4 lata temu wyjechalam za granice w celu zarobienia na skromne mieszkanie w Polsce oraz sciagnelam tutaj mezusia z Polski ktory zapewnial zarliwie, ze bedzie wykonywal "wszystko jedno jaka prace" byle byc tylko "blisko mnie" bo "tak teski". Sciagnelajac go tutaj zrezygnowalam z bardzo korzystnego ukladu zarobkowego ktory wykluczal moje i mezusia wspolne mieszkanie po tym jak on sie juz tutaj zjawill. Gdybym zostala w tym ukladzie do dzisiaj mialabym juz kase na mieszkanie dla nas obojga w Polsce w duzym miescie oraz na 2 auta. Nic tylko miec dzieci i zyc "dlugo i szczesliwie" z powrotem w kochanej ojczyznie. W imie "bycia razem" na ktore maz mnie tak namawial zamieszkanlismy razem w wynajetym studio a ja porzucilam moja dobrze platna prace. Mezowi najpierw znalazlam prace w jego zawodzie. Potem sobie nowa ( juz nie tak dobrze platna) w zawodzie zblizonym do tego ktory wykonywalam w Polsce. Niestety w trakcie mieszkania razem wyszlo na to ze ja pracowalam po 17 godzin dziennie. Po pracy wracalam do domu w ktorym nieustannie byl moj maz ktory pracowal coraz mniej i mniej za to zauwazylam, ze na komputerze przeglada strony pornograficzne. Trawnik przy domu nie obciety. Krzaki przed wejsciem na posesje wyrosniete tak ze galezie drapia mnie po twarzy jak wracam do domu na lunch a mezus w najlepsze usadowiony przed komputerem albo z ksiazka na kanapie. Dochodzi do tego za ja zamiast jesc lunch tne zywoplot. I tak przez ostatnie 2 lata bez wiekszej poprawy. Czasem jak gnalam z jednej pracy do drugiej i przejezdzalam obok naszego domu to widzialam jego zaparkowany samochod czyli nigdzie nie wychodzil. Potem wzial sie na sposob i wychodzil wylacznie w czasie gdy antycypowal moj powrot do domu na lunch, zeby mnie tak nie walilo po oczach, ze on nic nie robi. W czerwcu tego roku mialam juz tego serdecznie dosyc i wyprowadzilam sie stamtad i wynajelam sobie cos gdzie indziej sama. On nie protestowal, choc rownoczesnie twierdzil ze bycie moim mezem stanowi dla niego wazny punkt odniesienia (!?) Przez pol roku mieszkam osobno czasem widywalismy sie na w miare przyjaznych zasadach, ale nic sie zasadniczo nie zmienilo na lepsze w jego sytuacji i podejsciu do naszego zycia rodzinnego, a oto przyklad: Niedawno byly moje imieniny ale niestety mezus nie zadzwonil zlozyc mi zyczen. (Gdy byly jego urodziny miesiac wczesniej to ja przyszlam z prezentem i zyczeniami, jestesmy w koncu malzenstwem od 6 lat). Za to w 2 dni po moich imieninach o ktorych on zapomnial mezus zadzwonil zapytac czy moglabym mu pozyczyc pieniadze na samochod bo ten jego sie zepsul a on ma na koncie w banku tylko 200 dolarow a tu czas zaplaty za wynajete mieszkanie sie zbliza, wiec on sie pyta czy i ile moglabym mu maksymalnie pozyczyc na nowy. Mam w zwiazku z tym pytania: 1. Czy pozyczyc mu te pieniadze (naturalny odruch mam taki zeby mu pozyczyc, jestesmy rodzina i trzeba sobie pomagac?) Niepokoi mnie bardzo ze po 4 latach pobytu w USA mojemu mezowi udalo sie zaoszczedzic na nasze wspolnie mieszkanie 200 dolarow!!! Przy czym on jest 10 lat starszy ode mnie (czytaj: dojrzaly?), zdrowy, wysoki i przystojny kawal faceta. 2. On tak samo moglby zakasac rekawy do pracy jak ja zakasalam, dlatego ja mam pieniadze, a on nie, a wiec: Czy - jak mu pozycze te pieniadze to czy zasilam w ten sposob jego bezmyslne podchodzenie do zycia i planowania na przyszlosc? 3. Z inspiracjii tatusia mezusia zawarlam z mezusiem intercyze. Tatus mezusia dysponuje domem w gorach, ktory moj mezus kiedys tam odziedziczy. W obliczu wydarzen ostatnich 2 lat rozwazam rozwod z mezem jako ze to co wydawalo mi sie wspolnym celem jest tylko moim celem. Chodze ostatnio na terapie malzenska w ktorej dowiaduje sie ze to jest OK dla mnie miec potrzeby w zwiazku... a nie tylko harowac od rana do nocy...Ja niestety nie mam zadnego domu w gorach do odziedziczenia, moze wiec dlatego tak ciezko pracuje i nie boje sie dojsc do czegos praca. Rzecz w tym, czy moj maz moze ode mnie teraz zazadac alimentow-ja mam udokumentowane stale dochody, place