Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mala mi24

Fobia spoleczna. wyleczylam sie.

Polecane posty

Gość lelum po leluo
Dziękuję za link. W jakimś stopniu mam fobię, ale bardzo lekką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gęgul
Ja chyba mam fobię społeczną jak idzie jakaś grupa ludzi patrzę im w oczy to normalnie paraliż muszę oddech złapać albo głowę dać na dól bo nie wytrzymuje czasami pojawiają się zaburzenia ruchu sztywno czasem chodzę jak się ludzie za długo patrzą.Trudno mnie prowadzić rozmowę z obcym i patrzeć mu cały czas w oczy prawie nierealne dla mnie ale zauważyłem lekka poprawę ale to za mało do szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przed 40-stką
Witajcie! Przyznaje się że połowy postów nie przeczytałem lub nie doczytałem.Chciałem Wam przytoczyć skrawek mojej nieprzyjemnej historii gdzie lęk,depresja i nerwica przeplatają się wzajemnie. Chyba mam też fobie społeczną! Do tego dochodzi uzależnienie od silnych leków psychotropowych po 19 latach łażenia po psychiatrach.Otóż zostałem ostatnio przymusowo wywieziony do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędziłem tydzień czasu na zamkniętym oddziale.Wywózka była adekwatna do stanu mojego zdrowia w danej chwili. Rzecz się ma w tym, że przed tym incydentem cierpiałem bardzo i ciepię na silne stany lękowe. Do tego dochodzi trochę bezsens życia,nerwica i wybuchy agresji.Lekarstwa maskują te stany,żebym miał chęć wyjścia z domu, czy do ludzi.Najbardziej boję się podjęcia pracy i ludzi.To narastało po wielu nieprzyjemnych doświadczeniach z innymi osobami np.w pracy kiedy jeszcze pracowałem i nie tylko.Wylądowałem w szpitalu można powiedzieć na oddziale odtruwania alkoholików i osób lekko odchylonych. Myślałem po 1,5 dniowym trzeźwieniu z alkoholu, potem kacu i głodu od lekarstw, że będzie gorzej, ale sprawdziłem się chyba nieźle. Noc trzeźwienia i pierwsze śniadanie na świetlicy.Trzepało mnie średnio, bo byłem jeszcze podpity. Ledwo co trafiałem łyżką do ust. Patrząc na innych wcale nie przeszywały mnie aż takie stany lękowe po których człowieka dusi czy wpada w panikę. A miałem już kiedyś takie właśnie.Oprócz mnie z telepiących się były może z 2 osoby! Reszta z 30-osobowej grupy była wyciszona. Byli ludzie depresyjni i tacy w prawie całkowitej dezorientacji w miejscu i czasie. Ale co trzeba powiedzieć nikt specjalnie nie zwracał na mnie zbytnio uwagi.Po południu miałem głód lekowy po którym nie mogłem retorycznie budować zdań.Pomimo stałego lęku nawiązywałem kontakty z kolegami w pokoju.Poprzez nagłe luki w pamięci gubiłem wątki tematów.Żebym nie wpadł w jakąś paniczną sytuację, to mówiłem co mi się dzieje i lęk mi przechodził nieco. Nie żałuję mocno tego pobytu, bo poznałem dużo kolegów. Nie byłem konfliktowy, więc nie było problemów z nawiązywaniem kontaktów. Oczywiście dostałem moje tablety i było ok! Gorzej wyglądała sprawa z moim rozpoznaniem. Byłem na dywaniku u psychiatry, cały obolały i prawie w rozmowie zablokowany. Nie umiałem wydobyć z siebie słowa. W głowie miałem chaos i jąkałem się jak dziecko. Pomimo to lekarz nie stwierdził lub raczej nie chciał stwierdzić stanów lękowych. A przecież to widać po dzikim spojrzeniu i w rozmowie. W wypisie miałem tylko zaburzenia osobowości i uzależnienie od lekarstw, a wcześniejsze rozpoznania przez kilku lekarzy to były oprócz zaburzeń osobowości, właśnie stany depresyjno-lękowe. Więc lekarz w szpitalu nie dopatrzył się zaburzeń, ani lękowych-depresyjnych,czy też fobi społecznej,zwłaszcza na głodzie! Niestety po przyjeździe do domu wpadłem w depresję. Jeszcze gorzej się czuję niż przed pobytem w szpitalu. Nie jestem już taki lękowy, tylko dopadła mnie ta niechęć do świata i życia. Kiedy przez kilka