Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nirwaneczka

Nie chcę mieć dziecka - czy jestem nienormalna??

Polecane posty

Ciesz sie, ze w koncu ktos poruszyl ten temat, bo mnie dreczy to samo pytanie. Mam mlodszego o 8 lat brata i bardzo duzo sie nim zajmowalam kiedy sie urodzil - zmienalam pieluchy, karmilam itd., bo rodzice duzo pracowali i zcesto wyjezdzali. Kocham swojego brata, ale jak pamiecia siegne to nigdy nie bawilam sie lalkami, ktore niby mialy moje przyszle dzieci utozsamiac, dzieci lubie, ale nie mam cierpliwosci. Zastanawiam sie zatem skad sie bierze ta niechec do posiadania dzieci... Jestem w stalym zwiazku od 5 lat, moj facet zawsze wiedzial, ze nie chce miec dzieci i zawsze mnie w tym popieral. Jakies 2 miesiace temu jednak zdanie mu sie odmienilo i stwierdzil, ze chcialby miec jedno za jakies 5 lat :o Ma do mnie wyrzuty, ze jestesm egoistka i ze nie chce marnowac czasu z kims z kim nie moze zalozyc normalnej rodziny. Ze wzgledu na ten fakt jak i kilka innych na zwiazek wisi teraz na wlosku i nie wiem czy da sie go uratowac jesli ja nie potrafie dac mu konkretnej odpowiedzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My jesteśmy razem dłużej, i mój mąż popiera mnie z całego serca... Wiesz, nie wyobrażam sobie, jak można zmuszać kobietę do tego, żeby urodziła dziecko. Nie dziwię się, że związek wisi na włosku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a \"normalna rodzina\" to rodzina KOCHAJĄCA SIĘ, bez względu na liczbę członków... Więc chyab faktycznie on nie ma szans za założenie jej, ale nie ze względu na Ciebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tak bardzo \"chcialabym chciec\", ale...po rpostu nie moge! Kto wie...moze to sie zmieni za kilka lat. ale gwarancji dac nie moge. Tymczasem czuje sie juz jak ktos drugoplanowy, ktos kto nie wystarcza... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt, kot sprawia, że tak się czujesz, nie jest wart miłości. Może to ostre stwierdzenie, ale ja w żandej minucie małżeństwa nie czułam sie drugoplanowo w stosunku do niczego/nikogo. Tacy faceci są i takiego Ci życzę! A gdybyś była bezpłodna.. To co - wybrak??? Za słaby model??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, chcecie zrozumienia dla waszej niechęci do posiadania dzieci, ale same go nie wykazujecie...facet chce dziecko i nie widze nic złego w tym, ze stawia sprawę jasno-posiadanie potomstwa to kwestia, która powinna być rozstrzygnięta zanim zdecyduje się być z kimś na zawsze....i nie chodzi o to, ze sie komus nie wystarcza-gdyby mój mąż nie chciał mieć dzieci, to mimo iż bardzo go kocham, nie wiem, czy zdecydowałabym sie zostać jego żoną...nie po to, by za parę lat się rozstać z powodu tzw. niezgodności przekonań;)pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a bezpłodność to inna kwestia- jak już się zdecyduje być z kimś na dobre i na złe, to to jest własnie to złe...ale to nie to samo co niechęc jednej osoby do korxzystania z płodności, gdy druga akurat chce skorzystać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pszczołe, ale przeczytaj uważnie - przez lata był zgodny, a po pięciu latach mu się odmieniło... To dla mnie ilustracja \"NIE STAWIANIA SPRAWY JASNO\". Co innego, gdyby razem się rozmyślili bądź gdyby tak mówił od początku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie o to chodzi, że ciężko mi zrozumieć, że ktoś dizeci może chcieć. Tylko wydaje mi sie, że to jest postępowanie nie fair - przez lata wyrażać na coś zgodę, a gdy druga strona jest już tak bardzo zaangażowana - stawiać ultimatum... To dla mnie właśnie jest brak szacunku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość - coral -
