Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomidora

Jak nieradze sobie

Polecane posty

Gość Pomidora

Kasia jest moja pasierbica, mala dziewczynka. Chyba przerasta mnie jej zachowanie choc staram sie, a raczej staralam, okazac wiele serca i cierpliwosci. Na poczatku przerazalo mnie jej rozpieszczenie, mowilam o tym czesto jej ojcu. Czesto, praktycznie zawsze, te rozmowy konczyly sie klotniami, wiec doszlo do tego czego sie obawialam... przestalam o tym mowic i wszystko dusze w sobie bo.... boje sie. Tylko, ze ja juz czuje, ze brakuje mi sil, ze nie daje sobie rady psychicznie. Wykancza mnie to, ze Kaska czesto wpada w histerie i placze z blahych powodow - ze nie moze zasnac, ze nie moze poglaskac pieska, ze jest glodna mimo ze na obiad wystarczy poczekac 15 minut. W swieta polozyla sie na podlodze i kopala bo musiala czekac na prezenty, a chciala je juz otworzyc. Ciagle trzeba ja upominac - jest tak nadpobudliwa. Nie ma w niej za grosz delikatnosci - nie rozumie, ze gdy ktos spi to trzeba mowic cicho albo ze nie powinno sie nikomu rozkazywac, nie potrafi tez nauczyc sie, ze musi uwazac na moj brzuch - jestem w ciazy. Potrafi mnie szturchnac, uderzyc, byc zlosliwa, albo dla odmiany w ogole zachowywac sie tak jakby mnie nie bylo. A ja juz nie mam sily starac sie bo jestem zmeczona.... zawsze gdy sie widzimy moj spokoj wewnetrzny jest zaklocony. Juz nie mam motywacji by wymyslac gry, zajmowac sie nia bo juz nie daje rady psychicznie. Bywa, ze bardzo milo spedzamy czas, ale potem zawsze powie cos albo zrobi co bardzo mnie zrani. Czuje, ze ja juz tak dalej nie moge. To straszne ale juz nawet przyszla mi taka mysl do glowy, ze ktoregos dnia po prostu nie wytrzymam i bede chciala uciec jak najdalej, ze znikne na pare dni albo i na zawsze. Ze to malzenstwo jednak bylo pomylka... bo ja nigdy nie bede miala tyle cierpliwosci do Kasi co moj maz, ktory owszem, upomina ja czesto, ale swiata poza nia nie widzi i wydaje mi sie, ze sam bardzo przyczynil sie do jej rozpuszczenia. Ja juz nie wiem co robic... czasem zastanawiam sie jak moglam zdecydowac sie na takie zycie i poswiecenie, jak moglam wziac na siebie taki ciezar sama ledwo zaczynajac byc dorosla. Wiem, ze to straszne ale momentami chcialabym byc gdziekolwiek, tylko nie tu... Chyba nawet nie oczekuje jakich cudownych rad bo pewno takich nie ma... ale napisalam bo jest mi strasznie zle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
Jest mala, 7 lat, a z mama i jej drugim mezem mieszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takie podstawowe pschychologiczne podłoże już pewnie przeanalizowałas- rozdzieleni rodzice, zazdrosc o ojca itd.poza tym powyzsze zachowanie pasuje do rozkapryszonego 3-4latka....a nie 7latki -to pierwsza klasa? jaki ma stosunek do Ciebie jej matka???- wydaje mi sie ze tu jest...pogrzebany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wisia
