Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Migotka o brązowych oczach

czy pozwolić mu wyjechać?

Polecane posty

Jesteśmy małżeństwem 11 lat. mamy dziecko. Nie jesteśmy jakoś bardzo zasobni, ale w zasadzie niczego nam nie brakuje (no, może mężowi domku na wsi i lepszego auta) ;) Ostatnio cały czas myśli o wyjeździe za granicę, tak żeby doszlifować język, rozwinąć się zawodowo i po części dorobić. Ma takie kontakty, że prędzej czy później może trafić mu się jakaś intratna propozycja. Cały czas się zastanawiam, jak się do tego ustosunkować. Nie chcę żeby jechał. Jeżeli ma wyjechać to chcę żeby potem też mnie tam ściągnął (on chce tam być min. 2 lata). Z drugiej strony nigdy nie narzucam mu swojego zdania. Nie chcę żeby kiedyś mnie obwiniał o niemożność wykorzystania takiej możliwości, jak rozwój zawodowy i językowy. Nie wiem co mu powiedzieć, jak dostanie odpowiednią propozycję na wyjazd. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może nie czekaj, tylko za wczasu z nim o tym porozmawiaj? Myślę, że nikt nie ma prawa nikomu niczego zabraniać. Co to znaczy, że mu nie pozwolisz?? :-/ Powiedz mu, co o tym myślisz, że Cię to niepokoi, że chciałabyś być tam z nim, że nie wiesz, co o tym myśleć. I pogadajcie o tym. On powie więcej, Ty też. Lepiej się zrozumiecie i dojdziecie do konsensusu. Więc nie siedź na kafe, tylko marsz do męża, przytul się i mów szczerze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ty, ty nie chcesz rozwijać się zawodowo ? Chcesz stać w miejscu, przecież mąż nie moze być takim egoistą, macie takie same prawa, nie uważasz Jeżeli wiedzie wam się dobrze, to ja bedąc na twoim miejscu byłabym przeciwna żeby mąż wyjechał. Pieniadze są ważne w życiu, ale nie najważniejsze i warto o tym pamiętać. Przeciez ty tutaj sama zostaniesz z dzieckiem, to też jest problem, jak mąż to widzi ? I nie mów, że rodzina tobie pomoże, bo twoja rodzina to dziecko i mąż ..., każdy ma przeciez swoje życie. Wyjazd na 2 lata to bardzo, bardzo duże ryzyko, to próba przeogromna dla zwiazku i mów co chcesz, ale uważam, że w życiu są rzeczy i sprawy ważne i najważniejsze ... dla mnie wiem to na pewno, najwazniejsza jest moja rodzina :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki wam za wypowiedzi. My wiele razy o tym rozmawialiśmy. On zdaje sobie sprawę z tego, że i on będzie tęsknił. Zna moje obawy na ten temat. Nawet mu powiedziałam, że może się okazać, że nie będzie miał do czego wracać (to tak trochę ze złośliwością). Ja jestem w takiej sytuacji że od niedawna nie pracuję i dla mnie nie byłoby żadnego problemu wyjechać z nim. A on się pyta: a co ty tam bedziesz robić. Sprawą priorytetową tego wyjazdu dla niego jest tak jak pisałam rozwój zawodowy i językowy, ale zdecyduje się na niego oczywiście za odpowiednie pieniądze. Chyba pozostaje mi postawić tylko ultimatum. Wyjazd tak, ale tylko ze mną i dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slimaczek
ultimatum to zly pomysl, musicie pojsc na ustepstwa, postawienie sprawy na ostrzu noza, moze skonczyc sie fatalnie. Nikt nie lubi ograniczen. wiem, ze malzenstwo to swojego rodzaju ograniczenie wolnosci, ale... no wlasnie. Ja obstaje za pozwoleniem i zaufaniem, a potem w zaleznosci od rozwoju wydarzen, moze Cie sciagnie, a pomysl o dziecku, przecieiz chodzi do szkoly i ma kolegow, znajomych, to zly pomysl zeby jechac w nieznane, na nie przygotowany grunt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slimaczek, no właśnie, z jednej strony mąż, z drugiej dziecko. Mąż nie może pojechać sam, dziecku trudno przewracać świat do góry nogami. Zaufanie? ok, ale co z tęsknotą i samotnością? Dla mnie nie istnieją słowa \"może cię ściągnie\". Mam żyć w niepewności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli wasze dziecko jest w wieku przedszkolnym to moim zdaniem nie ma sprawy, nawet korzystnie wpłynie to na rozwój dziecka, poza inny język ... A ty, przeciez mozesz iść na kurs językowy, w przyszlości jak znalazł, mozesz tam iść do pracy ... Dlaczego tylko on ma się rozwijać... Mnie zastanawia tez to, że twój mąż koniecznie chce wyjechac sam ...? Nie uderzylo to ciebie ? PS Śmieszy mnie mówienie o ograniczeniu wolności ... więc ty niby ograniczasz wolność męża, a on twoją nie ... przecież chce żebyś została z dzieckiem tutaj ... to jest ta wolność ?????????????????????? Jeżeli tak to ja dziękuję, nie tańczę :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz padnę
a ja bym mu nie pozwoliła wyjechać. zaufanie tak, ale pod warunkiem że obiekt zaufania jest na moim oku. a jak chce szlifować język, to niech zapisze się na kurs.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sisi72 :) Tak, było mi przykro jak na początku zaznaczał, że sam pojedzie. dziwiło mnie to, zwłaszcza że nasze małżeństwo nie należy do tych nieudanych. On twierdził, że za dużo kłopotów, wynajem mieszkania (gdyby był sam mógłby korzystać z pokoju gościnnego hotelu w którym by pracował), organizacja szkoły dla dziecka itp. Po tych słowach czułam się jakbym była ciężarem. Ostatnio jakby \"przyjmuje do wiadomości\" wspólny wyjazd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz padnę
