Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Amelia30

Która z Was zdradziła będąc w związku i dlaczego?

Polecane posty

Gość Niewiadoma
Zdradziłam męża trzy miesiące po ślubie... a co 'najgorsze' zakochałam się ... Dzisiaj mogę powiedzieć, że spotkałam miłość mojego życia po ślubie! Moje małżeństwo mogę nazwać małżeństwem z rozsądku. Mam cudownego męża, który jest niesamowicie wartościową osobą, która stwarza mi ogromne poczucie bezpieczeństwa i którego nie kocham prawdziwą wielką i szczerą miłością (nigdy z mojej strony takiej nie było, to była raczej miłość partnerska, z szacunku, przywiązania). Myślę, że przez lata wmawiałam sobie pewne uczucia, moją 'miłość' i to mnie dzisiaj zgubiło i teraz przyczyniło się do tego, że wybuchłam, zdradziłam (mąż nie wie o zdradzie) i do tego, że myślę o odejściu (rozwodzie - jejku jak to strasznie brzmi!) od mężą. Powiedziałam mężowi, że go nie kocham wielką miłością, że chcę odejść (6miesięcy po ślubie!...mój romans trwa już 3 miesiące) . Mąż nie wie o zdradzie i obecności w moim sercu,umyśle "tego tzreciego" (zdradziłam nie tylko fizycznie,ale psychicznie...przeżyłam coć pięknego i marzę o takim związku)...Mój mąż jest załamany, chce walczyć o to małżeństwo, chce się zmieniać, ratować (uczestniczyliśmy w kursach weeekendowych dl a małżeństw z kryzysami) ...Jest załamany.Mnie dręczą wyrzuty sumienia, że niszczę mu życie, że go tak mocno ranię. Błędem było to, że ja nigdy nie mówiłam otwarcie o swoich stanach uczuciowych, oszukiwałam siebie i męża.Uważałam, że powinnam doceniać to , że spotkałam bardzo dobrego człowieka, który szaleńczo mnie kocha i daje wsparcie. Nie wierzyłam w miłość, wydawało mi się, że prawdziwa miłość istnieje tylko na filmach....Aż do pewnego jesiennego dnia ... Z mężem znamy się 10 lat i od 9-ciu lat jesteśmy razem. Poznaliśmy się w czasach szkoły średniej. Może nawet można nasz związek nazwać przechodzonym. Byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami w łóżku, pierwszymi partnerami na dłużej. Dzisiaj myślę, że za wcześnie się poznaliśmy, że zabraliśmy sobie wiele wolności i młodości.... A może nie jest tak...Bo gdybym kochała męża tak, jak pokochałam teraz "tego trzeciego", to nie zdradziłabym go, nie myślałabym o skoku w bok (często zdarzały mi się takie myśli) . Po 4latach bycia ze soba mielsismy powazny kryzys-rowniez chcialam odejsc , bo poczulam sie zmeczona w zwiazku, nie podobalo mi sie wiele rzeczy,wielu aspektow mi brakowalo (prawdziwego uczucia,w lozku tez nie bylo fajnie-traktowalam seks bardziej na zasadzie 'odbebnienia' ...).JA nigdy nie tesknilam mocno za mezem, nie brakowalo mi go tak silnie,jak jemu mnie...Bylismy razem,ale maz czesto narzekal,ze mnie nie czuje, o wszytsko(czuloscim,przytulanki itd)musial sie wrecz prosic... Dzisiaj odpowiedzialam soboie na to pytanie, dlaczego tak bylo: nie kochalam prawdziwie....Zbyt dlugo oszukiwalam...A dzisiaj okolicznosci sa trudniejsze,niz wtedy kiedy po p raz pierwszy pojawil sie kryzys.Dzisiaj mamy za soba slub koscielny.Ja podeszlam bardzo nieodpowiedzialnie do slubu.Moj a maz jest gleboko wierzacy i ciezko mu sie z tym pogodzic, ze tak go oszukalam,ze nie spodziewalby sie (byly cudowne plany o dzieciach,domu...) .Oszukalam nablizsza osobe-to starszne uczucie...Zastanawiam sie, czy nie powiedziec mezowi o prawdziwej przyczynie kryzysu ....BBoje sie, ale momentami uwazam,ze taka szczerosc mu sie nalezy (maz jest niezwykle prawym,szczerym czlowiekiem..tym wieksze sa moje wyrzuty sumienia). Latwiej byloby mi odejsc od meza,ktroy jest zlym czlowiekiem.A tu nie ma problemu przemocy fizycznej,pscyhicznej,alkoholu..Problemem jest 'tylko i 'az' brak mojego uczucia... Mój mąż tak bardzo mnie kocha, życie by za mnie oddał...A ja boję się, że nawet jeśli bym wróciła do męża to nie wytrzymam tak długo, bo z uczuciami nie wygram. Facet, dla którego chcę rzucić mężą pokochał mnie również tak mocno - wytworzyliśmy sobie niesamowitą więż, nie jestem w stanie tego opisać, ale zyczę każdemu taaaakiej miłośći! Jestem w kropce, tkwię w zawieszeniu, bo boję się podjac te nawazniejsza decyzje mojego zycia. Byc kochana czy kochac? Pozostac w pewnym zwiazku,sprawdzonym 9-latami bycia ze soba,ale bez wielkiego uczucia z mej strony...czy wybrac milosc, isc za glosem serca i zwiazac sie z "tym trzecim" ? Osoba , dla ktorej chce porzucic meza jest bardzo bogata w wartosci