Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość markus777

Roznice w zwiazkach,jak sobie z tym radzicie?

Polecane posty

Gość markus777

Wraz z moja narzeczona planujemy niedlugo slub.Jest bardzo kochana,wyrozumiala i tolerancyjna osoba.Kocha mnie i okazuje to.Za to wszystko bardzo ja kocham.Jednak bardzo sie od siebie roznimy.Ona jest bardzo spokojna osoba,czasami znajomi mowia o niej oaza spokoju i chyba maja racje.Jest raczej domatorka i najchetniej siedzialaby w domu,nawet wyjscia do marketu szybko ja mecza:(Ciezko z nia porozmawiac na wiekszosc tematow gdyz malo interesuje sie tym co dzieje sie poza domem,na swiecie.Poza nartami nie ma raczej zadnych konkretnych zainteresowan.Nie przepada tez za zwierzetami ktore ja kocham.Nie bede pisal tutaj o sobie bo to co wypisalem tutaj to sa niektore z rzeczy ktore nas roznia.Zastanawiam sie jak sobie radzicie z tym problemem i roznicami?Czy wasze roznice was zblizyly czy oddalily?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropeleczka21
Drogi markusie77, wszystko zależy od tego jakie są te różnice, tzn czy to coś poważnego, no i na ile ty jesteś w stanie zaakceptować np. jej domatorstwo. W moim związku oboje wolimy domowe zacisze od gwaru dyskoteki, ale naprzykład nie zgadziamy się w podejściu do religii. Mój chłopak jest zdeklarowanym ateistą ( wyniósł to z domu, tato wojskowy, także wiadomo), ja natomiast jestem osobą wierzącą, nie jakoś do przesady oczywiście. No i także myślę o tym jak będzie w przyszłości chociażby ze ślubem(on nie ma żadnych sakramentów ) lub z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markus777
No wlasnie widze,ze tez masz pewne powody do myslenia i zastanawiania sie...zwlaszcza,ze powod nie jest blachy.U mnie niestety tych roznic jest troszke wiecej,moze faktycznie niektore sa blache,ale pozbierane razem do kupy stanowia wiekszy problem.Przyznaje,ze czesto mnie to martwi i meczy.No i wlasnie zastanawiam sie czy milosc i przyjazn ktora jest teraz miedzy nami,bedzie w stanie przezwyciezyc to wszystko w przyszlosci.Jestem wdzieczny za to,ze spotkalem w zyciu ta osobe,ale powaznie mysle o przyszlosci.Biorac na dodatek pod uwage moja rodzine w ktorej malo jest udanych zwiazkow czlowiek dodatkowo i jeszcze wiecej zaczyna myslec nad sensem takiego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markus777
Hej,ludziska!Naskrobcie cos! No chyba,ze nie macie o czym pisac.Chyba nie jestemjedyny z takim problemem.Ale moze to i dobrze. Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropeleczka21
Tak to właśnie już jest z tą miłością, że dziś jest tak a jak będzie w przyszłości to zagadka.Wiesz ja teraz też już trzeźwiej patrzę na swój związek niż niegdyś, i także martwią mnie pewne różnice między nami. Wiem również jednak, że nie zawsze podobieństwa są sukcesem związku. Najważniejsze to aby pielęgnować miłość, i rozmawiać ze sobą w wypadku jakiś nieporozumień, bo kiedy miłość jest silna a przedewszystkim prawdziła przetrwa wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zmykam już z pracy, więc jutro popiszę więcej :-) powiem Ci tylko z perspektywy moich 40 lat i doświadczenia życiowego, że nie ma nic gorszego niż związać się z osobą, którą mało co interesuje, która nie ma zainteresowań, nie czyta, nie ma tzw. własnego świata - własnych myśli, spostrzeżeń, przemyśleń. To może być dobra, kochana osoba - i co z tego. Umrzesz przy niej z nudów i niezrozumienia swoich zainteresowań. Jaką będzie matką, co przekaże dzieciom, jakie pasje w nich zaszczepi ? Moja siostra jest mężatką z 22-letnim stażem, nie mają dzieci, są sami (nie licząc 3 kotów i psa). I wiesz co ? Czasem do niej dzwonię i pytam, co słychać: a ona trochę jestem niewyspana, bo siedzieliśmy sobie z Piotrkiem (jej mąż) i gadaliśmy do pierwszej. Rozumiesz co chcę Ci powiedzieć? Są ze sobą w sumie 23 lata i nadal mają ze sobą o czym rozmawiać. Bo są po prostu tzw. ciekawymi ludźmi, których interesuje świat i ludzie. Zastanów się czy możesz sobie wyobrazić taki scenariusz dla siebie, z twoją narzeczoną...? Pozdrawiam, do jutra :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kenji80
Stary,no masz przed soba problem.U mnie bylo podobnie i rozstalismy sie,bo po prostu stiwerdzilismy,ze nie pasujemy do siebie,a poza tym nie bylo jakiej wiekszej wiezi.U Ciebie jest inaczej,kochacie sie i jestescie przyjaciolmi.Ale czy to wystarczy?Ja np. nie wierze w wieczna milosc...i co wtedy?!Pozdro i zycze powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markus777
