Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hej hej

...tak strasznie mi brak namiętności... i motyli...

Polecane posty

Gość hej hej

Jesteśmy ze sobą od półtora roku... od 7 miesięcy mieszkamy razem... a tego już między nami nie ma, nie ma namiętności, ktorej mi tak bardzo brak.... co zrobić by to wróciło, bym znopwu mogła poczuć motyle w brzuchu... jak tylko o tym pomyśle to mi sie plakac chce.... duzo płaczę... ja chce by było jak kiedyś... bym znowu dostała kwiaty, kupowala mu prezenty... teraz nie czerpie juz z tego radośc :( jest mi żle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aabbdd
to jest kolejny etap zwiazku. tak jest zawsze... motyle przechodza po jakims czasu i jesli w ich miejsce pojawi sie przyjazc, lojalnosc, szacunek to wtedy mozna mowic o dojrzalej milosci. motyle to nic wiecej jak namietnosc... takie jest moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hej
ale jak patrze na niektore inne związki.... tak wcale nie musi być... bo może być ciągle pięknie... między nami jest miłość, jest przyjażń, jest zaufanie.... jest namiętność w łóżku... nie ma jej w ciągu dnia, na codzień.... mam wrażenie ze Go juz nieuszczęsliwa robienie mi przyjemności, niespodzianek.... a ja, a ja nieczuje motywacji do tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem o czym mówisz. Ja tez jestem na takim etapie...doszło do tego,że czasem żałuję że wyszłam za mąż, bo wydaje mi się że mogłam spotkać na swej drodze osobę, przy której zawsze czułabym motyle w brzuszku...chyba że mi się tylko wydaje i wszystko z czasem rutynieje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hej
mysle że to nie jest wina rutyny, a raczej tego że trzeba we wlaściewy sposob pielęgnowac to, by trwało, by było... ja tylko sobie czasem myśle, że przecież jakbyśmy wzięli ślub.... to wcale nie bedzie inaczej.... bedzie tak samo... ;( nic sie nie zmieni, prócz nazwiska:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no właśnie...
czy jest jakaś szansa na wzniecenie namiętności i motyli w związku? Czy należy się pogodzić z tym, że 13 letnie małżeństwo jest już związkiem skazanym nie tyle na rutynę, (bo to przecież od nas zależy wniesienie w ten związek odrobiny szaleństwa i atrakcji), co na "nudną" stabilizację. Co zrobić, aby w związku o który obie strony naprawdę dbają, odczuć jednak czasem tą "gęsią skórkę", przypływ namiętności (nie mylić z przypływem normalnego pożądania) i te odczucia emocjonalno-fizyczne, o których już się zapomniało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja juz 10 m-cy
w zwiazku i mam wrazenie, ze z kazdym dniem kochamy sie coraz bardziej, wciaz sa kwiaty i pocalunki, slowa, ktore wywoluja motylki w brzuchu. Wciaz spimy przytuleni i tesknimy za soba gdy jestesmy w pracy. Dodam, ze to moj jedyny zwiazek, w ktorym tak mam, w inne tez szybko wkradala sie rutyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi też
'a ja juz 10 m-cy...' ile masz lat jesli moge spytac? Jak dlugo trzeba czekac na taka milosc? Ja mam 22 lata i dzisiaj wlasciwie tak definitywnie rozstalam sie z facetem. Nie wierze juz w nic:( Stracilam nadzieje na cokolwiek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez juz nie czuje motyli... I chociaż jestem \"czasami\" bardzo szczesliwa, to nie jest to samo co bylo kiedys. Wydaje mi sie, ze bardziej brakuje mi beztroski minionych dni niz romantycznosci ukochanego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja juz 10 m-cy
Mam 26 lat, ale nie wydaje mi sie, aby to byla jakas regula, ze w tym akurat wieku to przyjdzie. Po prostu chyba trzeba trafic na odpowiednia osobe no i samemu pozbierac jakies doswiadczenia, zeby w koncu bylo fajnie i bez lez. W poprzednich zwiazkach tez wylewalam morza lez, a w tym plakalam tylko raz - gdy zmarl moj kolega ❤️ Nigdy nie placze z powodu chlopaka, ale tez nie przejmuje sie bzdurami tak jak kiedys... Jedno moge Ci obiecac, to przykre doswiadczenie, ktore teraz przezywasz nie pojdzie na marne. Trzymaj sie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co zrobic by w małżenstwei było wspaniale? co zrobić by nie skończyc jak typowe polskie małżenstwo sypiające w osobnych łóżkach, jedzące schabowego przygotowanego przez nią...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja juz 10 m-cy
To juz nie mam pojecia, nie mam takiego doswiadczenia. Chyba jednak bez podtrzymywania milosci ani rusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mi też
na miłość nie trzeba czekać..sama przyjdzie nieproszona jeszcze niejedna..nie pisz że nie wierzysz już w nic - myślę że szybko Ci przejdzie, po prostu się uśmiechnij :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już 10 mcy
to bardzo krótko. jak długi mieszkacie razem ? ja mam tez 26 lat i mój związek ma 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi też
a ja juz 10 m-cy- ja placze teraz praktycznie non stop, on nienawidzi moich lez... kiedys przybiegal, zeby mnie przytulic, bo mi zle... dzis mnie ignoruje:( do mi tez- jestem pewna, ze nie przejdzie mi szybko, to byl/jest pierwszy facet, ktorego tak naprawde kochalam/kocham:(. To z nim stracilam dziewictwo. Tyle wspomnien, planow, marzen....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do \"mi też\". tez mam 26 lat, tez jestem 7 mscy po slubie, tez z mezem stracilam cnote i tez ciagle placze..... z trego samego powodu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no właśnie...
mawra widzę że nikt nie ma gotowej recepty. Moje małżeństwo jest udane, ale mimo tego pragnę w nim wskrzesić to, co było kiedyś. Chociaż mój mąż twierdzi, że jemu namiętności w naszym związku nie brakuje. A mnie brakuje. No i co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no właśnie...
mój mąż też jest moim pierwszym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tez jestem z nim 10 lat... tez juz nie zwraca uwagi na moje lzy. wiec zaczelam myslec, ze ma dosyc zaplakanej i wiecznie nieszczesliwej zony. postanowilam zrobic wszystko by mówił \"mam wspaniałą żonę, która bardzo mnie kocha...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi też
mawra- tez probowalam zachowywac sie tak, jakbym zapomniala, cieszyla sie jego szczesciem z inna.... ale wowczas to nie bede prawdziwa ja, oklamalabym siebie... to bezsensu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no właśnie...
mawra ja też przechodziłam przez etap użalania się nad sobą i w pewnym momencie doszłam do takich samych wniosków jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracuś
Wg mnie pierwsze 10-15 lat zwiazku to czas na zbudowanie prawdziwego porozumienia. Jesli go nie ma - jesli wciaz jest typowe buzi-buzi - zwiazek sie rozlatuje bo niszczy go rutyna ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hej
jest dokładnie jak piszecie, ciągle łzy.... ja go Kocham, naprwadę Go Kocham jak żadnego innego, ale boje się ze się poddam.... moze niepowinnam tak pisac... bo mysle że on mnie Kocha, ale ja nie czuje tej miłości... :( dziś znowu płakalam...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×