Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciezki wybor

W pazdzierniku sie zenie ....

Polecane posty

Gość deamea
Dziewczyny, olał nas i nasze opinie ! ...... smutne to trochę ale prawdziwe. Możę próbuje się w niej jednak zakochać - jedyna pociecha... z jego nieobecności tutaj ;) pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 miesiace do namyslu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drukarka biurowa
Byłam w takiej samej sytuacji. Nie było miłości... ale wyszłam za mąz... pewnie teraz wszyscy rozpisza się jaką to jestem idiotka...owszem, jestem. Dziś mam 29 lat, mam dziecko... nie potrafie sie dogadac z mężem. Kiedyś tez sie nie kłócilismy, ... teraz mam dosc, myślę o rozwodzie. Nie będe ciągnąc tematu.....to nie istotne. PEWNIE TO, CO NAPISZE WYDA WAM SIĘ TRUIZMEM, ALE NAJWAZNIEJSZE JEST TO, ZEBY WIDZICE W DRUGIM CZLOWIEKU COS WYJĄTKOWEGO, COS CO CI IMPONUJE NA SWÓJ SPOSÓB, COS CO ZAWSZE BEDZIE DLA CIEBIE FASCYNUJĄCE. Ty mówisz ze ta dziewczyna jest dobra, mila.... to bardzxo duzo, ale to nie wszystko, nie mowisz ze jest WYJATKOWA. wiem, bede miala wielu oponentów, którzy zakrzyczą mnie, ze to jakies " małoletnie poglądy"... ale moim zdaniem, nie da sie przezyc zycia z kims, w kim twoim zdaniem nie ma magii, nie ma TEGO CZEGOŚ! Zawsze, moze za rok, może za 15 lat, niepostrzezenie wkradnie sie obojętność i znudzenie, a , przyznacie sami, nic tak nie zabija ... chociażby przyjazni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie bedzie slubu w pazdzierniku .... teraz chyba z godzine juz czytam ten wiersz Borszewicza : \"wiesz Nieobecna ja musiałem odejść musiałem odejść po to by przekonać się że byłaś najmądrzejsza najpiękniejsza najpotrzebniejsza wybacz ale gdybym nie odszedł nigdy bym tego nie wiedział Nieobecna odezwij się czasem ciekawy jestem gdzie i z kim teraz umierasz\" i coraz bardziej mi sie podoba , kiedys jeszcze bedziemy szczesliwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkonewka
ciezki wybór ---> do tej pory nie bralam udziału w dyskusji, nie wypowiadałam się tutaj, ale wiedz, ze doskonale Cię rozumiem...Co jakiś czas wracałam do tego tematu, by sprawdzić jak potoczyły się Wasze losy. Cieszy mnie bardzo, ze dałeś jakiś znak życia, że się odezwałeś. Rozumiem, ze powiedziałeś Jej wszystko...Sądzę, ze dobrze zrobiłeś, ze powinna wiedzieć. Nie wiem, czego Ci/Wam teraz życzyć, bo sytuacja jest trudna i zapewne bolesna :(. Ale wierzę, ze mimo wszystko to był właściwy krok. Twój temat nie dawał mi spokoju i często myślałam, co u Ciebie, jak poradziłeś sobie z tym problemem. Zdążyłam Cię już polubić :) Myślę, ze Twoja niedoszła Żona jest bardzo cudowną osobą. I pomimo różnych wypowiedzi, które pojawiły się tutaj na Twój temat, sądzę, ze Ty również jesteś bardzo wartościowym człowiekiem. Zyczę Wam z całego serca, zebyscie odnależli swoje szczęście i drogę ku niemu, nieważne, jak bardzo byłaby kręta...Życzę szczęścia i poczucia spełnienia. Pozdrawiam bardzo ciepło 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisalam na nim
ten temat ma juz kilka lat ale jak juz jest podbity to ciekawe jak to wszystko sie potoczylo , czy rozeszli wtedy a moze potem zeszli , czy sa w zwiazkach z innymi partnerami m zadam odpowiedzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie zycie
jak widze ludzie maja podobne problemy jak ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synastra
bądz szczery wobec tej dziewczyny, moj były mąż nie powiedział mi przed ślubem o obawach, że chyba juz mnie nie kocha, wytrzymaliśmy 3 lata, on poznał inną kobiete i zostawił mnie, to co przeszłam to koszmar, szkoda ze mnie wczesniej nie zostawił, bardzo żałuje, mniej cierpiałabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem ci moją historię
byłam z facetem. zaszłam w ciążę, ale nie była to klasyczna wpadka. ślub. po paru latach zaczął mnie zdradzać opowiadając kochance że ożenił się tylko ze względu na dziecko. Mimo, iż to nie ja nalegałam na ślub :P Do tej pory brzydzi mnie jego widok :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co slychac
