Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kwiatek123

Moja historia

Polecane posty

Gość kwiatek123

Moja historia: Wiele razy czytałam wasze historie i nie wiem dlaczego odważyłam się przedstawić swoja. Może dlatego, że czasami człowiek potrzebuje się wyżalić, potrzebuje pochwały czy potępienia innych obiektywnych nie znanych mu osób. Zdarzyło się to w ubiegłym roku na początku listopada. Byłam wtedy w 5 miesiącu ciąży. Mojego męża poznałam 7 lat temu, przez ten czas byliśmy szczęśliwi, wiadomo bywało różnie jak to bywa w związkach, jednak tamte lata wspominam bardzo dobrze. W 2004 r pobraliśmy się. Jedynym problemem jaki mieliśmy po ślubie był brak mieszkania, mieszkaliśmy z teściową. (nadal mieszkamy). Może dlatego nam się przestało układać ponieważ to się kumulowało przez ten czas. Mój mąż nie chciał wynająć mieszkania. Bywały piękne chwile, jednak zawsze zaciemniały je te złe.......... ........Pewniej listopadowej soboty mój mąż poszedł na piwo ze znajomymi z pracy. Czasem tak wychodził nigdy mu nie zabraniałam, ponieważ to i tak nic nie dałoby. Rozumiem że czasem człowiek ma ochotę się oderwać od codzienności, spędzić inaczej czas niż zwykle. Jednak kiedy obudziłam się o 5 rano, mego męża jeszcze nie było w domu. Zaczęłam się martwić że coś się stało. Wsiadłam więc do samochodu i pojechałam go szukać. Jeździłam przez miasto ok. 40 min, aż w końcu go ujrzałam. Wracał pijany jednak nie sam, był z koleżanką z pracy, trzymali się za ręce. Kiedy zobaczył że jadę próbował się schować, jednak po chwili wyszedł i wsiadł do samochodu. Był kompletnie pijany. Kiedy wróciliśmy do domu mój mąż mnie pobił. Niewiem dlaczego tak się zachował, nie potrafię tego zrozumieć. Wiem że powinnam była wtedy się wyprowadzić, jednak tego nie uczyniłam. Byłam w ciąży, myślałam o tym, jednak cos mi podpowiadało żeby zostać, przecież nasze dzieciątko było w drodze, że trzeba jakoś dalej próbować dla naszego dziecka. Często się zastanawiam co by się stało, gdybym postąpiła wtedy inaczej. Kiedyś mój mąż był dobry, troskliwy, widziałam i miałam w nim oparcie. A teraz to wszystko jakby nagle zniknęło. Nie rozmawialiśmy z mężem od tamtej pory. Mówił że nic się takiego nie stało. Ale ja wiem co innego. Teraz kocham jego nadal, jednak nie widzę w nim tego, co widziałam wtedy. Nie widzę w nim dobroci, miłości, dziękuje mu tylko za to że jest. Moje życie obróciło się o 360 stopni., Niby wszystko jest w porządku, teraz jestem w ósmym miesiącu ciąży, cieszymy się z narodzin naszego maleństwa, razem robimy zakupy, mąż jeździ ze mną do lekarza, jednak w moim sercu tak jakby coś pękło. Kocham mojego męża jednak nie widzę w nim oparcia, tej dobroci i blasku co wcześniej. Czasem patrzę na niego jak śpi, wygląda tak niewinnie.... Jak to możliwe, że człowiek może nagle zamienić się w kata, w kogoś kto nie zauważa innych wartości, nie dba o nie? Niewiem co robić, nie mogę myśleć że jak się urodzi dziecko to będziemy kochającą się rodziną, szczęśliwą. Czy to ma sens? Często się nad tym zastanawiam. Kocham mojego męża jednak nadal takiego jak był kiedyś. Już nie widzę w nim tego co wcześniej, nie widzę mężczyzny w którym się zakochałam, dla którego byłam w stanie zrobić wszystko teraz widzę tylko samą postać nic więcej. Nie potrafię żyć bez niego, ale czy życie w jego cieniu jest normalne? Teraz często mam przed oczyma ten widok idących ich razem, brudne ubranie mojego męża i każdą jego pięść