pokój gościnny w miejscu pracy? Zapomnij o zaufaniu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz pewnie twojemu mezowi uderzyła woda sodowa go głowy, wybacz, ale cos mi się tak wydaje. Przeciez on nie jest kawalerem tylko ma rodzinę. A gdzie jego poczucie odpowiedzialności ? A co by było gdyby sytuacja była odwrotna, ty wyjeżdżasz a on zostaje z dzieckiem :-D, co on na to, macie przeciez takie same prawa ... :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiesz jak czytam
co piszesz to przypomina mi się moja przyjaciółka. Ona zawsze uważała, że małżeństwo to nie niewola, mąż musi się rozwijać, na wszystko się godziła on musiał , ona zostawłla ciagle w tyle, chociaz była nie tylko ładną, ale bardzo inteligentną kobietą ... byli małżeństwem 12 lat i on tak się rozwijał, że robił karierę zawodową ... i pewnego dnia powiedział, że dusi się w domu, odchodzi, ma kogoś. Dla niej to był szok i chociaz minęło kilka lat ciągle nie może się pozbierać, została z dzieckiem , z dnia na dzień ... Nie piszę to po to żeby tobie zasugerować cokolwiek ale dlatego, że warto się rozwijać, być niezależną... Nie myśl, że on będzie tobie wdzięczny i ciebie więcej będzie kochać bo dla niego poświęciłaś swoja karierę NIE, NIE BĘDZIE CIEBIE WIĘCEJ KOCHAŁ Z TEGO POWODU, wierz mi to prawda. Oczywiscie zrób jak uważasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wtrące tutaj swoje
3 grosze myslę, że SISI ma duzo racji. Nie raz jest tak wydaje się, ze w związku jest wszystko ok, a jednak jak bliżej się czlowiek zastanowi to czegos brakuje, tym bardziej po takim stażu jak u ciebie ... (nie mowię, że tak jest w twoim związku, ale tak może być) Zastanawia mnie, że sprawa priorytetowa dla niego jest wyjazd, jego rozwój i pieniądze ... wszystko sie kręci wokół niego, a gdzie tutaj jako dobro nadrzędne DOBRO RODZINY ? Na którym miejscu jest rodzina w jego klasyfikacji ? Moze warto żebyś trochę spojrzała z boku na ta sprawę ? :-D Wiesz pomyśl może o pracy, o swoim rozwoju... Ja zawsze pracowałam, zawsze byłam niezależna i uważam, że tak powinno być. Jestem ponad 20 lat po ślubie czyli mam trochę "praktyki" niejedno widziałam mamy duzo znajomych i powiem tobie, że nie rozumiem tych kobiet, które siedzą w domu i zajmują się wychowywaniem dzieci, dzieci podrosną ... i co potem, zostają z niczym dosłownie, bo najczęściej juz na to zeby pójść do pracy to co tutaj dużo mówic, jest juz za późno ... a w zyciu rożnie bywa, pozdrawiam i życzę szczęścia :-D Miła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powiem krótko NIE
ZALEZY CO DLA KOGO JEST WAZNIEJSZE - być czy mieć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-izabeth
maz moje ziusi pojechal do niemiec i co? i sa tyle ze soba a on co roz wyjedza i to raz na rok, na pol, czy na miesiac roznie. i tez mjaja dzieci i jets ok, jedzie i wraca:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I co z tego że
jedzie i wraca ? Uważasz, że to dobrze bo wraca ? nie rozsmieszaj mnie. Autorka topiku ma inny problem o ile dobrze zrozumiałaś. U niej nie ma sytuacji, że mąż chwyta się kazdego sposobu żeby zarobić, bo nie ma co do garnka włożyć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość razem tak tylko on NIEEEEEEEE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiscie ze nie
Poza tym, nie wydaje sie tobie dziwne, że twój mąż koniecznie chce sam wyjeczać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za wypowiedzi jeszcze raz. Im jest ich więcej, tym szerzej oczy mi się otwierają. To prawda że nasze rodzinne życie krążyło przede wszystkim wokół niego i naszego dziecka. Wygląda na to że najlepszym okresem naszej \"równości\" był czas moich studiów i okres, kiedy pracowałam. Amant pisze coś o knuciu zdrady. Nie ukrywam że obawiam się sytuacji, że on będąc tam sam, rozwijająci się i dorabiając (czyli to czego pragnie) - pozna kogoś, kto wypełni mu wolne chwile i wogóle to już będzie taka pełnia szczęścia że zapomni o tęsknocie. Bleeeee... Co do mojego rozwoju, nie jestem jedyną która po utracie pracy nie może znaleźć następnej. :( Bardzo mnie to męczy :( To czego jestem jednak pewna, że nie pozwolę mu wyjechać samemu. I nie będę się przejmować że tym ograniczę jego pragnienie. Najbardziej w tym wypadku wystraszyła mnie wypowiedź \"wiesz jak czytam\" :( Czekam jeszcze na Wasze wypowiedzi utwierdzające mnie w moim postanowieniu. Inne również :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SAMA WIDZISZ ...
