Czy ja kiedykolwiek wyjdę za mąż????????????????

czy ktoras czuje mpodobnie...ja nie wiem dlaczego, ale zawsze jak zaczne sobie cos planowac to to się rozpada...i w ogole mam jakies wrazenie ze nikt nie zechce spędzic ze mną reszty zycia...zazdroszcze tym ktore są szczęsliwymi męzatkami...tzn. tu juz nie chodzi o ten sam fakt slubu( nie spieszy mi się) czy papierek ale o to ze jakis męzczyzna jest gotowy spędzic przy was resztę zycia ...to piękne...ale pewnie się tych slow nigdy nie doczekam :(

chyba powoli trace nadzieje, bo jestesmy razem od 5 lat i nic :o

nie warto sie zadreczac takimi myslami-szkoda na nie czasu i zycia, ono jest takie krotkie. ja z Darkiem znam sie od 26-go listopada 2004 roku a przed wczoraj tj. 25-go grudnia wzielismy slub. nie wazne bylo dla nas le sie znamy ale to czy oboje tego chcemy. wazne jest brnac ramie w ramie w te ciezkie dni i nos w nos pic szampana przy akompaniamencie rozspiewanych gosci. uszka do gory dziewczyny. pozdrawiam!

ja tez czekam na księciunia

Mam podobne wrażenie - że zawsze jak już jest "naprawdę dobrze" i związek ma solidne podstawy, mijają lata i się rozpada :( Często przychodzi mi do głowy, ze nie uda się nigdy i próbuję po raz kolejny i tak od 8 lat... Powodzenia wszystkim tym, którym zależy na deklaracji i CHĘCI spędzenia razem życia, a nie na samej "ceremonii".