skoro mała nie mieszka z wami tylko z matka i jej gosciem to nie masz małej na codzien?tylko na dochodne?to jest dziecko -jest jej trudno-a ty jestes dorosła i powinnas wykazac sie mimo wszystko duza cierpliwoscia-gdybys zastepowała jej matke na codzien-moja rada byłaby inna-jednak w tej syt musisz wykazac sie cierpliwoscia i zrozumieniem-pomysl ma 2 mamusie -2 tatusiow-wszyscy chca ja wychowywac-a 7 lat to nie tak mało i buntuje sie dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duza cierpliwoscia chyba sie juz Pomidora wykazała ...a 7 lat dziecko agresywnie sie w stosunku do niej zachowuje....cierpliwosc cierpliwoscią...i nalezy znalezc "rozwiazanie" bo akceptować niestety tego nie można.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
Wiesz, to chyba nie to.. nie sadze zeby byla zazdrosna, ojciec okazuje jej mnostwo uczucia a gdy np przytuli mnie to ona zaraz przybiega i przytula sie do nas. Czesto mnie cmoknie (chociaz robi to tak gwaltownie czasem, ze nie wiadomo czy to pieszczota czy kara). Co do stosunku matki to nie mam pojecia, ja jej nie znam, nie docieraja do mnie zadne jej slowa czy opinie o mnie. To jest tak, ze Kaska potrafi mi okazac sympatie ale tak naprawde czesciej okazuje, ze jestem 5tym kolem u wozu. Mogloby mnie wcale nie byc a jej by to nie robilo zadnej roznicy. Akceptuje mnie bo musi, takie zlo konieczne. A mnie to tak zniecheca ze juz nie chce mi sie starac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze, ze Twoj maz jest w stanie ja upomniec, ale taka jest prawda, ze nie widzi sie duzych wad wlasnego dziecko przez to, ze pamieta sie caly czas od narodzin- slodkiej niewinnej istoty, ktora jest aniolem po prostu.... nieskazitelnym i nawet po strasznym zachowaniu dziecka rodzic mysli- to tylko raz, teraz daruje..okrzycze.. przejdzie, ale jak to jest, ze nie pracuje nad dzieckiem dluzej. Nie winie absolutnie Twojego meza, ale jesli nie pomoze Ci bardziej, to bedzie ciezko. Na pocieszenie napisze Ci, ze jestem opiekunka od pol roku dziewczynki, ktora zamykala mi drzwi do domu, niewpuszczajac, a ja stalam z malym dzieckiem na rekach na deszczu, kopanie, rozkazywanie, krzyczenie, plakanie z byle powodu- rzucanie sie na ulice, bo ona akurat wtej chwili chce cukierka (ktorego nijak nie moge zdobyc w ciagu 5 minut) oraz wiele innych rzeczy. Na poczatku rozpacz, zalamanie nic tylko wyniesc sie.. ale stanelam na nogi- ja jestem szefem! wezme sie za nia i wychowam ja sama dla siebie! I probuje ja wychowac i z kazdym dniem lepiej. Jesli wyzywa mnie, ze narysowalam jej brzydkiego pieska, bo jest za maly, to rysuje nowego, jesli nie pomoze, to mowie, ze staralam sie jak najlepiej i to jest ostateczny wynik :) jesli i to nie pomaga prosze ja, zeby cos narysowala i tak samo sie dre na nia jak i ona na mnnie- wtedy o dziwo sama mowi, ze to nie jest mile.. Ano nie jest! Za kazdym razem jak podniesie glos, kopnie mnie, zrobi cos na zlosc- mowie jej- jeszcze raz i zamkne cie w pokoju za kare (nie cierpi byc sama w pokoju), czasami pomaga, a czasami jednak musze ja zamknac. Nie wszysttko dziala za pierwszym razem.. niestety cudu nie da sie tutaj uczynic, ale powolutku... Zycze Ci wiec wytrwalosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
wisia - owszem, nie mam jej codziennie, ale co tydzien przezywam horror. I Kasia jest dzieckiem, ale od dziecka rowniez powinno sie czegosc wymagac - ona nie musi mnie kochac ani spelniac moich zyczen, ale wiesz, chcialabym, zeby mnie troche szanowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwię się
