Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lemonkowa

JAK SKONCZYC Z NAPADAMI, KOMPULSAMI I WRESZCIE SCHUDNAC???

Polecane posty

Gość ŁośPędziwiatr
Wyleczyć - można rozumieć na wiele sposobów. Znalazłem sposób na życie, który mi odpowiada. Nie mam już kompulsów, cieszę się życiem i nie mam kompleksów na punkcie własnej sylwetki. Dlatego polecam używać własnej głowy ;) , dzięki niej naprawdę można osiągnąć cuda. Zatem zamiast użalać się, że znów był napad lepiej przemyśleć dlaczego on się zdarzył i obmyślić plan, który ma pomoć w tym, żeby już się taka sytuacja nie przydarzyła. Wiem, że czasami jest łatwiej planować niż realizować, ale będę się upierał, że myśli są po to, żeby wyznaczały nasze działanie a nie na odwrót (działanie wpływało na nasze myśli).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StepującyMamut
Ewo, nie będę ripostował, bo ton Twojej wypowiedzi mówi wszystko o Tobie a obecna polemika z Tobą to będzie jak wojna z wiatrakami. Jak możesz być szczęśliwa i lubić drugiego człowieka, skoro masz problemy ze sobą. Dopóki się nie pozbędziesz własnych problemów obrażanie innych i zwymyślanie będzie dla Ciebie chlebem powszednim i czymś oczywistym a życie nie będzie dawało Tobie pełni satysfakcji. A to, czy ktoś zwalczy przeciwności losu zależy tylko od niego samego. Jedni potrafią, inni nie, co na to wpływa - w głównej mierze psychika, podejście do życia. Out.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninaaaaaa
o nieee no nie wytrzymam... po co takie osoby w ogole tu wchodza??? Ponoć twierdzisz ,ze jesteśmy nieszcześliwe,nie rozumiemy drugiego człowieka i jeszcze jakieś bzdury ktore tu wypisałeś, a więc najlepiej bedzie i dla Nas i dla ciebie jak skończysz wypisywać tu te książkowe morały ,przeżuć sie na inny topik i tam pisz jaki to jesteś szczesliwy a my jakie nie madre bo nie umiemy sobie poradzic z takim prostym problemem... i koniec tematu,wiecej nie bede z toba pisać,bo szkoda na to czasu i nie mam na to ochoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KołysającySięAligator
W żadnym z postów nie pisałem o swoim samopoczuciu i praktycznie w ogóle nie poruszałem tematyki własnego stanu ducha :P Droga Ninooooo czytaj tak, jak jest napisane a nie tak, jak Ty to widzisz. Piszesz, że twierdzę, że jesteście nieszczęśliwe ... (a ja nigdzie wprost tego nie mówię, zresztą generalizować nie można) A czy Ty jesteś szczęśliwa na co dzień? (tak szczerze) Czy kochasz siebie z całego serca? Czy wstawanie rano z łóżka odbywa się z uśmiechem na twarzy? Czy spoglądając w lustro od razu poprawia się Tobie humor, jak widzisz siebie? Jeśli odpowiesz, że tak, to zapewne jesteś szczęśliwa. W innym wypadku, to wątpliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forget me not
Trzymam się na 1000 kcal drugi dzień. Wymyślam sobie tysiąc zajęć, byle być dalej od lodówki. To nie są zajęcia typu oglądanie tv czy siedzenie na necie 4 h ,ale takie po których czuję ,że jestem zmęczona np. malowanie płotu lub praca w ogródku :p Posiłki jadam w towarzystwie, nie sama. Po jedzeniu od razu wstaję i wracam do moich zajęć. Zawsze narzekałam ,że to nudne a tu proszę jak pomaga. :) Staram się mysleć o sobie pozytywnie ,że muszę być dla siebie dobra. Miałam dziś ochotę na lody i nie odmówiłam sobie. Zjadłam jednego i wcale nie miałam po nim wyrzutów sumienia. Aż sama się dziwię ,że nie miałam po nim napadu :) Na razie jest dobrze, a jak u Was ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KulejącyTygrys
U nas wyśmienicie :) Ale 1000kcal to szybka droga do napadu. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem juz po randce... i wiecie co powiem?:) bylo CUDOWNIE po prostu...ech:) !!!! a jesli chodzi o napady NIC ZERO :) i tak pozostanie... a dlaczego ? bo tego chce... pozdrawiam was kobietki b.b.b.b. cieplutko dla wac 🌼🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