podatki, on ma nieregularne tez udokumentowane zarobki ( zarabia 1/4 - 1/7 tego co ja ) na rok, przy czym ja nie zarabiam zadnych kokosow - ok. 25 tys dolarow rocznie brutto...za ktore sama sie teraz utrzymuje w tutejszych realiach, = minus rozmaite koszty takie jak: wynajem mieszkania, benzyna, jedzenie, ubezpieczenia. Trudno mi jest w obliczu jego ostatniego oswiadczenia o stanie jeg konta marzc o wspolnej przyszlosci z moim mezusiem... Bede wdzieczna za jakies konstruktywne uwagi na temat tej dziwacznej sytuacji. Pozdrawiam. Pszczola Robotnica (P.S. nie mam polskich czcionek)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałaś się tak dużo i konktretnie, a nikt ci nie zechce odpowiedzieć?... Moje poglady są nastepujące - skoro mąz nie zapewnia ci ani wsparcia finansowego ani emocjonalnego to najlepszym wyjściem jest rozwód. Ja bym nawet powiedziała, że on \"obniża twe loty\". Ty wydajesz się być zaradną kobietą. Na co czekać?...rozumiem zwlekanie z rozwodem w przypadku kobiet, które są bez grosza - ale ty?...Ty jesteś na silniejszej pozycji i chodzi o to, zebys nie marnowała sobie zycia, które masz tylko jedno. Ja w ogóle jestem przeciwniczką żerowania na czyjejś ciężkiej pracy. W końcu partnerstwo polega na tym, żeby i dawać i otrzymywać. Z męzem i tak już nic cię nie łączy oprócz kwestii formalnych. Po co utrzymywać fikcyjne małżeństwo?... Z tymi alimentami to rzeczywiście on mógłby czegoś od ciebie teoretycznie żądać, ale jak znajdziesz dobrego adwokata (a weź pod uwagę, że to ciebie na niego stać, a nie męża - nieroba) to może obejść się i bez alimentów albo z jakimiś symbolicznymi kwotami, żeby mężowi starczyło na codzienną prasę. Pośpiesz się z tym rozwodem, dopóki on nie zacznie podupadać na zdrowiu, bo wtedy alimenty mogą byc wyższe. Generalnie ludzie, którzy nic w życiu nie robią, szybciej zaczynają chorować. Rozwody sa dla ludzi, męczyc się z mężem nie masz po co. Adwokaci ci pomogą - nie będziesz sama. I nie wychodź za mąż po raz drugi. Dla kobiet sukcesu korzystniejsze są związki nieformalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpeczka0001
kochana pszczółko nie pozyczaj mu!!!!wedlug mnie powinnas w powaznej rozmowie powiedziec mu ze jak tak dalej bedzie postepowal(nic nie robienie) to rozwodzisz sie z nim bo to nie ma sensu!!!!kobiet ile czasu zamierzasz swiecic za niego oczami!!!!caly czas bedziesz harowac na niego????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
Robotna Pszczółko! Twj topic równie dobrze mógłby mieć tytuł: "czy istnieje szansa, ze mąż sie zmieni" a na to jest tylko jedna odpowiedź: NIE. On się zmieni tylko wtedy, gdy sam sie bedzie chciał zmienić. A jego zdaje się nic nie ruszać. To ,ze się wyprowadziłaś z Waszego wspólnego miejsca nie zrobiło na nim widać wrażenia. Nie pamieta o Tobie i nie dba o Ciebie, nie zabiega. Bo ma wyobrazenie na Twój temat, ze jestes absoultnie przewidywalna, silna, zaradna, zawsze go będziesz wspierac, bo go kochasz- i on na tym zeruje, bo mu jest z tym wygodnie. Więc nie łudź się, zjmij się sobą i swoim zyciem, rozwiedź się z nim, jesli będzie mu naprawdę zalezało, bedzie wiedział co zrobić ( "robić" trzeba odróznić od "mówic") . Jesli nie będzie reagował ,tak jak do tej pory to robił, - olej trutnia jako Twojego faceta i zachowaj dla siebie jako przyjaciela, bo prawda jest taka, ze Ty nawet nie potrafisz się na niego gniewać, widac chłopak ma duzy urok osobisty;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przekonana czy powinnas z nim byc, a z jednej strony jestescie razem wiele lat, ale z drugiej strony to Twoj maz jest nie fair jesli tak malo sie stara. Wszystko zalezy czy go kochasz, jesli tak to moze warto powalczyc i uswiadomic mu ze zle robi, ale jesli uczucia wygasly to bedac jego zona trudniej bedzie Ci spotkac kogos inneg choc tu nie ma regul, pewnie bedziesz chciala miec dzieci i troche przyhamowac z praca (kiedys tez harowalam jak wol wiec wiem cos o tym). Wiec warto sie zastanowic nad sprawa. Co do alimentow to byloby straszne gdyby on jeszcze chcial jakis grosz od Ciebie. Na Twoim miejsu nic nie mowiac gromadzilabym dowody zeby sie chronic w razie np. rozprawy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziwi mnie że