na moim ciele. Mówi się że czas koi rany, minęły już 3 miesiące a moje rany są dalej świeże i czasem nawet wydaje mi się że są coraz świeższe, one się nie goja. Czasem sobie myślę, że oddam moje życie w jego bieg, jednak nie wiem czy to będzie miało jakiś sens. Chciałabym być żoną, matką, kobietą, jak każdy chciałabym kogoś kochać i być kochaną, ale przecież kochać nie znaczy jedną osobę przez całe życie. Często sobie myślę, że chciałabym aby nagle moją miłość ktoś odczarował, tak żeby mnie było łatwiej. Zastanawiam się jak będzie dalej wyglądało moje życie, czy będę jeszcze kiedyś szczęśliwa. Wiem że teraz powinnam myśleć o dziecku a nie o mężu, jednak skoro mamy razem żyć i wychowywać nasze maleństwo, to powinnam pomyśleć o wszystkim. Ale czy warto żyć z osoba której się nie ufa. Przecież miłość to nie wszystko. Nie żałuję niczego ze względu na moje dzieciątko, chociaż jeszcze się nie urodziło to bardzo je kocham. Zrobię dla mego dziecka wszystko żeby było szczęśliwe. Ale czy to dobro dla dziecka jest gotowe na poświęcenie się miłości? Myślę że mój mąż mnie kocha, ale tu nie o to chodzi. Czy warto być z kimś kogo się tylko kocha, czy warto żyć bez zaufania i wzajemnego zrozumienia? Czasem sobie myślę, że jakby mój mąż niewiem jak się starał to coś już we mnie wygasło na zawsze i nic już nie odbuduje tego związku. To tak jakby stał ładny dom i tylko stał bo nie dałoby się go upiększyć, ani też zburzyć. On by po prostu sobie był. Jaki sens ma taki stojący nic nie znaczący dom? Teraz sobie myślę może to się zmieni może dziecko odmieni nas, może jak się przeprowadzimy na swoje odmieni nasze życie. A jeśli tak się nie stanie? Mąż czasem wychodzi na piwo po pracy. Nie mogę mu zabronić. Czasem proszę żeby został, ale czy jak za każdym razem będzie wychodził gdziekolwiek to mam się bać? Czy już zawsze tak będzie? Czy jeśli ja zacznę tak wychodzić i nie będę zwracała uwagi na niego, będę żyła w wolnym związku, ale będziemy się nadal kochali to czy przejrzy na oczy? Niewiem........ Nie potrafię już żyć tak jak kiedyś. Wcześniej nie wyobrażałam sobie życia bez męża, nie wyobrażałam sobie być z kimś innym byłam tylko zakochana w mężu i tylko z nim chciałam być, a teraz już nie zależy mi tak bardzo, nie chcę się zakochiwać ale po prostu żyć. I teraz już nie patrzę na to tak jak kiedyś, jak nie potrafiłam spojrzeć na kogoś innego bo wiedziałam że mam mojego mężczyznę przy sobie ,a teraz jest mi to obojętne, ponieważ czuję ze i tak jestem sama dla siebie, już nie dla męża. Niewiem dlaczego to napisałam, często czytałam różne historie i zastanawiałam się dlaczego wy to piszecie, ale teraz już wiem , Trochę mi ulżyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Big-Mac
HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
założe się, że ten ktoś powyżej nawet nie przeczytał całej historii!! Przykro mi kwiatku, ze musisz przechodzić przez coś takiego...sama jestem w ciąży i wiem jak szczególnie ważne w tym stanie jest oparcie w Ukochanej osobie...cóż moge powiedzieć pozostaje jedynie wiara w lepsze jutro, ja przez wiele lat borykałam się z różnymi przeciwnościami losu i dopiero teraz moge powiedzieć, że jestem szczęsliwa...jak to długo potrwa nie wiem, ale zawsze wierzyłam, ze będzie lepiej i to pomagało mi iść dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj jak mi przykro sie zrobiło...jak on śmiał podniesc łape na ciebie i w dodatku ciężarną??? ale dziwi mnie ze o tym nie rozmawialiście..ze rano wstał i co? nie przeprosił, nie tłumaczył, tak poprostu poszedł do pracy??? no i jak ty to rozegrałas???dałas mu jakąś nauczke? albo obraziłas sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek123
