Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ehhhhhhhhhhh

Jak radzicie sobie z teściową po urodzeniu dziecka?

Polecane posty

nie ma mozliwosci sie wtracac,ale jak np jej syn gada z nia przez internet i pokazuje wnusie to zdazy czasem cos uszczypnac:-P kiedys mala plakala i nie moglam ja uspokoic,tesciowa oczywiscie slyszala i od razu zaczela dawac rady takim tonem,jakby chciala powiedziec,\"gdybym to ja tam byla to dziecko by nie plakalo\". i rozne takie przytyki ze jesc powinnam co innego dawac itp.cale szczescie moj facet zwraca jej uwage jak przesadzi.no,ale co by bylo przy codziennym kontakcie?.. wspolczuje Wam kobitki,nie dajcie sie!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lipcowa mamusia
Witam dziewczynki- niezmiernie się cieszę że ktoś dał taki temat , o teściowej po urodzeniu dziecka, bo wreszcie mogę napisać o mojej sytuacji. A więc na szczescie nie mieszkam z teściami mamy własne mieszkanie z czego sie niezmiernie cieszę. Niezawsze tak było. Po ślubie zamieszkalismy z mężem w domu mojej babki w warunkach niedoskonałych tzn. z dziurawym piecem na wegiel , czyli zimą bez centralnego, bez łazienki i kibelka w domu , było marnie ale to dlatego , ze wolałam mieszkać w takich spartańskich warunkach, nizeli z tesciową do której wówczas niemiałam żadnych zastrzerzeń. Jakieś pół może więcej , roku po ślubie niespodziewańie dla nas okazało sie ze spodziewamy się naszego pierwszego dzidziusia. A wiadomo ciąża, trzeba sie oszczędzac,a wypadło tak ,że pierwsze miesiąće były właśnie zimą. A jak już pisałam warunki zycia spartańskie. Jeden miesiąc, drugi jakoś przezyłam, co prawda z trudem ale jednak,w tzrecim miesiącu pojawiły się krwawienia, pobolewanie w dole brzycha, aż w koncu krwottok,i szpital - poronienie-niestety. Moja teściowa niepomogła mi nic, wogóle nic, a nic. gdy przyjechała, gdy z przerażeniem zwijałam sie po podłodze patrzyła zimnym wzrokiem i nic,zadnego słowa pocieszenia tylko usłyszałam- uśpią cie wyczyszcczą - a ja miałam nadzieję ze to nie koniec mojej ciązy a ona taki tekst.... Po powrocie ze szpitala, tez nic, jakieś przykro mi czy coś - a skąd - i pomyśleć ze mogła by byc babcią. Minęło kilka lat,zrobiłam studia, kupiliśmy mieszkanie ,jeżdzilismy na wczasy a ona, co swięta tekscik przy zyczeniach - babcią bym chciała byc- ale to było dla mnie bolesne ze względu na poprzednią ciaże ale dla niej to widocznie bułka z masłem. W tym roku po 9 miesiącach staran zaszłam w ciązę i urodziłam fajnego synka. Miałam cesarskie więc wiadomo potrzebowałam pomocy, miałam ja ze srony męża, ale dobrze by było żeby jakieś rece kobiece przetarły chociaż kurz ze stołu, i skoro tak chciała babcią być to myślałam, żę chociaż gar zupy ugotuje, czy pranie pieluch naszykuje do pralki, ale nadzieja matka głupich, to sie kolejny raz potwierdziła. Dzisiaj dziecko ma pół roczku i tesciowa moja była u nas 2 razy. Tak- to my jedzimy do miej co tydzień ,że by dziecko babki sie nie bało. ąle mam już tego dość. Myślałąm ze jak mieszka sie osobno to nie ma powodów do kłutni i tak było do teraz, ale niestety jest jak jest, cieszę sie tylko ,ze nigdy do niej nie powiedziałam -mamo, czy do teścia - tato. I wiem ze nigdy tak sie do nich nie zwrócę ,nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhhhhhhh
lipcowa mamusiu, niektóre teściowe mają to do siebie że na początek wręcz błagają nas o wnuka a potem jakby dostawały amnezji...Ale ta Twoja to jakaś znieczulica kompletna... Moja kiedy jeszcze nie byłam w ciązy to obiecywała, że zajmie się dzieckiem kiedy je będziemy mieli,sto razy to słyszałam, że "wy sobie pójdziecie do pracy a ja przypilnuję , przybawię "że wszystko będzie mu kupowała, że będzie dbała itp...przerażało mnie to trochę bo boję się jej nadmiernego wtrącania ale ostatnio usłyszałam tekst, że jak już będzie dziecko to druga babcia(moja mama) będzie się nim zajmować....ręce opdają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po przeczytaniu waszych wypowiedzi nasunela mi sie jedna refleksja. Generalnie macie racje we wszystkim, ale uderzyla mnie jedna rzecz: stosunek do tych uzywanych ubranek,ktore niektore tesciowe dla was zbieraja. Mowicie,ze je wyrzucicie na smietni, bo przeciez \"co to za ubranka\". To jest moim zdaniem niewdziecznosc. Tesciowa to tez czlowiek i tez wykazuje dobra wole czase, tak jak w przypadku ubranek :) Przecie zona to robi,bo chce wam pomoc! Juz pomija fakt,ze nawet zmechacone ubranka sie przydaja, bo wiadomo jak to jest z dzieckiem. Tutaj sie czyms poleje, tutaj sie zbrudzi, tu sie posika i autentycznie takie troche gorsze ubranka sa czasem niezastapione. Przeciez szkoda ubierac dziecku nowiutkie spioszki,gdy bawi sie np w ogrodku lub gdy chodzi na czworaka po podlodze. A nowe dzieciece ciuszki sa bardzo drogie! Naprawde macie az tyle kasy,ze stac was kupowac pare razy w tygodniu ciuszki za 50 zl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedna sprawa: jedna laska narzeka,ze tesciwa jej prania nie zrobi i kurzu nie zetrze (a z jakiej racji niby ma to robic???), a druga narzeka,ze tesciowa jej w szafkach uklada wyprane rzeczy. No tak zle, i tak niedobrze. Nie uszczesliwisz kazdego,chocbys na rzesach stawal :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Witaminko, widzisz, nie wiem czy jesteś w jakimś zwiazku i jak dlugo, zgadzam się, że teściowa też chce czasem pomóc ( chociaż nie zawsze robi to umiejętnie :)) ale są pewne granice pomocy i wtrącania się do - szczegolnie mlodych malżenstw. Ja osobiście byłam bardzo wdzięczna kiedy ciotka mojego męża zaoferowała mi caly wór ubranek po swoich dzieciach - przy pierwszym dziecku, przebralam zostawilam co mi odpowiadało. Ale jak moja teściowa wraz ze szwagierka z która mialam nieprzyjemność mieszkać zaczęly grzebać mi w mojej bieliźnie i ubraniach to była już przesada. Jestem osoba samodzielną i zdrową i jak ktoś chce zaoferować pomoc to niech zapyta w czym może pomóc a nie wyręcza na wlasną rękę, bo uważa że tak jest dobrze, ja sobie upiore , porasuje i poukładam sama, a nikt nie musi mi robić przeglądu w szafie. NUCZYŁAM SIĘ BRONIĆ SWOJEJ NIEZALEŻNOŚCI! Całe szczęście, że mieszkam teraz już w swoim mieszkaniu i to czy mam posprzatane, czy akurat mi się nie chce sprzatać i jest np maly bałaganik to tylko moja sprawa. Jesli ktoś chce pomóc to nich robi to umiejętnie a i jeszcze jedno pomoc polega na bezineresowności!!! a nie na dozgonnej wdzięczności (szczegolnie jeśli chodzi o pomoc wątpliwą). Nie każdy chce, żeby mu pomagać, trzeba też czasu aby z kazdej pomocy umieć skorzystać. Ale nie wolno sie narzucać. Bardzo wspólczuję kobietom, ktore muszą przechodzić przez wyżej opisane sytuacje bo wiem co to znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hana
Czasami mam ochotę powiedzieć jej co myślę, ale co by to było. Dziś przed chwilą skrytykowała męża że żle daje dzieecku pić mleko i że daje jej przy komputerze , ja wiem że komputer szkodzi ale po pierwsze mam szybę co zatrzymuje 90 % promieni a po drugie mała miała zamknięte oczka i ważne że nie patrzyła w ekran a że on musiał akurat coś załatwić w internecie to zaraz chaja że nie dorósł do ojcostwa iże dziecku oczy popsujemy. Ja leżałam na łóżku i się nie odzywałam ( to chyba dopiero jazdenerwowało że ja nie zareagowałam) ale jaja!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a teraz jjjjaaa -koniecznie
