Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monika_____26

nie potrafię długo wytrzymać z jednym...

Polecane posty

Gość Monika_____26

Przez psychologów tego typu człowiek nazywany jest "z syndromem dziewięcdziesięciodniowym" inaczej trzymiesięcznik. Problem polega na tym że uwielbiam być w stanie zakochania. Oczekuję wielkich deklaracji, często myślę że To Ten. A gdy zaczyna się robić bardzo poważnie, np. przymiarki do wspólnego zamieszkania lub do ślubu, odczuwam strach, co ciągnie za sobą znudzenie. Boję się monotonii, boję się braku alternatyw, boję się czy mój wybór jest słuszny, skoro po świecie chodzi tyle milionów mężczyzn, a ja życie mam tylko jedno jedyne. Boję się uwiązać do jednego człwoieka. Więc odchodzę. Potem poznaję kolejnego, znów jestem absolutnie zakochana, sytuacja się powtarza. Z jednej strony - trochę kiepsko mi z tym, bo najmłodsza nie jestem (mam 26 lat). Z drugiej jednak - kto powiedział że TRZEBA się ustatkować w wieku 20-paru lat. Boję się takiej typowej dorosłości, rodzenia dzieci, pokonywania trudów codziennego dnia w małżeństwie. Na co mi to? Teraz jestem wolna, bez zobowiązań, robię co chcę. A przymus "ustatkowania" czuję głównie ze strony rodziców, ciotek, sąsiadów... no wiecie. Prawda jest taka że JA NIE CHCĘ. Chcę się bawić. Życie jest takie krótkie. Chcę dokonać wyboru najwłaściwszego z właściwych, spróbować wielu związków zamiast rzucać się na pierwszego chłopaka i to z nim brać ślub. Czy ktoś mnie rozumie czy też skoczą zaraz na mnie te które całe życie spędziły z jednym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Juliaaa
Po prostu się puszczasz i tyle. Nie można tego inaczej nazwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Juliaaa
dobrze powiedziane Banaczku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika_____26
chodzi mi o to: dlaczego uważane jest za WŁAŚCIWE szybko brać ślub, przyrzekać sobie miłość, rodzić dzieci, potem ciągnąć dzień za dniem, zastanawiać się skąd wziąć na węgiel albo czy starczy na nową pralkę, sprzątać jego skarpety, mieszkać może w jakiejś klitce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Juliaaa
Tylko od Ciebie zależy jak sobie urządzisz życie. Jeśli tak je sobie wyobrażasz, to szczerze współczuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niewiem czemu myslisz ze trzeba brac slub w wieku 26 lat ja mam 28 lat i nei zamiarzam brac slubu mimo ze mam stalego partnera od 2 lat i sie kochamy dzieci tez nie chce teraz miec a to co ktos mysli toi mam głeboko w dupie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tez mam 26 lat i tez nie wyobrazam sobie siebie zwiazana z kims na powaznie. Co prawda mieszkam z chlopakiem od jakichs 8 m-cy, ale nie traktuje tego powaznie. Nie wyobrazam soebie siebie ograniczonej. Najszczesliwsza jestem jako singielek, choc rzadko mi sie to zdarza, bo na swojej drodze spotykam fajnych facetow (nie zawsze oczywiscie), z ktorymi cos tam sie zawsze zaczyna i jest dobrze. Ale slub? dzieci? ograniczenia? w tej chwili moge w kazdej chwili wyprowadzic sie, zmienic chlopaka, uciec. Dzieki tej swiadomosci czuje sie wolna i nie usmiecha mi sie tego zmieniac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sprostowanie: nie olewam totalnie mojego chlopaka, jest moim przyjacielem, kocham go i szanuje. Nie chce byc nieuczciwa i pisac, ze on nic dla mnie nie znaczy, bo to cudowny czlowieczek. Ale nie mysle ani o malzenstwie, ani o dzieciach, ani o przyszlosci dalszej niz za miesiac. I zastanawiam sie czy to brak dojrzalosci? A jesli tak to czy kiedys dojrzeje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
banal nad banalami ale skoro czesto rozwiazanie jest prostsze niz nam sie wydaje (po co szperac po encyklopediach psychologii i wynajdywac coraz to nowe problemy): moze po prostu nie trafilas na TEGO JEDYNEGO i czemu sie martwisz? mloda jestes, masz prawo szukac kogos, spotykac sie dla przyjemnosci itd a obawy przed powaznym zwiazkiem to rzecz naturalna i wystepuja glownie wtedy gdy nie jestesmy pewno swoich uczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fabienne_21
