Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bezuczuciowa

Przyznajcie się kobiety,która jest z męzczyzną,a go nie kocha?

Polecane posty

Gość smutna_20____
Czytam te wasze wypowiedzi i zastanawiam sie co ja mam zrobic.Mam 20 lat i poznalm super faceta ma 28 mily czuly okiekunczy pracuje wlasne mieskzanie itd zawsze marzylam o takim ale no wlasnie jest to ale niecianie mnie do niego tak jak np do mojego bylergo niema tej chemi nie ejst zly pod wzgledem wygladu ale niezbyt mi sie podoba wiem ze wyglad sie nie liczy zawsze sobie tez tak mowialm ale to chyba nie to cos ale z 2 strony moze jak go blizej pzonam pokocham juz mma byc dosc samotna i jak moge miec kogos to wymyslam poztym on juz ma swoje lata niechce mu zmarnowac kolejneo roku jak nie wyjdzie no ale coraz czesciej mysl o nim i czy ktos mnie rozumie?? i wie co mam zrobic? bo ja sie juz pogubilam i nic nie wiem........:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chodzi tylko o wygląd, jak Ty się czujesz jak masz sie z nim spotkać?? Cieszysz się, chcesz mu sie podobać? Lubisz te spotkania?? Czasami jest tak, że dopiero po jakimś czasie się odkrywa, co się do kogoś czuje. Czasami jednak są sygnały od początku, że to nie to, a wtedy nie warto robić komuś nadziei.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_20____
no wiec to jest roznie czasmi sie stroje bo chce sie mu poodbac a potnio normalnie bylam ubraja wiecie bez tych wszytchceregieli i brakuje mi rozmow z nim i chyba nawet tesknie zanim oczywsiscie on otymnie wie bo bym nadzieje zrobila sama nie wiem ale jak jeste z nim to czasmi mam moety i pytam siebie co ja robie:( a jakie to sa sygnaly co znacza zeby dac spokoj?? moze ja tez je mam a nie widze ich albo cos nie wiem co zrobic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem z kimś, kogo nie kocham. od roku. przez ten rok nawet zdarzyło się, że zakochałam się w kimś innym, odeszłam od mojego \"niekochanego\" i byłam dwa miesiące z Ukochanym... który mnie zostawił z dnia na dzień i bez powodu.. niekochany \"ex\" kochał mnie nadal tak bardzo, że sam chciał, żebym do niego wróciła.. zrobiłam to, ale to był błąd.. jestem z nim, bo jest dobry, uczciwy, szczery, sympatyczny, prostolinijny i ciepły, nawet przystojny. natomiast.. bardzo nie pasujemy do siebie intelektualnie, co na samym początku mi nie przeszkadzało, a teraz stało się nie do zniesienia. poza tym chwilami aż denerwuje mnie jego uwielbienie - świata poza mną nie widzi. a jednocześnie.. choć go nie kocham, potrzebuję wiedzieć, że ktoś mnie kocha, uwielbia.. wiem, że wychodzę na zimną sukę i egoistkę.. ale po rozstaniu z ukochaną osobą, myślę, że nikogo już nie pokocham..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kocham
wczoraj jak jechalismy samochodem patrzylam na niego i zastamnwialam sie co ja z nim robie..nie pdob ami sie z wygladu wiele rzeczy mniew nim drazi..on mnie kocha ponad wszytsko ..ale nie jest miedzy nami tak jak ja to sobie wymarzylam nie ma tej iskr..nawet jak gdzies jestemy siedizmy jedmy cos..on malo sie odzywa zapatrzony gdzies..skupiony na tym ze je....nie miedyz nami takiej radosci ....nie umiem tego opisac ale tylu rzeczy mi brakuje!!!!nie jest miezy nami tak beztrsosko nie wyglupia sie ze mna...jak stare dobre malzenstwo!!!!zdradzam go.. mam kogos kto mnoie rowniez pokochal ...i ja ja mam zderwac z moim chloppakiem jak placze blaga....ja go juz nie kocham na 10000%..nie hcce spedzic z nim reszty zycia......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
płacze, błaga... mówi,ze nie da odejść, skąd ja to znam. Czsem trzeba być twardym. Tak po prostu. Inaczej okaże się, że dwie osoby są nieszczęsliwe, on- bo go nie kochasz, Ty- bo nie kochasz i nie możesz byc z kimś do kogo kochasz.Jeśli już kogos poznałaś.. to czemu ine zaryzykujesz? Czas leci... Chyba, że potrzebujesz tego co daje CI Twój chłopak, dobroci itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przynajmniej polowa mezatek
ze stazem ponad 10 lat - no i co? oburzacie sie na nie? Za to niemoralne byc z kims kogo sie nie kocha? A co zrobic? Wiecej powiem, z 10% takich kobiet malo ze nie kocha - nienawidzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mężatki, żonatych.. nikt się tu nie oburza na nikogo. Rozmawiamy. Rozważamy sytuację, ale raczej tych osób, które mogą w swoim życiu coś jeszcze zmienić. Przed ślubem- pomyłką. Bo wtedy łatwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tym, które nienawidzą, współczuję. Może przyłączysz się do rozmowy. Jak do tego doszło, ze ktos nienawidzi swojego współmałżonka? Może czyjeś doświadczenie ustrzeże nas przed pewnymi błedami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kocham
