Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pszczoła5

wychowanie seksualne

Polecane posty

Gość jakaś inna
wesoła.......... doskonale cię rozumiem.......... ja wyrwałam się z domu zaraz po maturze......... bo zwyczajnie nie wytrzymałam, była praca za granicą, były studia, potem firma........ i dziś mam zupełnie inne relacje z rodzicami- myślę, że zdecydowanie zdrowsze, ale konieczny był ten okres izolacji- dzieki temu zaczęli mnie traktować jak dorosłego człowieka. i przychodzi mi na myśl jeszcze jedno zagrożenie, dotyczące dzieci wychowane w bardzo rygorystycznych zasadach- otóż jak wyrwą się z domu, to często przechodzą okres szaleństwa wolności, moja kuzynka tak miała i skończyło się zawaleniem studiów i niechcianą ciążą. Dlatego ja jestem za dyscypliną jak najbardziej, ale tam gdzie ona jest koniaczna, tak aby nam dzieciak na głowę nie wchodził- jadł, spał na czas, uczył się, a jak się wywiązuje to dostaje dużo wolności i przede wszystkim jest traktowany jako ODDZIELNY człowiek, który ma prawo do własnego zdania i z którym idzie się na KOMPROMISY adekwatne do wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesoła ona
jakaś inna, zgadza się. Ja na razie niestety nie mam możliwości wyprowadzenia się od rodziców i cały czas czuje, że wzajemne stosunki pogarszają się z tygodnia na tydzień. Mam dosyć tej chorej sytuacji i zakłamania w którym żyję. Rodzice mojego mężczyzny mają do naszego związku normalny stosunek - gdy jedziemy do nich, kładą nas spać razem w pokoju, nie ma problemu. W końcu nie jesteśmy już dziećmi. Dlatego tym bardziej mnie irytuje, że moi rodzice nasz związek traktują jako dziecinne "chodzenie ze sobą", bo ślubu nie ma... Mój facet odbiera to trochę osobiście, że musi być dla nich totalnie nieodpowiedzialnym draniem, skoro na "imprezie" u obcych ludzi pozwalają mi nocować, a u niego nie. I jak tu czuć szacunek do swoich rodziców? Jak im wytłumaczyć, że ich zachowanie i tak nie przyspieszy decyzji o ślubie, a już psuje przyszłe kontakty między naszymi rodzinami? Uważam, że jak najbardziej dziecko trzeba wychowywać, również zakazami. Ale w inteligentny, konsktruktywny sposób. Argumenty "bo to nieprzyzwoite", nie trafią do żadnego dziecka, następnym razem jedynie okłamie rodziców. 16 latka powie rodzicom, że idzie na damską imprezę, bo wcześniej nie pozwolili jej isć na sylwestra "bo tam będą chłopcy". A na imprezie nie będzie na siebie uważać i nieszczęście gotowe... Lepiej chyba zaufać dziecku i porozmawiać z nim poważnie o niebezpieczeństwach jakie na nie czekają (gdy nadużye alkoholu, za daleko posunie się w kontaktach z kolegami itp.). Ale dla części rodziców seks nastolatków to temat tabu... I później się dziwią jak dzieci mają dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm.. wychowalam sie w domu gdzie: 1.kapalam sie do pewnego wieku z rodzenstwem 2.wszyscy chodza nago po kapieli itp. i dlatego nagosc jest dla mnie czyms naturalnym, i w przypadku rodzenstwa czy rodzicow totalnie asexualnym 3.wiedzialam od malego ze moi rodzice sie kochaja(takze w sensie fizycznym), i uwazam to za cudowne, bo jesli ja kiedys tez bede w tym wieku tzn. ze zycie nie konczy sie po 50tce. 4.jak zaczelam chodzic z kims na powaznie, to mama kazala mi isc do ginekologa po tabletki anty 5.wczesnie zaczelam sie masturbowac, pozyczylam albo dostalam od taty ksiazke Wyznania Ciccioliny i stamtad sie nauczylam, nie jestem dewiantką, potrafie czuc przyjemnosc podczas kochania sie z partnerem. 