godzin tabletki działają jest ok! idzie wyrobić i wyjść z domu, ale jak działanie się osłabia to biorę znowu inne. Czyli moja diagnoza jest taka że efekt lęku do ludzi zmalał ale do pracy, NIE! Natomiast pogłębiła się depresja i wewnętrzny bunt do życia. Dodatkowo znowu pojawiła się fobia przed ludźmi, nie mówiąc o pracy w gronie! Maskowałem się z tym pracując 11 lat, aż w końcu maska spadła. Mam dosyć! Idę za jakiś czas znowu do psychiatry! Życzę Wszystkim powrotu do zdrowia, bo życie jest piękne ale bez tych dolegliwości na które mamy przypadłość! CZEŚĆ WAM!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czesc_
Do \"Przed 40-stką\", ale i do innych też. Nie czuję się kompetentny żeby dawać jakieś rady, jednak bardzo chciałbym pomóc (sobie także). Odnalazłem jakiś czas temu odpowiedzi na sporo \'życiowych pytań\', właściwie - wszystkie, Chciałbym podzielić się ich źródłem: \"Kurs cudów\" lub jak kto woli \"A Course In Miracles\". Opisuje on drogę do całkowitego wyzwolenia od strachu i cierpienia. Jest to kurs obowiązkowy. Tzn każdy kiedyś będzie musiał go przejść, może jednak wybrać kiedy (jak to jest wyjaśnione we wstępie). Jeśli ktoś jest zainteresowany to na pewno sobie poradzi z wyszukaniem informacji na temat i samej treści kursu. Życzę osiągnięcia całkowitego radosnego wewnętrznego spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przed 40-stką
Całkowite wybawienie od cierpienia i strachu, nastąpi w "piachu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej !! ja np.boje sie jezdzic pojazdami ( autobusami) i itp. nie wiem jak z tym wygrac ????jest moze ktos w podobnej sytuacji??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _czesc
Do "Przed 40-stką". Jeszcze raz ja. Rozumiem Cię dokładnie. Też kiedyś myślałem że życie kończy się "w piachu". Później dowiedziałem się że tak nie jest. Co więcej po śmierci wszystko jest po staremu, tylko nie masz ciała. Wielu ludzi którzy myślą że życie kończy się gdy umiera ciało jest potem szczerze zdziwiona że nie żyje - a wielu nie wie że umarło i się błąkają, próbują rozmawiać z ludźmi, a ci im nie odpowiadają, często wracają do domu i próbują nawiązać kontakt z rodziną - bezowocnie, Taki stan nie trwa jednak długo - duch zauważa że zaczyna mu brakować energii i musi jej szukać. Bez energii nie jest w stanie zasłonić się od tego czego się boi - można powiedzieć że to jest 'piekło'. Duch nie musi tak skończyć - można wybrać w dowolnym momencie, że chce się pójść do 'nieba', trzeba jednak sobie i innym wszystko wcześniej wybaczyć i odczepić się od ziemi, na to jest właśnie ten krótki czas po śmierci. Nikt na siłę nikogo do nieba nie ciągnie, nikt też nie zabrania wejścia. To wszystko dzieje się po śmierci. Bóg jest miłością, miłością jest też człowiek, którego stworzył. Gdybyśmy nie byli miłością, to mogli byśmy wybrać strach i w nim się ustabilizować, jednak nie możemy wyprzeć z nas całkowicie miłości, bo nią i tylko nią jesteśmy. Dlatego stabilizacja w strachu nie jest możliwa, a próba dążenia do niej jest bolesna tym bardziej im bardziej próbujemy się wyprzeć miłości. Nie ma żadnych ograniczeń. Tak samo jak po śmierci możesz wybrać i teraz. W każdym momencie, albo wkładasz wysiłek aby czuć się źle (i znajdujesz sobie jakieś banalne wytłumaczenie dlaczego musisz myśleć w sposób jaki sprawia że czujesz się nieszczęśliwy - oczywiście dla ciebie ten powód jest oczywisty i wystarczający), albo żeby czuć się dobrze (radośnie). Cierpienie i strach jednak nie mają żadnego sensu, oprócz tego że pokazują że droga którą idziesz jest błędna i powinieneś/powinnaś ją zmienić. Możesz się bać dowolnie długo, wiedz jednak że w tym czasie możesz być szczęśliwy/a. Wiedz też że i tak będziesz szczęśliwy/a, tylko od ciebie zależy kiedy, a wież mi że w końcu zrozumiesz swój błąd który powtarzasz co chwilę wybierając strach i ból. Nie musisz się katować aby zasłużyć na miłość. Ile według ciebie musisz wycierpieć aby być godnym całkowitej miłości? Miłość czeka aż sam/a uznasz że na nią zasługujesz, a wiedz że jako syn/córka boga zasługujesz na nią. Życzę radosnego spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość c v b