no wlasnie...czasem jest tak ze mimo tego ze nie kochamy kogos cos jednak nas przy nim trzyma...nawet ta swiadomosc ze komus tak bardzo na nas zalezy ze to my jestesmy kochane...czasem jest miedzy nami dobrze tzn mi jest:)bo jemu zawsze..ale jak gdzies wychodzimy wszytsko mi w nim pzreszkadza ..chce kogos przytsojniejszego fajniejszegfio itd...chyba zycie powinno sie spefdzuc z kims kto nie wzbudza zadnych watpliwosciw nas.......z tym drugim nawet sex jest fajniekjszy...wiecej i dluzej:))a moj obecny partner.no coz....:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwe
Ja też mam ten problem. Jestem w związku od ponad 7 lat z super facetem, który mnie kocha ponad wszystko. Niestety ja nie jestem do końca przekonana o sile moich uczuć. Co gorsza teraz stoję przed dylematem, bo bardzo chcę wyjechać za granicę na kilka miesięcy (on nie chce jechać) i mam ultimatum, że jeśli wyjade to zrywamy. I co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do zwe> jechać!! gdyby mój facet postawiłby mi taki warunek ( też go nie kocham i też mam okazję jechać za granicę, on chcę ze mną) to potraktowałabym to jak wybawienie! niestety, on uczepił się mnie jak rzep psiego ogona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do tych przestróg, aby uniknąć błędów popełnionych już przez kogoś - uwierzcie mi, że nie sama miłość się liczy! Zwracajcie większą uwagę na dopasowanie dusz, intelektów, zainteresowań itp. To jest naprawdę ważne. Musicie kogoś lubić a dopiero potem kochać. Zwracajcie uwagę, czy Was coś w zachowaniu i wyglądzie nie drażni. Bo jeśli drażni teraz, lub chociażby powoduje uczucie dyskomfortu, to gdy miłość wygaśnie, będzie Was drażniło bardzo!!!!!! Mówiąc krótko, jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, to znaczy, że to nie to. Nawet przy - a może pomimo - wielkiej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wątpliwości to myślę że zawsze jakieś są. Nawet w obliczu wzięcia ślubu kobiety mają wątpliwości czy ob y na pewno dobrze robią, czy to ten jedyny, czy będą szczęśliwe. Ale wydaje mi się że chyba też masz trochę racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja byłam przez 2 lata z facetem, którego nie kochałam. Męczyłam się cholernie, probowałam zerwać ale histeria z jego strony i mój strach, że coś sobie zrobi zmusiły żebym przy nim została. Zdawałam sobie sprawę, że jest cudowny, że nie jedna laska chciałaby mieć takiego, że mnie ubóstwia, stara się jak tylko może, poświęca, pomimo tego, że doskonale zdaje sobie sprawę, że ja się strasznie męczę, i że go nie kocham. NIgdy nie okłamywałam go, że go kocham. I wiecie co się stało? Pewnego dnia po raz pierwszy, po 2 latach okazało się, że on się łamie. Że już nie potrzfi być ze mną. I w tym momencie zrozumiałam jak bardzo mi na nim zależy. Powiedziałam mu to, jka bardzo chcę z nim być jak mi zależy. PO kilku godzinach wrócił do mnie. Od tego czasu role się zamieniły. POczułam jak go kocham, zaczęłam za nim szaleć, zakochałam się w nim po raz pierwszy. Widziałam,że nie jest jak kiedyś, cierpiałam przez to. i w końcu mnie zostawił już na dobre. Po miesiącu od pierwszego zerwania. I wiecie co? POmimo tego, że zachowywałam się tak jak on kiedy ja z nim chciałam zerwać, histeryzowałam, mówiłam że nie potrafię żyć bez niego, on do mnie nie wrócił. I ja za cholerę tego nie rozumiem. Dlaczego tak bardzo męczyły mnie te 2 lata, popychały w coraz większą depresję, czemu tak bardzo dołowałam się na spotkaniach z nim. A potem, kiedy on mnie zostawił poczułam, że tak naprawdę to nie potrafię bez niego byc. O co tu chodzi? Minął ponad miesiąc od zerwania a ja dalej nie potrafię sobie poradzić. Przejebane to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do merenegue