6.okres i plodnosc i sex itp zostalam o tym uswiadomiona b.wczesnie. w odpowiednim wieku dostawalam rowniez odpowiednie lkektury,a dodam ze bylam ciekawskim dzieckiem 7.wspolzycie i nocowanie faceta u mnie w domu, lub ja u faceta jest akceptowalne przez moich rodzicow 8.moge pogadac z mama o sposobach zabezpieczania sie itp i co tylko chce. 9.jak dostalam okres mimo ze mama wczesniej mi tlumaczyla to i tak sie przestraszylam spanikowalam, ale tata byl w domu uspokoil drugi raz wytlumaczyl, dostalam od niego(kupili mi razem z mama) pierwszy markowy sliczny staniczek, i pieniadze na cos dla siebie, bo stalam sie kobieta.i bylam z tego bardzo dumna. jakies pytania? mam 25lat i jestem zadziwiajaco normalna, nie jestem nimfomanką, mam bardzo rozbudowany system wlasnych wartosci, nie puszczam sie z kazdym, wbrew pozorom wspolzycie zaczelam pozno, chyba dlatego wlasnie ze to nie byl dla mnie zakazany owoc, to czekalam na \"wlasciwy czas, wlasciwego faceta\":P i zamierzam tak samo wychowac moje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
mnie też mniej więcej o tego typu podejście do dziecka chodzi , o którym napisała victoria! tylko pogratulować takich rodziców, szczególnie w tamtych czasach! wesoła........... nie wiem co poradzić, wiadomo, nie każdy może i chce się przeprowadzać, no ale na pewno musisz udowodnić jakoś rodzicom, że twoje wybory są sensowne, że wiesz dla ciebie dobre, mimo, że nie do końca zgadza się to z ich systemem wartości. Pamiętam, jak moja mama mnie krytykowała, ale jak przyjechała w odwiedziny, i zobaczyła, jak się kochamy, jak rozwiązujemy problemy, pomagamy sobie, jak wychowujemy dziecko............... to skomentowała jednym zdaniem............. "już nic nie mówię, wy wiecie lepiej", dla mnie był to największy komplement.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
victoria-pozazdroscic takich rodzicow...u mnie bylo dokladnie odwrotnie.nie rozmawialo sie o seksie nigdy,przylapana na trzymaniu chlopaka za reke musialam sie spodziewac wielkiej awantury. na szczescie jestem juz normalna(zajelo mi to pare dobrych lat) i moja corke mam zamiar wychowac tak jak Ciebie wychowano!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Posta mi wczoraj wcieło i się nie odezwałam...Chciałam tylko nawiązać do wypowiedzi padlinki, odniosłam wrażenie, ze to o czy ona pisała, jest jakby wypośrodkowaniem stanowisk, o których do tej pory była mowa-albo podejscie liberalne, albo konserwatywne w najgorszym tego słowa znaczeniu-zastraszanie, wywoływanie poczucia winy, \"nie bo nie\". Ja myślę, ze wychowanie konserwatywne nie musi być wpychaniem w sztywny gorset zasad i kończyć się tak jak u wesołej, o ile rodzice kierują się prawdziwa zdrową miłością; tłumaczą, dlaczego mają takie a nie inne poglądy- a przede wszystkim nie sa hipokrytami ( ;) J_A_N_A, nasze ulubione słowo, co?). Bo rozczarowanie rodzicami-jak same piszecie wynika głównie z tego, ze co innego robią, a co innego mówią. Dlatego wydaje mi sie, ze dziecku nawet łatwiej znieść jakies zakazy, gdy widzi, że rodzice są konsekwentni w całym życiu, nie tylko w gębie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
Pszczoło moim zdaniem, problem leży trochę gdzie indziej. Zgadzam się, że jeżeli rodzice nie stosują do siebie tego czego wymagają od dzieci- to prawdziwa tragedia- żadne dziecko na dłuższą metę nie uwierzy! Ale problem z wychowaniem jest taki, że : 1. na dziecko oprócz rodziców ma wpływ ŚRODOWISKO SPOŁECZNE, czy się nam to podoba, czy nie- możemy sobie np. założyć że dziecko nie zobaczy u nas gołej piersi- tylko co z tego jak zobaczy ją na wystawie sklepowej, w gazecie czy w TV. Jaki będzie płyną z tąd dla niego przekaz? no właśnie- sprzeczny! mama mówi jedno "świat" drugie............ mogą wyniknąć z takiego dysonansu różnego typu kłopoty, no i ja osobiście wolę być pierwszą osobą, która wprowadza dziecko w ten świat, mam wtedy gwarancję, że przekaze mu wiedzę we właściwy sposób. 