ze pozwalasz sobie na takie zachowanie 7 lat to duzo i dzieciak robi takie rzeczy specjalnie żeby ci dokuczyc. Ale ty jestes u siebie w domu i tu rządzą TWOJE a nie jej zasady. Pokaz ze u ciebie sie nie krzyczy nie szturcha nie ignoruje. Potraktuj ją tak samo-jak powietrze- załapie o co chodzi.dzieci sa okrutne i w taki sam sposób dotrzesz do niej. okazując słabośc przyzwalasz na takie rzeczy jesteście oboje winni, ojciec dziecka co nie widzi problemu i ty co pozwalasz sobie na to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
He, mam podobny problem z pasierbem. Ma 9 lat i też takie numery struga jak Twoja Kasia. Odnoszę wrażenie że bada do którego moment może się posunąć. Sytuacja jest trudna, bo z jednej strony nie chcę go do siebie zrażać (lubię go, choć potrafi być nieznośny :)) ale z drugiej nie mam zamiaru pozwalać na różne akcje, bo w domu są jeszcze moje własne dzieci. Pogadałam z mężem, powiedziałam że pewnych zachowań nie będę tolerować, zgodził się ze mną, obiecał pomóc, zobaczymy co będzie dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
alfa - masz racje - ja nigdy nie spojrze na Kasie tak jak moj maz - on ja kocha najbardziej na swiecie, kocha ja za to, ze jest, a ja nawet jezeli kiedys tak prawdziwie ja pokocham to nie za to ze jest tylko jaka jest, bo ja nie jestem jej rodzicem. Badz co badz to dla mnie przeciez zupelnie obca osoba. Tylko ze ona skutecznie uniemozliwia mi pokochanie jej. To, ze czasem sie przytuli, pocaluje i powie cos milego nie robi juz na mnie absolutnie zadnego wrazenia - bo wiem, ze za jakis czas mnie szturchnie, zacznie przedrzezniac albo cos mi rozkaze. Kiedys gdy mowila, ze mnie lubi po prostu dostawalam skrzydel. A teraz... nic to dla mnie nie znaczy bo przekonalam sie, ze dla niej rowniez. Co do zachowania rodzicow to masz racje - moj maz na nia nawrzeszczy a potem ma wyrzuty sumienia, to jest chore.... Zawsze staralam sie postepowac tak jak Ty z rozpieszczonymi dziecmi - nikt mi nie bedzie wchodzil na glowe. Ale nie wyobrazam sobie zrobic tego w obecnosci mojego meza. On kazda rozmowe na temat zachowania Kaski odbiera jako atak na nia. Juz wielokrotnie mnie oskarzal o brak tolerancji i o to, ze ja jej nie daje szansy, ze jestem zbyt sztywna, ze przeciez nie bedzie jej bil i niszczyl zycia - jednym slowem wszystko wyolbrzymia, bo mnie chodzi wylacznie o to, zeby zwracal bardziej uwage na jej zachowanie. Chyba nie musze mowic, ze jego reakcje sprawiaja, ze czuje sie jak ta zla macocha z bajek. To bardzo bardzo niesprawiedliwe. Podczas jakiejs tam rozmowy doszlismy do wniosku, ze musi kiedys cos zdzialac pokazywanie dobrego przykladu, wiec wszystko jej tlumaczymy. Tylko ze ja mam dosc bo jak mozna tlumaczyc 7latce, zeby nie plakala bo za moment bedzie obiad gdy ona ryczy wnieboglosy bo z glodu boli ja brzuch. Ile mozna tlumaczyc, ze nie bedzie sie za nia nosilo zabawek, ktore ona ze soba bierze na spacer. Ile w koncu mozna wyjasniac,ze swiat nie kreci sie wokol niej... ona nie rozumie slowa 'nie'. Gdy