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto odszedl ze palisz swieczkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszystkich
szukam ludzi z fobia społeczną z mazowieckiego.cel:przyjazń.mój adres:fobik2@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sportgirl wawka
A ja mam 27 lat i fobia dokucza mi na codzień. Szczególnie objawia się to ciągłeym lękeim i napięciem w całym ciele. Moj organizm reaguje dziwnie z różnych sutyacjach które wcale nie są stresujące. Na przykłąd siedze sobie w pracy dzwoni telefon ja podskakuje, ktoś wchodzi do pokoju rozmawia z moim kolega ja w tym momencie cała się poce i nie moge skupic na swojej robocie. Pózniej mam taka pustke w głowie ze przez 15 min musze się koncentrować na przerwanej pracy. Unikam jedzenia w wiekszej grupie ludzi bo trzesa mi sie tece i wylatuje mi wszytko z widelca zanim podniose go do ust. W metrze tramwaju unikam sytuacji w ktorej siadam na przeciwko kogos bo zaraz cala robie sie czerwona gdy ktos na mnie patrzy. Gdy wychodze ze znajomymi z pracy na spotkanie przy piwku, siedze cala spieta i rzucam sie na piwo zeby mi te spiecie minelo, mam tez taka puste w glowie nie umiem byc taka wyluzowana i swododnie gadac o pierdolach smiac sie z dowcipow, szybko sie nudze i chce juz sobie isc. I wiele innych rzeczy które cholornie mi przeszkadzaja zeby moc cieszyć się zyciem.Jedyna osoba przy ktorej czuje sie nie spieta jest moj facet ktory zupelnie nie ma pojecia co przezywam na codzien. Rodzice wmawiaja mi ze mi to przejdzie z wiekiem...hmmm mam juz 27 lat. Szukam jakiejs dobrej ksiazki, mozecie cos polecic? Jesli ktoś jes z okolic wawy to chetnie nawiąze konkakt z osoba o podobnych problemach fajnie by bylo pogadac z kims o podobnych jazdach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka 123
zgłoś się na terapię na dolną. Byłam polecam. Zaczyna się jakoś od grudnia. To terapia specjalna dla fobików.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorynienagrype
jak isc na terapie skoro sie boje ludzi????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorynienagrype
no i jak taka terapia wyglada??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fobik 25lat
Witam kochani! Ja miałem to samo, i to co opisujecie w szczegółach to jest prawdą. Jedynym wyjsciem na jaki jaki sie napotkałem to pojscie to psychiatry!!!!!! TERAZ WAŻNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Niech wam przepisze lek REXETIN !!!!!!!!!!!!!! Jest to cudo!!! Lek pomaga całkowicie wyleczyć fobię społeczną! Są co prawda na początku skutki uboczne jak: wymioty powiększone śrenice biegunka osłabienie brak apetytu szczękościsk, i to wszystko opisują na różnych stronach(takie też miałem). Po 3-4 dniach wszystko przechodzi! Czuję się wspaniale.NAPRAWDĘ warto przeczytać o tym leku, i opinie,--są same pozytywy!!! Mam nadzieję że pomogłem. POZDRAWIAM I ŻYCZĘ SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co bedzie jak
odstawisz lek? mysle ze nie tedy droga.tez sie z tym magam ale mysle ze same leki nie pomoga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fobia i lęk - Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego: https://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,1599,strona,Lek_i_fobia,katid,84.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×