2. Dziecko wychowujemy NIE DLA SIEBIE A DLA ŚWIATA. Czyli musimy je tak wychować, aby sprawnie mogło funkcjonować w społeczeństwie. Owszem nie należy naginać zasad w które się wierzy, ale na pewno trzeba dziecku tak wytłumaczyć, żeby też uwierzyło, w innym wypadku będzie tak jak u Wesołej........... czyli górę weźmie wpływ środowiska, a rodzice stracą autorytet. Czyli niezależnie od tego co dziecku przekazujemy, musimy chodźby mam się to nie podobało- wziąść pod uwagę to, że dziecko skonfrontuje przekazane mu prawdy z kolegami, gazetami, ksiązkami, obrazami w TV............. i tu niestety wyłazi różnica pomiędzy naszym i czasami a czasami naszych babć- gdzie dziecko nie miało takich możliwości poznawania świata............ a to co powiedzieli rodzice było często jedynym źródłem informacji. Ja absolutnie nie namawiam, nikogo do mojego modelu wychowania, uważam, że u każdego powinno być to naturalne- nie narzucone. Chciałam tylko uświadomić, że niezależnie od modelu warto dziecko przygotować na to co zobaczy POZA NASZYM DOMEM. Ps. Akurat moi rodzice byli bardzo konsekwentni, chyba dlatego pozostakli dla mnie autorytetem.......... tyle że dla mnie ich niektóre zasady były nie do zniesienia.............. no ale ja chyba jakaś inna jestem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jakaś inna
jesteś wspaniała moim mottem w wychowaniu mojego okruszka niech będzie to sformułowanie, o którym wielu rodziców zapomina "Dziecko wychowujemy NIE DLA SIEBIE A DLA ŚWIATA. Czyli musimy je tak wychować, aby sprawnie mogło funkcjonować w społeczeństwie." (żeby potem nie było kaleką społeczną, jak jego mama) dzięki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesoła ona
jakaś inna - nic dodać, nic ująć :) Szkoda tylko, że tak wielu rodziców nie chce sobie uświadomić tej prostej prawdy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakaś inna, zgadzam sie, ze nie dla siebie wychwujemy dzieci...ale w świecie też jest wiele sprzecznosci i rodzina, rodzice mają byc dla dziecka kompasem, który ich przez ten świat przeprowadzi. Wraz z ich dorastaniem powinni coraz bardziej usuwac sie w cień ufając, ze dziecko ma zaszczepione wartości, dzięki którym jest zdolne samo wybrać z oferty świata to, co mu pasuje- i czasem patrzec jak wybiera źle i sie nie wtrącać (co nie znaczy, ze nie mogą powiedzieć, co o tym myślą). Dlatego to przygotowywanie do życia w świecie moim zdaniem nie kłóci się ABSOLUTNIE z konserwatyzmem...tylko trzeba wiedzieć, jak to zrobić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
Ładne to z tym kompasem- i w dodatku się z tym zgadzam, zgadzam się też, że można dziecko wychowywać konserwatywnie i zrobić to dobrze.............. ba....... choć na tym temacie przypisano mi liberalizm, ja samam raczej określiłabym się jako konserwatystka w nowym opakowaiu :). Więc może należałoby zadać sobie pytanie co to właściwie znaczy ten konserwatyzm i liberalizm w wychowaniu............. Ja odczuwam tu duży chaos, otóz patrząc tak po mamach z przedszkola mojego synka............. jak mówię, o wspólnych kąpielach- to fe, ale z drudgiej strony jak mówię o dyscyplinie- to też fe........... więc czym u licha jest ten konserwatyzm? W moim domu panują jasne zasady, dziecko o ustalonej godzinie je posiłki, kładzie się spać, jest system nagród i kar za wykonywanie obowiązków, z drugiej strony dziecko zawsze, podkreślam zawsze ma wybór! ale ponosi samo jego konsekwencje, no i zawsze może negocjować, odpowiadamy na wszystkie jego pytania bezpośrednio i niczego nie ukrywamy, nawet trudnych wiadomości o śmierci czy chorobie......... wszystkie informacje podawane są słownictwem i w sposób odpowiedni do wieku. Dziecko ma prawo ograniczonego wyboru, zamiast "jaką chcesz zjeść?" pytamy " pomidorowa czy ogórkowa?". Każdy zna swoje miejsce, wie co mu wolno, czego może oczekiwać, tak aby każdy w rodzinie, i dziecko i rodzice, miał coś do powiedzenia i kawałek własnej przestrzeni. Tak mniej więcej można to opisać............ jakim więc typem mamy jestem - konserwatywnym czy liberalnym? Mnie ten polski konserwatyzm kojarzy się raczej z przekazywaniem dziecku stereotypów i zahamowań np odnoście seksu, modelu rodziny, a z drugiej strony dawanie nieograniczonej wolności dzieciom, tak że rządzą rodzicami, krzycząc w sklepach, chodząc spać o 11........... moim zdaniem, w ten sposób tworzy się potworka emocjonalnego i przeciw takiemu podejściu jestem. A co wy o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciniminis
A moja rodzicielka uświadomiła mnie skąd się biorą dzieci jak miałam 18 lat i wyjeżdżałam na wakacje z chłopakiem, z którym byłam już 3 lata, a to były nasze kolejne już wakacje wyjazdowe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już dawno nic nie napisałam to może coś wtrące. Z tym chodzeniem spać .... Nie zawsze da się zmusić dziecko do chodzenia spać np.o 9.00 Moim rodzicom się to nie udało chociaż naprawdę się starali :p To zależy chyba od temperamentu dziecka. Jak usiłowali mnie zmusić do spania gdy byłam malutka (ok.2 rok życia) to wstawałam w nocy i łaziłam po domu. Gdy byłam większa dla świętego spokoju nie łaziłam, ale gadałam z moim bratem (lub bawiłam się ze zgaszonym światłem) gdzieś do 12 i jak nam się zachciało spać to szliśmy spać. I nie dało rady inaczej. Moi rodzice starali się być pod tym względem konserwatystami ale nie da się kogoś uśpić! Mi zgaszone światło nie przeszkadzało w niespaniu... :p Boję się, że moje dziecko będzie takie samo.. Co byście zaproponowały w takiej sytaucji? Bo pewnie sama będę musiałą nad tym główkować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaks inna:) nie wiem, jakim typem mamy jesteś w kategorii konserwatywna-liberalna..ale na pewno ja chciałabym być taką mamą, ajk opisujesz:) A w ogóle to kim jesteś z wykształcenia? Bo masz dużą swiadomość wychowawczą że tak to ujmę-przynajmniej tak wynika z twoich postów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja uparcie podnoszę.... Wczoraj wyczytałam, ze w Wielkiej Brytanii uchwalono przepis, wg którego nieletnia dziewczyna moze usunąć ciążę bez zgody i wiedzy rodziców. Jakby tego było mało, pomaga jej w tym szkoła- nauczyciele, pielęgniarki...jak trzeba, będą nawet przed rodzicami kłamać...:o Słabo mi, wiecie?Wydaje mi sie, że komentować tego nie musze, ale może macie inne zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
nie, nie jestem z zawodu jakimś psychologiem czy pedagogiem... jeżeli o to Ci chodziło, wręcz przeciwnie, moją domeną zawodową, zawsze były nauki ścisłe- co pewnie wyraża się w ilości błędów, w moich wypowiedziach ;) za które, w tym miejscu chciałam wszystkich przeprosić. Natomiast prawdą jest, że po dość wczesnym opuszczeniu przeze mnie domu rodziców, podążałam krętą ścieżką i w pewnym momencie, zaczęłam zastanawiaś się nad swoim, życiem, powodem podejmowania, takich, czy innych decyzji... i faktem jest, że sięgałam do fachowej literatury na interesujące mnie tematy. Oczywiście uważam, że sposób wychowania powinien, wynikać z wartości wyznawanych przez rodziców, ale czasem warto, też rozejżeć się wokół siebie i zobaczyć co naszemu dziecku, oprócz naszych wartości, może się przydać w życiu... nie ma więc jednej recepty na wychowanie... warto zwrócić na to uwagę, stosując rady zawarte w poradnikach! warto też cały czas się rozwijać i uczyć! Kiedyś wyłowiłam takie zdanie z pewnego programu telewizyjnego: "... idealnie szczęśliwe dziecko, byłoby nieszczęśliwym dorosłym..." to trudne decyzje, przeżycia nas