Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mała_katienka

Życie z mężczyzną żonatym/rozwodnikiem

Polecane posty

Gość mała_katienka

Auć, temat mi się łatwo wpisało... ale co dalej? oki, więc może od początku. Jakieś pare lat temu zakochałam się w facecie. Po cichu ot tak. Okazało się, że ów mężczyzna ma żonę i dzieci. Do tego te pare lat temu żona wciąż była jego miłością więc po prostu nigdy nie dałam mu znać, że czuję do niego coś więcej a kontakty mieliśmy czysto zawodowo-koleżeńskie. Ja też jakoś ułożyłam sobie życie i nawet planowałam ślub. Ale pewnego razu, podczas rozmowy-dość prywatnej rozmowy na temat oczekiwań,lęków i wątpliwości pojawiających się w związku z moim planowanym ślubem, jego refleksji na temat małżeństwa, separacji (taką decyzję podjął jakiś czas temu ale żona poprosiła go o wysiłek by spróbowali raz jeszcze) i... gdzieś między słowami coś się zmienło. Wpakowaliśmy się w to oboje po uszy, od samego początku mówiąc, że to koniec zanim zaczęło się na dobre i brnęliśmy dalej, chociaz w sumie probowalismy siebie nawzajem zwrocic naszym bliskim i traktować to jako romans, tyle, że bez miłości fizycznej.No i jest dobre 10lat starszy. Czyli on okolo 40, ja 30. On, mimo, ze od poczatku mowil mi, ze rozwod z zona nie wchodzi teraz w rachube, zmienil zdanie. Ze i tak mial od niej odejsc(to fakt) i ze teraz po porstu ma po co i dla kogo. Ale on ma dzieci. Jedno dorosle znajace sytuacje. Ale drugie, jeszcze dziecko-12lat (poznałam osobiście). Do tego on jest ojcem, prawdziwym ojcem poświęcającym czas swoim dzieciom i kochającym je. Ja wychowałam się bez ojca i wiem, że to problem. Z drugiej strony i tak chce odejść... Do tego zobowiazania. Dom, za ktory splaca i długo będzie spłacał kredyt (a mieszkać tam będzie żona z dziećmi), ewentualne alimenty(to oczywiste), inna pomoc w razie potrzeby, itd. Żona, za którą zawsze będzie trochę odpowiedzialny. I będzie jej pewnie często potrzebny. I jestem przerażona. Chcę tego faceta. Całego. Z dziećmi, nawet z dochodem pomniejszonym o 3/4 ale: boję się żony, która mnie znienawidzi. Reakcji dzieciaka, na to że odszedł i obwiniania mnie za to co się stanie. Boję się Świąt, podczas których będzie jechał do tamtej rodziny-wiadomo dzieci.Tych małych, zwykłych rzeczy, które będą go tam wyciągać. Naprawa kranu, malowanie ścian, itd. bo w końcu to też jego dom, który zamierza sprzedać za parę lat. Boję się, że będzie inwestował w ten wielki dom, każde -po ślubie nasze pieniądze- a potem jego obecna żona powie, że się nie wyprowadzi. Czyli, że nie będzie nas stać na nic innego i nigdy nie będziemy u siebie, itp. Boję się reakcji mojej rodziny. Tego, że nie zaakceptują mojej decyzji o życiu "bez Boga", czyli bez ślubu kościelnego. Obwiniania mnie przez wszystkich postronnych o to, że rozwaliłam coś tak cennego jak rodzinę. Boję się tego, że może rzeczywiście On i jego żona mają szansę na zaczęcie od nowa(On twierdzi, ze nie ale Ona wierzy,ze tak) i ja staję im na drodze. Czy jest ktoś z Was, kto to przeszedł? Jak sobie z tym radzicie? Nie macie wyrzutów sumienia a jeśli tak to jak sobie radzicie? i jak pogodzić się z tym, że do części życia ukochanego nigdy nie będzie się miało wstępu? Jak to wszystko zorganizować by to nie okazało się problemem nie do przeskoczenia? Proszę o każdą pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale to już było i nie wim jak