bywalam z nia sama w domu mogla walic piesciami w drzwi, wsciekac sie, krzyczec ze zlosci i wyprawiac cuda, ale ja sobie nic z tego nie robilam. Moim zdaniem gdy zobaczy, ze jej zachowanie nie przynosi zamierzonego efektu to jej sie znudzi. Moj maz jednak mysli inaczej i reaguje na kazda lezke, bez wzgledu na to z jak blahego powodu jest wylana. Jednym slowem, gdy powinnam miec teraz duzo spokoju ze wzgledu na moj stan to mecze sie potwornie bo wysluchuje jej placzow i jego tlumaczenia dlaczego czegos tam nie wolno, ktore oczywiscie niewiele daje. Ja nie moge jej zamknac w pokoju bo maz by mnie chyba znienawidzil. dziwie sie - oczywiscie, ze ona to robi zeby mi dokuczyc. Maz tego nie widzi albo nie chce widziec. To nie jest do konca tak, ze ja tu juz czuje sie jak w domu bo dopiero od tamtego roku jestem mezatka, a ta mala mieszkala tu przed rozwodem. Chcialabym zachowywac sie tak jak ona ale nie moge sobie na to pozwolic. I maz i ona skutecznie mi to uniemozliwiaja, ja nie jestem w stanie wprowadzic tu 'swoich zasad'. Ostatnio np byla taka sytuacja - wziela pilke i powiedziala 'gramy' (to standard, ze ona nie pyta czy ktos ma na granie ochote, tylko rozkazuje). Powiedzialam, ze nie mam zamiaru grac (w domu nie gra sie w pilke, poza tym w ciazy jest to chyba ostatnia rzecz, ktora chce robic). Na co ona: 'lepiej zlap ta pilke bo jak nie to cie nia uderze'. I oczywiscie rzucila pilke w moja strone, a ja jej ja zabralam co wywolalo krzyk na caly dom. I co ja mam robic w takich sytuacjach gdy maz nie widzi co ona wyprawia bo jest w innym pokoju, a potem nagle slyszy jej dzikie wrzaski. euglena - dokladnie, Kaska sprawdza co moze a czego nie. Tylko pod koniec dnia ja jestem tak zmeczona i otepiala, ze juz mi wszystko jedno. Ostatnio po calym dniu zwracania uwagi i tlumaczenia, weszla w butach (a wiadomo jaka jest pogoda na zewnatrz) na koc, ktory byl akurat na podlodze w pokoju. Gdy tylko to zrobila - spojrzala na mnie pytajacym wzrokiem jakby mowila 'i co, bedziesz na mnie krzyczec czy nie, pozwolisz mi?' Tylko ze mi juz zabraklo sil.... i nie zrobilam nic. Dziewczyny chcialam wam podziekowac za wszystkie opinie. Doradzcie mi jeszcze w jednej spraweie. Czy uwazacie, ze moge pozwolic sobie na to zeby wybywac z domu wtedy kiedy ona ma tam byc? Czy np moglabym wtedy jechac do moich rodzicow? Bo mysle, ze sa plusy i minusy takiej sytuacji. Plusy to takie, ze bede miala swiety spokoj co zdecydowanie doceniloby moje dziecko w brzuchu. Nie plakalabym w lazience, przespalabym cala noc. A minusy sa takie, ze - to bedzie oznaczalo calkowite poddanie sie i przyzwolenie na taka sytuacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AMG
