sex z pasztetami powszechnie nieatrakcyjnymi

wiec mieliscie takie jazdy typu byliscie pijani daliscie sie poniesc a potem trzezwiejecie i sie budzicie trzymając w objeciach tłuścioszka . śmierdziuszka lub inne wtopy np brak chigieny u partnera i takie tam zabawne opowiesci :))

Pamiętam taką jedną, Celinka się nazywała. Głupia była jak but. - XY, nie lubię sie zabezpieczać. Seks w gumkach to jak lizanie loda przez szybę - mówiła. - Nie mam dziś dni płodnych, możesz mnie wydupczyć bez obaw. Jak powiedziała, tak zrobiłem. Wtedy jeszcze nie rozumiałem, że tylko bezdennie głupie i nieodpowiedzialne kobiety dają się posuwać bez zabezpieczenia. Po skończonym seksie położyła się na bok i zasnęła, a ja pobiegłem do jej komputera, by na sieci poczytać o seksie bez zabezpieczenia. Okazało się, że suka bezczelnie mnie okłamała! Kobiety mają tak popierdolony organizm, że nawet dzień po miesiączce mogą zajść w ciążę. Metody kalendarzykowe to jedno wielkie gówno. Spojrzałem na nią i myślę sobie: kurwa, jaki pasztet, nie chcę mieć z tą maciorą dziecka. Trza było się ulotnić. Sformatowałem jej dysk, z komórki wykasowałem mój numer telefonu. Nad ranem cichutko wyszedłem z domu i nigdy więcej jej nie zobaczyłem.

wykopie cię spod ziemi :P

podnosze topik ale dobre :))

Na szczęście takie schizy i jazdy przytrafiają mi się rzadko. Na codzień jestem łagodnym gejem, który lubi słodkie przytulanki i rozmazywanie partnerowi nasienia na karku i brzuchu.

Znajomy obudził się kiedyś po ostrej libacji koło laski, która wyglądała jak rumuńska tirówka - cały dzień szorował się pod hydrantem

podnosze

ladnie to tak kopiowac z czyjegos bloga i sie pod tym podpisywac

zauwazyliście że pasztety są bardzej perwersyjne od ładnych kobiet i można z nimi pojechać w ostrzejsze gierki ?

no sa hehhee masz racje pasztety rulessss

HAHAHA, Mietek23, jesteś moim idolem :D

podnosze

Kocham biały ser z dodatkiem sproszkowanych kocich wibrysów, w które zaopatruję się w pobliskim schronisku. Z zapalczywością godną czekisty masturbuję się następnie pozostałościami z kuchni mojego sąsiada, aktywisty LPR-u, po czym zawzięcie poleruję wielbłądzie wory w rytm muzyki Tarkana.