Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość efwfwegf

zostawil mnie, nie mam po co zyc

Polecane posty

Gość konkretna
"....w przeciwieństwie do brata, który staje w obronie żony..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz mam wyrzuty sumienia i mysle o wszystkim co zrobilam zle, wiem ze mu sie narzucalam i zastanawiam sie czy to przeze mnie on mnie juz nie kocha i czy tylko przeze mnie wszystko bylo zle, a on byl zawsze ok? to wszystko to jest w koncu moja wina? mam plakac ze taki ktos mnie nie chce czy cieszyc sie? nic juz nie wiem, jak pomysle o wszystkich moich bledach to jestem gotowa wybaczyc mu wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio sie spotkalsmy. powiedzial ze gdyby nie ta sytuacja to miedzy nami wszystko byloby ok, bo on od tamtej pory zaczal traktowac mnie inaczej. a teraz juz nie wie co do mnie czuje. nie jestesmy razem od dawna juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koniec historii - dzisiaj tak na spokojnie i na pozegnanie rozmawialismy o tym, chyba pierwszy raz byl tak naprawde szczery. powiedzial ze kocha mnie dalej ale nie umie ze mna byc, bo od tamtej pory, tej historii z bratowa, on uwaza mnie za kogos innego, czuje sie jakby mnie nie znal i zniknelo to co kiedys bylo takie piekne miedzy nami, a on nie umie juz mi zaufac. koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj przyjechal po rzeczy. krotko rozmawialismy. chcial zebysmy sie przyjaznili, ale ja nie chce. powiedzial ze kocha mnie dalej, ale nie moze ze mna byc, bo... nie moze sie pogodzic z tym, ze jego rodzina mnie nie lubi. to jest prawdziwy powod... ze bylo mu ze mna cudownie, byl najszczesliwszy ze mna, ale nie umie byc ze mna i nie jest taki szczesliwy jak wie ze jego rodzina mnie nie lubi. i powiedzial jeszcze, ze czuje sie jakby tym zerwaniem robil cos zlego nam obojgu. 9 miesiecy czekalam az mi wybaczy, zmieni sie, bedzie znowu dobrze traktowac, bedziemy szczesliwi... teraz obydwoje wiemy, ze nie moze tak byc, bo on nie moze sie pogodzic z tym ze jego rodzina mnie nie lubi... a to sie nigdy nie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eve3322
a on znowu zaczyna swoja spiewke? Nie wierz w ani jedno slowo ze dalej kocha itd tylko szukaj nowego chlopa. Juz dawno powinnac byla to zrobic a nie zyc zludzeniami ze moze wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedzial jeszcze ze nigdy o mnie nie zapomni, ze jestem wyjatkowa i szybko znajde sobie faceta.. i ze bylam najcudowniejsza \"rzecza\" jaka go w zyciu spotkala i kiedys bylam dla niego najwazniejsza. tez mi sie juz nie chce wierzyc ze mnie kocha, mimo ze ma lzy w oczach jak to mowi.. przeciez jak sie kocha to sie jest przy tej osobie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Conntra
Nie marudź tylko żyj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i to wlasnie robie :) jesli nie umie mi wybaczyc a najwazniejsi sa dla niego rodzice, mnie nie chce - to nie! 9 miesiecy czekalam az sobie to pouklada i wybaczalam wszystko. jak koniec to koniec. nie zgodzilam sie na przyjazn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co slychac u autorki
jak myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedna dziewczyna
żal mi jej, przez jedno głupstwo tak sobie życie zniszczyła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postanowilam sie odezwac i napisac co u mnie. my sie wtedy rozstalismy, i po jakims czasie on przyjezdzal do mnie pod szkole, mowil jak bardzo mnie kocha, zaluje jaki byl, ze sie zmienil i ze chce ze mna byc... na poczatku stanowczo mu mowilam, ze nie mozemy byc razem, ze ja nie chce, itd... a potem sie ugielam... od prawie pol roku jestesmy razem i jest cudownie :) jest tak... dobrze, normalnie, jestesmy szczesliwi i widze ze on naprawde mnie kocha. jego rodzina dalej mnie nie lubi, jak przyjezdzam do mojego chlopaka do domu, to jego ojciec mnie unika, jak mnie widzi, to specjalnie idzie gdzies, tak zebym nawet nie miala szansy powiedziec mu dzien dobry. jego mama sie do mnie odzywa, jezdze z nia czasem autobusem po szkole, zagaduje, jest mila, chociaz wiem, ze to chyba