ja to przeszłam. Mój mąż ma córkę 14 letnią, gdy się poznaliśmy miała ona 9 lat. Niedawno się pobraliśmy, kupilismy mieszkanie, planujemy własne dzieci, nie mamy ślubu kościelnego, ludzie obwiniają mnie o rozbicie ich małżeństwa(choć wiem że ich małżeństwo od dawna było farsą). Było mi na początku bardzo ciężko, spojrzenia ludzi(na szczęście się wyprowadziliśmy z tego miasta),próby jego zony odzyskania go przez córkę(wspólne wizyty z córką u lekarza, zepsuty telewizor czy grzejnik - ex kazała dzwonić córce po Tatę). Teraz jest mi łatwiej, mamy swój dom z daleka od jego ex, jego córka do nas przyjeżdża (udaje że mnie lubi, ale tak naprawdę to chciałaby abyśmy się rozwiedli), ale ja ją traktuję normalnie, nie chcę się o nią kłócićz mężem, bo on zawsze stanie w jej obronie. Na początku on też chciał remontować dom ex (kupili w czasie małżeństwa stary dom i zaczęli go remontować), ja nie powiedziałam nie,ale wiem że nie byłabym z nim gdyby nie zaczął myśleć o naszej przyszłości, a nie o domu dla ex. Pozytywne strony naszego związku: kochamy się, mąz jest dla mnie naprawdę dobry, stara się abym ani ja ani jego córka nie czuły się zle, zawsze chciałam spędzić życie z takim mężczyzną jak mój mąż(kiedyś myślałam że takich facetów nie ma), mąż nie kontaktuje się z ex, wszystko załatwia z córką,jesteśmy ze sobą szczęśłiwi. Złe strony: brak ślubu kościelnego,córka męża nigdy mnie do końca nie zaakceptuje(kiedyś myślałam że ja ją pokocham i ona mnie też - idealistką i idiotką byłam, teraz to wiem), alimenty płacimy i jeszcze długo będziemy płacić, będzie trzeba jej też pomóc na studiach i w usamodzielnieniu się (mieszkanie),cały czas jesteśmy obgadywani, bo córka mężą opowiada wszystko co się u nas dzieje mamie, wspólne wakacje z jego córką a i tak mama która ją nigdzie nie zabiera jest od nas lepsza, zazdrość o jego córkę(którą oczywiście jego córka podsyca, pokazując mi wciąż że to jest jej TATA - siedzenie na kolanach, opowiadanie jacy to byli szczęśliwi i gdzie byli razem jak Tata z nimi mieszkał) Nie wiem co Ci powiedzieć, sama musisz wiedzieć czy warto walczyć o tę miłość( ja już chyba drugi raz nie związałabym się z facetem który ma dziecko). Pamiętaj jednak że nawet jeśli Ci teraz nie przeszkadza to że on spłaca kredyt na dom ex, to kiedyś jak będziecie razem będzie Ci to przeszkadzało. Jego żona będzie sięz was śmiała, brała alimenty, mieszkała w domu na który wy zapracujecie, a ty będziesz utrzymywała jej męza, rozwiązywała z nim jego problemy z dziećmi - bo takie będą na pewno. (ex napewno się z domu nie wyprowadzi, a jak będzi ją chciał do tego zmusićto powie żeby przepisał ten dom na dzieci - i on tak zrobi a ty będziesz musiała zrozumieć że nic sobie przez lata nie kupiłaś bo musiałaś oszczędzać na dom dla jego dzieci i ex.) Zastanów siędobrze, jeśli zgodzisz się na ten związek to odrazu ustal wszystkie sprawy majątkowe, kwestię wakacji, pomagania jego dzieciom, planowania waszych dzieci i waszego wspólnego zamieszkania. Bo póżniej to już będziesz tylko słuchała\" ale to są moje dzieci\" \" to jeszcze dziecko\" \" ja muszęim pomóc\" \"musimy je zabrać na wakacje, przecież my nie możemy sami jechać a one będą siedzieć w domu...\" Trzymaj się i dobrze się zastanów. Jesli facet wart jest żeby o niego walczyć - to walcz o niego ale jeśli facet jest z tych co to nie umią wybrać cy ex i dzieci czy next to daj sobie spokój(i nie mówię tu o tym że ma się nie spotykać ze swoimi dziećmi, ale ty też masz być dla niego ważna, wy macie podejmować wszystkie decyje wspólnie, także te dotyczące jego dzieci) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_katienka