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jatezcierpie
Moze ktos ma rowiez taka sytuacje.... Drogi Autorze, o ile dziwnym trafem tu zagladniesz, daj prosze znac jak zyjesz !!! Ja jestem w 4letnim zwiazku, zareczona, cudowny czlowiek, ktorego nie kocham, tak jak powinnam. Boze, co robic by miec odwage by odejsc ? Mam 29lat, mieszkam za granica i jestem od niego uzaleniona finansowo przez kolejne 2 lata. Moze ktos jest w podobnej sytuacju, lub byl. Pomozcie, dobre Duszyczki !!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 890
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 181818
pomozcie prosze !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 967889
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukam najstarszego tematu
Do gory, ciekawe rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Kisha, Ładnie to opowiedziałaś, dziekuję. Ja też tak miałam. Tylko, że ja za niego wyszłam. Zraniłam go jeszcze bardziej. a kocham go tak mocno. Platonicznie :( Krokodylka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ktos
tu jeszcze zaglada ????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To teraz z pierwszej ręki
To ja Ci coś powiem. Spotkałam na swojej drodze kogoś wyjątkowego. Było trochę przeszkód do tego, abyśmy byli razem, ale udało się je przezwyciężyć (nie, nie chodzi o żonę ani dziewczynę, bo pewnie zaraz będą takie oskarżenia, oboje byliśmy wolni). Pokochałam o całym sercem. Uwielbiałam go, szczerze podziwiałam, byłam najszczęsliwszą osobą pod słońcem. Wszyscy mi mówili, że radośc aż promienieje ode mnie. Gdy mi powiedział, że mnie kocha, omal nie oszlałam z radości. Gdy snuł wspólne, bardzo konkretne plany co do naszej przyszłości - ślubu, dzieci, wspólnego miejsca zamieszkania, nie potrafiłam sobie wyobrazić, że spotkało mnie takie szczęście. Aż kiedyś, zupełnie przypadkiem, w żartach wywiązała się taka rozmowa, że w pewnym momencie przypadkiem wyszło na jaw, że to wszystko byla nieprawda. Zasunął mi taki oschły i niemiły tekst, z którego jasno wynikało, że...nic do mnie nie czuje. Niebawem przestał dzwonić, tłumacząc to tym, że niby nie może (oczywista ściema - po prostu nie chciał), tylko od czasu do czasu sms, e-mail. Po całym zachowaniu było widać, że nie tylko nic do mnie nie czuje, ale niczego nie mógł czuć wcześniej, bo uczucia, gdyby były, nie ulatniają się z dnia na dzień, tak szybko. Oczywiście się z nim rozstałam i mimo, że od tamtego czasu minął już rok, nie mogę się pozbierać. Wybucham płaczem przy byle drobnym wzruszeniu, a nigdy taka nie byłam, raz mnie ogarnia ogromna tęsknota za nim, a raz wściekłośc, że coś takiego mi zrobił. Wiem jedno: wykręcił mi ogromne świństwo i nigdy nie zrozumiem, że można tak oszukiwać człowieka i rujnować jego uczucia i życie. Nigdy nie zrozumiem, czym się kierował i dlaczego mi to zrobił. A ja byłam gotowa walczyć o związek z nim z całym światem. Teraz pozostał mi wielki ból i brak zaufania do mężczyzn w ogóle, a jego szczerze nienawidzę i mam nadzieję, że kiedyś ktoś, na kim mu zacznie zależeć, potraktuje go tak samo i zrozumie, co znaczy być nieuczciwym z kimś w kwestii uczuć. Jak chcesz byc takim samym draniem i zniszczyć tej dziewczynie życie, to bierz z nią ślub. Tylko nie mów, że ją szanujesz, bo to nieprawda, ani tym bardziej, że jesteś jej przyjacielem - przyjaciele tak nie postępują, bo chcą szczęścia tej drugiej osoby.Gdyby Ci rzeczywiście zależało na jej szczęściu, to byś jej szczerze powiedział, jak się sprawy mają - dziewczyna ma prawo wiedzieć i mieć prawo wyboru, czy odejśc, czy brnąć w ten ślub z Tobą. Owszem, zrani ją to, ale lepij teraz, niż po ślubie samotność we dwoje i zdrady, bo "za późno spotkało się prawdziwą miłość".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karinkamalinka
z zapartym tchem czytałam temat. Tez jestem ciekawa, czy odbył się ten ślub czy nie. Autor pewnie zapomniał o temacie :) Pewne rozwiał swój wątpliwości i teraz żyją szczęśliwie, a on sam zapomniał o swoich nic już nie znaczących rozterkach. The Happy End :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CherryBerrySummer
