zobaczylam go dzisiaj z zona i dzieckiem

3 lata po rozstaniu, szybko znalazl nowa kobiete... mnie juz nie kochal. Dzisiaj ich zobaczylam i zamarlam:( Do tej pory jestem sama. Nie potrafie tak dalej zyc:( Ja go nadal kocham.

no to ładnie .Znajdz sobie nowego bo to nie ma sensuu.

3 lata to szmat czasu mial prawo ulozyc sobie na nowo zycie

ja wiem, ze mial prawo..nie przeszkadzalam mu w niczym. Tylko, ze nie potrafie z ta mysla zyc.

dlaczego sie roastaliscie?

bo mnie zaniedbywal, byl malym dzieckiem... on wiedzial, ze przesadzal a tu nagle dojrzal do malzenstwa, dziecka. Zawsze wierzylam, ze bedzie o nas walczyl:(

A czy to nie jest tak, ze ty mu po prostu zazdroscisz zony i dziecka- czyli ze sobie szczesliwie ulozyl zycie? Pewnie tez bys chciala miec kogos u swego boku, a nie masz- wiec wydaje ci sie, ze nadal go kochasz. Pewnie przypomnialas sobe mile chwile z nim. Ale pomysl, ze przeciez z jakiegos powodu sie rozstaliscie. Chyba nie bylo tak rozowo, jak ci sie wydaje?

a nie za bardzo próbowałaś go do tego namawiac?

namawialam ale potem zamilklam i czekalam az moze przemysli ale tak sie nie stalo

znaczy sie, to ty zerwałas z nim?

tak bo on bardzo zachowywal sie niedojrzale, rozmowy nie docieraly... on sam o tym wiedzial

a może on wcale sie nie zmienił, moze jest mu teraz lepiej,bo ma mniej wymagającą kobietę, może jest dalej dzieciakem, ale przy tamtej on czuje sie facetem?

to juz chyba nie ma znaczenia:(

ja czuję sie podobnie, że nie jestem stworzony do bycia zmoja kobietą, też mi zarzuca niedojrzałosc, czy myslisz, że to dobry pomysł aby jej konkretny powód (np, o zdradzie), żeby nie miała czegos takiego po latach jak mnie spotka z inną kobietą? żeby nie robiła sobie nadziei?

więc wolałaby mimo wszystko żeby do ciebie wrócił?

patricia jak tez tak mialam dopoki nie znalazlam kogos innego, tylko dopiero po 2 latach znalazlam kogos innego, przez ten czas mialam depresje i takie hustawki nastrojow, mosisz kogos miec by o nim zapomniec, ktos da ci cos innego niz on, z czasem zrozumiesz ze tamten zwiazek to nieporozumienie bo facet powinien walczyc o kobiete, teraz jestem sama, i jak narazie dobrze mi z tym, nauczylam sie ze nie mozna calego zycia opierac na facetach, trzeba miec wlasne sprawy i facet owszem jest potrzebny ale nie mozna go stawiac na 1 miejscu bo uplynie rok, 10 lat a on i tak wywinie orla

może becia mi cos doradzi?