Ze powinnas porozmawiaz z mezem i powiedziec mu jakie Ty masz odczucia.. ze jest Ci tak ciezko i niech wkoncu on cos z tym zrobi!!! po 2 jak nie idzie z nia po dobremu to zrobic jej na przekor Jesli Cie kopnie.. ja bym potargala za ucho.. niech ja tez zaboli.. nie jest mala.. to zrozumie ze oko za oko.. tylko powiedz jej o tym.. Jesli chcesz aby traktowac kasie jak mala dziewczynke to cie tak kasiu bede traktowala.. Mam lizaka..ale bylas nie dobra to zjem go na twoich oczach... Ucieczka chyba nie jest dobrym pomyslem.. Wkoncu to ona do was przychodzi... Zreszta powiem jedno.. Jej zachowanie to po prostu wina matki ktora jak sadze pozwala malej sobie na glowe wejsc i ona mysli ze tak jej wolno..(tata tez..a to zwiazane jest pewnie z poczuciem winy ze dziecko chowa sie bez rodzicow..) Musisz jej uswiadomic... ze mamusi moze skakac po glowie ale ogolnie starszym nalezy sie szacunek i ma byc grzeczna... I moze uswiadom ja.. ze nidlugo bedzie w domu malutki dzidzius.. a jak bedzie taka niedobra to nie pozwolisz jej sie dzidziusiem opiekowac... Moze to pomoze...Wiem ze male dziewczynki bardzo lubia kontakt z malymi dziecmi wiec to moze byc dobry sposob... A mezowi jesli by nie zareagowal powiedzialabym tylko 1 Albo zauwaze poprawe albo pojde do psychologa szkolnego.. Bo takie zachowanie dziecka jest nienormalne...! Mysle ze to napewno pomoze.. Zycze powodzenia! I szczesliwego rozwiazania 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczoraj to kupilam
jestem swiezo po lekturze ksiazki "Nacocha" Nataszy Sochy, szczerze polecam, na pewno sie odstresujesz. Dodam ze w ksiazce pasierbica (tez Kasia zreszta) zamieszkala z ojcem i jego druga zona :-) Spojrzysz moze inaczej na to wszystko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczoraj to kupilam
oczywiscie "Macocha" - Natasza Socha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
AMG - powinnam porozmawiac z mezem, wiem. Tylko ze boje sie klotni, lez i ciezkiej atmosfery. Bo kazda rozmowa o Kasi tak wlasnie sie konczy. Nie mogac zdobyc sie na rozmowe wszystko trzymam w sobie... Chcialabym traktowac ja tak jak ona mnie ale gdybym to zrobila moj maz uznalby mnie za potwora bo w koncu jedna Kasi lezka znaczy dla niego wiecej nic cale morze moich. A co do opuszczania domu na czas jej obenosci to trafnie to nazwalas - to by byla ucieczka. Tylko tak mi zal mojego dziecka - bo ja juz w przeddzien wizyty Kaski przezywam spory stres, potem czesto placze, denerwuje sie, zamartwiam. Jesli chodzi o matke to pewnie rzeczywiscie tak jest, ze pozwala jej na zbyt wiele, jednak mysle, ze moj maz jest rownie winny bo tak naprawde to robi to samo. Ten pomysl z zakazem opiekowania sie dzidziusiem do mnie przemawia. A moze by mezowi tez powiedziec, ze jezeli jej zachowanie sie nie zmieni to zeby liczyl sie z tym, ze nie pozwole sie jej nawet zblizyc do dziecka - ona potrafi specjalnie uderzyc doroslego a co dopiero takie malenstwo. Albo ze na czas jej obecnosci bede z malenstwem jezdzic do rodzicow i po prostu chociaz sa rodzenstwem nie beda mieli kontaktu. Straszne jest to co wymyslam, ale jestem juz bardzo zdsperowana, a moja cierpliwosc jest na wykonczeniu. A co do tego psychologa szkolnego to to odpada. Wywolaloby to wojne miedzy mna a pierwsza zona kiedy juz by sie dowiedziala a to z kolei mogloby jeszcze pogorszyc sytuacje. wczoraj to kupilam - ja nie mam za bardzo czasu czytac a poza tym nie sadze zeby powiesc pomogla mi rozwiac problem. Ale dzieki za propozycje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspólczuję bardzo, aż strach się bać.....niedługo w moim życiu będa dwa takie potwory :) (żartuję z tymi potworami) a na powaznie-jeżeli rozmowa z mężem nie pomaga-proponuję przenieść się do rodziców-z tego co piszesz, odwiedzasz ich często. Teraz przecież najważniejsze jest Twoje zdrowie i oczywiście dziecka-absolutnie nie możesz żyć w stresie! Ogromna miłość do córki nie upoważnia Twojego męża do tego, aby pozwalał nie szanować Ciebie we własnym domu i uważam,że powinnaś mu to zakomunikować. Córka już jest w takim wieku,że powinna pewne rzeczy dostrzegać. Nawet wielka miłość, z kolei z Twojej strony do męża również nie powinna się objawiać całkowitym poddaniem się obecnej sytuacji i życiem w stresie. Teraz nie mąż i pasierbica są najważniejsi-tylko TY I DZIECKO! A skoro mąż nie potrafi zrozumieć, że w Twoim stanie powinien się o Ciebie troszczyć i nie serwować Ci kolejnych dawek stresu, to zastanów się czy na pewno Cię kocha. Takie jest moje zdanie na ten temat i przyzwyczajona jestem do tego,że zaraz ktoś na mnie naskoczy-zapraszam, haha ;)Trzym siem i nie daj nikomu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agula32
Zgadzam się z moją poprzedniczką.Wyjazd do rodziców w takiej sytuacji to według mnie nie ucieczka.A tak wogóle to dlaczego ty zajmujesz sie tym dzieckiem ,co w tym czasie robi twój mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też bym wyjeżdżała do Rodziców!!! W końcu to ma być czas córki i Taty, spędzony wspólnie. NIech Kasia ma Tatę tylko dla siebie a Tata zajmuje się swoją Kasią. Będąc z nią sam szybciej dostrzeże niedoskonałości w jej wychowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile masz lat
pomidora?I ile lat ma twoj maz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mela.nw
moim zdaniem mała sie pogubila,ojciec z inna ,mama z innym,raz tu raz tam,moze czuje sie pomiatana,no i jeszcze został zakłocony porzadek w rodzinie.moze tez dodatkowo ,matka chce przeciagnac ja na swoja strone i rozpieszcza(nawet nieświadomie,by byc lepszym rodzicem) ,ojciec to samo(by wynagrodzic to co sie stało),wiec mała korzysta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
dziewczyny - ale jezeli teraz zaczne jezdzic do rodzicow zostawiajac ich samych to co bedzie potem jak urodzi sie dziecko? Przeciez nie bede za kazdym razem wynosic sie z domu z dzieckiem gdy Kasia akurat bedzie u nas. Chociaz z drugiej strony... moze lepiej walczyc z jej zachowaniem jak juz malenstwo bedzie na swiecie a nie teraz, kiedy kazdy stres sie na nim odbija. Nawet nie mam z kim o tym porozmawiac bo nie chce martwic rodzicow ani rodzenstwa... agula - czasem bywa tak, ze ja wymysle jakas zabawe i schodzi mi na tym z Kaska caly dzien - a maz w tym czasie np robi dla nas obiad. Ale jednak to on glownie sie nia zajmuje, albo my razem. Ja sama od czasu do czasu. ktos pytal - mam 23 lata, maz 27, ale to chyba nie ma wiekszego znaczenia. mela - prawdopodobnie tak to wlasnie jest, ze i matka i ojciec sie przescigaja - kto jest dla Kasi lepszym rodzicem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AMG