Poza tym jest jeszcze jedna kwestia - jakby na to nie patrzeć, 90% ciężaru związanego z posiadaniem dziecka spada na kobietę. Dlatego uważam, że dziewczyna ma prawo konsekwentnie trzymać się decyzji, że nie chce mieć dziecka - a facet może chcieć i przekonywać, ale NIE MA PRAWA stawiać pod ścianą. No, chyba że to on urodzi i będzie wykarmiał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nirwaneczko to ja
ktora na poczatku topiku stwierdzilam, ze szkoda, bo bys miala fajne dzieci. Ja szczerze mowiac i do tej pory nie lubie specjalnie dzieci - cudzych, najwuiweksza katorga, jak mi dadza jakies do pilnowania. Chyba nie jestem typowa baba. Ale na punkcie swoich szaleję, ciesze sie,ze mam je - czyli wiecej madrych kochajacych ludzi wokół siebie. Moze nagle kiedys dojrzejecie. Jak juz na mnie to spadlo, to najpierw bylam wsciekla,az bylo mi glupio, ze marze, zeby wrocil stan bezdzietnosci . Tak bylo przez rok - dwa Potem zobaczylam efekty wychowania, to, ze male jest w smieszny sposob podobne do nas i do dziadkow ( a rodzine mam fajną) no i poszloooo! Tyle ,ze zostalo we mnie to, ze jak lwica bronie bezdzietnych. Znam pare starszych bezdzietnych zakochanych małzenstw. Ale urodz kiedys moze , dobrze je wychowasz, na mój nos beda mile. Ja tam Cie lubię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no brak szacunku to za ostro:) Zależy też, ile lat mieli, jak zaczeli być ze sobą. W koncu trudno wymagać od 18-letniego chłopaka, zeby deklarował chęć posiadania dzieci...faceci dojrzewają później...A ślubu nie brali, więc nie jest to nie fair-nikt sie do niczego jak rozumiem nie zobowiazywał. Ale mogę sie mylić, ja po prostu tak to rozumiem, ze zaczęli chodzić jako młodzi ludzie, 5 lat w takim wieku to sporo na obranie zyciowego kierunku..jemu sie odmienilo, jej nie-jest problem. Poprawcie mnie, jeśli czegoś nie czaję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Ci bardzo, aż się zarumieniłam... :) Nie wiem tylko, czy to jest kwestia \"dojrzenia\"... może i tak...a moze nie... może taka postrzelona jestem. Wiem, że troche za ostro wyskoczyłam z tym \"niewarciem\" miłości, ale jak ja slyszę, że facet stawia kobietę w ten sposób pod ścianą, to mi się przewraca... A może to tak, jak w Twoim przypadku - przyjdzie PO urodzeniu dziecka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pszczoła może i tak.. ja wyobraziłam sobie ich jako starszych troszkę niż 18 lat, może tak nie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jednak będę upeirać się, że jeśli Ukochana mu nagle przestała wystarczać, to mimo wszystko jest brak szacunku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edc
zastanawiałam się czy ktoś kiedyś poruszy ten temat, bo ja nie miałam odwagi, ponieważ bałam się krytyki.Ja również nie mam instynktu macieżyńskiego i nie czuję chęci posiadania dziecka, i to mnie martwi. Wszyscy w koło czekają i pytają kiedy?a ja milczę.Mąż mnie ciągle namawia,(namawia to ładnie powiedziane, bo to są raczej kłótnie na ten temat).Jeżeli zajdę w ciążę to dla innych, nie dla siebie.Jeżeli to ma wszystkich uszczęliwić? Tylko czy nie odbiję się to na mnie jakąś depresja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Murcielago... serdecznie Ci wspolczuje... Ja nie chce miec dzieci. Moze kiedys zmienie zdanie, ale bardzo w to watpie. Mam 1 siostre, o 3 lata starsza (wiec teorie o traumatycznych przejsciach z okresu dziecinstwa nie znajduja tu potwierdzenia). Powodow, dla ktorych nie chce miec dzieci, jest wiele, dwa glowne to tchorzostwo (ze nie podolam obowiazkom, ze nie bede umiala pokochac dziecka, ze bede na nie przelewac wlasne a,bicje) i konformizm (chce sie rozwijac, nie byc ograniczana, nie spotykac sie z zarzutami, ze mam czelnosc poswiecac czas na przyjemnosci swoje, a nie dziecka, ze nie dbam o swoje dziecko itd.