Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rybaaa

Rodzice nie akceptuja mojego męża!

Polecane posty

Jestesmy malzenstwem od ponad roku. Wyszlam za maz bedac w ciazy, ale i tak slub planowalismy od dawna. Ciaza byla tez planowana. Bardzo sie kochamy, mamy coreczke ale jest jeden problem. Moi rodzice i dziadkowie nie do konca akceptuja mojego męża. I nidgy nie akceptowali, mama zawsze dawala mi to jakos do zrozumienia. I mysle ze tylko dlatego, bo on nie pochodzil ze zbyt bogatej rodziny, u niego nigdy sie nie przelewalo. A u nas zawsze wszystko bylo... I mysle ze zgodzili sie na slub tylko ze wzgledu na dziecko, choc i tak przez pierwsze 4 miesiace byli przeciwni. A do slubu doszlo tylko dlatego,bo bylam stanowcza i nie odpuscilam. Oni nie znaja mojego meza od tej strony co ja. Jest kochany dla mnie, zawsze mi pomaga, zaesze jest przy mnie i zawsze tak bylo. A teraz dopiero zrozumialam ze moi to materialisci, szczegolnie mama. Przewaznie nie zwracalam nawet uwagi na wszystkie ich komentarze itp, ale czasem juz mam dosc tej dyskryminacji. Nasi rodzice nie lubie sie miedza soba i nawet na roczku malej sie nie spotkali. Ale jego rodzice sa bardzo fajni, i mimo co mysli moja mama to oni czesto nam pomagaja finansowo, nawet jak sami kiepsko stoja z pieniedzmi to sie podziela z nimi. Sa naprawde wspaniali... tylko ze ja juz mam dosc moich i tych glupich uwag. Podszymuje mnie tylko mysl ze najwazniejsze ze ja wiem jak jest naprawde i nie obchodzi mnie co oni sobie mysle. Tylko ile tak mozna, to staje sie juz meczace!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tobias
Miałem tak samo, tyle że oczywiście z żoną. Próbowaliśmy wszystkiego i nic. Pewnego dnia powiedzieliśmy basta i nie widujemy się już o 3 lat. Mamy córkę, która nie widziała babci i dziadka od 3 lat. No i dobrze - lepsi żadni dziadkowie niż tacy. Nie ma argumentów, które mogłyby przekonać niechętnych rodziców. Sami muszą do tego "dojrzeć". Jeśli chce Ci się czekać, to czekaj. Nam się po wielu latach katorgi odechciało na dobre. Pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moi rodzice
takze nie lubia moich tesciow . Tata uwaza ich za ludzi przebieglych , hytrych , sprytnych . Ja akze nie lubie swoich tesciow , wiele krzywd mi wyrzadzili .... Ale z ich powodu chyba nie wezme rozwodu ze swoim mezem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo, mimo że nie jesteśmy jeszcze małżeństwem, ale jesteśmy już ze sobą ponad 7 lat. Moja mama chyba zazdrości mi udanego związku i wyżywa się przez to na moim ukochanym. Co jakiś czas mi mówi, że kiedyś wspomnę jej słowa i będę jeszcze płakać, że go wybrałam. A mi jest z Nim dobrze, mimo że czasem przez Niego płakałam. Wczoraj mi to też powiedziała, więc chyba nawet nie zaprosi Go w tym roku na święta, smutne to dla mnie, ale co ja mogę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak bylam juz w ciazy i zaczelam rozmawiac z mama o slubie to powiedziala ze zasluguję na kogos lepszego niz ON. Oni to typowi materialisci. ale musze wytrzymac. Zobacza jeszcze ze kiedys w niedalekiej przyszlosci dorobimy sie i wlasnego mieszkania, i samochodu i jeszcze duzo rzeczy. Nie doceniaja tego ze ja kocham męża a on bardzo kocha mnie. Dla nich to niewazne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona-czyli-ja
ja też tak mam :(:( i to przykre bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mam