Super,ze sie odezwalas ventana,bo widze ze znasz powage problemu wydawac by sie moglo z pozoru banalnego.Wlasnie o to mi tez chodzilo i jakby powiedzialas cos wiecej o moim problemie nie znajac go dokladnie.Malo jest wieczorow tzw.wspolnych,malo wspolnych glebszych rozmow:(Kazdy czasem chce wyjsc sam ze znajomymi,ale nie wyobrazam sobie ze razem wychodzimy gdzies raz na pol roku.Ja staram sie interesowac wiecej tym co robi w pracy moja narzeczona i czym sie zjumuje.Lubie poszerzac swoje horyzonty i chcialbym aby z nia bylo choc w polowie tak samo.Male zainteresowanie z jej strony takim zyciem rodzinnym tez mi troche przeszkadza.Jezeli kobieta nie potrafi zadbac o takie rzeczy czy to nie jest dziwne? Czekam az cos napiszesz ventana i jeszcze raz dzieki!;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manilka lilka
Markusie, moze byc ciezko. Moj maz jest taki. Malomowny, domator, brak jakis wspolnych zainteresowan...ja lubie tanczyc, interesuje mnie polityka, film, muzyka i duuuzo inych, aon lubi spokoj. nawet formy wypoczynku rozne. I po 17 latach malzenstwa rozwod w toku. Sory, moze byc ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markus777
Dzieki za wypowiedz manilka lilka.Nie czekam na pocieszenie bo owszem kocham moja druga polowke,ale tak jak powiedzialem wiele nieudanych malzenstw widzialem w mojej rodzinie i wole teraz cos zrobic niz potem stwierdzic ze to nie jest to i jeszcze bardziej skrzywdzic nas oboje.Jednak czekam dalej na uwagi,bo moze ktos jeszcze ma cos ciekawego do powiedzenia w tym temacie.Mysle,ze tyczy sie on wielu z nas. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
w niektorych zwiazkach bywa tak, ze ludzie z czasem upodobniaja sie do siebie (ano jest takie zjawisko), poza tym ucza wzajemnej akceptacji i tolerancji... sa tez zwiazki osob pozornie dobranych z ktorych kazda zaczyna sie zmieniac w innym kierunku... i badz tu madry hmmm... do jazdy na nartach trzeba duzo samozaparcia, zeby sie chocby telepac tu i tam ze sprzetem, znosic zla pogode itd... (nieprawdaz?;D), jesli twoja narzeczona z tym sobie radzi, to juz nie musi udowadniac niczego wyjsciami do sklepu a co do zwierzat... moze je polubi, zdarzaja sie takie przypadki, zatwardzialych przeciwnikow ktorych rozbraja i zmienia raz na zawsze bezbronne, mlode zwierzatko :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówi się, że przeciwności się przyciągają :-D, a poza tym małżeństwo to równiez kompromis :-D PS Nie kocha się za coś, lecz kocha się po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markus777
Wiecie to jest tak,ze ja nie chce idealu.Wiadomo,ze kazdy jest inny.Jedni lubia spokojny drudzy bardziej rozrywkowy tryb zycia.Ale to nie jest glowny problem.Ja po prostu chcialbym moc z ta osoba po prostu moc porozmawiac,pozartowac o glupotach,chcialbym widziec chec z jej strony zainteresowania sie czyms wiecej.Dziwne jest to tym bardziej,gdy jest wyksztalcona osoba.To ja natomiast posiadam ze tak powiem troszke nizsze wyksztalcenie.Nie wiem czy ma to cos wspolnego czy nie choc czasami wydaje mi sie ze chyba jednak ma...a moze to wszystko bierze sie po prostu z tego,ze jest niesmiala?Nie wiem juz sam. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markus777
Wiecie to jest tak,ze ja nie chce idealu.Wiadomo,ze kazdy jest inny.Jedni lubia spokojny drudzy bardziej rozrywkowy tryb zycia.Ale to nie jest glowny problem.Ja po prostu chcialbym moc z ta osoba po prostu moc porozmawiac,pozartowac o glupotach,chcialbym widziec chec z jej strony zainteresowania sie czyms wiecej.Dziwne jest to tym bardziej,gdy jest wyksztalcona osoba.To ja natomiast posiadam ze tak powiem troszke nizsze wyksztalcenie.Nie wiem czy ma to cos wspolnego czy nie choc czasami wydaje mi sie ze chyba jednak ma...a moze to wszystko bierze sie po prostu z tego,ze jest niesmiala?Nie wiem juz sam. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiosenika23
Coż, ja sie rozstalam z faciem po 9 latach zwiazku. Stwierdzilismy, ze nie pasujemy do siebie, a teraz z perspektywy czasu widzę, że to był błąd. Miłość jest dziwna, zwłaszcza ta dojrzała, wieloletnia... Trzeba sobie wspolnie radzic z problemami, szanowac druga osobe i miec jakis kawalek swiata dla siebie. Ja myslalam, ze osiagnelam wszystko, a potem spadłam w dół... Teraz czas na refleksję i w pierwszej kolejności polubienie samej siebie. Nie ma recepty na udany zwiażek, bo zycie to suma przypadków i wyborów. Nikt nie obiecywał, ze będzie lekko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×