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, byłam kiedyś w parku wodnym. Znajomi zaczęli mnie namawiać na zjazd po ogromnej, stromej jak ściana zjeżdżalni. Pomyśłałam sobie \"o w mordę jeża, nigdy w życiu!\" Ale namawiali, namawiali i - nieświadoma tego, w co się pakuję - zjechałam. Zgroza!!! Uderzyłam się strasznie mocno w głowę, potwornie bolało, przerażające doświadczenie. Ale po ochłonięciu - byłam zadowolona, ze to zrobiłam, bo nikt nie mógł mi zarzucić tchórzostwa, a poza tym - jedno doświadczenie więcej. Ale w życiu już z niej nie zjadę!! Zaryzykuję stwierdzenie, że coś podobnego jest z macierzyństwem. Boimy się, po czym większośc z nas daje się namówić (niektóre same chcą) i.. dajemy nura! (jak to napisała Kobieta trochę wcześniej - \"poszłoooo..!!!\") Wydaje mi się, że większośc po takim \"zjeździe\" jest zadowolona - nawet być może z podobnych powodów, z których ja byłam zadowolona. I część decyduje sie nawet na \"podobny zjazd\", a część nie. Garstka zostaje koło zjeżdżalni, obserwując innych i zastanawiając się, co tym innym strzeliło do głowy, że pakują się w coś takiego? Co Wy o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jakos nie bardzo przychylam sie do Twojego zdania, tu byl \"zjazd\" i po sprawie, zostala Ci satysfakcja, ze sie odwazylas i nic poza tym, a w przypadku dziecka, sprawa jest powazniejsza tzn. sa \"dlugoterminowe konsekwencje\" \"zjazdu\" takiego rodzaju. Nie konczy sie na satysfakcji, ze urodzilo sie dziecko, zostajesz obarczona obowiazkami na wiele lat po jego urodzeniu. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No pewnie, ta metafora - jak każda - ma swoje ograniczenia. Ale po zjechaniu nie została mi czysta satysfakcja, tylko wizyta u ortopedy i mięśnie karku bolące przez ponad miesiąc, wiec też nie było tak różowo.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to jest niesprawiedliwe
Bo samo posiadanie dziecka wcale nie jest tak różowe jak inni próbują to przedstawiać. Są dzieci znośne i słodkie jak czekoladki, a są dzieci potwory, które terroryzują rodziców:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nie chcialam miec
dziecka i to bardzo nie chcialam ale zaliczylam z mezem wpadke i zaszlam w ciaze niestety poronilam i moge z pelna odpowiedzialnoscia powiedziec ze strata dziecka to dla kobiety straszna trauma obojetnie czy chciala je miec czy nie teraz bardzo chce miec dziecko nie potepiam jednak tych kobiet ktore tego nie chca moze niektore z nich tez musza doswiadczyc czegos cos przelomowego musi sie wydazyc w ich zyciu zeby poczuly to wewnetrzne cos a moze niektore nigdy nigdy nie uslysza tego glosu bardzo indywidualna sprawa nie chce potepiac nikogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Wam bardzo. do -> ja też nie chciałam.. Bardzo serdecznie Ci współczuję. To prawda, że strata dziecka to jeden z najgorszych koszmarów, jakie przytrafić mogą isę kobiecie - a pewnie i generalnie - rodzicom. Wiem, poniewa moja koleżanka także straciła dziecko. I zdaję sobie niestety sprawę z tego, jak absolutnie bezdusznie traktuje się takie kobiety w szpitalach... Przyjmując razem z kobietami w ciąży, umieszczając na sali z młodymi mamami... Za coś takiego powinni głowy ucinać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja znam kilka starszych, bezdzietnych małżeństw, nie wiem czy z chęci czy z musu, ale widzę, że są dość szczęśliwi. Znam też wiele par żyjących latami bez dzieci i też są ok. Ale dużo jest