dawno temu na ten topik nikt nie odpowiadał - pora na mnie. mam takie nerwy, że potrzebuję coś napisać. Mieszkam z teściami- miało byc pięknie i cudownie.... jak się okazało nie jest jak w bajce - teściowie średiej klasy ludzie ale iegłupi i swój rozum mają. Co się okazało- nie pukali do pokoju, fochy były jak im się uwagę zwracało (zwłaszcza teściowi), uważają,że ich synkowie to mają po 14 lat (jeden ma dziecko) i wiele ale to wile rzeczy robią za nich - dla mnie to kaleczenie i robienie maminsynków i niedorajdów życiowych. poza tym ja z mężem mieszkamy na górze - były latania 8 razy dziennie, obiadki, ciasteczka, rurki z kremem.... miałam dość - chciałam po prostu poleżeć i pocpykać pilotem. Wreszcie po długim czasie zrozumieli - (chyba na jakiś czas) ,że chcemy prywatności. Przez 2 tygodnie, nie było ich na górze - teraz znowu latanie, szwagier ma dziecko - teście HIPNOZA, nie ma nic ja ono jest. My z mężem planujemy dzidziecko ale jak tak patrzę na to co się dzieje to ręce mi opadają i tym bardziej mi się nie chce. babka cąłkiem innna jest - traktuje jak swoje, niektórych rzeczy mama małej nie daje, ubiera inaczej - a jak tylko mama zniknie to babka po swojemu i mówi,że ona się nie narzuca i niech robią co chcą - dla mnie szok w trampkach . nie mam możliwości wyprowadzenia się - choć bardzo bardzo bardzo bym chciała. Tak naprawdę mieszkając z rodzicami nie ma się własnego życia bo zawsze coś słyszą, często ich widzimy więc nie spośób nie zagadać, to nie jest życie we własnej rodzinie. po co wtrącają się w nieswoje sprawy - czy gdybyśmy mieszkali we Francji czy gdziekolwiek nie dalibyśmy sobie rady???? czy ich zdanie coś zmieni??? tylko wszystko psuje, denerwuje. po co to wszystko??? pisąłabym poemat na ten temat. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm my mieszkamy sami ale moi rodzice niedaleko nas i sie nie wtrącają w nic ( jestem w 39 tc ) a teściowie mieszkają jakies 30 km od nas i od początku próbowali zasypać nas dobrymi radami :P przzyznam ze jednym uchem wpuściłam drugim wypuscilam :D ale miarka sie przebarał gdy oni wybrali imie :D a my z meżem już sami zdecydowaliśmy jak synek bedzie miał na imie to oni foch że nie ładne teściu dajesz nam wnuka z takim imieniem a ja im na to wam nie musi sie podobać a poza tym daje upragnionego synka mojemu meżowi nie tobie i od tej pory dzwonią od wielkiego dzwonu a wcale nas nie odwiedzają i stwierdzili ze nic nie kupią dziecku bo po co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilkamik
moja teściowa na chrzcie mojego synka to dopiero odstawiła cyrk... zaczęło się od tego,że z mężem już przed porodem wybraliśmy imię dla dziecka - Kubuś.Teściowa stwierdziła,ze nie pozwoli by jej wnuk tak się nazywał (nie podając powodu).Ona chciała koniecznie Wiktora.Trwaliśmy jednak przy swoim no i przez jakiś czas był spokój,nie gadała tak ciągle o tym,z tym że raz powiedziała: "Jeszcze się okaże jakie imię będzie mały nosił"....Nawet się tym nie przejmowaliśmy.... Dzień chrztu,moment gdy ksiądz wymienia imię dziecka.Jak już doszedł do "Jakuba" słyszymy podniesiony głos teściowej: "Jaki Jakub?!Wiktor!!". I podbiega do nas i tłumaczy jak powinno brzmieć imię dziecka.Normalnie szok.Na szczęście mój brat oprzytomniał i odprowadził ją na miejsce,a ksiądz kontynuował dlaej,lekko chyba zmieszany...I zostało imię Jakub. Tego incydentu teściowej nie zapomnimy,zepsuła nam jeden z najszczęśliwszych dni w naszym życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do kilkamik to nieźle twoja teściowa zaszalala. Widać kobieta dba o atrakcje w waszym życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×