Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dzika_orchidea

Tylko chcę sie wyżalić... Nie musicie czytać

Polecane posty

Poznaliśmy się niedawno... Od razu coś jakby zaiskrzyło, zresztą wiecie dobrze, jak to jest. No i od tamtej pory widzieliśmy się... dwa razy. Fakt, że ja jestem trochę zajęta, nie mam zbyt dużo czasu, ale zawsze próbuję coś załatwić, żeby wyrwać się z pracy. On też ma dużo zajęć, i też próbuje, ale jakoś tak... mniej intensywnie. Na przykład wczoraj. Umawialiśmy się w czwartek na wczoraj. Wszystko spoko, dogadamy się jeszcze co do godziny i miejsca, czyli luz. W piątek sms, że w poniedziałek ma jakieś testy i wolałby w niedzielę nie, więc w poniedziałek może. Ale ja w poniedziałek pracuję do 22, więc napisałam, że odpada. Na co on, że w takim razie może być niedziela, tylko tak spokojnie :) Więc ja wczoraj już nastawiona, że wychodzę, miałam zacząć się zbierać, napisał, gdzie się spotkamy... A za 20 minut, że jednak nie, bo musi coś zrobić... Już któryś raz mu się zdarzyło, że nagle sobie o czymś przypomniał... Tak sobie myślę, że mu nie zależy i żeby dać sobie spokój. Ale naprawdę nie wygląda na to, żeby mu nie zależało tak zupełnie... Wierzcie mi, nie jestem typem panny, która się nakręca z miejsca, wyobraża sobie nie wiadomo co itd, raczej z dystansem podchodzę do tych spraw... Już kilka razy poznawałam kolesi, którym w zasadzie zależało tylko na jednym, ale ja to od razu wiedziałam. Tym razem wszystko jest jakoś inaczej... Już nie wiem, co mam myśleć... Niby cały czas twierdzi, że bardzo chce się ze mną spotkać... Ale czy to nie dziwne, że za każdym razem mu coś wypada?? Dobra, nie truję więcej. Tak chciałam tylko sobie napisać, bo do nikogo znajomego nie pójdę się żalić, to nie w moim stylu... Zresztą będzie, co ma być. Wczoraj się wkurzyłam, potem podołowałam... A dziś postanowiłam wyrzucić to z siebie. Jeśli ktoś to przeczytał, to dzięki wielkie!! I trzymajcie za mnie kciuki, może jakoś to będzie, może będzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hey :) nie martw się..moze faktycznie jest zajęty...a moze jest zapominalski i w ostatniej chwili cos mu sie przypomina :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krysiaczek 155
Przeczytałam , głowa do gory dzisiaj jest nowy dzień pomyśl że będzie lepiej bo gorzej już nie może być , pozdrowionka ,,,, dziewczyno trzymaj się ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenia1
powiem Ci, ze znam to uczucie, kiedy umawiamy sie na spotkanie , ja wybieram sie do niego a tu godzine przed -wiadomosc, ze mu przykro ale nie da rady , myslal ,ze wypali ale sie pokomplikowalo ,bocos tam.. nie bede pisac ze szczególami, w kazdym razie... no jest to nie mile uczucie, zostac zrobionym w konia wtedy, kiedy juz sie nastawilo na spotkanie.. nie wiem moze faktycznie tak bylo jak pisal , moze nie trzeba odrazu panikowac i weszyc klamstwo .. ja mu uwierzylam na slowo bo to co mowil , pisal bylo logiczne i mialo powiazanie z wczesniejszym dniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No trzymam się. Jakoś specjalnie się nie łamię, w końcu ślubu jeszcze nie planowaliśmy. Nawet jak mnie oleje, to przecież pod pociąg z tego powodu się nie rzucę. A jest jeszcze jedna sprawa. Bo jak on pisze, że jednak nie może, to wiedząc, że nie bardzo mam czas, mówi, żebym napisała, kiedy będę wolna... W sumie to ma sens, ale ja wtedy tak się czuję, jakbym się narzucała... Bo w sumie nie wiem, jakie on ma do mnie podejście, dlatego jest mi tak dziwnie... Tym bardziej, że prawie się nie znamy, a dla mnie na początku to facet powinien proponować spotkanie... Potem, jak już ludzie są ze sobą bliżej, to bardziej naturalne jest, ale na początku jest mi głupio jak ja piszę, że wtedy i wtedy mam wolny wieczór i może byśmy się spotkali... Może ja zbyt staroświecka jestem... Ale to bardziej chodzi o to, że nie lubię się narzucać i pchać, gdzie mnie nie chcą... A nie wiem właśnie, czy chcą, czy nie... Sorki, że to takie chaotyczne ale wychodzi mi taki strumień świadomości, palce nie nadążają za głową ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie dlatego ze podobnie
jak twoja rasowa suczka szukasz rasowego reproduktora :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja nie znam Stokrotki ani Elizy. Rzadko tu zaglądam raczej... Zresztą ja wcale nie chcę pomocy, ani nikogo \"zdobywać\". Jak mu zależy, to będzie ok, jak nie, to żegnaj kotku. Dzięki, że chcecie ze mną pogadać :) Niby to co on pisze też brzmi logicznie, ale ile można...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie musi być rasowy, poza tym nie szukam reproduktora, przynajmniej przez najbliższe 5 lat ;) I nie łącz topików, moja suczka to jeden problem, a to zupełnie coś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
E, nie przejmuje się. Mojemu na początku znajomości przez 2 tygodnie coś \"wypadało\". A jak już się spotkaliśmy, to potem prawie codziennie na rzęsach stawał, żeby się np z pracy wyrwać na spotkanie ze mną. A też myślałam,że kombinował, chciałam się unieść honorem. A on NAPRAWDę był zajęty! Uszy do góry, nie trzymaj się swojej katastroficznej wizji. Zauważ, że w poniedziałek to Ty mu odmówiłaś. Inaczej spotkalibyście się. Ale oczywiście, nic na siłę, daj mu do zrozumienia, powiedz OK, to teraz Ty kombinuj, może ja się dostosuję... Nie pokazuj że Ci zależy. Możesz też wprost spytać: jesteś pewien, że się chesz spotkać? i patrz na reakcję. Poczekaj jeszcze trochę, przy okazji zrób wywiad delikatnie, czy nie był np na piwie wtedy, kiedy na ostatnią chwilę odwołał spotkanie... Jest dużo możliwości. Może facet coś kręci, ale wątpię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×