par, które decydują się na dzieci po 10-15 latach bycia razem, wydaje mi się, że to po prostu jest naturalna kolej rzeczy, najpierw etap zakochania, potem moszczenie gniazdka i spokojne bycie razem, a potem chyba następuje etap jakiegoś znudzenia i potrzeba poszukiwania innych bodźców, bo ja wiem, chyba jakaś pustka się tworzy uczuciowa i odzywa się potrzeba posiadania potomstwa. Jak można na początku życia USTALIC, że się nie będzie miało dzieci? A jak się za 10 lat ta potrzeba odezwie to co? Zrezygnować z potomstwa bo się tak ustaliło ? Dla mnie to nie ma nic wspólnego z szacunkiem, potrzeba posiadania dzieci może być tak silna, że wiele przysłania. A im później się odezwie, to jest ponoć silniejsza, tak jakby natura wiedziała, że mało czasu zostało. Tak mi mówiły te pary co długo czekały z tą decyzją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szacunku nie rozpatruję jako trwanie w decyzji mimo tego, że się coś \"odmieniło\", tylko uszanowanie decyzji partnera wówczas, kiedy jemu się NIE odmieniło. I to nie tylko w sprawie nie posiadania/posiadania dzieci. To dotyczy wszystkiego - miejsca zamieszkania, zaproponowania wspólnego mieszkania z teściami - wszystkiego. No pewnie, że jeżeli obydwie strony zmienią zdanie, to przecież nikt nie będize jak osioł tkwił w starej decyzji. Ale powiem Ci, że jeżeli ja kiedyś zechciałabym mieć dizeci, a mój mąż nadal byłby przeciwny, to w świetle dzisiejszych naszych odczućw związku z tym absolutnie nie mogłabym na niego naciskać... Choć pewnie u każdego takie podejście wygląda inaczej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mellinda
Dla mnie to zrozumiałe. Jeżeli teraz ustalamy, że nie zamieszkamy z rodzicami męża, to jeżeli za 10 lat zacznie na mnie naciskać, że może jednak tak, to bym się wściekła. I to jest dla mnie nie tylko brak szacunku, tylko postępowanie bardzo niesprawiedliwe. To rzeczywiście dotyczy każdej wspólnej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam i mieć nie będę
Myślę, że małżeństwa w których jedna strona chce dziecka, a druga nie zazwyczaj po czasie się rozpadają. Chyba, że jedna para zmieni swoje przekonania i ugnie się pod naporem zachęty. Uważam, że kobieta, która jest zdecydowana na bezdzietność powinna robić wszystko by nie dopuścić do ciąży, w jej przypadku dobre zabezpieczenie jest szalenie ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość escape24
do autorki----- nie jestes nienormalna:-) nienormalne jest to ze za kazdym razem jak ktos porusza ten temat ze nie chce miec dzieci- spotyka sie z bluzgami i steiwrdzeniami typu--jestes nienormalna, dziecko to koniecznosc, taka juz jest kolej rzeczy. Gówno prawda za przeproszeniem. Nie kazda kobieta musi byc matką, nie kazda to czuje. A jesli nie czuje- to nie powinna nią byc. Ja równiez nie planuje dzieci. Jak powiedziałam o tym swojemu facetowi- zdziwił sie i powiedział---jestes kobietą, jak mozesz nie chciec dzieci?? Sprowadziłam go zaraz na ziemie. Nie kazda chce miec dzieci. To nie jest przymus zaden. Nic na siłę, nie mozna urodzic bo TAK TRZEBA. I po co? zeby tylko później dziecko na tym ucierpiało bo nie dostanie ode mnie tyle miłosci na ile zasługuje??? nie wiem czy sie kiedykolwiek zdobede na dziecko. Jak widze poród w telewizji- az mnie ciarki przechodzą i obiecałam sobie ze nigdy nie urodze. Nie chce. Jesli najdzie mnie kiedykolwiek ochota na dziecko- po prostu je adoptuje. Bo na swoje nigdy sie chyba nie zdobede. Nie mogłabym przez 9 miesięcy chodzic z wielgachnym brzuchem i wyglądac jak słoń. W jakis sposób to mnie wlasnie obrzydza u ciężarnych. Bez obrazy oczywiscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×