kształtują, warto się nad tym zastanowić, zanim zapewnimy dziecku maksimum komfortu i minimum stresu! Jana- co do spania, to ja właśnie mam takiego ruchliwego bajtla, hmm chciałabym mieć choć 1/10 jego energii... ale z drugiej strony wiem jak ważny jest dla rozwoju dziecka sen, szczególnie ten przed 24! Dlatego my naszego synka, kładziemy max. o 22- kluczem do sukcesu jest konsekwencja działania, no i oczywiście, zapewnienie odpowiedniej ilości "wrażeń" w ciągu dnia, tak aby malec był zwyczajnie zmęczony, zdażają się oczywiście odstępstwa od tej reguły- w formie nagrody- co jest dla dziecka dodatkową pozytywną motywacją! Co do usuwania ciąży natomiast- to ja jestem przeciw- ale decyzja powinna należeć do kobiety! Natomiast rządy i kościoły powinny postawić na edukację seksualną, uświadamiać konsekwencje, promować rodzicielstwo! absolutnie jestem przeciw regulowaniu tej kwestii jakimikolwiek ustawami! efekty zawsze są opłakane- wystarczy spojrzeć na podziemie aborcyjne w Polsce... Co do nastoletek, to najlepiej oczywiście byłoby, aby wogóle nie zachodziły w ciążę ( czytaj- nie podejmowały współżycia, jeżeli nie są na to gotowe- ze wszystkimi możliwymi konsekwencjami), na pewno dyskusyjna jest też sprawa dojrzałości emocjonalnej osoby w wieku 15-17 lat i nie sądzę aby w tak stresującej sytuacji potrafiła ona podejmować rozsądne decyzje, co do jej rodziców to też miałabym wątpliwość :) czy są w stanie takowe decyzje podejmować... też są przecież pod wpływem emocji... czesem może nawet większych... bo mają większą świadomość i więcej zahamowań (co powiedzą sąsiedzi?) Natomiast na 100% jestem przeciw kłamstwu, bo to jest absolutnie nie wychowawcze! Angielscy ustawodawcy chyba powinni bardziej się postarać... Polscy również!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakaś inna...rozumiem że przez brak jakichkolwiek regulacji w sprawie aborcji rozumiesz brak zakazów a nie brak jakichkolwiek przepisów w ogóle?;) Ja natomiast uwazam, ze pozwalanie na tzw. mniejsze zło-czyli legalność pewnych sytuacji czy środków (aborcji) w obawie przed złem większym (podziemiem) nie jest dobre-jeśli coś jest legalne, to w opinii publicznej dozwolone=dobre(a przynajmniej nic złego). Uważam, ze lepiej zapobiegać, niż leczyc-a wiec nie automaty z prezerwatywami w szkołach, tylko nacisk na edukacje seksualną, wychowanie do miłosci, odpowiedzialności i dojrzałości...Nie aborcja, tylko najpierw dobre uśwaidomienie, a potem opieka dla tych, co im nie wyszło...może mnie zjecie, ale ja generalnie jestem zdania, ze i dla kobiety i dla dziecka jest raczej lepiej, aby ciąża była donoszona-jeśli matka naprawdę nie chce dziecka wychowywać, moze je oddać do adopcji...ale nie zabijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
z tą edukacją to jak najbardziej się zgodzę, tylko widzisz w naszym kraju, pokutuje jeszcze muślenie, z poprzedniego systemu... czyli ludzie przeciw władzy, dlatego wiele kobiet, ten zakaz traktuje po prostu jeko formę utrudniania im życia przez rząd... a nie jako drogowskaz do właściwego postępowania... trzeba też przyznać, że edukacja seksualna w Polsce jest praktycznie zerowa... rodzice i szkoła traktują dzieci jak istoty pezpółciowe, najczęściej... dlatego ja uważam, że akurat w Polsce ten zakaz był po prostu zbyt wcześnie wprowadzony... i dał efekty odwrotne do spodziewanych... tzn zwiększył poatolgię.. bo kobiety których nie stać na nielegalny zabieg, rodzą... a potem słyszymy o skatowanych niemowlakach... a te które chcą usunąć to i tak to robią... i jeszcze trecą zaufanie do instytucji poństwowych i uczą się że u nas można wszystko "załatwić" i to praktycznie bezkarnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