On wstał w niedziele i nic nie mówił ja się do niego długo nie oddzywałam. Wziełam tydzień urlopu w pracy, w niedziele milczeliśmy oboje, natomiast w poniedziałek nie poszedł do pracy został ze mna ja płakałam a on tylko przytulał i mówiła jak bardzo mnie kocha. Rozpłakał się, mówił że nie wie jak to sie stało że mnie uderzył. I taraz żyjemy normalnie,niby wszystko w porządku, ale ja czuję że jest inaczej. Czasem myslę, że jak się dzidziuś urodzi minie jakiś czas to też go zdradzę, ale niewiem czy bym potrafiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek123
On mnie dosłownie nie zdradził, nie kochał się z ta dziewczyną, ale tu przecież nie o to chodził, dla mnie same pocałunki vczy zwykłe pieszczoty to już jest zdrada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie...tym bardziej ze jestes w ciązy i potrzebujesz wiecej uwagi, ciepła. wiesz - nie wiem co bardziej boli- taka \"zdrada\" czy to pobicie... cholera - zdrada z twojej strony to nic dobrego! miom zdaniem nie warto...chyba ze sie zakochasz i odejdziesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek123
Cieszę się że można od was tyle miłych słów usłyszeć. Dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlugo gapilam si w ekran bo po przeczytaniu doslownie mnie zamurowalo.... niewiem co mam CI napisac... mzoe to ze na prawde z calego serca trzymam za ciebie kciuki i zycze bys byla dzielna i odwazna by nastepnym razem miec na tyle sil by go zostawic... rozumiem ze go kochasz ale.... jejku. nie no nic nie napisze normalnego bo mnie zamurowalo............ trzymaj sie slonce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnaa
Dobrze ,ze napisals i opowiedzialaś swoją historię, myśle ,że poczujesz sie lepiej Ja bylam w podobnej sytuacji, bo kiedyś mąż uderzyl mnie i podduszal, nie potarafilam wtedy odejsć, ale leczylam się z ran bardzo dlugo dzisiaj, mimo że minęlo kilka lat -ten ból jest ciągle we mnie, o tym się nie zapomina, po prostu czs w pewnym sensie goi rany i tak nie boli jeżeli twój mąż naprawde tego żaluje, nie powtórzy tego czynu, spróbuj dać mu szansę, to nie znaczy ,ze masz zapomnieć nie analizuj tego ,skup się na dobrych rzeczach, jeżeli sytuacja kiedykolwiek się powtórzy -zabieraj dziecko i zostaw go , ratuj siebie i swoją rodzinę u mnie się nie powtórzylo, ale strach tkwi we mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brondynka
Szkoda, że nie poszłaś do lekarza i nie zrobiłaś sobie obdukcji, trzeba było zrobić i dobrze schować. Ja tak robiłam i niestety przydało mi się w sądzie. Chińczycy mówią: Jeśli człowiek zrobił coś raz to może juz nigdy tego nie zrobić, ale jeśli zrobi to drugi raz, to będzie robił częściej. Pamiętaj, że jeśli on zrobi to jeszcze raz to już będzie to robił. Przepraszam, że nie brzmi to pocieszająco, ale ja Ci to mówię z własnego doświadczenia. Mąż uderzył mnie gdy byłam w ciąży, tylko za to, że kolega powiedział, że jestem ładna! Rozstałam sie z nim, gdy mieliśmy już dwoje dzieci... Powodzenia kwiatku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kwiatuszku kochany 😍 trzymaj się! Przeżywasz teraz ciężie chwile, Twoje życie się przewartościowuje, żebyś spojrzała na to z dystansem potrzeba