Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Alineczka

rozwód a religia

Polecane posty

kochani,jestem tutaj z podobnym problemem.Mój mąż mnie zostawił po 12 latach.Mamy dwoje dzieci,nie mam i nigdy nie mialam nikogo prócz niego.ale,nie chcę do końca życia być sama!! moja refleksja dotyczy właśnie tego,czy możliwym jest żeby Bóg potępił kogoś za to że chce być szczęśliwy??? Nie z mojej winy mąż odszedł,już od dawna nam się nie układalo,ale mimo to z nim byłam.Tłumaczyłam sobie że nikt przecież nie jest święty.Sama starałam się wszystko robić jak najlepiej potrafię.Chciałam być z Nim na zawsze,był dla mnie ważny,a mimo to odszedł...Czy jeśli kiedyś kogoś spotkam,pokocham to życie z Nim bedzie grzechem?? Czy na tym polega nasza wiara??Bóg odpuszcza nam nasze grzechy jeśli za nie żałujemy,ale przecież,nie będziemy żałować za miłość i szczęście!Jeśli opuścił mnie mąż, to Bóg też się ode mnie odwraci??Nie chcę tego ale trudno być samemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ewcia33333....
To nie Bóg Cię zostawił, to Ty zostawiłaś Boga, bo przestałaś z Nim rozmawiać. A On slucha. Cały czas. Tylko powiedz mu wreszcie, czego chcesz od życia, a nie czego nie chcesz. Bo czego Ty nie chcesz, to on doskonale wie... To zupełnie jak ze stoiskiem z lodami, gdzie masz dwadzieścia rodzajów. I mówisz 'Panie Boże. Nie chcę już więcej miętowych, ani zabajone'. No to Bóg Cię pyta 'To czego Moja Droga chcesz? Bo jest jeszcze 18 innych lodów'. A Ty mówisz 'no nie chcę tych czekoladowych'. Bóg Ci rzecze po raz kolejny 'Moja Droga, wciąż mi nie mówisz czego chcesz, słyszę tylko czego nie chcesz. Powiedz o swoich pragnieniach, wysłuchaj mnie'. A Ty dalej uparcie 'nie chcę jeszcze tych cytrynowych'... No i Bóg się wyłącza, bo wciąż mu nie odpowiadasz na pytanie, nie słuchasz go. No i masz ciągle to, czego nie chcesz.. Proste. Zacznij marzyć o tym czego pragniesz, i oddaj te marzenia Bogu, a on Ci pomoże w ich realizacji. Przy czym to nie będzie tak, że dostaniesz coś do ręki, bo tak chcesz. Bóg da Ci mozliwości, ale to Ty dzięki Twojej WOLNEJ WOLI dokonasz wyboru. Wyboru tego, czego NAPRAWDĘ pragniesz.. A co do sakramentów. Sakrament jest wymysłem ludzi, nie Boga. Dla Boga liczy się prawdziwa miłość, a nie narzucone granice. Można z kimś stworzyć prawdziwy i szczęśliwy związek bez sakramentów. Bóg jest miłościwy i wybaczające, a to księża tworzą taką jego wizję, która wzbudza strach, zamiast umacniać wiarę dzięki miłości i dobroci... Niech Twoje codzienne czyny świadczą o prawdziwym umilowaniu Boga, a na pewno dostąpisz zbawienia. Bóg jest w Tobie, nie poza Tobą. i na tym polega Jego Wielkość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do sakramentów. Sakrament jest wymysłem ludzi, nie Boga. Dla Boga liczy się prawdziwa miłość, a nie narzucone granice. Można z kimś stworzyć prawdziwy i szczęśliwy związek bez sakramentów. Bóg jest miłościwy i wybaczające, a to księża tworzą taką jego wizję, która wzbudza strach, zamiast umacniać wiarę dzięki miłości i dobroci... Niech Twoje codzienne czyny świadczą o prawdziwym umilowaniu Boga Mam takie samo zdanie, szukałam długo odpowiedzi na to pytanie i znalazłam, gdzieś tam w środku, w sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwiedziona onik
tez mam ten problem, jestem po rozwodzie, mam nowego mężczyzne on był sam ja byłam sama poznalismy sie jestesmy razem ja nie uwazam, że popełniamyjakies cudzołustowo jestesmy wolnymi, dorosłymi osobami które się kochaja i tyle nie przyjmuje sakramentów ale modlę sie i to mi pomaga, nie odeszłam od kościoła ale nie zgadzam sie z tym że takie zwi.azki jak mój to cudzołóstwo cudzołostwo popełnił mój były mąż 3 lata temu, gdy mnie zdradzał a potem odszedł do kochanki, pozostawiając mnie w zupełnej rozpaczy...to on był wtedy grzesznkiem ja uwazam że jestem strona pokrzywdzona w tym rozwodzie, stroną porzuconą, cierpiacą itd. dlatego bardzo niesprawiedliwe i krzywdzace dla porzuconych osób jest to że nie moga ponownie wziąść ślubu kościelnegi i normalnie żyć to duży sukces, że pozbierałam sie i mam kogos nie chce przeciez życ sama i nieszczęsliwa, dlatego jakos sobie z tym