jest sztuczne i i tak mnie nie lubi... jak wtedy wrocilismy do siebie, i on powiedzial im, ze chce ze mna byc i moze nawet zamieszkac niedlugo w wynajetym mieszkaniu, oni sciagneli zegar ze sciany, ktory kiedys od nas dostali, powiedzieli, ze nie beda mu juz placic za studia, a ze mna pownien sie rozstac, bo mnie nie zna i jeszcze bedzie tego zalowac. ojciec nie odzywal sie do niego rpzez dluuugie tygodnie po tym. moi rodzice dalej mnie nie znosza i dalej opieprzaja mnie o wszystko, wyzywaja itd.. Wczoraj mlodsza siostra wziela sobie bez pytania moje ciuchy i opieprzalam ja o to, a moi rodzice bronili jej, i moja matka krzyczala na mnie, ze brat mojego chlopaka mial racje jak mnie kiedys nazwal szmatą, bo taka jestem i (studiuje kierunek nauczycielski), i ze jesli kiedys przyjma mnie uczyc do jakiejs szkoly, to ona pojdzie do dyrektora i powie mu jaka jestem i zeby mnie nie zatrudnial, bo nie chce zeby ktos jeszcze przeze mnie plakal. Odezwala sie do mnie tamta Magda, ta kolezanka, odnowilysmy kontakt. Jest mi ciezko. Minelo duzo czasu, a ja dalej nie moge o tym zapomniec ani sobie tego wybaczyc. Po prostu nie umiem. Jest mi bardzo cięzko. Bardzo ciezko... mi zyc z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzisiaj o tym rozmawialiśmy... on mnie pociesza, mowi zebym juz o tym nie myslala, ze bylo minelo, jedno glupstwo i nie warto sie juz tym przejmowac, jest jak jest i najwazniejsze, ze my jestesmy razem i jestesmy szczesliwi. no i ze ja sie juz tak nie wsciekam i nie robie w zlosci takich glupot :/ i mowi mi ciagle, ze jestem dobrym czlowiekiem, bo minelo juz prawie poltorej roku, a dalej sie tym przejmuje, mysle o tym i nie moge sobie wybaczyc tego co zrobilam... a ja po prostu nie moge :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasz
wiesz kiedys sledziłam twój topik i mysle ze dzieki tej historii bardzo sie zmieniłas wiele zrozumiałas szczerze mówiąc myslałam ze juz nie bedziecie razem i weydawało mi sie ze to najlepsze rozwiązanie ale skoro jestescie szczesliwi to bardzo dobrze ze tak sie skonczyło:) mysle ze nie powinnas o tym juz gadac ze swoim chłopakiem non stop wracac do tego co było tak dawno... sytuacja sie wyjasniła i mysle ze on juz tez ma dosyc rozmów o tym wkoncu kochacie sie i to jest najwazniejsze...a co do rodziców to jezeli zdarzy sie tak ze bedziecie do konca razem to bedziecie razem mieszkac wezmiecie slub i to bedzie WASZE zycie a nie waszych rodziców i moze bedzie ciezko zyc ze swiadomoscią nieakceptacji z ich strony ale kurcze stworzycie własną rodzine i innym nic do tego... a to ze nie pójdziecie razem na jakąs impreze rodzinną heh no ja mysle ze swiat sie nie zawali................ zycze powodzenia i głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pieknie
to ja sie kiedys tyle naprodukowalam zeby ona sobie dala z nim spokoj a tu prosze znowu do niego wrocila :D ale zartuje dobrze jesli jestescie szczesliwi ;) kasz ma racje juz sie tym nie przejmuj nie myslcie juz o tym zyjcie swoim zyciem to najwazniejsze, najwazniejsze co jest teraz i pamietaj ze kazdy popelnia bledy, bladzic jest rzecza ludzka wazne zeby sie nie powtorzylo i ze sie zaluje. a tak z perspektywy czasu mysle ze to byla glupota i nie az taka straszna! raczej smieszna mimo ze wtedy wydawala sie powazna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dowiedzialam sie wczoraj o czyms i normalnie musze wam o tym napisac :) wczoraj poznalam dziewczyne, kolezanke mojej przyjaciolki, ktora wlasnie przyjela sie do pracy gdzie wczesniej pracowala ta bratowa (bratowa rezygnuje bo brat zalatwil jej prace w swojej firmie). ta kolezanka mowila, ze przez 2 tygodnie byla na szkoleniu przez ta bratowa i... bratowa jej zrobila swinstwo :) monika (ta kolezanka), chciala cos tam zrobic (w tym sklepie z towarem), a bratowa jej powiedziala zeby tego nie robila bo nie mozna. przyszla szefowa i zaczela byc zla, ze to jest nie zrobione i bratowa powiedziala (przy monice) : \"no ja mowilam monice, zeby to zrobila, ale jak widac sie jej nie chcialo\". Monika byla w szoku i od razu powiedziala do bratowej \"ale pzreciez mowilam ci