Pomidoro... Tak mi przykro.. Bo z tego co widze..to nie masz zbytnio oparcia w mezu... :( To bardzo przykre... Wiem ze nie moge wczuc sie w twoja sytuacje.. Ale powiem Ci ze ja pochodze z podobnego zwiazu jak Twoje nienarodzone dziecko.. Jestem 3cim dzieckiem moich rodzicow.. Kazde z nich mialo wczesniej zwiazek ktory sie rozpadl i mieli moje, towje i nasze dzieci.. tyle ze nigdy nie bylo to rozgraniczone i widoczne... Kazde traktowane bylo podobnie..tyle ze rodzic zwracal uwagi srozej czy karcil... Pamietam incydent kiedy to moje przyrodnie rodzenstwo - siostra i brat przyszli do taty i mama na widok podartego sweterka na siostrze zszyla go.. Wiesz takie zachowanie wywolalo u ex zony mego taty furie... zeby moja mam sie taka mila nie robila..i to za dobry uczynek! Zawsze nazywana byla ciocia i do dzis tak jest mimo ze moje rodzenstwo ma juz ok 30 lat! Ale zawsze byli grzeczni... To ze matka ich buntowala przeciw tacie i mojej mamie.. jakos nie mialo zbytniego odbicia.. pomijajac fakt ze przyszedl okres kiedy to po prostu matka zakazala im wizyt u nas... Wspolczuje Ci.. Ale mimo wszystko radze porozmawiac z mezem.. z Kasia... Tak dluzej nie moze byc.. abys ty za przeproszeniem z podowu jakiejs smarkuli przechodzila takie traumy! Mala jest rozpieszczana i po prostu nie wie co to kara i co to zle zachowanie chyba.. Nie ma jej kto tego nauczyc... bo kazde z rodzicow chce chyba teraz corci nieba przychylic..tylko niebo dla niej rowne jest twemu pieklu.. :O Moze to dobry pomysl z tym aby poinformowac meza ze jesli zachowanie kasi sie nie zmieni tak zrobisz.. Ze oboje beda tratni na tym.. Ze jesli sie nie zmieni nie bedzie mogla widywac swego brata czy siostre.. Uswiadom mezowi ze to spowodje przepasc miedzy dziecmi.. i jesli tego chce niech dalej czyni tak jak poczynia... Poza tym pomyslalam... Czy jak ona przychodzi to bawicie sie razem.. Moze jakies gry.. Zabawy... Jest mala dziewczynka.. wiec moze jej uswiadom ze jak bedzie grzeczna i bedze sie ladnZe bedziecie kasia bedzie miala swoj wozek, lalke-swoje dziecko... A ty swoj wozek i swoje dziecko.. Ze bedziecie sie swoimi dzidziusiami bawily... Mysle ze to rozwinie troche jej wyobraznie..zacheci do takiej zabawy i moze z czasem zacznie dawac efekty... Gotujcie razem obiady... sprobuj moze wszystko zaczac od nowa... Sama nie wiem.. chcialabym dla Ciebie jak najlepiej i mam nadzieje ze cos to da.. A co do tego psychologa.. Postrasz nim ojca... niech sie zacznie martwic... Powiedz ze slyszalas w radio czy widzialas w tv podobna sytuacje... Moze to objad ADHD? Postaraj sie zaniepokoic meza i wystraszyc... Zostaw mi namiar na siebie-maila.. cos Ci podesle... Moze to Ci pomoze sie z nia uporac troche... Pozdrawiam... Trzymaj sie zdrowo 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala la
To ,co napisze moze wydac sie troche dziecinne :), ale moze poskutkuje jestes w ciazy, wiadomo, ze potrzebujesz spokoju, odpoczynku i nie powinnas sie stresowac, wiec moze gdy nastepnym razem Kasia przyjdzie i zacznie sie okropnie zachowywac, powie cos niemilego albo znowu bedzie czyms w Ciebie rzucac, złap sie za brzuch, postekaj troche, powiedz, ze zabolalo. Skoro nie mozesz do meza dotrzec rozmowa, moze uda Ci sie to zrobic taka akcja, moze cos zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala..wiesz..