bardzo smutne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest smutne co piszesz. Może po prostu otwarcie, ale zdecydowanie porozmawiaj z rodzicami zaznacz, że ich kochasz, ale równiez kochasz swojego męża i nikt tego nie zmieni, że tobie przykro jak źle mówią o nim i nie bedziesz tego więcej słuchać ... Przeciez to twoje życie i nikt nie ma prawa w nie wchodzić, rodzice też nie. Albo zrozumieją, że postepują źle, albo będziesz zmuszona ograniczyć z nimi kontakty do minimum, może wtenczas pójdą po rozum do głowy. Myślę, że to co pisze TOBIAS to ostateczność, to po prostu zło konieczne i jestem daleka od takiego stawiania sprawy, bo zawsze uważam, że należy znaleźć drogę do porozumienia, no ale i tak bywa niestety jak pisze TOBIAS, poniewaz ludzie są różni ... Pozdrawiam i życzę szczęścia :-D PS Grubość portfela nie świadczy o tym jaki kto jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem warto posluchac
rodzicow .Ja teraz zaluje , ze nie przyjrzalam sie tesciom doklqadniej . Teraz wiem , ze oni sa prawdziwymi materialistami , sa bardzo skapi , wyrozniaja swoje dzieci , potrafia wykorzystac ludzi na maksa ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wl Byla nawet taka sytuacja ze nasi rodzice raz spotkali sie ze soba, zaraz po chrzcinach malej. Troche wypili i wiadomo, czlowiel staje sie rozluzniony i moze powiedziec za duzo. Tak wlasnie powiedziala maja mama, duzo przykrych slow o nich i o moim mężu, doprowadzila nawet do lez moja tesciowa i mnie. Nast. dnia wyprowadzilismy sie(mieszkalismy u mojej babci, ktora tez go nie znosi nie wiedziec czemu) i bez slowa nic nie mowiec moim rodzicom pojechalismy do tesciow. Przyjeli nas z otwrtymi rekami, mimo ze maja ciasne i naprawde male mieszkanie. Nigdy nie uslyszalam zlego slowa od nich, tesciowa powiedziala mi ze zawsze byla za tym zebym zostala żoną jego syna. Po kilku dniach pojechalam do moich i powiedzialam gdzie teraz mieszkam. Bylo im glupio co sie stalo( w sumie mamie, tato nic nie byl winny) przeprosila mnie. Ale mim o ze od tamtego dnia minelo sporo czasu to i tak mam do nie uraz a tesciowie od tamtej pory ich unikaja. Co sie dziwic. Traz znowu mieszkamy u mojej babci, ale ze ona go nie lubi to tez juz staje sie meczące. Jednak myśle ze w nast. roku juz zamieszkamy osobno... Musze jakos to zniesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mam
a u ciebie chodzilo tylko o kwestie finansowa-ze on"biedy" a ty nie czy o cos wiecej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankkka
U mnie jest to samo tylko ze tesciowie nie akceptuja mnie wiec moj maz zerwal z rodzina wszystkie kontakty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no mysle ze chodzilo tylko o pieniadze, tak mi sie wydaje. Bo nigdy nie zrobil mi nic zlego, zawsze mily i wogole w porzadku. Nie wiem, moze to ze jest o 2 lata mlodszy odemnie tez ma znaczenie? niewiem, ale chyba nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasienka99
Rybko to powiem Ci coś co mam nadzieję,że u Ciebie nigdy się nie stanie. Mojego męża też nie akceptowano. A ja walczyłam niczym lew o niego. Chyba nawet bardziej niż on o mnie. I ,niestety,po latach przejrzałam na oczy. Nie akceptowali go moi rodzice,moi znajomi,ale ja byłam taka zakochana. Po 10 latach z pokorą przyznaję im rację i żałuję,że wtedy ich nie posłuchałam. Kiedy mineło pierwsze zauroczenie,nadeszła proza życia zobaczyłam jego nieodpowiedzialność,że jest lekkoduchem. Oj długo by tu pisać. Mam nadzieję,że nie będziesz w takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz twoja mama przede wszystkim powinna przeprosic twojego męża. Nic ja nie upowaznia do tego, żeby krytykować swojego zięcia, a przeciez kazdy kij ma dwa końce, jak mówi przysłowie. Ona taka idealna i tak w zyciu zawsze wszystko dobrze robi i robiła? Bardzo dobrze, że bedziecie mieszkac oddzielnie, przynajmniej odżyjecie :-D Pamietaj, że dla ciebie najważniejsza jest twoja rodzina tzn. mąż i dziecko. Jeżeli rodzice twoi nie akceptuja twojego męża to ich problem i ich sprawa. Po prostu ogranicz z nimi kontakty :-D, przykre to, ale pomyśl jak twój mąż podle musi się czuć w towarzystwie swoich teściów. Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasienko przykro mi, ale mam tez nadzieje ze u mnie tak nie bedzie. Na razie nic tego nie zapowiada bo bardzo sie kochamy i wiadoma, ma kilka wad ale nikt nie jest idealny. Ja tez mam wady ale akceptujemy siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wl no masz racje, a ja sie dziwie dlaczego on nie chce jezdzic do moich rodzicow. Po tamtej klutni tak jakos przeszlo sie do porzadku dziennego, oni nic mu nie wspomnieli co do tego, zadnych przeprosin. I zauwazylam ze on ich unika... ale faktycznie, co sie dziwic. Ja juz im to wybaczylam, ale to nie znaczy ze zapomnialam. Zawsze mam to w pamieci, bo to bardzo zabolalo i boli do tej pory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasienka nie mozna
uogólniac, to po prostu był przypadek i tyle. Ja znam rodziny gdzie teściowie przepadali za zięciem i za synową, a dzisiaj są młodzi po rozwodzie. I co z tego. Nikt nie wie co go czeka. Czy z tego powodu mamy NIE KOCHAĆ, bo może się okazać, ża jednak ta miłość nie przetrwała próby czasu ? Przeciez to absurd. Moim zdaniem najwazniejsze jest, że autorka topiku kocha swojego męża i on ją i to się liczy. W żadnym wypadku nie powinna wysłuchiwać krytycznych uwag o swoim mężu. Obrażając jej męża matka obraża również ją, a juz wycieczki pod adresem córki teściów to wg mnie brak podstawowych zasad dobrego wychowania. Nalezało wstać od stołu i pieprznąć drzwiami tak żeby dom zatrząsł się w posadach. Sytuacja by wtedy byla jasna. Taka teściowa, może zniszczyc każdy związek, nawet najlepszy. Może zniszczyc życie córce, dlatego uwazam, że Tobias zrobił dobrze, wybrał swoja rodzinę i nie pozwoli jej skrzywdzić. Ciagłe nerwy z własnymi rodzicami w takiej sytuacji do niczego dobrego nie prowadzą. :-D Robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym ze teraz oni nie mowia mi tego wprost, tylko wymieniasa swoje uwagi z moja babcia. I jest taka glupia sytuacja ze od babci dowiaduje sie co mowi moja mama a od mamy co mowi moja babcia. Ale na razie musimy mieszkac u babci, bo noie mamy gdzie a nie stac nas na wlasne lokum( co prawdopodobnie zmieni sie za kilka miesiecy) I tak trwa konflikt... naprawde mi coraz ciezej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moj tato przypuszcza ze nie wtraca sie, bo sie boi mojej mamy. Ona zawsze byla gora. Niedawno nawet sie dowiedzialam ze na naszym weselu sam sie przyznal do tego mojej tesciowej, On nie chce sie udzielac aby nie zaszkodzic sobie. Jedynie jak mi pomaga np. finansowo to w tajemnicy przed mamą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ryby
skoro masz toksyczny zwiazek rodzicow, olej ich i zajmij sie budowaniem wlasnego zdfrowego, z daleka od mamusi taka mamusia nic nie zrozumie i niczego sie nie nauczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, jakbym czytała swoje opowieści. Ostatnio miałam kolizję drogową autem Taty. Mama oczywiście kazała mi zapłacić za naprawę, mimo że poszły pieniądze z AC. Więc przy niej zapłaciłam Tacie, a On mi potem oddał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i wiem o czym mówicie. Mnie teściowa nie cierpi i okazuje mi to na każdym kroku. To naprawdę przykre. Mój mąż jest bardzo lubiany w mojej rodzinie i akceptowany, ale on nie rozumie że mi jest przykro gdy jego matka okazuje mi nichęc. Finał jest taki, że nie spędzamy świąt z jego matką. On jutro idzie sam z życzeniami i prezentem ode mnie. I na tym koniec. Żadnych telefonów ani zyczeń z mojej i na pewno z jej strony. A mogło być tak pięknie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja rada...
