Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosia taka jedna

jak to jest mieszkać z Tatą?

Polecane posty

Gość gosia taka jedna

mam do Was prośbę. Zwłaszcza do dziewczyn w wieku 20 kilku lat, które mieszkają z rodzicami, z tatą i z mamą. Ja Tatę straciłam jak miałam 17 lat - umarł. Teraz zastanawiam się, jak to by było gdyby żył. Jak wyglądałby mój dom, w którym teraz mieszkam tylko z Mamą. Napiszcie mi proszę, jak wyglądają wasze relacje z ojcami dziękuje z góry to dla mnie bardzo ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia taka jedna
podnosze z nadzieją, że ktoś coś napisze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmmmmmm
ja ze swoim nie rozmawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potyliczka
Między moim ojcem a mną jest 36 lat różnicy.....to dla mnie bardzo dużo. Jestem w tej chwili na studiach, jednak mieszkając z nim nie zawsze się dogadywałam, praktycznie nigdy. Był takim srogim strażnikiem mojej moralności, ciągle się kłóciliśmy. Teraz też się kłócimy, ale nie tak bardzo. Raczej jak przyjeżdżam na 2-3 dni do domu to się śmiejemy razem. Z kolei moja siostra, która z nim mieszka (27 lat ma), i się nim opiekuje, gdyż sam nie poradziłby sobie (mama za granicą) ma go juz troszkę dosyć. Zdziwaczał, nie da się ukryć...no i widać, że cierpi, że jest uzależniony od kogos innego... :( Ale mój dom to w ogóle taki inny trochę jest od tych wszystkich, co widziałam tu i tam. Miezy rodzicami a dziećmi nie było specjalnej więzi. Nie umiemy ze soba rozmawiać. Smutne, no ale cóż....takich mam rodziców. Kocham ich pomimo to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia taka jedna
dzięki wam dziewczyny, może ktos jeszcze coś napisze wiecie jak to jest, kiedy sie docenia kogoś dopiero wtedy gdy go zabraknie. Ja ma teraz 23 lata i bardzo mi Taty mojego brakuje. Często mi się śni a ja w tych snach bardzo często go prosze zeby nie odchodził... jestem wierząca i modle się za jego duszę. Ale jeżeli ktoś sie zdecyduje, to bardzo prosze napiszcie mi jak to jest na codzień? Niesety większość moich znajomych, pochodzi z rozbitych rodzin... chyba pełna rodzina to jakieś wyjątki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje relacje z rodzicami sa bardzo dobre dużo rozmawiamy i genaralnie są moim najleprzymi przyjacielami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje relacje z rodzicami sa bardzo dobre dużo rozmawiamy i genaralnie są moim najleprzymi przyjacielami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjacolmi jak juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkam z rodzicami. W sumie głównie z mamą, bo ojciec często wyjeżdża na dłużej. Z mamą jest w porządku, z ojcem... no cóż... zawsze był w moim życiu nieobecny emocjonalnie, nadrabianie wychowywania kiepsko mu wychodzi (mam 25 lat, on jest przed 60tką); uświadamiam sobie boleśnie, że mój własny ojciec mnie po prostu nie zna, nie mogę się z tym pogodzić. Ale zdarzają się często fajne rozmowy :) Dopóki się w którymś punkcie nie zderzymy :O Osobna sprawa, to relacje między moimi rodzicami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potyliczka
No podobnie jak u mnie, ojciec ma 56 lat ja 20..... Moja kolezanka z ławki w wieku tez 17 lat straciła ojca....został postrzelony, niestety nie wyszedł z tego. Wiadomo jak to jest z nastolatkami, są dla rodziców nieznośne. Często mi opowiadała, że żałuje, że taka dla niego była. Dobry facet z niego był. A ona już po jego śmierci pisała o nim wiersze - naprawdę bardzo piękne. Tak już jest, ktoś się rodzi, ktoś umiera...To smutne, ale nic się na to nie poradzi. To są nasi pierwsi nauczyciele, pierwsi ludzie z jakimi mamy w naszym życiu styczność i może dlatego to tak boli. Ale uszy do góry !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia taka jedna
