Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kayya29

Wychowuję nie swoje dziecko

Polecane posty

Pisze poniewaz potrzebuje porady, pomocy byc moze poprostu rozmowy...Sama juz nie wiem czego potrzebuje. Zyje z mezczyzna, ktorego kocham i z ktorym przezylam juz niejedno. Mieszkamy z jego corka z pierwszego malzenstwa, a druga cora spedza u nas niemalze kazdy weekend. Mam problem i to wielki problem z ktorym nie potrafie sobie poradzic. Nie potrafie zaakceptowac tej sytuacji nie potrafie cieszyc sie tym, ze jestem \\\"macocha\\\" popadam w rozdraznienie gdy tylko pojawiaja sie problemy z Jego dziecmi. Wydaje mi sie , ze \\\"obarczana\\\" jestem problemami, ktore tak naprawde nie powinny dotyczyc mnie. Wychowanie dzieci wlasciwie pozostaje na moich barkach - pranie, sprzatanie, gotowanie i opieka nad dziecmi to moj obowiazek, ale obowiazek ktory nie wynika z mojej checi.... \\\"zyjesz ze mna wiec zajmuj sie moimi dziecmi....\\\" czy tak powinno byc? prosze pomozcie mi, prosze o rade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
a tata nie poczuwa się do wychowania własnego dziecka? i gdzie jest jego prawdziwa mama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia traktorzystka
a nie pracujesz ? Nie chcesz czy nie udaje ci się znaleźć pracy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja24
Ja mam jeszcze gorzej, moj facet jezdzi do dzieci ( do innego miasta) a ja zostaje sama. To mnie dobija. Wolalabym zeby dzieci co drugi tydzien byly u mnie, niz on ma znikac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlGa266
hmm..pozwolilas sobie na to.zalezalo ci na mezczyznie wiec godzilas sie na wszystko a teraz juz zabrnelas daleko i ciezko bedzie ci sie wyswobodzic. z tego co piszesz wynika ze dzieci sa juz dosc duze zeby zajac sie troche soba i domem. wiec mysle ze ratuje cie tylko rozmowa z mezem-partnerem o zaistnialej sytuacji i zaproponuj ze uwazasz ze dzieci sa na tyle duze ze czesc obowiazkow moga robic same.. ale skoro piszesz ze on kaze ci sie nimi zajmowac wynika z tego ze nie wiele sie da zmienic. jest majetny?pracujesz?bo jesli nie siedzisz w domu to naprawde ciezko ci bedzie cokolwiek zmienic w dotychczasowym zyciu. swoja droga zazdroszcze dzieciom takiej macochy bo nasza nie robi w domu kapletnie nic jak przyjedzie rodzina to nawet kawy nie ma kto zrobic.. pozdrowka i trzymaj sie. jeszcze raz napisze ze uwazam ze tylko rozmowa z facetem (potem jego z dziecmi) cos tu zmieni bo jak sama zaczniesz walczyc o troche zycia z dzieciakami to napewno rezultatu to nie przyniesie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi. Moze teraz po krotce sprecyzuje co mialam na mysli i jak wyglada cala ta sytuacja.Matka mojego partnera odeszla \"zabierajac\" ze soba starsza corke (15 lat), mlodsza (13 lat) zostala z ojcem. Ja zamieszkalam z Nimi 3 lata temu i powiem szczerze, ze na poczatku tworzylismy wspaniala rodzine, biorac nawet pod uwage przejscia dziecka zwiazane z rozwodem rodzicow. Staralam sie dla Jego corek byc przyjaciolka i osoba, na ktora moga liczyc....niestety zaczely to wykorzystywac i traktowac mnie jak \"sluzaca\" - i moze prawda jest, ze sobie na to pozwolilam ale uwazalam, ze w ten sposob zaskarbie sobie Ich milosc....Pracuje na 1 i 1/2 i studiuje zaocznie takze resztka czasu jaka mi pozostaje przeznaczona jest na prace domowe. Najgorsze jest to, ze ja powoli zaczynam za wszystko obwiniac Jego dzieci ! To straszne wiem - ale coraz bardziej obwiniam Je za cala ta \"zła\" sytuacje domowa. Wiem, ze robie zle ale brak mi sily by to zmienic i coraz trudniej mi panowac nad negatywnymi uczuciami do tych dzieci....przeciez to nie ich wina - tylko moja, ze sobie pozowlilam na takie traktowanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