W pewnym sensie Cię rozumiem Moniko przyjęło się , że jeśli masz te 24-28 lat i nie jesteś jeszcze mężatką to jesteś już starą panną, czasem czuje się presję ze strony bliskich, głównie rodziców, ciotek,dziadków. Ja osobiście uważam, że to do Nas należy decyzja, kiedy chcemy się ustatkować i żyć z ukochaną osobą na codzień.. Mam 21 lat, jestem w stałym związku (3letnim)z chłopakiem ,którego Kocham i z którym chciałabym spędzić resztę życia, ale nie spieszy Nam się do ślubu, do dzieci i do problemów które z pewnościa miałyby miejsce.Najważniejsze jest to, że jesteśmy szczęśliwi i nie będę stawała przed ołtarzem tylko dlatego, że ktoś sobie pomyśli "jest z Nim już tak długo i dalej nic" Stanie się to wtedy gdy My będziemy na to gotowi, nie chcę by ktoś za mnie decydował Myślę Moniczko, że z czasem odczujesz potrzebę bycia w trwałym związku, z czasem odezwie się instynkt macierzyński i zapragniesz maleństwa, które da Ci szczęście. A teraz, nie myśl o tym.. słuchaj siebie , nie innych bo to Twoje zycie i Ty o nim decydujesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie sądzę, aby można było mieć 100% pewność, że Ten to Ten, bądź Ta to Ta...--- bo wiesz co masz, a nie wiesz co lub kto jeszcze przed tobą...i na niewiadoma jest przyczyną chwil zwątpień... wyobrażasz sobie/piszę hipotetycznie/, że być może spotkasz jeszcze kogoś lepszego:O... ale tak naprawdę, NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK TRENING PRZED PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ, przed zobowiązaniami...i nie możesz mówić \"kocham cię\" bo \"trenujesz\", ale dlatego, że tak czujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boję się że toi nie przejdzie
Mam podobnie jak Autorka, wręcz identycznie. Skąd pogląd, że nie potrafimy być długo z jednym facetem to od razu się puszczamy?? To hyba normalne, że po kilku miesiącach związku pojawia się sex. Puszczalska to taka, która będąc z kimś sypia jeszcze z innymi na boku. A wybacz żaden facet nie będzie ze mną przez 2 lata w ogóle nie mając sexu.. Mój najdłuższy związek trwał 1,5 roku, jeśli coś trwa dłużej to najzwyczajniej w świecie zaczynam się nudzić. Najbardziej boję się tego, że to może nigdy się nie zmienić, zawsze trafiałam na cudownych, stanowczych facetów i nawet oni mi się nudzili:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika_____26
do "tak se pisze" >>>> Być może masz rację. Na początku zawsze mi się wydaje że to coś wyjątkowego. Potem gdy zaczyna się robić powaznie, mam wątpliwości. Bo dopiero wtedy widzę że to nie ten z którym mogłabym związać się do końca życia. Czy szukam ideału? Być może. Nie chcę związać się z byle kim i przez resztę życia uczyć się go tolerować. Powiecie "kompromisy są najwazniejsze, musisz uczyć się akceptować i pokonywać trudności", ale po co? Bo to WŁASCIWE? Bo świadczyłoby o mojej dojrzałości? Mam być nieszczęśliwa żeby udowodnić że jestem dojrzała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika_____26
przyjęło się że to normalne że mężczyzna odwleka ślub, boi się go, musi się wyszaleć ale gdy kobieta się boi poważniejszych zobowiązań, lubi spotykać się dla przyjemności a nie żeby tworzyć od razu związek na śmierć i życie to już jest złe, niewłaściwe, a ona z pewnością puszczalska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kompromisy są ważne ale nie najważniejsze... jeśli znajdujesz sobie podobnego, to siłą rzeczy...nikt jakoś specjalnie nie będzie się musiał dostosowywać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika_____26
jeszcze jedno mnie uderza... dlaczego się mówi że każda kobieta na pewno zachce kiedyś rodzić dzieci? A jeśli nie zachce to jest nienormalna lub jest suką, dziwką, wariatką? Ja raczej nie chcę. Wątpię że to mi się kiedykolwiek odmieni. Czy naprawdę to dowód na to że jestem niedojrzała lub nienormalna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
a wogole jaka ja bylam zakrecona na poczatku zwiazku, wogole nie wiedzialam co czuje, bo gdy zakochiwalam sie bez szans to na zaboj, a gdy cos prawdziwego zaczelam tworzyc, to i wycofywac sie emocjonalnie no i w sumie jest tak nadal, niby jestem szczesliwa ale czy to najwieksza mozliwa milosc... czy chce malzenstwa, dzieci i sie zestarzec z tym czlowiekiem... nie wiem ;>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak no tak