osoba, pewna (znalismy sie z widzenia,ale wczesniej nic miedzy nami nie zaiskrzylo, wiedzielismy o swoim istnieniu).... Boje sie. Moja najblizsza rodzina wie, co sie stalo i jest zalamana. Mysla,ze postardalam zmysly,ze wyrzuty sumienia nie pozwola mi sie cieszyc nowym zwiazkiem,ze ze statusem mlodej rozwodki bedzie mi dzisiasj ciezko w Polsce. "Ten trzeci" rowniez nie ma latwej sytuacji - pochodzimy z tego samego srodowiska i spoleczenstwo bedzie nas chcialo zlinczowac...Myslimy o zyciu w podziemiu do czasu ,kiedy sie rozwiode...Jest wiele rzeczy,ktore chcialabym jesczez tu dopisac,ale brak mi czasu w tej chwili... P{rrosze o komentarze w tej sprawie.Czyy jest ktos, ktoo chcoc odrobine podobna sytuacje w zyciu mial...? Nie oczekuje rad,ale szczerej opinii...Postaram sie wkrotce jescze bardziej moja historie przyblizyc. Zycie jest takie zaskakujace...Gdyby ktos 6miesiecy temu powiedzial mi, ze za kilka miesiecy bede chciala opuscic meza, bo spotkam moja polowke-nie uwierzylabym..Dzisiaj zycie nie jest w stanie mnie zaskoczyc...Nie musze chyba pisac,ze przechodze tak skrajne nastrooje.Dreczy mnie wiele sytuacji, niose ciezar bolu zadawanego bliskim, mam wyrzuty sumienia,ze przeze mnie cierpia ...Czy warto dzisiaj poswiecic wszystko milosci? Walczyc o nia? Wbrew calemu (prawie)swiatu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cikitaaaaaa
to było prawie na pczątku naszego związku, jakos mi bło zle od dluzszego czasu, nie okazywał mi uczuc, byl oschły.. chodziłam ejszcze wtedy do liceum i tak jak zawsze z kumplami ze szkoły chodziliśmy pić po zajęciach i jednego razu sie tak ustawiłam ze po prostu nie wiedziałam co sie dzieje, kręciło mi sie w głowie, było mi niue dobrze, kładłam sie na ławce na placu wolności( w opolu) i moj blisko kolega przytulił mnie do siebie, po chwili podniosł głowe i zaczął całowac.. dosłownie to było 2 mlaśniecia jezykiem, nie wiedziałam co sie dzieje dopiero do mnie doszło jak sie całowalismy i go odepchnełam i uciekłam, poczułam sie jak jakaś szmata, płakałam kilka tygodni, nie mogłam patrzec w oczy mojego misia po tym:( jak patrzyłam to ciągle płakałam, az wreszcie któregos dnia zebrałam sie na odwage i mu powiedziałam, bo nie chciałam okłamywac! po prostu nie mogłam na niego patrzec:( do tej pory jak patrze mu w oczy i płacze bo czasami tak sie dzieje, tak go mocno kocham ze po prostu jak jestesmy razem juz mysle ze za kilka godzin go nie bedzie i płacze. on wtedy pyta co zrobiłas>? co sie stało? czemu płaczesz, mowie nic misku nic kocham cię:( ząłuje i bede załowała do konca zycia! a on.. pozwolił mi zostac, ja na jego miejscu bym tego nie zrobiła, nie pozwoliła na dalszy zwiazek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdradziłam będąc w związku, bez powodu, poprostu stało się... wcale nie jets mi źle z tym kogo zdradziłam... wręcz przeciwnie... jest cudownie pod każdym względem... a jednak to zrobiłam... i nikt mi nie wmowi ze skoro go zdradzilam to go nie kocham... bo kocham i to bardzo a sex z miloscia ma malo wspolnego... zdania nie zmienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NA SZUBIENICE
ALE SZMACISKO, TAKICH JAK TY ZDRADZIECKA KURWO POWINNO SIE Z MIEJSCA ROZSTRZELIWAC ALBO WIESZAC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niewiadoma - brak mi słów żeby skomentować co robisz swojemu mężowi. Życze ci tego żeby ktoś ciebie tak potraktował jak ty jego, życze ci bardzo.W końcu sie obudzisz. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tybet
kometatorzy! czasy inkwizycji już dawno przeminęly, i nie próbujcie jej wskrzeszać! kobiety to nie istoty, których jedynym celem istnienia jest dogadzanie swym mężom, pielęgnowanie ich egoizmu i troska o nieurażenie ich nadwrażliwej osobistej dumy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona taka szczesliwa
Nigdy nie zdradziłam i nie zdradze mojego meza.Jestesmy 16 lat po slubie,kiedy wychodziłam za maz kochałam bardzo i dzis nic sie nie zmieniło.Jest cudownie:D:DNigdy nawet przez mysl mi nie przeszło,ze mogłabym zdradzic.Mój maz jest moim pierwszym imeżczyzna i mam nadzieje,ze tak juz zostanie do konca:)Pozdrawiam te,które nie zdradziły.Uwazam,ze jesli kobieta zdradziła,to poprostu nie kochała meza miłoscia ta jedyna i mocna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noob
idź się Tybet puknij w łeb :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×