mysle ze to dobry pomysl nawet jest!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
AMG - mowisz, ze u Ciebie wszyscy byli traktowani podobnie... a ja sie martwie co bedzie jak juz Maluch sie urodzi... Ja nie zamierzam dopuscic by byl choc odrobine podobny do przyrodniej siostry,tylko jak on zareaguje gdy uswiadomi sobie, ze jej wszystko wolno, ze moze kazdemu wejsc na glowe podczas gdy on jest nauczony respektowac pewne zasady? Tak jak juz pisalam nie wiem do konca co o mnie mysli ex mojego meza, nie mialam z nia stycznosci nigdy, a mala ani maz nie powtarzaja mi niczego co uslyszeli na moj temat. Ja tez nazywana jestem 'ciocia'. Co do zlego zachowania to Kasia dokladnie wie czego wolno a czego nie - wie co jest dobre a co zle, bo kiedys chcac sie przekonac rozmawialam z nia o tym. Gdy sie ja zapyta to ona potrafi podac cala liste zlych zachowan dzieci i bez mrugniecia okiem ani cienia zalu powiedziec: 'Jestem niegrzeczna.' A co do kar to maz czasem je stosuje - albo raczej tak mu sie wydaje, bo np. zakazuje jej ogladac telewizji, ale za to czyta jej bajke albo sprasza do domu male kolezanki, co sie absolutnie mija z celem! Zabrania jej jednej rozrywki ale zaraz potem wymysla druga jako zastepstwo! Wlasny wozek czy lalka nie beda niestety dla Kasi stanowily zadnej atrakcji - jej pokoj tonie w zabawkach, podejrzewam, ze tak samo jest u niej w domu. A co do tego jak spedzamy czas to robimy wszystko o czym wspomnialas - gramy w rozne gry, gotujemy, pieczemy ciasta, rysujemy, chodzimy na spacery albo na rower, do kina i do teatru. Robimy chyba wszystko o czym dziecko w tym wieku moze marzyc. Kiedys postanowilam, ze opowiem mezowi o 'Zaklinaczce dzieci' - ogladalam taki program gdzie maly chlopiec bil dzieci na podworku i jak matka nie mogla z nim dojsc do ladu. Dopiero owa zaklinaczka go przystopowala. Maz oczywiscie od razu pojal aluzje i zaczela sie klotnia o to jaka ja jestem nietolerancyjna i ze dla mnie wszystko jest albo czarne albo biale. Chyba nie musze mowic, ze po kilku takich powaznych klotniach powstal we mnie ogromny lek by zwracac mu uwage na cokolwiek co ma zwiazek z Kasia. Pisalas o ADHD - maz sam wpadl na to, ze to moze byc to. Czytal artykuly jakis czas, nawet zdobyl sie na to zeby mi powiedziec o swoich podejrzeniach, ale jakos potem to sie rozmylo i nie wracal juz do tego. A moj mail to pomidora@gazeta.pl lala la - nie jestem dobra w udawaniu, moze szkoda ;) ale dzieki za propozycje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidora
AMG czekalam na maila i... nie doczekalam sie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia_80
lat,mamy 3 letnia corke.ex mojego meza ma nowego faceta maja dwie corki.przez te lata wszystko bylo ok przychodzila na weekendy swieta wakacje spedzalismy razem,zaesze mialysmy bardzo dobry kontakt(nawet bralismy pod uwage zeby z nami zamieszkala).wswzystko zepsulo sie jakies pol roku temy,zdaje sobie sprawe z tego ze przechodzi okres dojrzewania i jest jej ciezko.probowalam z nia porozmawic z niz ale niestety bezskutecznie.zmienila swoje zachowanie stala sie arogancka bezczelna chwilami naprawde mam dosyc.moj maz tez ma dosyc calej sytuacji staral sie z nia porozmawiac ale wszystko jak grochem o sciane.nie przychodzi do nas nie odpowiada na telefony.najgorsze jest to ze podczas ostatniej wizyty u nas ukradla pieniadze,ja juz mam dosyc autentycznie w.....a mnie ta dziewczyna ale szkoda ma meza widze jak meczy go ta sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×