przepraszam ale glupi jestes ze nawet rozwazasz slub z kims kogo nie kochasz! teraz nie ma nikogo innego, ale jak sie pojawi to bedziesz zalowal tej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CherryBerrySummer
eeee po co podbijacie takie stare tematy jaja sobie chyba robicie :|:|:|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania..,.
Znalazlam temat przypadkiem ale niesamowicie mnie wciagnal, teraz tez jest pazdziernik, licze na cud i ze autor kiedys sie odezwie i opowie reszte tej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co u autora
Prosze o odzew, to dla mnie wazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka jedna niezdecydowana
U mnie też ślub za pół roku. Mam 26 lat. Jesteśmy razem prawie 6 lat - ja i mój... najlepszy przyjaciel. Jego miłość trwa jeszcze dłużej - tak o mnie zabiegał, osaczał wręcz, że zgodziłam się dać mu szansę mimo, iż nie było z mojej strony żadnej chemii... Dałam mu szansę bo to najlepszy człowiek jakiego spotkałam, inteligentny, wrażliwy, zaradny, dobry... Czułam się jak ostatnia idiotka - jak można nie kochać tak wspaniałego, idealnego człowieka? Liczyłam, że miłość przyjdzie z czasem. Byłam bardzo pokorna, wciąż próbowałam się nauczyć darzyć go takim samym, pięknym uczuciem jakim on darzył mnie. Nawet po jakimś czasie zaczęło mi wychodzić. Czy go pokochałam? Nie wiem, ale przestałam odczuwać wcześniejszy dysonans, było nam dobrze ze sobą, nie zastanawiałam się nad tym czy go kocham trochę czy więcej, głęboko czy nie... Rozterki jednak wróciły jakiś czas temu... Nie potrafię się pogodzić z tym, że nie potrafię go pokochać całym sercem. Ponieważ nasze wspólne życie wkroczyło na bardzo poważne tory - plany ślubu, rodziny, mieszkania - postanowiłam, że powiem mu o wszystkim gdyż ciężar jaki w sobie nosiłam urastał do rozmiarów wielkiego, przygniatającego głazu co sprawiało że nie byłam sobą ( złośliwości wobec niego, lekceważenie go, brak ochoty na łóżkowe sprawy itd.). Nie wiedziałam czy dobrze robię. Było tak koszmarnie ciężko zdobyć się na tą odwagę. Musiałam liczyć się z tym, że po rozmowie przyjdzie czas na rozstanie. Bo cóż zrobić...? Można próbować uczyć się dalej miłości ale ile to zajmie i czy przyniesie jakiś skutek? Nikt tego nie zagwarantuje. Z sercem na ramieniu wszystko mu opowiadałam i tłumaczyłam a on słuchał... Potem oboje długo płakaliśmy. Czułam, że bardzo go ranię ale jak mogłabym dalej żyć z nim ukrywając prawdę? Chciałabym nauczyć się go kochać ale jeśli nic z tego nie wyjdzie zmarnuje jego czas, nie dam mu szczęścia... Nie prosiłam o szansę na taką próbę - już na czysto, bez ukrywania prawdziwych uczuć. Ale on mi ją dał... Wiecie co powiedział? Że nawet jeśli nie zdołam go pokochać to czas spędzony razem to będą jego najpiękniejsze lata życia. Podziękował mi, że mu o wszystkim powiedziałam i zapewnił, że postara się brać jakiś większy udział w tym nauczaniu. A szczególnie, że będziemy częściej rozmawiać i poświęcać czas sobie nawzajem. I że nie będziemy starać się na siłę żebym go pokochała ale żebym sama w swoim życiu odnalazła szczęście, spełniała swoje marzenia, odnalazła jakąś życiową drogę, pewność siebie, samorealizowała się. A miłość... Może coś się wtedy wyjaśni. Myślę, że to najlepsza rzecz jaka mogła mnie spotkać... Myślę, że to najwspanialszy człowiek na ziemi. I myślę, że już zawsze będę z nim szczera w kwestii uczuć a kiedy nie wyjdzie i może przyjdzie czas na rozstanie będziemy z tym bardziej oswojeni... Choć wciąż liczę, że wszystko się ułoży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i ułożyło się ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez nazwy

Ciekawe co u bohatera tej historii, może kiedyś się dowiemy ale życie i wybory, które podejmujemy są trudne i jest za mało czasu na błędne decyzje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Pewnie się ożenił i ma już z 3 brajany a żony nie kocha do dziś i wali inną na boku. Romantycznie jak u 3/4  ludzkości 👰👉⚰️

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×