poradziłam, jakos sobie wytłumaczyłam, jakos daję rade i chodze do kościoła, choć kosciół nie zrobił nic aby mi pomóc i wtedy, gdy mąz mnie porzucił i teraz gdy mam nowego mężczyzne a takie gadanie o naszym ,,cudzołóstwie" tylko mnie osłabia w wierze, a i tak cud, że nie straciłam wiary, zawdzieczam to moim rodzicom, ktorzy mnie tak wychowali, a nie kosciołowi, ksiedzom, teologom pozdrawiam rozwiedzione, pamietajcie, że po rozwodzie tez jest zycie i choć niesakramentalne to może byc lepsze, spokojniejsze u boku męzczyzny, który nie zdradza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi,mam nadzieje że pomogą mi one podjąć właściwe decyzje.Hm..to nie jest tak że ja odsuwam się od Boga,nie,chodzę regularnie do kościoła i dużo się modlę.Myślę też że wiem czego chcę teraz i wiedziałam to 12 lat temu wychodząc za mąż.Marzyłam o szczęśliwej rodzinie i domu do którego chce sie wracać i to się nie zmieniło.Teraz też tego chcę!Dlaczego więc Bóg mi to zabrał,skoro piszesz że zawsze daje nam to czego chcemy? Nie do końca się z tym jeszcze uporałam... Obecnie mój dylemat dotyczy tego jak żyć w ewentualnym drugim związku bez sakramentów i rozgrzeszenia.Jestem wierząca i nie wiem czy potrafię tak żyć.Nie wiem jeszcze czy kogoś spotkam na swojej drodze,różnie bywa,ale wiem że chcę kogoś spotkać... rozwiedziona onik - cieszę się że sie pozbierałaś, i że od nowa ułożyłaś swoje życie.Jestem z Tobą i życzę szczęścia.. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krasnolica
Alineczko, jestem w tej samej sytuacji. Powiem Ci szczerze: gdyby wszyscy katolicy z pierwszych koscielnych rzedow mieli na sumieniu tyle, co ja, to Polska bylaby najszczesliwszym krajem na ziemii :-) Oskarzaja nas o hipokryzje, a prawda jest zupelnie po drugiej stronie. Jak poznalam mojego meza, bylam czysta osoba, a mimo to obrzucaja mnie blotem osoby, ktore swoich mezow czy zony zdradzaly... I to niby ja jestem hipokrytka? Jestem wierzaca i nie zamierzam naginac zasad dla siebie, ale nie moge oprzec sie wrazeniu, ze to Kosciol bladzi i grzeszy przed Bogiem, nie ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwa2356
jestem po rozwodzie odtegoczasuw kościele czujesięjak intruz,łzy mi płyną kiedy nawetwświeta nie moge zbliżyć sie do bog,jestem kochana i kocham wnowym związku,całe to szczęscie zakłócają mi prawa kościelne.jak to jest??małżonkowie wzdradzają siebiewzajemnie,idą do spowiedzi,niby żałują przyjmują komunię a potem znów to samo czynią.w oczach ludzisą idealnym małżeństwem,chodzą do kościoła,przyjmują komunię.najczęściej tacy idą jeszcze dospowiedzi do innej parafii zeby proboszcz za dużo nie wiedział.to obłudne i fałszywe.jestem w nowym związku to szczery związek oparty na uczciwości ale dla kościoła jesteśmy grzesznikami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwa2356
każdy grzeszy w różny sposób.myśle ,ze jak pokażemy Bogu ze w nowych związkach potrafimy kochać i żyć na codzień z jego zasadami to zostanie nam wybaczony grzech cudziłóstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwa2356
kościół to Bóg i ludzie,dlamnie niepotrzebni są ksieża ani przyparafialne siostry zakonne.im można przypisać teżwielegrzechógłownych-pycha,chciwośc,lenistwo,nie umiarkowanie w jedzeniu i piciu,gdzie z ich strony przykład pomagania biednym,zagubionym itd.jak zaklupie sie do ich drzwi to naweti ch nie otworzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość praca111
Mam 25 lat po ślubie kościelnym! I myślę o rozwodzie. Mamy dwie córy na wydaniu (21 i 22 lata) i dwóch chlopców 14 i 17 letnich. Co Wy na to ? Mąż mnie calkowicie ignoruje i jak stwierdzil "nie chce mu się" co Wy na to ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość praca111
Mam już dosyć walki o to malżeństwo. Dzieciaki widzą co się dzieje i pytają się co będzie dalej. Mąż ciągle mówi, " jestem zmęczony i nie obchodzą mnie wspólne rozmowy" Już od dluższego czasu nie spotykamy się w sypialni. Bóg potwierdzil moje malżeństwo, ok. Biorąc ślub zakladalam, że nie bedę samotna. A ja teraz nie mam wsparcia w mężu. Jestem po prostu samotna w życiu.... Mając tzw. męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×