sorry za literówki- strasznie mi się śpieszyło... chciałam jeszcze dodać coś, na temat, oddawania dzieci, których się nie chce... owszem idea jest dobra... tylko niestety mało akceptowalna społecznie, to po pierwsze... po drugie, nikt nie bierze tu pod uwagę, że ciąża to również koszty i zmiany... może brzmi to brutalnie, ale taka jest prawda... ja znam osobiście przypadek dziewczyny, która robiła "karierę" w modelingu... zaszła w ciążę na prochach i to jeszcze nie wiedziała z kim... nie chcę usprawiedliwiać jej głupoty... natomiast dla niej, urodzenie dziecka i oddanie, wiązałoby się z utratą pracy... a rząd owszem dzieci przyjmuje, ale zapewnienie utrzymania i opieki zdrowotnej podczas ciaży to już nie ich bajka... właśnie z braku, takich kompleksowych rozwiązań- niskiej świadomości- nijakiej edukacji, również braku jakiejkolwiek pomocy dla matek- chodźby w postaci ulg podatkowych... wiele kobiet decyduje się na aborcje... a że kontrola, takich zabiegów jest praktycznie niemożliwa... więc i wprowadzenie zakazu było bezsensowne... moim zdaniem, regulacje ustawowe, powinny na razie w naszym kraju ograniczyć się do obowiązkowego uświadomienia przed zabiegiem... obejrzennia jak zabieg wygląda, jak wygląda taki zarodek, jak wygląda życie kobiet po takim zabiegu... myślę, że takie uświadomienie, połączone z lepszą edukacją seksualną i pomocą dla ciężarnych i matek... przyniosłoby znacznie lepsze efekty niż jakaś policyjna ustawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaks inna, tu się zdecydowanie nie zgodze...jak to nie ma opieki zdrowotnej z ciąży? jest, a ze na słabym poziomie, to inna bajka..ale jeśli kogoś stac na usuniecie w pozdiemiu, co tanie nie ejst, stć go na donoszenie..i niestety kariera dziewczyny stawiana ponad zycie jej dziecka jest dla mnie czymś okrutnym. Gdyby to dziecko się urodził i żyło, a ona zaniedbywałaby je dla kariery, podniosloby sie larum. O co chodzi? Na zajeciach pani profesor kiedyś stwierdziła, ze cała ta afera wokól aborcji jest śmieszna, ze kobieta ma prawo robić z dzieckiem co chce, bo to część jej-i pogrzeby są śmieszne, bo co, jak nam wypadnie włos, to mamy go pochować..albo robić pogrzeb obcietym paznokciom...byłąm zszokowana takim argumentem z ust osoby bądź co badź wykształconej..ale chyab niestety taka jest opinia publiczna, ze taki zarodek to jakaś komórka, która wadzi nam w zyciu... co do uświadamiania czym jest aborcja, to jak najbardziej sie zgodze, bo myśle, ze kobieta, pełna emocji, często nie zdaje sobie do końca sparwy, na co sie decyduje...pod tym wzgledem dobra była akcja z billboardami w łodzi, tylko ja bym ich nie wywlekała w takie uczęszczane miejsce, a raczej kierowała bezpośrednio do odbiorców-w gabinetach np.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna prawda
pszczoła, tyle się mówi, że kobiety nie chcą zachodzić w ciążę bo boją się utraty pracy. Myślisz, że jak kobieta zajdzie w niechcianą ciążę to zaryzykuje krzywe spojrzenia znajomych (bo to ta co się puściła i głupia zaszła a do tego chce oddac obcym ludziom swoje maleństwo), wściekłość szefa? Prawda jest taka, że usunięcie ciąży dla 99% kobiet jest o wiele mniejszym obciążeniem, niż urodzenie i oddanie do adopcji. W Polsce nic się nie robi by odwieść kobiety od tej decyzji. Nakazami i zakazami nic się nie wskóra, co pokazały ostatnie lata. Liczba aborcji w Polsce na pewno długo się nie zmniejszy, chyba że ktoś wpadnie na to, że lepiej jest uczuć już młodzież gimnazjalną zapobieganiu takich niechcianych ciąż, niż straszyć kobiety piekłem, a lekarzy więzieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
