Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Noelia

Czas nie leczy ran...

Polecane posty

a przede wszytskim nie moge się doczekac chwlili gdy wrócimy do tego co było... o ile tak się stanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej noelka a jak twoje samopoczucie? ja po prostu wierze i chyba wiem prawie napewno ze jesli tylko bede chciała to przekonam GO ze warto próbowac dalej mimo wszystko a teraz naprawde staram sie nie myśleć o tym ze tesknie bo umarłąbym z żalu chyba....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
Nie chcę mówić, że to dziwne ;) ale faceci z reguły takie "ważne" daty gdzies zapisują, żeby nie zapomnieć i nie zrobić dziewczynie przykrości. Dla nich takie rzeczy po prostu nie mają takiego znaczenia. Noelia jesteście osobno dopiero 2 miesiące. Dla mnie naturalnym jest i wcale nie dziwnym, że mówi że nie wyboraża sobie innej dziewczyny jako matki swoich dzieci. Ja sobie do tej pory- po ponad roku nie wyobrażam nikogo innego, ale na Boga nie można chwytać za każde słowa i tak ich analizować, bo to jest szaleństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no chyba sie z tobą zgodze ze nie mozna w kazdym słowie czy geście doszukiwać sie podekstów przekonałam sie ze nawet niesmiały czy nieumiejacy wyrazać uczuć facet powie w końcu co myśli (jesli go troszkę ośmielisz albo) jesli bedzie pewny tego co chce powiedzieć i tego co czuje a zbytnim analizowaniem jego zachowania i słów mozesz sobie robić niepotrzebne nadzieje albo moze raczej bezdiesz sie zamęczać ciągłym myśleniem .... w słusznym czasie wszystko się ułoży i wierze ze jesli w coś naprawde wierzysz to to się w końcu spełni (o ile jest realne w granicahc zdrowego rozasądku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kusia i Heroinka....to nie jest lapanie za slowa, uwierzcie, bylam z Nim kawal czasu i wiem, ze On nie musial niczego zapisywac, wiem ze naturalnym jest idealizowanie swoich wybranych, ale ja nigdy tego nie robilam, zdawalam sobie zawsze sprawe z tego ze ma wady i zalety, i tak bylo na odwrot..jesli chodzi o te kwestie, obydwoje jakos przywiazywalismy do tego wage, nie chodzilo tez o to ze na sile zapisywalismy cos w kalendarzu, ale czesto nawet wychodzily rozne dziwne rzeczy akurat w tym dniu, i dopiero wtedy zdawalismy sobie sprawe ze ta data juz wczesniej miala dla nas jakies znaczenie...(nie wiem czy to kwestia przypadku czy przeznaczenia)...tak szczerze dziewczynki to ta nadzieja zostanie mi juz chyba do konca...jestem z tych niepoprawnych romantyczek, marzycielek i idealistek, ktore chyba kochaja raz, raz prawdziwie bezwarunkowo....do tej pory kochalam tylko Jego:( i Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ja naprawde potrafie cie zrozumiec i dlatego zyczę aby było jak sobie marzysz:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heroinko, ze tak zapytam, czy ten adres mejlowy przeklada sie rowniez na komunikator tlenowy? nie dziekuje, i rowniez zycze szczescia:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
Noelia ja też jestem romantyczką choć pewnie po tym co powiedziałam trudno w to uwierzyć. Po prostu po roku wiem, że nie warto zwracać uwagi na takie rzeczy. Z tym zapisywaniem to przesadziłam, nie chciałam żeby to wyszło dosłownie. Wierz mi, mnie też wiele rzeczy zdarzało się w dniach, datach, które na mnie miały dużą wartość. I co? No nic. Bo marzeniami żyć się nie da. Brzmię jak kat ;) albo ktoś kto chce zdołować innych. Ale naprawdę nie mam tego na celu. Mam nadzieję że się Wam wszystkim ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tobie kusia też;) wiesz to sie tak łatwo patrzy na sparwę jak onanie dotyczy cię osobiście ja też mam zawsze genialne rady dla znajomych ale sama nie umiem ich słuchac albo niczego mądrego dla siebie nie potrafię wymyślić a ty jestes z kimś teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet_1