majeczka8422 no i bardzo dobrze, że poszłaś na randkę. :) Cieszę się, że było tak miło i ,że jesteś zadowolona. Osobiście tez uważam, że zakochanie to najlepsza terapia dla nas. Nikt nie będzie nam gadał, że poki siebie nie pokochamy to nie mamy prawa do miłości!! Widząc, że jesteśmy dla kogoś ważne i przez kogos kochane, wtedy mamy szansę polubic siebie, bo przecież pzekonamy się , że nie jesteśmy takie beznadziejne , brzydkie i bezwartosciowe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StepującaKangurzyca
A co będzie w przypadku zawodu miłosnego? Zapewne miłość dodaje Wam skrzydeł i problemy z odżywianiem znikają, ale co będzie, gdy ta miłość zniknie? Napad murowany !!! Dlatego tak ważne jest pokochanie siebie, żeby niezależnie od okoliczności być stabilnym psychicznie, a nie, żeby samopoczucie zależało od okoliczności, bo wówczas, jeśli one są niesprzyjające, to napady murowane (dla osób, które są na to podatne). Czy Wy macie po 17 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
ej ty zoo moim zdaniem to ty masz coś nie tak z psychiką. zamiast zajac się swoim zyciem, zainetersowaniami , rodzina, pracą,to ty siedzisz na jakims topicu który cie nie dotyczy za bardzo. jak juz jestes to moze nie udzielaj nam wpisow ktorych celem jest uswiadomienie nam naszej beznadziejnosci,. a raczaj pomagaj. cały czas nas dołujesz. wymysl cos, co nam pomoze, bo te twoje wczesniejsze gadki no to sory, ale zalosne są. pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZezującaMrówka
Hihi, tu nie chodzi o to, że ktoś ma "coś nie tak z psychiką" (czyt. wariat). Chodzi o niestabilność psychiczną, która objawia się tym, że Twój humor zależy od humoru innych osób, a rozładować napięcie można poprzez np. objadanie sie. Jeśli człowiek nie jest "pewny siebie", nie darzy siebie miłością to ta niestailność jest na wysokim poziomie. Miłość do kogoś (środek doraźny) pomoże przez krótki okres czasu, na początku, później problemy powrócą. Rozwiązaniem jest wyrobienie w sobie postawy miłości do siebie. A taką postawę można nabyć nie tylko poprzez schudnięcie, czasem ważniejsza jest praca z własnym umysłem (niezbędna może okazać się pomoc psychologa). Czasami schudnięcie w ogóle nie pomaga. Zdarza się też, że osoby tyją, później chudną, i tak w kółko (jojo), całe życie, ponieważ źle przeprowadzają odchudzanie i nigdy nie będą "stabilne psychicznie", czyli szczęśliwe niezależnie od okoliczności. Nie ma jednej metody, każdy musi poznać swoje słabości i je wyeliminować. Aczkolwiek należy podejść do tego profesjonalnie i trzymać się metod najlepszych z możliwych. Zapewne wiele z Was chce schudnąć, żeby czuć się lepiej we własnej skórze. Ale jak czytam, że stosujecie dietę 1000kcal to tak, jakbyście sobie same szkodziły. Bo ta metoda nie działa na dłuższa metę i wplątujecie się w ciąg zdarzeń chudnięcie - tycie - chudnięcie - tycie itd. Poświęćcie trochę czasu na zaznajomienie się z fachową literaturą na temat odchudzania (np. Dr G. Ellis "Ultimatedietsecrets", Lyle McDonald "Ketogenic Diet"), zeby przeprowadzić to raz, a skutecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forget me not
Witajcie To rzeczywiście wspaniały pomysł z tą randką ,jak najbardziej nie powinnysmy się izolowac od innych ludzi. Dobre kontakty z innymi mogą sprawić ,że poczujemy się bardziej pewne siebie ,wzrasta nasze poczucie zadowolenia z życia. Jednak zgadzam się również z kolegą , że nasza samoocena nie powinna być zależna od okoliczności. Zawsze może się zdarzyć ,że ktoś nas obrazi, zawiedzie, powie coś przykrego itp. Czy wtedy róznież bedziecie mysleć o sobie dobrze ? Albo raczej pomyslicie : jestem beznadziejna, brzydka , nie zasługuję na miłość, zainteresowanie innych. Jeśli tak jest , znaczy to tyle iż psychika jest niestabilna więc nie ma mowy o pozbyciu się kompulsów raz na zawsze. Wniosek, zawierać nowe znajomości lecz nie należy traktować tego jako lek. Trzaba zacząć od siebie. Tak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forget me not