czasu. Dobrze rozumiem Twój ból i smutek, ale czas goi rany. Spróbuj skupić się na sobie i dziecku, które się urodzi niebawem. To teraz jest najważniejsze. Twój mąż ma przed sobą trudny egzamin i to Ty będziesz teraz go oceniać : jak wypadnie w roli ojca, czy stanie na wysokości zadania. Czy będzie dla Ciebie oparciem, czy też będzie wolał kolegów i piwko zamiast pomagać Ci przy niemowlęciu. Oceniaj chłodnym okiem i wciągnij wnioski. Sama będziesz musiała zadecydować, czy męczyć się w takim związku. Piszesz, że mieszkacie z teściami. A co oni na to? Wiedzą, że Cię pobił? Jakie masz z nimi relacje?, jakie są stosunki między nimi a synem? Życzę CI, aby wszystko się dobrze skończyło. Twoja gorycz z czasem zmaleje, ale pewnie na dnie serca pozostanie. Znam to. Trymaj sie i dbaj o SIEBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reptilian
Droga kwiatek123: Abstynencja seksualna może budzić agresję. Np zdarzało się, że bokser przed meczem nie uprawiał seksu przez miesiąc/dwa. Alkohol wyzwala ukrywane zwykle, podstawowe uczucia/niskie pobudki, to jest potrzebę seksu, oraz agresję, o której wcześniej wspomniałem. Dodaj do tej mieszanki poczucie winy męża. I wszystko to mogło się na Tobie skumulować, kwiatuszku123. To co napisałem wyżej to tylko hipoteza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rilka
O rany ale przykra historia.Doskonale rozumiem bo też w moim małżeństwie wszystko się nagle zmieniło,padły okropne słowa,wyzwiska,doszło do rękoczynów,nie ma już tego co dawniej,odsunęłam się od męża i chyba to wszystko się rozpadnie. Nie mamy dziecka na szczęście.Nie potrafię zapomnieć mimo,że mąż się stara.Przestałam go kochać. Na twoim miejscu zaczęłabym rozmawiać o tym z mężem,kochacie się,czekacie na dzidziusia,na poważnie i powinien skończyć z wychodzeniem z kolegami na piwo.Powinnaś o wszystkim mu powiedzieć,niech się obraża ale po co masz przeżywać koszmar za każdym razem jak on wychodzi.Masz prawo mu zabronić,szczególnie po takim "wyskoku".Nie uważam aby można było w małżeństwie co sobota wychodzić z kolegami na piwo.Dla mnie i moich znajomych takie zachowanie się jest nienaturalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reptilian
Rada aby zabraniać czegoś mężowi jest wg mnie błędna. Facet musi sam zrozumieć, że postąpił źle. Że żona poczułaby się lepiej, gdyby znalazł sobie inny sposób na psychiczny odpoczynek. Sztuczne zakazy spowodują reakcję przeciwną z czystej przekory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwiatek123 --> A ja ci dla odmiany powiem, dlaczego Cie pobil. Poniewaz przez Ciebie poczul sie upokorzony tym co zrobil. Jego dobry humor w jednej chwili zmienil sie przez Ciebie w ochydne i odrazajace poczucie winy. Sprawilas, ze poczul cos, czego bardzo nie lubi. Odreagowal to... Powstrzymam sie od doradzania, poniewaz sama musisz podjac decyzje. Ale znajoma po doswiadczeniach czesto mi powtarzala: \"Jesli raz podniosl reke, to tylko patrzec jak reka zacznie pracowac czesciej. I sprawniej. Kwestia czasu...\" Jesli natomiast Ty zaczniesz rowniez wychodzic i zyc swoim zyciem, to rzeczywiscie moze mu to pomoc uswiadomic sobie wiel rzeczy. Jest jeden warunek: nie mozesz sobie pozwolic na wiecej niz on. Bo wtedy zacznie sie wyscig... Takie jest moje skromne zdanie. Warto walczyc o szczesliwy dom, bo cale zycie przyjdzie nam ponosci konsekwencje dzisiejszych decyzji. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×