Nie słuchaj co babcia tobie mowi co powiedziała twoja mama o twoim meżu i odwrotnie ... Powiedz to wprost, że ciebie to nie interesuje i nie chcesz nic słyszeć na ten temat KONIEC KROPKA. Wysłuchujac takie pierdoły, szkodzisz swojej rodzinie, którą założyłaś i dolewasz oliwy do ognia, to błąd. Ktoś tobie napisał bądź konsekwentna. Zastanow się czy byłabyś zadowolona gdyby twój mąż wysłuchiwał oszczerstwa na twój temat, albo krytykowanie każdego twojego ruchu ? Musisz babci i matce powiedziec żeby znalazły sobie inny temat, a najlepiej jak juz niech mówią o sobie. Ja mam taka zasadę, że o osobach nieobecnych u mnie w domu mowimy dobrze, albo w ogóle :-D 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialabym podzielic sie z kims moimi przezyciami.opowiem wszystko w skrocie bo inaczej zajelo by mi to pare dni.miałam 18 lat gdy poznałam maćka.bylismy bardzo zakochani.jadnak moi rodzice to materialisci i niepasowal im on i po 3,5 roku zerwalismy.przezylam szok.chociaz walczyłam o niego to jednak nie wygrałam.chodzilismy do szkoly.nie mielismy pieniedzy by gdzies razem zamieszkac.kolejny moj chlopak marcin.kolejne 7 lat.znow bol i cierpienie bo to nie ksiaze z bajki.wyzwiska i presja ktora niszczy....zamówilismy slub.byly zareczyny z rodzina.oczywiscie wszystko udawane i z pretensjami.i przezylam kolejny cios.dwa tygodnie przed slubem odwołac musialam wszystko....juz nigdy sie nie zobaczylismy.mielismy u mnie mieszkac....ale to wypominanie.....brak szacunku i zrozumienia...awantura przed slubem....nie wytrzymał presji a i mi brakowalo sil do walki.po tym wszystkim bylam wrakiem...mialam 27 lat.juz nie wierzyłam ze bedzie dobrze.rodzice robili mi awantury ze nie umiem poznac nikogo wartosciowego.a w ic oczach wartosc to pieniadz...los sprawil ze poznałam pawła.wychowywala go mama i babcia bo ojciec odszedl gdy byl mały.był wrazliwym czlowiekiem i jego rodzina mnie pokochała,oczywiscie usłyszlam ze mam najgorszego znajde ze nie ma ojca jest najgorszym dz....wyprowadziłam sie do niego bo byl lekiem i balsamem ktory ukoil moje rany.jego rodzina stała murem za mna.zamowilismy slub koscielny.moja rodzina rozbila wszystko.bylam rozchwiana i bylam wrakiem.wzielismy cywilny i moi nawet nie przyszli....zerwalismy kontakt z nimi.jestesmy trzy lata małzenstwem i jest nam wspaniale.mam kochajaca rodzine i udane malzenstwo.pojechałam kiedys w swieta do moich.na chwile bylo dobrze az uslyszalam ze zyje z zerem ze mam biednie w domu.brzydko itp.a wszyscy znajomi uwazaja inaczej.same obelgi.zaczelo sie pieklo.siedze ze łzami w oczach....wierze ze jesli miłosc ma tak wielka moc to znow wygram.powiem tylko ze odzyłam w małzenstwie.poczułam jak smakuje życie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemalteściowa
Hm, nie jest to wszystko takie łatwe. Ja się staram tłumić swoją irytację, która pojawia się mimo woli wobec partnerki syna,tym bardziej że nie jest to niedoświadczona nastolatka. Jasne jest dla mnie że jesteśmy osobnymi osobami o innej osobowości,i jako takie niezbędna jest olbrzymia tolerancja i niemalże godzenie się na zachowania które jakby są nieakceptowalne, tym bardziej że ona też się stara. Pozornie jest wszystko dobrze i nie tylko poprawnie. Ale czasami tylko wzajemna tolerancja zapobiega sytuacjom trudnym, no i kulturalne zachowywanie się jako przykład podam że wynikła sytuacja konieczności załatwienia pewnej sprawy urzędniczej, akurat sprawy w którą obie jesteśmy zaangażowane po nazwisku. Ona jest oburzona i wściekła na wymogi urzędnicze , ona nie będzie spełniać tych wymogów bo są nie do