teraz dopiero widzisz, że twój mąż to nieróg i leń ... Uważam, że nie powinnaś mu pożyczać pieniędzy (powiedz, że niestety nie masz i chciałaś go poprosic o pożyczkję :-D) Jak chce samochodzik niech na niego zapracuje, albo łazi na własnych pedałach :-D Wiesz nie musisz wystepować o rozwód (przeciez to dużo kosztuje) ale możesz wystąpić o "rozdzielność majatkową" A tak na marginesie, pamiętaj że praca jest wazna, ale nie badź az takim pracusiem, bo twoje młode lata miną, ani się obejrzysz i zostaniesz sama ... Może warto by było żebys poszukała sobie kogoś na kogo możesz liczyć :-D Pozdrawiam i życzę szczęścia :-D Miła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisze sie
nierob a nie nierob jelopie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pszczola Robotnica
Kometkaa, Malpeczka, Very oraz wszyscy inni ktorzy wlaczyli sie do rozmowy DZIEKI za OPINIE. Trudno mi o obiektywizm wiec jak sobie poczytam co myslicie to mam wreszcie jakies punkty odniesienia. *kometkaa napisalas: *"Po co utrzymywać fikcyjne małżeństwo?..." Sprobuje odpisac: Cala moja tozsamosc jest zbudowana na byciu zona mojego mezusia, rzecz w tym, ze ja choc taka "zaradna" jak zauwazylas jestem w gruncie rzeczy bardzo niesmiala, raczej cicha i pochowana. To moj maz mnie "zdobyl" a ja bylam zachwycona, ze zwrocil na mnie uwage. Taka jest ta smutna czesc prawdy o moim malzenstwie. Poza moim mezem nie mam zycia prywatnego tu na obczyznie, to znaczy mam moze jednego albo dwoch znajomych (z ktorymi moge o tym rozmawiac) no i teraz mam jeszcze terapeutke (bardzo fajna) z ktora na ten temat rozmawiam. Nie mam tez potocznej atrakcyjnej randkowo osobowosci - w szkole bylam dobra uczennica, nie mialam wielu facetow przed mezem, nie chadzalam na randki, perspektywa szukania kogos nowego mnie przeraza! *"Z tymi alimentami to rzeczywiście on mógłby czegoś od ciebie teoretycznie żądać." Uwazam ze to byloby niesprawiedliwe gdybym ja musiala mezusiowi jeszcze placic alimenty, on tak samo moglby zakasac rekawy gdyby chcial ale on sie bardzo ceni. I masz racje z tym, ze ludzie ktorzy nic nie robia to choruja. Mezus co miesiac zapada na przeziebienie jak w zegarku albo na reumatyzm, albo na bole miesni. Czasem nawet co 2 tygodnie. Ja nie bylam chora przez poltora roku. Zupelnie nie wiem jak sie zabrac za sprawe rozwodowa. Boje sie jej. *VERY, trafilas w sedno - on ma duuuuzy urok osobisty i nie jest tez lajdakiem, choc ma pewne zapedy pasywno agresywne - sam nie wnosi inicjatywy w malzenstwo ale moja inicjatywe gasi bardzo skutecznie... * "Dziwi mnie" napisala ze moge wystapic o rozdzielnosc majatkowa - rzecz w tym ze my juz ja mamy - ale ja niestety nie wiem co to w praktyce oznacza - czy np. maz moze debatowac w sadzie jaki to on jest pokrzywdzony przez moje odejscie....i np. mimo rozdzielczosci majatkowej moze nadal chciec alimentow. Ja nie znam prawa i nie wiem jak sie ma rozdzielczosc majatkowa do alimentow... Dzieki za rade na temat gromadzena dowodow na rozprawe...nie wiem co prawda co to za dowody by mialy byc ale jestem czujna. No to jeszcze na koniec pytanie moze naiwne ale co tam: Jak znalezc mezczyzne na ktorego mozna liczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obawiam sie Kochanie ze jedynym mezczyzna, na ktorego mozesz liczyc jestes Ty sama. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pszczola Robotnica
Makita, nie jestem pewna co chcialas przez to powiedziec... Pozdrawiam takowoz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olkaa
Skąd ja to znam? W rodzinie mam podobny przypadek uczulonego na pracę. Nie mysl, że on sie zmieni! lenie pozostają leniami. Jak będziecie mieć dom i dzieci, to będziesz sprzątac, gotować i zajmować się dziećmi. Znam takie przypadki - tatusiek trzyma dziecko i mówi: zrobił kupe, przewiń go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×