Jeśli chodzi o te 1000 kcal to narazie czuję się dobrze, nie mam potrzeby jedzenia więcej , nie odczuwam głodu. Słucham swojego organizmu, nie planuję z wyprzedzeniem tego co zjem. Pewnie nie potrwa to długo więc jestem przygotowana na zwięszenie kcal na dzień. Jednak to nadal będzie tyle by schudnąć ;p Pracuję nad sobą ,nad moim sposobem myślenia ,staram się go zmieniać dzień po dniu. Spojrzałam dzisiaj w lustro i poczułam ,że tak naprawdę jest mi dobrze ze sobą , na razie jestem na etapie pokochania siebie niezależnie czy waga bedzie wskazywała 55 czy 45 kg.Wierzę ,że uda mi się ustalibizować swoją psyche. :) Swój sposób myślenia można i wręcz należy zmieniać jeśli jest taka potrzeba. Teraz wiem ,że to klucz do wyjścia z kompulsów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ozywiscie ze zoo nie jest bez racji. kwestia samooceny, odbijania na sobie zachowan , osobowosci innych ludzi to wszystko prawda ze mamy z tym problem. (choc to nie zawsze wiaze sie z osobami chorujacymi na zaburzenia jedzenia) nauczyles sie tego po przeczytaniu podrecznika psychologii dla zoltodziobow?;) ale to ze polecasz diete niskoweglowodanowa dla osob z ED to juz naprawde zle o Tobie swiadczy..:/ i o tym jak malo wiesz. pozdrawiam dziewczyny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WyskokowyProsiaczek
W żadnym poście nie piszę, że polecam dietę niskowęglowodanową, a pozycje, które przywołałem są bardziej "encyklopediami" żywienia (dlatego je polecam), pokazują jak te procesy zachodzą, niż planami dietetycznymi. Każdy wie, co dla niego najlepsze, ale procesy biochemiczne tyczą się każdego z nas w takim samym stopniu (np. przyjmiesz więcej kcal niż potrzebujesz to nadmiar [który nie zostanie zmagazynowany w wątrobie i mięśniach] zostanie odłożony w postaci tkanki tłuszczowej). Zatem warto poznać te mechanizmy, żeby w przyszłości zapobiegać obrastaniu w tkankę tłuszczową - jeśli to ma nam pomóc w samoakceptacji. Nie będę się z Tobą droczył o tym, ile wiem, ile nie. Ton Twoich wypowiedzi ciągle świadczy o tym, że jesteś nieszczęśliwa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jaki jest moj ton?;):) haha:) praktycznnie przy kazdy poscie usmiecham sie jak Tobie cos pisze:) nie znasz mnie ani zadnej z nas na tym topiku a wydaje Ci sie ze pozjadales wszystkie rozumy:) po raz kolejny napisze Ci ze chwala Ci za to, Bog z Toba i nie wiem co jeszcze:) ciesz sie i idz glosic swiatu swoje prawdy..a nam moze juz daj spokoj?;) zreszta jak chcesz:) Nie musisz sie ze mna droczyc, masz przeciez przewage nade mna cokolwiek bym nie napisala - bo Ty jestes sczesliwy a ja nie:) tak to odbierasz i naprawde niech Ci bedzie:) a wydaje mi sie ze jesli chodzi o ton to Twoj tutaj jest bardziej wyniosly, oskarzycielski, taki zebysmy chyba nie wiem..mialy odczuc respekt, szacunek, uswiadomic sobie nasza malosc i oczywiscie ta Twoja wielka przewage nad nami, te promieniujace od Ciebie szczescie:) cokolwiek nie napiszemy to Ty odpowiadasz \"ja tak nigdzie nie napisalem\" otoz nawet jesli nie wprost to ton Twojej wypowiedzi, sposob w jaki piszesz sprawia ze wlasnie takie mozna wyciagnac wnioski...poza tym stawiasz siebie o wiele wyzej od nas a to jest juz bardzo nie fair. oczywiscie pewnie napiszesz \"nigdzie nie napisalem ze jestem lepszy\" a jednak napisales wiele razy miedzy slowami:) tak wiec jak mamy dyskutowac z Toba w taki sposob? A czy czlowiek ktory wypowiada sie w taki sposob jak Ty moze byc szczesliwy?? Ktoremu wydaje sie ze wie lepiej, ze jest lepszy..? hmmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MrugającyKomar