Jakbym czytała własne myśli, każde słowo się zgadza. I też mam 26 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniko26
presje otoczenia bedziesz zawsze czuc na swoim karku, waznym jest co Ty chcesz, zawsze ktos bedzie miec cos do powiedzenia...a kazdy czlowiek ma swoj rytm, uwazam ze nie znalazlas tego jedynego, szukasz dalej, glowa do gory, wszystko z Toba jest w porzadku, jestes jeszcze mloda i masz szalenie duzo czasu. Jak juz znajdziesz TEGO JEDYNEGO to bedziesz wiedziec! Zycze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniko26
piszesz ze dziewczyna ktora nie chce miec dzieci jest zle odbierana, uwazana za nienormalna lub gorzej dziwke...widzisz nie wszedzie, w Polsce duza presja jest kosciol i czlowiek juz podswiadomie ma zakodowany kazdy nastepny ruch, jezeli wyjdziesz po za ramy "normalnego" zycia w oczach religi, to nosisz pozniej takie etykiety...uwazam ze poprzez brak tolerancji w naszym kraju zrodzil sie w Tobie ten dylemat, tak na prawde to nie masz zadnego problemu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika_____26
Dziękuję za odpowiedzi. No, raczej nie chcę mieć dzieci. Jak przychodzi koleżanka z dzieckiem, to dziecko jest świetne, wspaniałe, zabawne, ale... tylko przez pół godziny. Potem mam dość. Dość jazgotu, wrzasków, grzebania wszędzie. Ja lubię ciszę. Więc gdy sobie pomyślę że miałabym z takim berbeciem wytrzymac 24 h/ 7 dni to mi się odechciewa. Jest jeszcze wiele innych powodów. Boję się także małżeństwa. Z tego powodu że raczej wykluczam rozwód. Więc małżeństwo jest dla mnie jednoznaczne z tym że oddaję komuś resztę mojego życia. A skąd mam mieć pewność że to ten? Mam ryzykować? Stawka jest dla mnie zbyt wysoka. Całe moje życie. Właściwie ciekawi mnie czy to mój charakter czy niedojrzałość. Jeśli niedojrzałość to kiedy dojrzeję i czy w ogole. A, i ktoś wyżej miał rację. Gdy zaczynają się poważniejsze plany, ja zawsze sobie myślę że gdzieś na pewno jest ktoś lepszy dla mnie. Że skoro już mam sobie wybrać rodzinę to tylko wymarzoną. I muszę szukać, szukać. To w końcu chodzi o moje życie. Chcę wybrać najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lea_i
Moniko jako jedna z niewielu masz odwage mowic co czujesz, porzuc te teorie o dorastaniu, mowia o tym niedojrzale kobiety, raczje z zawisci, zazdrosci... ze ktos im rzekl fuck albo nie, jak smila one takie super, odzywa sie w nich ego, jesli bedzie to ten to zobaczysz po spotykaniu sie z nim i rozmowach stwierdzisz czy to ten czy nie:) serce powie i wtedy jest jak mowisz- czlowiek oddany i jkaby powiaznay caly, do tej drugeij osoby, uzaleniozny, wrosniety jak ccha niehc mowia, zespolony z nim z nia:) tak podchodza do zycia ludzie, ktoryz mysla, ze jednak trzeba kchac aby z kims byc, ale aby to stwiedzic trzeba dac osbie czas na pokaanie co on i ja czujemy:) badz soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lea_i
acha psychologie aby nie pogubic sie w tych okrelseniach musza im nadawac nazwy zobacz idziesz do sklpeu w wymalch masz sukienke ale w kazdym sklepie nie ma takiej tylko podobne, co robisz kupujesz no bo tyle czekasz a nie ma a cchesz sukienke:) potem masz w szafie 100 i zadna ci bliska w koncu trafiasz na te wymarzona i co? nosiz ja a te 100 wyrzucasz, i co ci powiedza zmiennosukienkowa? no jlsi to nie to, to tak:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika_____26
Masz rację, z sukienką przykład jest idealny. :) Czasami bywało tak że "musialam sobie coś kupić do noszenia, bo wszystkie ciuchy stare", łaziłam po sklepach, żadna do mnie nie "przemówiła", więc kupiłam w koncu jakąś tam typu "może być", ale nosząc ją czułam się .... ja wiem... nieusatysfakcjonowana. Natomiast czasami było tak że widząc jakiś ciuch od razu czułam "to jest to!" i jak tylko przymierzyłam to czułam się jak we własnej skórze. A potem nosiłam to do upadłego, olewając wczesniej kupione ciuchy. :) No... idealny przyklad. :) Dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×