... "Wygląda na to że najlepszym okresem naszej "równości" był czas moich studiów i okres, kiedy pracowałam." Wlasnie, on teraz czuje się panem bo wie, ze niestety jestes zdana na niego (na marginesie to nienejlepiej o nim by swiadczyło, bo w malżeństwie tak jest, że sytuacja moze się odwrócić) Wiadomo, ze z praca nie jest lekko, ale moze nie tak szukasz ? Trzeba osobiscie chodzić ... inaczej nie ma szans na pracę ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczej odradzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imina
jedźcie razem. on pierwszy zeby mieszkanie przygotować i pozałatwiać szkołę dziecku. może i ty tam znajdziesz prace i wlasną drogę do rozwoju. tekst: a co ty tam będziesz robić jest poniżej pasa, odpowiedz: pracować. w ogole to twój małżonek zachowuje sie jak kawaler i traktuje cię jak opiekunke do dziecka a nie żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napisalas
"I nie będę się przejmować że tym ograniczę jego pragnienie" Mysle, ze w tym tkwi sedno sprawy. On jest wazny, on musie sie rozwijac, on ma pragnienia. O co z Toba? Gdzie miejsce na Twoje pragnienia? Porozmawiaj z mezem o tym, czym jest dla niego Wasze malzenstwo, rodzina? Mam wrazenie, ze ten wyjazd mialby byc dla niego ucieczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Popieram przedmowcę
tez odnosze takie wrażenie, ale mogę się mylić. Przwdopodobnie to kryzys w waszym małżeństwie, którego ty nie zauważasz ... moze się mylę, ale jedno wiem, nie daj zepchnąć się na boczny tor, jego rozwój jest ważny, ale twój również. Myślę, że męzowi troche poprzewracało się w głowie. Licz w zyciu przede wszystkim na siebie, poszukaj prace i to bedzie twój krok do sukcesu. Powiem tobie, że na pewno na twoim miejscu nie zgodzilabym się na wyjazd jego, albo razem albo nici z wyjazdu ... tez masz prawo się rozwijać, pamiętaj o tym :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beńa
nie pozwalaj mu jechać samemu. rozwój rozwojem, ale to, co tam się zdarzy... to jest całkowicie inne życie. wiem, bo byłam jakiś czas w Anglii. wiem, jakie pokusy tam czyhają... teraz przymierzam się do stanów i TYLKO z facetem, bo gdy pojadę bez niego, to aż strach pomyśleć. on tu, ja tam.. to nie jest dobre. żadne pieniądze nie zrekompensują takiej rozłąki... ja byłam tak samo mądra przed swoim wyjazdem, jak Twój mąż. teraz już wiem, czym to pachnie... powodzenia i nie zgadzaj się na jego samotny wyjazd. uwierz mi, on chce uciec, jeśli mówi, że chce się rozwinąć, to znaczy, ze się tu dusi... tak jak ja kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie jestem Wam wdzięczna za zainteresowanie tematem. Kurcze, jedno pytanie o wyjazd, a ja po tych wpisach zaczynam analizować nasz związek. Piszcie proszę, po każdym kolejnym poście nabieram nowszego spojrzenia na sprawę. Bardzo Wam dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beńa
jedna uwaga. jeśli on chce wyjechać aż na tak długo i do tego sam... bo co Ty tam możesz robić, ... ehhh, to co tak właściwie on do Ciebie czuje?? gdyby było dobrze, to nie chciałby jechać na tak długo i do tego sam. a co?? przeszkodą jesteś, czy jak?? a jeśli tak, to w czym???? naprawdę, nie daj mu jechać samemu. wszystkie swoje marzenia może zrealizować równie dobrze, gdy będziesz razem z nim. powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×