Widze, ze to forum dla kobiet, ale tez dodam swoje ziarenko. Jakis czas temu moja luba pojechala sobie w sina dal zostawiajac mnie i dziecko. Najgorzej jest, gdy uczucia sie zmieniaja o 180 st. i teraz nienawidzisz kogos tak mocno, jak mocno kogos kochales. Musisz sie spotykac z kims, kogo nienawidzsz, kto zniszczyl ci zycie. I nie moge nawet w spokoju zaleczyc ran, bo kazda jej wizyta doprowadza mnie do takiego stanu, ze najchetniej bym ja wyrzucil i w ogole z nia nie rozmawial - bo o czym. Wszystko juz zostalo zakonczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facet, ten topic nie jest wylacznie dla kobiet, ale dla tych ktorzy chca cokolwiek napisac od siebie...przykro mi z powodu Twojej straty i bolu, nic przyjemnego...u Ciebie jeszcze jest dziecko, ktore cierpi, jesli dobrze zrozumialam:|...ja nie nienawidze, pewnego dnia nawet myslalam, ze zaczynam, ale milosc jest silniejsza...i nie blaknie.... Kusia brzmisz bardzo stanowczo, ale czasem potrzebny jest taki wstrzas, tyle ze tak naprawde dziala tylko chwilowo, wierze ze Tobie nie bylo latwo.......trzymam za was kciuki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeba wierzyc ze z czasem
bedzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
Noelia, Heroinka myślę, że w Waszych przypadkach można jeszcze na coś liczyć :) ja niestety po roku zaczynam tracić taką nadzieję, to chyba zrozumiałe. Heroinka poznałam po rozstaniu, tak mniej więcej po pół roku fajnego faceta, ale potrafiłabym z Nim być tylko dlatego, że jestem sama. To nie było to. Traktowałam Go jak kolegę, nic więcej. Nie mogłam się zakochać. Tkwienie w związku bez przyszłości nie jest dla mnie. W dodatku bym Go zraniła. Z moim ex to długa historia, czasem jak z filmu :o jedyne w czym nadziei nie tracę to to, że się normalnie dogadamy, bo różnie z tym bywa. facet_1 podobno granica między miłością a nienawiścią jest maleńka, już chyba lepiej kochać lub nienawidzić niż tkwić pomiędzy. Twoja "luba" zachowała okropnie, mało powiedziane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kusia...moj drugi list jest w drodze, nie mam jednak gwarancji, czy moj kochany sie odezwie znowu, tak jak po otrzymaniu pierwszego:(, bo powiedzialam, aby zrobil z Nim to co uzna za stosowne, wiec nie wiem czy jest sens wysylac kolejny i kolejny...planowalam podarowac mu cos na walentynki, ale nie wiem czy jest sens bo to jest dla mnie bardzo wazne, i nie chce tej rzeczy stracic...ale chcialabym aby ja otrzymal i chociaz zobaczyl...tyle ze w Niej zawartych jest tyle wspomnien...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kusia, u Ciebie faktycznie minelo wiecej czasu , ale mimo to zycze duzo szczescia i jesli ciagle jest milosc i nadzieja to niech ona trwa, dla Niego czy dla kogos innego, po prostu zeby bylo jak najpiekniej Wam wszystikim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
Noelia walentynki sobie przemyśl, ja rozstałam się z P pod koniec listopada więc też potem myślałam nad nimi, ale nic Mu nie dałam, nic nie wysłałam Zresztą On też nie. Było mi ciężko, nawet nie tyle że było to "święto", kilka dni wcześniej mam urodziny i nie dostałam nawet życzeń. Mój były jest bardzo uparty. Jego rzeczy zwracałam Mu dopiero po pół roku. Wszystko się samo potoczy.Zobaczysz. Ja mam nadzieję że w końcu się jakoś ułozy to wszystko i Tobie też tego życzę :) bo warto walczyć zwłaszcza zaraz po odejściu, bo tak patrzę na siebie teraz i widzę, że już po takim czasie nie mam na to siły ani chyba już serca, nie chcę się oszukiwać i żyć nadzieją. Ale