Przerazasz mnie. Ale to dobrze. Musze wiedziec na co sie porywam. Musze wiedziec jakie sprawy z nim poruszyc (np.domu). Musze myslec, myslec i myslec Dzięki wielkie za czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może zapytaj go jak on widzi Waszą wspólną przyszłość, jak wyobraża sobie stosunki i spotkania z dziećmi, ewentualne kontakty z ex, problem domu... dopiero jak on Ci powie jak on to widzi zastanawiaj się bo co jeśli on chce podzielić podczas rozwodu dom? jeśli wyobraża sobie święta tak, że w jeden dzień jego dzieci do Was będą przychodzić? a jeśli on już ma rozwiązania na dręczące Cię pytania... bo może się okazać że niepotrzebnie się martwisz i gryziesz, że mężczyzna którego kochasz jest wystarczająco dojrzały i odpowiedzialny by wiedzieć że zaczynając nowe życie trzeba skończyć poprzednie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karma mia
Mam wszystko to samo. WSZYSTKO. nie mam w tej chwili czasu pisać, ale chętnie bym Cię pocieszyła, bo dla miłości warto...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_katienka
to pociesz bo jestem sparalizowana ze strachu bo nie wiem, czy moge go prosic w tym momencie o to by np.rozwiazal kwestie domu. czyli sprzedaja go teraz i dziela sie kasa na pol. czy oddaje jej calosc a ona go sobie splaca czy? ja go chce. i ja wiem, ze ta zona moze byc w porzadku. ale tez wiem z wlasnej rodziny,jak ludzie walcza o kazdy grosz. Jak problemy finansowe moga zatruc zycie. Jak ja mam juz dosc tego, ze nic nie mam(swiezo po studiach). Jak bede sie wkurzala, ze wszystko co zarabia oddaje tamtej rodzinie wiec jesli chce przyniesc do domu jakies pieniadze to musi pracowac po godzinach a wtedy go nie bedzie wcale w domu. A wtedy ja bede miala o to pretensje bo nie bede chciala jesc sama obiadow, bo przeciez bede z nim po to by go miec a nie nie miec... :(((i kwestia Swiat: czy on jedzie do dzieci czy dzieci do nas: i gdzie do nas skoro bedziemy musieli wynajac cos malego: max dwa pokoje a oni maja ponad 200m2 i kwestia dzieci... jego dzieci, naszych dzieci bo przeciez chce takie miec.. :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość...ta druga zawsze jest trudniejsza ale nie bardziej bezsensowana. Trzeba tylko być zdecydowanym i konsekwentnym. W żadnej miłosci nie ma gwarancji na sukces ,ani w pierwszej ani w dziesiątej. W tej kolejnej po prostu problemy są innego charakteru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karma mia
Ja jestem z mężczyzną, którego poznałam, gdy był jeszcze żonaty. Małzeństwo jakie było takie było, ale było. Zakochaliśmy się w sobie od razu jak się zobaczyliśmy :) oboje, na raz, nie było nic do gadania. Od razu powiedział żonie. Rozpacz, żal, rozterka, już wtedy strasznie Go kochałam, On mnie też. zamieszkaliśmy ze sobą po pół roku. W kwestie finansowe na początku nie wtrącałam się. Żyli do tej pory na dosyć wysokiej stopie, więc nie widzieliśmy powodu żeby ją drastycznie obniżać. Do tamtego domu szły dosyć duże pieniądze, w międzyczasie oboje nie mieliśmy pracy (oboje pracujemy na dzieło, raz jest raz nie ma) więc było cholernie ciężko. Wpadliśmy oboje