Hehe, przeważnie ludzie nie są w stanie wiedzieć co czuje i myśli człowiek, nawet gdy wypowiada pewne słowa (może mówić coś innego niż myśli) a Ty to potrafisz odczytując konteksty między "wierszami". Moje przypuszczenia, że jesteś czarodziejką coraz bardziej się potwierdzają :) Pisanie do kogoś, że jest żółtodziobem i mało wie (nie wiedząc tak w zasadzie ile on wie) nie jest fair. Mnie to oczywiście nie "rusza" w żaden sposób, aczkolwiek szkodzisz sama sobie. A dosadne będzie powiedzenie: trzymaj przyjaciół blisko a wrogów jeszcze bliżej (jeśli kierujesz się w życiu emocjami). Każde negatywne określenie w stronę drugiego człowieka powoduje taką samą ripostę z jego strony. Zatem poniekąd sama przeciwko sobie wystawiasz armaty. :P Jeśli nie jesteś wystarczająco silna, to możesz sobie przez takie działanie robić wielką krzywdę. Ja też o tym wiem, zatem staram się nikogo nie obrażać. Jeśli tak uczyniłem to przepraszam, poprawię się, ale tylko po to, żeby nie krzywdzić siebie samego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech:) dla ciebie 🌼 🌻 nie dam sie juz sprowokowac,faktycznie w koncu da mi to wiecej szkody. nie wiem moze o to Ci chodzi:) tak wiec pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TańczącyWieloryb
No super, jeśli nie dasz się sprowokować to nie będziesz także wysyłała negatywnych sygnałów do drugiego człowieka, przez co one do Ciebie nie wrócą :) Pamiętaj, że osoba, która odnosi się z dystansem, nieprzyjaźnie do drugiego człowieka ma problemy. Ma duże problemy i to właśnie one wpływają na takie zachowanie. Jeśli nie dasz się sprowokować, to: 1. oszczędzasz jej złego samopoczucia, bo nie odpowiadasz jej złem na zło (czyli możesz się dowartościować, że czynisz dobro drugiemu człowiekowi) 2. jak wyżej już pisałem, a co ważniejsze, nie skrzywdzisz siebie, bo to zło już do Ciebie nie powróci (a możesz mieć jeszcze satysfakcję z tego, że nie dałaś się wyprowadzić z równowagi). 3. jeśli wykażesz zrozumienie dla tej osoby to ona będzie "jadła" Tobie z ręki. Jeśli nie będzie do Ciebie docierało zło, to nie będziesz musiała szukać pocieszenia w jedzeniu :) I tak - metodą dedukcji - można dojść do ciekawych wniosków, które pozwolą w pewnym stopiniu zminimalizować ryzyko choroby, a może nawet całkowicie je wyeliminować. P.S. już mi się kończą pomysły na zwierzątka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forget me not
Może ustabilizuj swojego nicka ? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
jesli chodzi ci o to by nam uświadomić, że mamy problem, to ja cię zapewniam,że takiej potrzeby nie ma. ja i dziewczyny wiemy , że mamy problem inaczej by tego topicu nie było !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UciekającyBażant
O tym, że macie problem, to zapewne dobrze wiecie. Ale dlaczego stosujecie np. dietę 1000kcal? Tego to ja już nie rozumiem. Jeśli Twoje dzienne zapotrzebowanie wynosi 2100-2200kcal to na dobrą sprawę stosujesz dietę, która pokrywa poniżej 50% Twojego dziennego zapotrzebowania. A to już wielki błąd. Tak duży ujemny bilans kaloryczny zrobi swoje (w negatywnym tego słowa znaczeniu). Zatem piszecie, że chcecie wygrać, osiągnąć sukces a stosujecie metodę, która, na dłuższą metę, bardziej Was od tego oddala niż do tego przybliża. Nie umiem tego pojąć, bo według mnie, jeśli ktoś ma problem i chce się go pozbyć to powinien wybierać takie metody, które mu skutecznie w tym pomogą. Jeśli nie wie, jakie to są metody, to niech szuka informacji o nich, wertuje książki, dowiaduje się gdzie tylko może o tym, jak najkorzystniej rozwiązać ten problem i przy