Nigdy nie jest za późno, zeby spróbować zmienic sytuację, szczególnie jesli Ty źle się w niej czujesz. Powinnaś szczerze porozmawiać z partnerem. To bardzo dobrze, że budujesz dobre relacje z córkami partnera, to jednak głównie do niego a nie do ciebie powinno nalezeć ich wychowanie. Dziewczynki są już na tyle duże, ze powinny włączyć się w prace domowe, i jeśli sama nie chcesz wprowadzić takiego zwyczaju, powinien zrobić to ich tata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj lexii gdyby to bylo takie latwe :( Moj partner jest typem czlowieka, ktory uwaza ze do kobiety naleza tego typu obowiazki i nawet gdy nie dotyczy to naszych wspolnych dzieci. I tak czasami sie zastanawiam, czy to czasem ja nie przesadzam. Przeraza mnie troszeczke mysl, ze gdyby dotyczylo to moich wlasnych dzieci - nie przeszkadzaloby mi to tak bardzo. I jest jeszcze cos....cos o czym do konca wstydze sie mowic, bo zdaje sobie sprawe, ze to straszny egoizm z mojej strony. Marze o wlasnym dziecku lecz niestety nasza sytuacja finansowa nie pozwala nam na dziecko - i wiesz jakie mam mysli? ze gdyby nie bylo tamtych dzieci...stytuacja bylaby lepsza...Wiem, ze to straszne ale nie moge pozbyc sie tych mysli....naprawde nie moge.:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
Kayya, doskonale Cię rozumiem, myślę ze bardziej to drugie tzn, że chciałabyś mieć swoje dziecko jest większym problemem, niż codzienne obowiązki domowe. Czy on też chciałby żebyście mieli dziecko, czy problemem są tylko pieniądze? Jesli tak, myślę że trochę wysiłku i da sie to rozwiązać. Sama napisałaś, ze przynajmniej na początku byliscie kochającą się rodziną. Jeśli tak to i twój partner i jego córka powinni Cię zrozumieć. Chęć posiadania dziecka jest naturalna dla kobiety. Odrobina wyrzeczeń ze strony każdego członka rodziny i może będzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynnka
Ja cię Kayu rozumiem pod względem flustracji z pracy jaką masz wykonywać przy dzieciach swojego partnera.Nie rozumiem natomiast kobiet,które nie akceptują dzieci swojego partnera(nie piszę o takich co są już duże i okropnie się zachowują,poniżają macochę itd.o czy patologiach,chorych sytuacjach).Sądzę,że to jest tak,że po prostu może zbyt szybko to na ciebie spadło,nie byłaś na to tak naprawdę przygotowana,poza tym chcesz mieć trochę intymności.Uważam,że duża"wina"leży po stronie twojego faceta,on powinien ci pomagać w obowiązkach domowych(nie znoszę facetów,którzy uważają,że praca w domu jest tylko dla kobiety).Prace domowe to ciężka praca,monotonna.Myślę też ,że powinniście popracować nad bliskością z dziećmi,tak abyś to ty była mamą,szczególnie,że mieszkasz z jednym... Myślę,że trzeba przyjąć fakt,że on ma dzieci i będzie je miał ty masz wybór albo to zaakceptować lub odejść.Uważam,że rola ojca jest bardzo ważna też dlatego bo to on powinien zbudować więż międzytobą a dziećmi(opocz ciebie oczywiście).Sądzę,że po prostu się przeliczyłaś,nie przygotowałaś na to... Powinnaś też porozmawiać z facetem aby zaczął zajmować się domem.Moja znajoma wychowuje dziecko swojego męża,mają też swoje(ale trochę to trwało),są rodziną.Ona jest matką,mimo,że chłopiec ma swoją mamę,z którą spotyka się w weekendy,różnie...To jest jej syn w tym momemcie i nie ma tak,że ona uważa,że to nie jej dziecko.Jeśli chcecie mieć swoje to musisz dziecko partnera traktować jak swoje własne aby nie było z czasem problemów i abyś nie skrzywdziła dziecka. Masz prawo być zmęczona pracą,jednak tak to już jest niestety... Sądzę,że twój partner powinien zmienić układy w waszym życiu rodzinnym,dziecko też powinno pomagać(jest już duża),on powinien pomagać a ty jestem po prostu przepracowana i należy ci się odpoczynek,komfort psychiczny.Można wybuchnąć,zwariowaćjeśli człowiek nie wie jużgdzie ręce włożyć bo tyle ma pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynnka
Wiesz Kayu,jaji to egoizm,że chcesz mieć własne dziecko?To normalne i nie ma czego się wstydzić a facet powinien zrozumieć...Ale może lepiej jak będziesz miała większe oparcie w partnerze niż tak jak teraz pracujesz i tylko pracujesz.Nie przesadzasz,mój mąż robi wszystko w domu mimo,że pochodzi z bardzo konserwatywnej rodziny gdzie kobieta to tylko przy garach ma stać...to po prostu lenistwo jeśli nie angażuje się w sprawy domu,szczególnie dużo powinien robić dla dzieci.Może powinnaś zmienić sposób postępowania,odzwyczaić ich od tego...jeśli jesteś zmęczona po prostu sobie daruj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam do was jedno pytanie
A co z założycielką ??? czy wszystko sie zaczeło układać ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se
bo ty zła macocha jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Ci sytuacji. Ale pamiętaj że nigdy nie będziesz ich matką a jedynie macochą. W relacji macocha-dzieci męża z pierwszego związku zawsze będzie istniec konflikt interesów, praktycznie nierozwiązywalny. Dla ciebie zawsze to będą cudze dzieci a ty dla nich zawsze tą która jest powodem ropadu ich domu. Nawet jeśli poznaliście się po rozwodzie ich ojca. Zatem energia i serce, które wkładasz w nie to rzucanie grochem o scianę bo one zawsze będą niewdzięczne i w skrytości wrogie. Wybaczcie ale nie wierzę że na dłuższą metę można sobie ułożyc dobre stosunki w tej relacji. Więc warto zadbać o siebie i swoje dzieci jeśli się ma. Rozmawiałam z wieloma kobietami, które są macochami i podzielają moje zdanie. Sama też mam doświadczenia w tym względzie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ++++=====++++====+++
No no temat bardzo ciekawy!!!!!!! Ciekawe co na ostatni wpis ex czyli byłe pierwsze ?? buhahaha , one będą do końca swiata twierdzić że ich dzieciaki co cudowne aniołki tylko drugie to wredne baby! buhaha no chyba że te z drgugich jakoś nagle straciły dostęp do netu buhaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona ma większy problem
do nie wiem on nie może przywieść swoich dzieci do nas, bo ex sie nie zgadza , bo to ponoć godzi w jej honor czy coś takiego. Jaki co drugi wekend ? no co ty od kiedy ona mieszka z dzieciakami w łodzi to mąż może je widywać co drugi dzień albo wcale tak to sobie sprytnie ona wymyśliła , a on jest ślepy i nie widzi manipulacji z jej strony .nie mam już siły bo ile można myślałam że potrwa to miesiąc może pół roku i wszystko sie jakoś wyjaśni a tu nic.Mówiłam mu o możliwości widywania dzieci nawet przez cały co drugi wekennd, ale ona się nie zgadza, bo uważa że skoro ona po rozwodzie nie ułożyła sobie życia to on też może się trochę dla dzieci poświęcić. Tylko że to trochę to jest większa połowa jego i naszego tygodnia i w związku z tymi ciągłymi wyjazdami o kiladziesząt km mamy mniej pieniędzy bo benzyna nie tanieje tylko drożeje ale ona uważa że jej dzieciom ojciec sie należy tak często jak to tylko możliwe .Ok ale czy moim dzieciom sie ojciec nie należy?? to nie ja znalazłam sobie kochanka i nie ja wywaliłam męża z domu tylko ona , a teraz taki numer. Kurde kobiety co ja mam robić to jakiś koszmar, już nie daję sobie z tym rady, młodszy synek 4 lata ciągle pyta dlaczego tatusia ciągle nie ma w domu, i dlaczego od jakiegoś czasu nie może chodzić 2 razy w miesiącu do macdonala? Na pierwsze pytanie odpowiadam że tatuś dużo pracuje żebyśmy mieli więcej pieniążków a na drugie jakoś malucha zbywam bo nie wiem jak to dziecku powiedzieć, że ma 2 rodzeństwa przyrodniego i jego kochany tatuś wydaje na nie 3/4 swojej pensji. Pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