ze to zrobie to ty mi powiedzialas zebym tego nie robila\". I co? I szefowa uwierzyla bratowej. Potem Monika sprzedala drogi towar (od ktorego idzie prowizja), i... bratowa przypisala to sobie, mimo ze Monika powiedziala jej ze przeciez to ona go sprzedala, na co bratowa odpowiedziala wyniosle \"ale poki co to ja tu pracuje od 4 lat, nie ty\". Monika mowila ze ogolnie jest bardzo niesympatyczna, nie polubila jej, a po tych akcjach to w ogole. i ze ta bratowa sie obija w pracy, i nie robi wszystkiego co powinna. no i ze szefowa ja uwielbia (moze dlatego ze obydwie sa swiadkami jehowy, nie wiem), i zlego slowa nie da na nia powiedziec. uffffff... po poltorej roku bycia traktowana jak smiec przez wlasnego chlopaka i jego rodzine, czuje sie... poniekad usprawiedliwiona :) tzn ja tego bardzo zaluje i naprawde WIEM teraz ze tak sie nie robi i to mimo wszystko byl wielki blad, nie ja jestem od wymierzania sprawiedliwosci, nie pwoinnam sie byla wtarcac itd... no i po prostu bylo to swinstwo. ale... wyrzuty sumienia juz jakby zniknely :) chyba sobie wreszcie wybaczalyma, dopiero wczoraj :) pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podniose bo stare

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takczytalam caly topic k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to taka mała informacja, gdyby to przypadkiem kogoś zainteresowało - nie jesteśmy już razem... i to już dość długo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takczytalam caly topic k
a czemu? myslalam ze po tych wszystkich przejsciach ci sie ulozy. czytalam cie od poczatku, nie wpisywalam sie bo jestem z natury czytaczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja tez tak myslalam :) i na poczatku tak bylo, cudownie, jakbysmy zaczynali wszystko od nowa. ale po 3 miesiach zaczelo sie to samo, niestety on co chwilę jednak zmieniał zdanie co do naszego zwiazku, co do tego czy chce ze mna byc, czasem bez powodu, czasem szukal glupich pretekstow, czasem mowil, ze nie moze ze mna wytrzymac, bo sie go czepiam (czepialam sie, bo sobie na za duzo pozwalal - inne dziewczyny, zle traktowanie mnie, podejscie do rodziny i do mnie itd). Zaczal mnie coraz gorzej traktowac, wyzywac, nigdy mnie nie uderzyl, ale czesto popychal, ograniczal mnie, siebie natomiast w ogole, i... najgorsze - ciagle powtarzal mi, doslownie slyszalam to prawie codziennie, ze - jestem ZŁYM CZŁOWIEKIEM i że dlatego on ma prawo mi robic to wszystko. I mowil to wszystko nie tylko w zlosci, w klotni, ale i na spokojnie. Wracalismy do siebie tyle razy, bo ja wyciagalam reke... Ostatnim razem juz jej nie wyciagnelam, no i tak juz zostalo. Nie mamy kontaktu w ogole. I nic juz nie wskazuje na to, zebysmy kiedykolwiek mieli do siebie wrocic, a z perspektywy czasu nie wydaje mi sie, zeby on mnie w ogole kiedykolwiek kochal, bo przeciez po tamtych wydarzeniach jego zachowanie w stosunku do mnie zmienilo sie z dnia na dzien i tak juz pozostalo... pozwalalam mu na to wszystko hmmm no ponad półtorej roku. nie umiałam tego wcześniej przerwać, bo ciągle wzbudzał we mnie wyrzuty sumienia i wmawiał, że nie zasługuję na normalne traktowanie. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takczytalam caly topic k
dobrze ze wreszcie to zrozumialas i uwolnilas sie od tego:) a dlugo juz nie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 miesięcy. a, i chciałam podziękować wszystkim piszącym tutaj, bo ja do tego topiku bardzo często wracałam, i może na to nie wygląda, ale naprawdę bardzo mi wszyscy tutaj pomogli, nawet jeśli mimo wszystko postępowałam inaczej niż mi radzono. myślę, że gdyby nie wy, no może trwałoby to jeszcze długo. dziękuję! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takczytalam caly topic k
to teraz zyj, poznasz kogos kto bedzie dla ciebie dobry i bedziesz z nim szczesliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciabym, ale na razie nikogo nie szukam... trochę straciłam wiarę w miłość :) dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takczytalam caly topic k
nie szukaj , samo przyjdzie:)pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×