Wy możecie, bo rozstaliście się nie tak dawno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kusia tak, tylko ze On wlasnie powiedzial, ze to juz jest za pozno, ze gdyby stalo sie wczesniej....wiesz z jednej strony Go rozumiem, bo kiedy tak siedzialam obok i patrzylam na czlowieka , ktorego nie widzialam tyle czasu, to sobie myslalam, ze Go nie znam, z drugiej strony bardzo chce Go poznac:....za duzo bylo bolu, za duzo cierpienia...jesli o mnie chodzi dalej tak jest....wiesz , On wczesniej zdobywal mnie przez poltora roku, przez dlugi czas gdy tkwilam w zwiazku z innym czlowiekiem...robil to subtelnie..a ja Go Kochalam za to ze jest i ze czeka...kiedy zaczelismy byc razem bylam najszczesliwsza osoba na swiecie...moze teraz moja kolej? moze teraz ja musze mu pokazac i dac odczuc ze Go Kocham, ze tez bede walczyc...???jak sadzisz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GCC
a ja dodam od siebie że wielu facetów ma identyczne problemy jak Wy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GCC..nikt nie twierdzi, ze tak nie jest...moze nie kazdy, ale wiekszosc w swoim zyciu musi przejsc przez takie pieklo...niestety:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GCC
jak to nikt tak nie twierdzi? przeczytałem niektóe wpisy w tym topicu -część w stylu "faceci to zaraz zapominają, a my biedne kobietki się męczymy ..." a gó....o prawda faceci to też ludzie i też mają uczucia - i to nie tylko do plki noznej i hamburgerów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GCC
zreszte nieważne ... olac to, nie było mnie tu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytaj wiec topici uwaznie i zauwaz ze rowniez wpisal sie tu mezczyzna, a to ze akurat czesciej zagladaja tu kobiety, to juz nie nasza wina....inna sprawa ze nie zauwazylam takich komentarzy...o jakich Ty mowisz...kazda z nas czeka niecierpliwie i z nadzieja na tego ktorego kocha, proponuje nauke czytania ze zrozumieniem pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
Noelia mój ex też długo się o mnie starał, było to strasznie miłe i męczące dla Niego, ale zostaliśmy parą i jest to najlepsze co mi się przytrafiło :) Po rozstaniu było ciężko, bo On nie chciał ze mną rozmawiać :o a wcale nie rozstalismy w krzykach, kłótniach i wogóle. Wtedy ja jeszcze walczyłam, chciałam z Nim rozmawiać, dać do zrozumienia, że może na mnie liczyć (zgubił się wtedy i to bardzo, w zasadzie to w dużym stopniu miało wpływ na jego decyzję), bo Go kochałam i nie rozumiałam dlaczego to się wogóle dzieje. Ale On uparty i twardy. Pierwszy raz po rozstaniu spotkaliśmy się 2 tyg później na takim spotkaniu dawnej klasy. Wtedy powiedział, że Mu źle, że tęskni i wogóle. Ja cała w skowronkach, porozmawialiśmy, kiedy przenosiliśmy się do innej knajpy On złapał mnie za rękę :) I pomyślałam- jest ok. Potem spotkaliśmy jeszcze tak 3 razy i wszystko wróciło do tamtego, On nie był gotowy, jednak sytuacja w której wtedy tkwił miała znaczenie. Zaznaczam że wtedy nie spotykaliśmy jako "para" w dosłownym tego słowa znaczeniu. Było to bardziej koleżeńskie, no trochę więcej. Ale nie wytrzymał. Zgubił się znowu. A ja poznałam dwukrotnie silniejszy ból. Nie mogłam pomóc, nie chciał znowu słuchać. Ale walczyłam. Do dzisiaj chyba walczę, niektórzy tak uważają. Przejawia się to w drobiazgach. Dla mnie to naturalne, dla innych dziwne- bo jak można wogóle odzywać się do byłego chłopaka. Ciężko im to zrozumieć. A ja jestem taka, że nie umiem odwrócić się od kogoś, kto dla mnie coś znaczył, a już tymbardziej, którego kochałam. Ty Noelia powinnaś walczyć, to dopiero 2 miesiące, ale nie w jakiś rażący sposób. Jeśli On da Ci do zrozumienia, że nic z tego nie będzie to przystopuj i po prostu