pszczoło ty byłaś kiedyś w ciąży? co do tej dziewczyny... mówiłam, że jej nie bronię... ale co by było jakbym dodała, że ona utrzymywała całą swoją rodzinę? że miała na sobie ogromne obciążenie - odpowiedzialność, dlatego brała narkotyki... że to dziecko z dużą dozą prawdopodobieństwa urodziłoby się jako roślinka... i co dalej sytuacja jest taka jednoznaczna? kiedy stawiasz na szali zycie całej rodziny? wiesz, najłatwiej wydawać wyroki... niestety życie nie jest książkowym modelem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
smutna prawda> i koniecznie promować atykoncepcję i ją REFUNDOWAĆ!!! a dla klientek pomocy społecznej powinna być wręcz obowiązkowa, a na pewno bezpłatna!!! bo kalendarzyk raczej jest marnym zabespieczeniem przy męży pijaku... a potem dziwimy się, że kolejny ojciec katuje niemowle... ja tam się temu wcale, nie dziwie... i uważam, że takie rodziny są w całości ofiarami... systemu właśnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam dwa razy-patrz suwaczek, owoc jednej leży mi tu i piszczy na kocyku...:)absolutnie nie chce wydawac wyroków, wiem ze zycie nie jest czarno-białe...sytuacje sa różne...ale jest tez tak, ze usunięcie traktuje sie często jako super wyjście, bo po cichu i nikt sie nie dowie...a moim zdaniem powinno sie walczyć o to, by te dzieci miały szanse sie narodzic...chociaż oczywiście dla matki-jedynej czesto, która ponosi konsekwencje- nie jest to łatwa decyzja....ja to wszystko rozumiem. tylko mam wrażenie, ze często się bagatelizuje, dla zagłuszenia sumienia wręcz odwraca kota ogonem, jak wspomniana pani profesor...a odpowiedzialność na tym właśnie polega, by ponosić kosekwencje nawet, gdy to boli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
ja widać i tu inna jestem... bo moja ciąża sporo kosztowała... lekarz, prywatnie, laboratorium prywatnie... odżywki- witaminki, ciuszki ciążowe- co miesiąc inne, leki- bo miałam sporo kłopotów, potem poród, też prywatnie... przerwa w pracy... też koszta.... wszystko poszło świetnie, bajtla mam niesamowitego... ale wydatki były spore... chciałam dla niego wszystkiego co najlepsze... a co do uciszenia... to pytam, kto to uciszył? i zepchną na margines? rząd, przecież u nas aborcja jest zabroniona... więc ich zdaniem problemu NIE MA!- papierkiem rozwiązali kłopty życiowe tysięcy Polek?- to śmieszne nie raz słyszałam takie poglądy w TV... a problem jest i to olbrzymi! ja osobiście mam kilka koleżanek, które ciążę przerywały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie wiem, czy zabranianie czegoś jest równoznaczne z bagatelizowaniem problemu...jest to po prostu polityka nie zakonczona, bo oprócz zakazu winno byc-jak juz zgodnie stwierdziłysmy-jeszcze rozporządzenie profilaktyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
jak 99% ustaw w naszym kraju... naczelna zasada naszych polityków.. to "rozgrzebać" coś... że niby coś się robi... ale do końca doprowadzić, to już nie ma komu.. a najczęściej to zaczyna się rozwiązywać wszystkie problemy od "dupy strony"- czyli chcąc zaradzić konsekwencjom nie szukając przyczyn... i ad. wychowania seksualnego... jaki to przykład dla młodzieży idzie z góry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no, na szczęście nie tylko politycy wychowują nasze dzieci..przynajmniej na swoje pociechy mamy jakiś wpływ..tylko jak państwo zacznie takie ustawy wprowadzać jak w wlk. brytanii, to porażka:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
prawda... moje jest jeszcze małe... ale mamy w rodzinie, kilkoro starszych... czasem jak zadają pytania, np na temat tego co się mówi w TV czy nawet w kościele , to na prawdę... nie wiadomo jak zareagować... jak takiemu dziecku wytłumaczyć... że nie wszystko jest prawdą- co się słyszy... że układ, że gra... tak, żeby nie podkopać jego wiary w świat? to jest spory problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×