pomocy której metody. Ja trochę wiem (interesuję się tą tematyką od lat), piszę, że metoda 1000kcal jest zła. Zapewne polecą na mnie gromy od osób, które uważają, że 1000kcal jest dla nich w sam raz, ale jeśli później się nie powiedzie, to winę możecie zwalać tylko na siebie. Tylko czy warto tak całe życie zwalać tę winę na siebie? Oczywiście aspekt szczupłej sylwetki, co ma pomóc w samoakceptacji, to tylko drobnostka. Ważniejsza sprawa to psychika. Jeśli ktoś nie potrafi sam się zainteresować psychologią, doskonalić, rozwijać, to powinien zwrócić się o pomoc do specjalisty. Ale to powinien wiedzieć każdy, kto chce pokonać własne problemy. On sam powinien odkryć to, co złe, co mu przeszkadza i znaleźć drogę do zmiany tego stanu rzeczy. Ale taką drogę, która prowadzi do sukcesu w tej walce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
Wiesz co ja wiem, masz rację pisząc , że dieta 1000kcal to dla nas najgorsza rzecz. Sama bym tą dietę wszystkim odradzała. Ale myślisz ,że łatwo jest nam tak się przerzucic np , na 1700kcal? bo nie,,,, jak ja stosuje diete 1200kcal, to jem wtedy 900kcal, jak 1500 to jem 1000. nie rozumiesz chyba, że w okresach dietowych przynajmniej ja, boję się jedzenia tak jak bym miala utyc od samego dotyku jego , nie umiem zjeśc jednej truskawki więcej, nie umiem po po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChrapiącaWiewiórka
lemonkowa ... to masz duży problem :( Jednakże tłumaczenie, że po prostu nie umiesz zapewne do rozwiązania nie doprowadzi. Jeśli np. Twoje dzienne zapotrzebowanie wynosi 2000kcal a będziesz na diecie wcinała np. 1600-1700kcal to schudniesz. Schudniesz powoli, ale skutecznie i bez wielkich szkód dla zdrowia. Schudniesz tak, że ryzyko wystąpienia jojo będzie minimalne. Analizuj fakty. Ale czy schudnięcie spowoduje, że kompulsy znikną? W to niestety wątpię. Mam tylko nadzieję, że zajmujesz się "leczeniem" tak i ciała, jak i duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forget me not
Wiesz to jest tak ,że nam się często bardzo spieszy, zależy nam na jak najszybszych efektach diety. To nic ,że np. 1000 kcal to grubo poniżej normy, doskonale zdajemy sobie z tego sprawę lecz priorytetem jest wygląd ,nie zdrowie. Pewnie ,że to głupie,a jakże ! A z tym zapotrzebowaniem na kalorie w ciągu doby jest różnie, zależy od płci,wieku ,trybu życia . Optimum niekoniecznie musi być w granicach 2000-2500 .Wg przeliczników dla mnie np. wystarczające zapotrzebowanie to 1800 przy idealnej wadze 45-46 kg bo prowadzę niebyt aktywny tryb życia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MyszkującySzczur
Heh, a później wychodzi, że na 1000kcal po 3 miesiącach masz bilans diety + 2 kg. Na racjonalnie przeprowadzonej mogłabyś schudnąć 3 :) Ale to właśnie o to chodzi, że człowiek, który myśli, analizuje w końcu dojdzie do tego i już nigdy nie będzie stosował diety 1000kcal. Ale to trochę trwa, mam tylko nadzieję, że w końcu to zrozumiesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie da sie z tego wyjsc....... nie da sie..... ja juz nie mam sily walczyc.......... gowno mi daje psycholog, leki..... nigdy juz z tego nie wyjde.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OpalającySięDrozd
Droga Ewo, nie wiem tylko, czy dziewczynom odpowiada Twój styl pisania, ponieważ nie prowadzisz z nimi żadnej konwersacji, tylko obczerniasz innych. Poza tym język Twoich wypowiedzi jest trochę arogancki i niezbyt miło brzmi, ciekawe z czego to wynika :D Oczywiście nie zgodzę się z Tobą, że jak dopadnie chcica, to idzie ją powstrzymać. Tak ta choroba ma, że w 99% przypadkach się to powstrzymanie nie uda. Jedyne wyjście to nie doprowadzić do "chcicy", a jak to osiągnąć, to już podpowiadałem :) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×