zacznij zabiegać o normalny kontakt, koleżeństwo. Ja bym listów nie wysyłała, ale każdy robi co uważa :) Ja bym nie wytrzymała nerwów i niepokoju, ciągle myślałabym co On o tym pomyślał- że albo jestem głupią smarkulą co myślała, że miłość jest na całe życie czy choć trochę Go to ruszy. Najważniejsze chyba jest to, żeby widział że się od Niego nie odwracasz i że może na Ciebie liczyć. Mówię Ci, los jest nieprzewidywalny. Mój P nie jest teraz szczęśliwy i ja o tym wiem choć rozmawiamy rzadko. I powiedział mi o tym sam, nie dosłownie, ale jednak zwrócił się do mnie. Może ma do mnie zaufanie? Wie że ja Go zrozumiem nawet w środku nocy :)- właśnie w grudniu dzwonił do mnie o 1 rano :) Noelia prędzej czy później się ułoży zobaczysz. Walentynki to śmieszne święto, ja bym nie decydowała się na wysyłanie Mu czegoś. Nie wiem. Każdy jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
ale się rozpisałam :o ;) Noelia zrób jak uważasz, ale nie przestawaj walczyć póki jeszcze można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onalat30
kochanie, sama mam trudny okres i naradzalam sie u przyjacol ktorzy w zyciu wieksze bole przechodzili i mnie teraz obserwuja. to co ty opisujesz sa przejawy depresji i warto byloby pojsc z tym do lekarza. nie lekcewasz sygnalow jakie ci daje organizm. jesli placzesz bez przerwy i nie kontrolujesz tego to najwyzszy czas. depresje nabyta mozna leczyc, gorzej jak ten stan przejdzie na stan przewlekly. nie jestes jedyna......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kusia...no widzisz Twoja sytuacja jednak bardzo przypomina moja...u mnie rowniez byla walka, lzy cierpienie, zanim zaczelismy byc razem, pozniej byla najwieksza radosc milosc cieplo szczescie. a teraz wszystko od nowa, kolejny bo,l kolejne niezrozumiale sytuacje....:( Kusia, mijaja juz prawie 4 miesiace...czas jest koszmarny, kazdy dzien coraz gorszy, i nie widze poprawy:(...co do Walentynek, ja tez jakos szczegolnie nie przepadalam za tym swietem, owszem ulegalam szalenstwom typu wyslanie smiesznej kartki do kolegi czy znajomego, albo zrobienie czegos smiesznego i absolutnie bezsensownego, ale wlasnie zawsze traktowalam to swieto z przymruzeniem oka, jako dzien dobrej zabawy....pozniej kiedy zaczelam byc z moim M. troszke sie zmienilo, ten dzien staralismy sie spedzac zawsze razem, nie dlatego ze to dzien zakochanych , bo zawsze powtarzalismy, ze u nas swieto zakochanych trwa caly rok, ale dlatego zeby sobie przyrzec, ze bedziemy je wlasnie obchodzic zawsze, akzdego dnia kazdej nocy, minuty czy sekundy spedzonej razem....Kusia....nie moge uwierzyc, ze nie jestem z Nim, bo tylko On mnie rozumie, tylko On nie mowiac nic potrafi pocieszyc, w Jego oczach i usmiechu chcialabym zatracac sie kazdego dnia....Kocham Go...ale On mi nie chce zaufac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
onalat30...wiem ze nie jestem jedyna, swiadczy o tym caly ten topic...ciesze sie ze napisalas...dziekuje..na razie sprobuje poradzic sobie sama...odzyla we mnie nadzieja, choc wlasciwie po ostatnim spotkaniu nie powinnam miec juz zludzen....ale jednak.....pozdrawiam i zycze sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
Noelia rozumiem to wszystko, wierz mi. Jak ktoś jest zakochany i kochany to jest szczęśliwy, są plany, są marzenia. Kiedy się to straci przychodzi żal, ból, płacz. Tak trzeźwo myśląc jednak to ile można walczyć, starać się, żyć nadzieją? Trzeba dalej żyć. Ja wiem, że serce swoje, a rozum swoje, ale dzieki temu wszystkiemu też się czegoś nauczyłam, inaczej na to patrzę teraz chyba. I najważniejsze co sobie zapamiętam to- NIE PLANOWAĆ, bo potem niezrealizowane marzenia bolą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×