merenegue..wydaje mi sie ze ty poprostu bylas poprostu go zbyut pewna.draznilo cie to w nim ze biega za toba..za nie jest moze taki snanowczy ze zrobilby wszytsko dla ciebie..moze cie to bawilo ale tak naprawde oczekiwlaes czegos innego...a teraz kiedy on cie zostawil i zobaczylas ze teraz ty za nim biegasz .....zabolalo cie to...czemu on tak zropbil nie amm pojecia...moze chce ci poprostu pokazac...jak to jest....jak on sie czull..moze wroci do ciebie albo i nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takatamsobie>> dzięki za Twoją wypowiedź, masz wiele racji, ze trzeba tego KOGOŚ nie tylko kochać, ale lubieć:) Merengue>> nie wiem co Ci poradzić, być może bardzo go kochasz, a być może daje Ci się we znaki nowa sytuacja. W końcu przez 2 lata on był obok, teraz jesteś sama, nie ma tego, który był na każde Twoje zawołanie... Jeśli przez 2 lata go odpychałaś, to trochę długo nie sądzisz?? Może teraz przyzwyczajenie daje się we znaki, może brak tej wygody, tej pewności, że on zawsze jest... a może rzeczywiście go kochasz, nie wiem. Ale 2 lata nie zauważać, że sie kogoś kocha, to bardzo długo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alizacja
Nie chcę mówić, że ja mam gorzej, bo jestem już mężatką i trudniej jest mi odejść...Ale może tak jest. Naprawdę nie mam powodów do narzekania, mój mąż jest bardzo dobry, przystojny, pracowity, wszystko by dla mnie zrobił. Ale to już nie to...Jesteśmy razem prawie 10 lat, to była naprawdę cudowna i wspaniała miłość. Nie wiem co się ze mną dzieje, dlaczego mnie tak od niego odpycha, nie potrafię z nim rozmawiać, śmiać się, o seksie wolę nie mówić, a kiedyś było tak dobrze. Jest mi strasznie źle, bo widzę jak on cierpi, jak nie może zrozumieć czemu??? Wciąż pyta, co takiego zrobił, że przestałam go kochać? Nie mam siły go zostawić, chociaż teraz jest najlepszy czas, nie mamy jeszcze dzieci, mam dopiero 27 lat...Tak bardzo tęsknię za szaloną, spontaniczną miłością...Wiem, że kiedyś to przeżyłam, miałam to wszystko, gdy poznałam swojego męża...Ale boję się odejść, bo nie wiem, co mnie czeka...Może nie znajdę już nikogo tak dobrego dla mnie? Może będę bardziej nieszczęśliwa niż teraz? Nikt nie potrafi mi doradzić i znaleść najlepszego wyjścia...Co zrobić, żeby znów się w nim zakochać???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja cie rozumiem co prawda nie jestesm jeszcze mężatką ale jestem ze swoim chłopakim juz 6 lat i strasznie brakuj mi spontanicznosci. Wiem ze poczatki zawsze bywaja ekscytijace a potem jest nonotonia-schodzimy z obłoków i z regóły juz na nie nie wracamy. Ja czuje, ze jesli znajdzie sie ktoś kto mnie tam zaprosi to zrobi sie niebezpiecznie dla mojego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochałaś go, nadal go kochasz... Trudno jest cały czas czuć motylki.. Może w życiu przychodzi taki moment, że trzeba docenić poczucie bezpieczeństwa, to jak bardzo jest się ważnym dla kogos... i wiele innych istotnych spraw, o ktorych nie myśli się w poszukiwaniu \"motylków\". Wcześnie zaczęliście być ze sobą, mialaś 17 lat.. Gdybyś zdecydowała się rzucić dotychczasowe życie, nie obawiałabys sie utracić tego wszystkiego co masz? A z drugiej strony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alizacja
No właśnie też tak sobie tłumaczę: dziewczyno, czego ty jeszcze chcesz od życia? Masz dobrego męża, mieszkanie, samochód, będą dzieci, czego więcej trzeba??? Własnie tych motylków trzeba! Tego zwariowania, radości, spontaniczności, szalonego seksu! Sama juz nie wiem, boję się utracić tą stabilizację, którą mam, boję się zaryzykować, boję się życia bez niego, tak długo jest już przy mnie...Zawsze czułam, że to jest właśnie to, miłość mojego życia...I może rzeczywiście tak jest, może naprawdę wciąż go kocham, tylko czegoś mi brakuje. Chyba powinnam się postarać jakoś zmienić swoje nastawienie, spróbować znów byc szczęśliwa! Pozdrawiam Was serdecznie:-) I jeszcze jedno: "Gdzie jest małżeństwo bez miłości, tam będzie miłość bez małżeństwa".- Benjamin Franklin. I tego też bardzo się boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiadoma X
dziewczyny, witam was...ja mam taką sytuację:jestem z nim 4 lata ijak tylko sie zaczelam z nim spotykac(mialam wtedy 17 lat)to mnie troche denerwowal i w sumie sie od razu nie zakochalam...po jakis 4 miesiacach wybuchlo we mnie wielkie uczucie do niego i trwalo przez ..moze 2 lata...ale odkad zamieszkalismy razem na studiach..on przestal sie starac, zabiegac, zadnych niespodzianek, spontanicznego okazywania uczuc..rutyna i nauka- oto co teraz jest.ale jestem z nim...i sama nie wiem czy go kocham jeszcze czy wogole go kochalam..bywają wspaniale mmenty ale coraz zadziej i nie chodzi mi tu o seks..co mam robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×