A może jest na forum ktoś, komu pozytywnie układają się kontakty z dziećmi partnera - co byłoby zaprzeczeniem tezy, ze konfliky i wrogość są konieczne???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ona ma większy problem
a dlaczego na dzieci z pierwszego związku wydaje 3/4 pensji? Na każde dziecko powinien wydawać tyle samo... Porozmawiaj z nim o tym, ustalcie kwotę, która ma być przeznaczana na wasze wspólne dzieci. Przecież on też chyba nie chce, zeby jedne dzieci miały coś kosztem innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki: też jestem w trudnej sytuacji, do mojego męża nie dociera, że ma drugą rodzinę i teraz ma się troszczyć o obie rodziny nie tylko tą pierwszą. Mamy kryzys, który nie wiadomo jak się skończy. Jestem doprowadzona do ostateczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam sobie drogie kolezanki to co piszecie i przeraża mnie świadomość tego, że w moim przypadku może być podobnie. My z moim partnerem nie mamy wspólnych dzieci - nie mamy choć bardzo byśmy chcieli, bynajmniej tak myślę, że ON by chciał. A dlaczego nie mamy? Wydaje mi się, że głównym powodem jest nasza sytuacja finansowa - nie taka jak byśmy oczekiwali. Dwie dorastające córki mają mnóstwo potrzeb i brzydko mówiąc najróżniejszych zachcianek, które tatuś spełnia prawie non stop :-( Szkoda tylko, że tatuś nie jest w stanie zarobić tyle by starczyło na dziecko...nasze dziecko. Obawiam się, że gdybym posłuchała tatusia i zdecydowała się na dziecko sytuacja wygladałaby podobnie jak u niektórych z Was. Wiele razy musiałam odmawiać sobie zakupu wielu rzeczy - bo przecież Jego dziecko chce następne spodnie..... I tak jest wciąż - ja nie mam nic ale dzieci muszą mieć wszystko.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, wiele kwestii ktore tu poruszacie zostalo juz dosc szczegolowo omowionych, niestety tamte topiki upadly na skutek zbyt wielu powiedzmy delikatnie, zlych emocji, byly to: pieniadze w drugim zwiazku oraz Drugie zony i matki jak sobie radzicie. jak tam poczytacie, to obaczycie ze nie jestescie wyjatkami, ze takie sytuacje zdarzaj sie dosc czesto niestety, a my TE DRUGIE jestesmy obwiniane za cale zlo tego swiata..... ja co prawda nie mam na stale dziecka mea, ale kontakt jest dosc czesty, niestety po tylu latach ciagle jest wrogo nastawione.... pozdrawiam. zycze wytrwalosci, duzo wytrwalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do druga: Masz świetą rację. Tez jestem w związku z ukochanym mężczyzną, takim co to na białym koniu i w zbroi tralalala i jestem tą drugą. Wcale mi to nie przeszkadza. Mało, jestem dumna, że mogę teraz doświadczać prawdziwej miłości i wiedzieć czym ona jest. Jednak tak, jak mówisz, czasem \"zapuka do drzwi\" tamta przeszłość, albo moja albo jego. I wciąz tej cierpliwości brakuje... Oj trudne to jest, trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vvffffff
To porozmawiaj z nim poważnie, że chcesz mieć WŁASNE dziecko. Nie jesteś nianią dla cudzych. Jak to mu nie przemówi do rozumu, może jak jakiś czas odpoczniecie od siebie dobrze wam zrobi. Ciekawe co by powiedział twój partner, gdybyś pewnego dnia przeprowadziła się np. do rodziców. Czy sam dałby radę wychowaniu 2 dorastających córek... PS. Jesteście małżeństwem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Druga: Wiem dobrze co to wrogie nastawienie dzieci męża z poprzedniego związku. Moje starania na nic - bo zawsze dla nich będę wrogiem nr 1 i rywalką. To tak z zasady. Milość miłością, ale jednak decyzja o małzeństwie z mężczyzną z przeszłością to trudna decyzja a życie obfituje w momenty ciężkich prób z jego rodziną, których już doświadczyłam i srogo się sparzyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupuupupuppuupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×