w długi. Trzy razy następował powrót Jego do domu. Ze względu na dzieci (dzieci małe, 12 i 14 lat!). Nie udało się. Wracał do mnie. Wreszcie wynajęliśmy inne mieszkanie i On stwierdził że już koniec powrotów, zrobił wszystko co mógł. Od tamtee pory jesteśmy już razem (od 3 lat). I co? Ex cały czas dokucza, wyciąga straszliwe pieniądze, z tym, że ja już przestałam się z tym godzić, ustaliliśmy zasady (to jest bardzo ważne pamiętaj! ustalić zasady ile daje a ile nie. Tylko nie rób tego w drugim dniu związku, bo pomysli, że finanse to dla Ciebie priorytet). Poznałam dzieci. Na początku było okropnie (zrozumiałe!) - teraz - chyba mnie polubiły!Niesamowite. Poznałam Jego mamę. Pokochała mnie! Reszta Jego rodziny również, mimo że wydaje się to absurdalne. Moi rodzice: dowiedzieli się o naszym związku z telefonu tamtej. To była najcięższa przeprawa jaką miałam. Moi rodzice katolicy znaleźli się w cholernie trudnej patowej sytuacji. To jakiś czas trwało. ale jak Go poznali, przyzwyczaili się do tej myśli, to teraz Go uwielbiają! No i tak żyjemy sobie 3 latka, a w przyszłym roku ślub :) W moim przypadku nie było kredytu mieszkaniowego. Nie wiem, jak to rozwiążecie. Albo powinien z żoną na pół, albo...no nie wiem... Ciężka sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upo up do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mała, nie ma co go prosić o rozwiązywanie wszystkich trudnych kwestii tylko zapytać, zaproponować rozmowę na temat Waszej przyszłości, przecież jesteście razem, planujecie wspólne życie i co? nie rozmawiacie jak ta przyszłość będzie wyglądać? nie zastanawiacie się gdzie uwijecie to przysłowiowe „gniazdko”? w ogóle nie rozmawiacie o kwestii kontaktów z jego dziećmi? nie pytałaś jak on sobie to wyobraża? czy Wy w ogóle o tym rozmawiacie? dlaczego uważasz ze wszystko co zarabia będzie oddawał tamtej rodzinie? nigdy tak nie ma, będzie oddawał na dzieci (dopóki nie skończą studiów) ale alimenty to nie jest cała pensja! nawet przy negatywnym nastawieniu sędziego nie mogą się zdarzyć takie rzeczy!! a poza tym jeszcze jedna kwestia: na początku napisałaś że żona Cię na pewno znienawidzi, a także że on będzie jej musiał ciągle pomagać... dlaczego? ja rozumiem pomoc dla byłej żony z którą się rozstał spokojnie i która stara się zachować poprawne stosunki z nową ale jeśli będzie robiła Ci jakiekolwiek przykrości to on jedynie pomoc własnym dzieciom jest winien! opieka nad wrogiem własnej partnerki to chyba przesada!! i jeszcze to dziecko które go znienawidzi i Ciebie będzie obwiniać... dlaczego uważasz że tak się stanie? to on zamierza wyjść z domu z nikim nie rozmawiając ani niczego nie tłumacząc? zostawi własnego dzieciaka tak bez słowa, bez wyjaśnienia, bez tłumaczeń? kochana, czy Ty nie demonizujesz przypadkiem wszystkiego? wyluzuj, uspokój się i przemyśl na spokojnie... bo na razie zachowujesz się tak że może wyjść z tego jedna wielka katastrofa!! dziewczyno, do wspólnego życia niezbędna jest dojrzałość i zaufanie do partnera, a z Twoich słów wygląda tak że i jednego i drugiego nie posiadasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shock29
