Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rome....

Każdy przez jakiś czas marzy,ma pewność,że to jego miłość bedzie na zawsze

Polecane posty

Gość rome....

..że to im sie uda. Ze żar nie wygaśnie, że miłośc przetwa, że on nie oszuka, że to bedzie rzeczywiście prawdziwy przyjaciel. Ma pewność, że to oni są wybrani, wyjątkowi, im sie uda, nie zdradzą sie nigdy, nie zawiodą sie nawzajem... Piekne te czasy, kiedy myśli sie tak i ma sie tę pewność...a potem już tylko życie po kolei weryfikuje i depcze kazde marzenia i ideały ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
hmmm... myslicie, ze zawsze?? ja mysle, ze jesli dwie osoby sa naprawde do siebie dopasowane, zadna z nich nie udaje... przyjaznia sie to milosc trwa wiecznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
skoro tylu poetow sie nad nia skupialo... skoro malarze dzieki niej mieli swoje muzy..skoro od wiekow inspiruje, pobudza... jestesmy za mali by twierdzic, ze jej nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety tak jest
dla jednych jest dla innych nie wszystko zalezy od tego czy ją spotkamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kirke JJ
W miłości – jak wykazały badania - ogromną rolę odgrywają dwie substancje CHEMICZNE produkowane przez ludzki organizm podczas tego stanu: SEROTONINA i DOPAMINA, a są to----> "cioteczne siostry AMFETAMINY:P"---dlatego początkowo, zakochanym wydaje się, że mogą góry przenosić:), czują się jak "na rauszu". Niestety po okresie ok !!2óch lat organizm nie jest w stanie produkować owych substancji więcej i więcej, dlatego uczucia, przechodzą na "etap bardziej spokojny" (większość mówi wówczas o jego wygaśnięciu). Właśnie po czasie 2,3 pierwszych lat najwięcej małżeństw i związków się rozpada:O No coż, ludzkie ciało zawodnym i należy wówczas więcej wziąć w swoje ręce. Pociesz się tym, że tak już jest, bo...(czyt. wyżej) Mało to romantyczne, ale racjonalizm to moja ulubiona dokryna :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety tak jest
mnie też ale jak to pisze autorka "została zdeptana"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
dlatego tez uwazam, ze na samej chemii nie mozna polegac... poza chemia musi byc przyjazn, zrozumienie akceptacja... wtedy pomimo brakuu dopaminy itd.. po 2latach w dalszym ciagu jest nam razem dobrze... i z nikim innym nie jest lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rufufufu
no tak tylko co począć jak po tym okresie nasza czy partnera dopamina i serotonina znowu się uwolni tylko pod wpływem trzeciej osoby? czy ten racjonalizm jest wstanie przezwyciężyć procesy zachodzące w naszym organizmie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kirke JJ
tak, masz rację, później rodzi się coś nadto, coś nad chemie:----> niewidzialna nić, "przyzwyczajenie", ale to dające poczucie pewności, nie rutynę; świadomość, że masz kogoś i ktoś Cię ma, WSPÓLNE nawyki i przyzwyczajenie:), etc. etc, jednak tak jak piszesz, wówczas więcej należy o "to" dbać, i jeśli w sobie nawzajem sił się nie odnajdzie, aby pielęgnować, nikt tego za nas nie zrobi. a na pewno WARTO:) Tobie życzę powodzenia i wiary-bo kiedy się wierzy, jest łatwiej. 3maj się cieplutko, będzie dobrze, musi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kirke JJ
hohoho, dobrze byłoby:O; wykluczenie 3 osoby to kwestia silnej woli, a dalsza pielęgnacja związku (pomiędzy nadal tymi samymi 2 osobami) haczy o romatyzm, futuryzm, altruizm, etc etc, kto mówi, że jest łatwo? ale ja twierdzę, że warto:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
Kirke JJ Jestem z Toba :))) tez tak uważam :)) i wierze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooooooooo
bo aby byla milosc to musi byc pomiedzy k i m przyjazn przede wszystkim, wzajemne poszanowanie i czucie sie dobrze we wlasnym towarzystwi,e brak tematow tabu, itp, i tak jak juz wyzej wspomniano, nalezy o te uczucie dbac, wlasnie szczegolnie po tym okresie burzy, na poczatku zwiazku, kiedy ta chemia juz nieco opada, ale nie wiedzialam, ze to siorki amfetaminy, hehehe, ale cos w tym jest bo tak sie czlowiek dawno temu czul, no a teraz wiem, ze jak przyjde do domu to on tam na mnie bedzie z obiadem czekala, hehe i tez jest niezle;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
a jak myslicie co jest wazniejsze??? czy namietnosc wyzwala przyjazn?? czy przyjazn moze wyzwolic milosc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rome....
marzy, ma pewność, że to idealne dopasowanie, że przyjaźń .. że żadne z nich nigdy nie zawiedzie, że dadzą radę ... a potem z czasem każde z nich zapomina, że o tym marzyli, że mieli tę pewność i potrafią sie tylko ranić, zawodzić, krzywdzić nawzajem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
a ja mysle, ze mija bo... na poczatku byla tylko chemia, na wiele rzeczy przymykalo sie oczy, niektore wady myslalo sie ze sie zmieni... potem mija chemia i zostaje to co na pczatku bylo przez nas zakrywane.. potem zaczynaja sie klotnie, zal o to , ze popelnilo sie blad..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety tak jest
może zatem powinniśmy leczyć to nadmierne wydzielanie dopaminy abyśmy mogli trzeżwo spojrzeć na nasz związek:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
ja sadze, ze tak... Juz kilka razy dopamina zaprowadzila mnie tam, gdzie nie powinna... malo tego zaslepiala tak, ze pozniej jak po czasie spotykalam tego kogos- nie byl juz dla mnie ani troche atrakcyjny... dziwilam sie sobie.. wiec chyba nie chemii powinno sie ufac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
ja sadze, ze tak... Juz kilka razy dopamina zaprowadzila mnie tam, gdzie nie powinna... malo tego zaslepiala tak, ze pozniej jak po czasie spotykalam tego kogos- nie byl juz dla mnie ani troche atrakcyjny... dziwilam sie sobie.. wiec chyba nie chemii powinno sie ufac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kirke JJ
łe tam, po co leczyć, kiedy tak jest właśnie b.dobrze; jedynie później, powinniśmy się bardziej starać i MIEĆ świadomość tego, że chemia w końcu trochę opadnie, ale nie jest to równoznaczne od razu z końcem uczucia, przechodzi się po prostu na kolejny jego etap; gdzie więcej już od siebie i dla siebie należy dawać. no ja Wam mówię, ten racjonalizm :classic_cool: a teraz już znikam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość a zakochanie
tak to jest jak się tego nie rozróżnia.... jak zostaje się na tym pierwszym poziomie- zakochanie.... chemia wygasa.... i związek się rozpada.... sztuka polega na tym.... żeby cały czas pogłębiać związek... żeby zakochanie przekształcić w miłość.... przyjeźń.... odkrywać siebie ciągle na nowo.... ps mam 10 lat stażu w nieustająco świeżym związku..... i nigdy nie zakładam na jaki to czas.... po prostu jesteśmy sobą zbyt zajęci tu i teraz... aby myśleć o przyszłości....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
och jak ja bym chciala za 10 lat byc tak zadowolona jak Ty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość a zakochanie
to kwestia pracy nad związkiem.... zwyczajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxicosi
znasz recepte??? nigdy nie balas sie zdrady???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×