zaakceptowania, i tu cała litania jej roszczeń wobec urzędu, niech urzędnicy się wypchają bo ona nie będzie spełniać ich żądań. a ja, jej tłumaczę że taka postawa jest nieskuteczna i tylko wydłuży całą sprawę, nawet jeśli ma rację z emocjonalnego punktu widzenia to nie znaczy że urzędnicy uwzględnią jej emocje, urzędnicy mają swoje przepisy i wytyczne i tym się kierują, że w jej własnym interesie jest zrobić wszystko z logiką i zgodnie z przepisami, bo przepisy są jakie są, Wypada mieć wiedzę co jest możliwe i jakie są przepisy. Trzeba działać skutecznie, są procedury które trzeba spełnić, unikanie tego tylko wydłuża sprawę. Ponieważ moje podpisy też są niezbędne, to niemal na siłę biorę ją do załatwienia sprawy, robię to ze względu na syna bo w grę wchodzą jego olbrzymie pieniądze, które ma ode mnie.. A ona korzysta z tych finansów, ale jakby uważa że jej się należą z samej racji że ona istnieje. Czyż nie jest to wkurzające? Ciekawa jestem, ile z moich tłumaczeń , ona uważa za wtrącanie się, czy jeszcze coś tam. Pewnie wścieka się na mnie i ma teksty o teściowej , jak większość innych kobiet, że teściowa to musi być samo zło. Wiem , ona ma swoje zalety skoro syn chce z nią być bo ją docenia, a wiem od niego że niekoniecznie w grę wchodzi miłość z jego strony, ale pewnie na swój sposób jakoś ją kocha na tyle na ile potrafi, raczej to ona go kocha, co doceniam także.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz męża
Moi rodzice do tego stopnia nie akceptuja mojego meza, ze mimo naszej biedy nie dadza nam ani zlotowki. Gdybym byla z innym, to by pomogli, aze jestem z tym, to slysze "masz meza, takiego sobie wybralas". Mamy male dzieci, on pracuje po 14 godzin dziennie na czarno i ledwo starcza na czynsz. Za to oni oboje zarabiaja srednie krajowe... Beda mnie tak karac do konca zycia, choc oficjalnie mowia, ze go lubia. Zerwalam z nimi kontakt. Nie chce zeby ich toksycznosc zarazila moje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tą samą sytuację z moimi rodzicami. Zawsze do wszystkiego sie wtracaja czy to do zycia osobistego czy do dziecka. Męża nienawidzą chodz wiedzą o tym że zawsze we wszystkim mi pomaga.Ograniczyłam nasze stosunki do minimum lecz nic to nie daje bo obgaduja nas na kazdym kroku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz męża
Kochani, przedostatni wpis z marca 2015 roku jest mój. Nawet zapomniałam, że go napisałam. Powiem Wam tak... Zawsze trzeba mieć nadzieję, że się poprawi ta trudna, rodzinna relacja! U mnie tak się stało. Choć nie do końca, ale jest spora poprawa. Moi rodzice po ostrej wymianie zdań, kilku tygodniach milczenia i olaniu ich w potrzebie, wreszcie się ogarneli. Dotarło do nich, że jak nie będą nas szanować, to zostaną na starość sami. Dzisiaj moje dzieciaki maja po 4 i 5 lat, relacje są ciepłe, jest wsparcie (czasem nawet finansowe), spędzamy razem każde Święta i nikt nikomu się nie wp*****************la. Bieda się skończyła to i relacje się poprawiły. Czasem jeszcze docinaja, ale zaraz jest kontra z naszej strony i to ostra. Każdy nauczył się ugryźć w język jak coś można przemilczec. Bądźcie twardzi i dbajcie o swoje. Mąż/żona i dzieci są najważniejsi. A mój mąż mimo nacisków został sobą i się nie dostosowal do teściów, i za to go kocham, i szanuję. Trzymajcie się! A wlazlam tu, bo mi poczta wysłała powiadomienie, że ktoś dał odzew na wątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie, że się tu pojawiłaś i super, że się dobrze układa:) Tak trzymaj i powodzenia na przyszłość:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×