Witam:))Widzę tu niektóre znajome:))Mała katienko-ja jestem w podobnej sytuacji,zapraszam Cie też na podobne forum"gdy mąz ma dziecko z inna kobietą..."-tez tam jestem.Chociaz tam jestesmy w różnych sytuacjach,to można się wspaniale dogadac i wesprzeć nawzajem.Ja mojego M.poznałam jak już było po...jego ex poznała kogos w szkole-zakochała się w nim b.szybko i odeszła do niego.Nie jest to wersja mojego M.,ale jej-opowiedziała mi to kiedyś w skrócie.Sama nie wiem czemu to zrobiła?Może nie chciała żebym myślała zle o M.?Powiedziała,że to ona ponosi winę za to co sie stało,bo facet,z którym jest to mężczyzna jej życia.No i dobrze.Wiem,że tutaj sytuacje są różne,jak różni są ludzie.Też przeszłam na początku mnóstwo ciężkich momentów,miałam dość,bałam się tego związku.Sama jestem po przejściach,nie chciałam czasem z nim być,a z drugiej strony...chciałam.Ta huśtawka nastrojów żle na mnie wpływała.Zgadzam sie z tym,co napisała Aana-porozmawiaj z nim,tak szczerze-to naprawdę może wiele pomóc.Ale bądzcie wobec siebie szczerzy,niczego nie ukrywajcie.Jeśli zobaczysz,że on nie może się przełamać-pomóż mu.Oni czasem potrzebują nas bardziej niz myślimy.Tak naprawdę to my"nosimy spodnie":))Odnośnie naszego życia-teraz jest juz dobrze,kochamy się bardzo, ufamy sobie,a to podstawa.Oboje baliśmy się bycia z kimś-on zraniony,ja-nieufna.Ale się dobraliśmy!!Oboje myśleliśmy,że nigdy nie pokochamy...Życie jest przewrotne katienko...pozdrawiam,życzę wszystkiego dobrego:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokietko.........
znam takiego faceta,byłam z nim długo wszystko się zgadza jego wiek,wiek jego dzieci i te same gadki...........i miał na imię M ale tobie ,życzę powodzenia ,bo ja go nigdy więcej nie chcę widzieć.Wspomnisz moje słowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzycielkaaaa
-----kokietko......... czyzybys nie wierzyla ze stworza normalny dom? ja w tej chwili marze zeby moj odwazyl sie i rozstal sie z zona i byl ze mna....ale bodajze dzieci stoia na przeszkodzie...pewnie tak:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napiszę trochę z innej strony - mój brat jest w separacji ze swoją zoną, mają dwojkę dzieci - 14 i 9 lat. Od kilku lat mieszka ze swoją konkubiną, mają dwuletnią córeczke. Efekt jest taki że te \"małżeńskie\" dzieci są maniupulowane przez matkę i mamy (ja -ciocia i moja mama czyli babcia) z nimi znacznie utrudniony kontakt, no ale trudno sie dziwić, skoro synowa drze koty z (jeszcze) męzem to jak moze lubić teściową? A teraz najwazniejsze - konkubina moja brata \"latała\" za nim od kilku lat, od początku wiedziała ze jest żonaty i dzieciaty i świadomie rozbiła jego rodzinę (mówiąc jej slowami - \"walczyła o jego miłość\"), więc prosze zastanówcie się co robicie bo unieszczęśliwicie znacznie więcej osób niż Wam sie wydaje. Rozumiem że nie zawsze ludzie się dobrze dobiorą ale gdyby nie było \"tej drugiej\" to moze jednak udaloby się rozwiazac problem we własnym domu zamiast od razu skakać w bok? Jesli małżeństwo ma się rozpasc to lepiej wczesniej postawić sprawę jasno i zdecydowac sie na rozwód zamiast przedluzac to w nieskończonośc bo potem \"zemsta\" żony będzie większa. Zresztą wiadomo jak to jest - faceci są zazdrośni o byłych, a kobiety o przyszłe... A tak na marginesie - zawsze mnie dziwilo skąd kochanki wiedzą że małzenstwo \"ich\" faceta \"od dawna jest farsa\" skoro go wtedy nie znały? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzycielkaaa
mojego lubego malzensto chyba nie jest farsa przynajmniej nic o tym nie mowi....natomiast moje to porazka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×