wiesz, ja się juz z tym pogodziłam, ale bardzo mnie ciekawi jak to było gdyby Tata żył. Mój Tata był naukowcem i pływał na statkach, więc w sumie i tak żadko bywał w domu. Ale kontakt mieliśmy rewelacyjny. Chociaż czasem niemiłosiernie mnie denerwował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny jest ten topic
fakt, ze niestety docenia się pewne rzeczy dopiero jak się je straci, docenia się osoby jak odejdą. Ja się zawsze bałam śmierci moich rodziców. I dalej się boję choć mam już 30 lat. Jak miałam 20 lat i dwadzieścia kilka, ciągle się kłóciłam z tatą. Szczególnie gdy chodziło o kwestię wychodzenia na imprezy. Oj, co każdy weekend kłótnia... no może nie jakaś ostra kłótnia, tylko wymiana zdań a potem ciche dni. Ja sie zawsze sprzeciwiałam tacie, wychodziłam na imprezy, a on się wściekał. Cięzko nam sie było wtedy dogadać. On swoje ja swoje. teraz też czasem coś marudzi (żebym nie paliła :) ale znowu ja się martwię jak on gdzieś wychodzi, jak gdzieś jedzie, jak jest chory. Uparty jest tak jak ja. Czasem coś tam narzekam na moich rodziców, ale tak naprawdę bardzo byłoby mi ich brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam cudownego tatę,jestem do niego bardzo podobna jeśli chodzi o charakter.On całe życie pracował na to,żeby mnie,mojej siostrze i mamie było dobrze i ,żeby niczego nie brakowało.Teraz kiedy mam 20 lat widzę,że jest mu też przykro,że kiedy byłam młodsza nie spędzał z nami zbyt wiele czasu,ale to wszystko dlatego,że budował dom i pracował wiele.Zdarza się,że kłócę się czasem z tatą,ale przeważnie za chwilę jest mi już smutno i źle i idę go przeprosić,przytulić się do niego ,a on także przeprasza mnie za swoje błędy,czyli wszystko w jak najlepszym porządku;) Tata jest super i nie zamieniłabym go na innego,a już nie wyobrażam sobie,że mogłoby mi go zabraknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia taka jedna
fajnie, że piszecie. myśle, że bardzo powszechne jest to, że dziewczyny nie doceniają obecności ojca. ale to naturalne. po sobie widze, ze w związkach szukam jakiegoś "ojcowskiego śladu". mój ostatni partner był 16 lat starszy i po czasie zauważyłam, jak bardzo mi "tatusiował". pytał gdzie ide, z kim ide, kiedy wróce, krzyczał jak źle mi szło na studiach, pomagał mi jak nikt inny. ale doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu.... teraz sie przyjaźnimy a ja wciąż szukam gdzieś kogoś kto mi wypełni lukę w sercu. tyle sie mówi o rodzicielstwie, o tym że Mama jest najważniejsza. Ojciec jest tak samo potrzebny i ważny w życiu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lea_i
czytam i oczom nie wierze a czym jets milosc? czy nie troska, opieka? jak kocham to sie martwie czy zdrowy, ale i interesuje mnie co mysli, co robi, jak mu idzie w pracy. jego problemy sa moim, to naturalne w koncu jai on to calosc:) jego radosc moja:) jak troszcze sie a jestem 1-0 lat mlodsza to co on szukal matczynego ciepla? za mloda na mamcie jstem:) to stereotyp ze dbanie opieka to walory rodzica - a prawda taka ze czesc z nich jets oschla, albo dziecinna, do kobiet tez sie to tyczy sa jak male dziewuchy te fochy!!!ta mina naburmuszona!!! lanie po d.. jak sie kocha to sie jest calym soba pryz tej osobie, coz dopiero troska, itp:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia taka jedna
lea, no ale ja mówie o swoich odczuciach i przeżyciach, przecież nie uogólniam. stwierdzam tylko fakt, że szukam w facetach troche "ojca". moze tak jest zawsze, nie wiem.... wiem tylko czego MI brakuje i czego JA szukam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×