Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lemonii

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki a może jednak warto?

Polecane posty

Dziewczyny ... wiele z nas często zastanawia się czy warto próbować kolejny raz z kimś, kto nas zranił ... i wtedy z regóły kierujemy się przysłowiem z tematu, bo chcemy uniknąc kolejnego cierpienia. Ja wchodziłam do tej samej rzeki pare razy, za każdym razem powtarząc, że jeżeli coś sie zepsuje następnego razu nie będzie, ale .... był. I dzięki temu jestem teraz najszczęśliwszą kobietą na ziemi:):) Pamiętajcie, że czasem warto zaryzykować, ludzie się zmieniają, zaczynają rozumieć, zaczynają poznawać swoje uczucia i wartość drugiej osoby...:) Mi prawie wszyscy powtarzali \"nie bądź głupia\", a teraz dziwią się, że dwoje ludzi może tak się kochać. Czy ktoś ma podobne odczucia, doświadczenia? Wierzy, że czasem trzeba zaryzykowac w sytuacjach nawet beznadziejnych??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weźpod uwagę
że wchodziłaś jużwiele razy i za każdym razem myslałas,że to już to a potem klapa. Moim zdaniem możesz być teraz w takim stanie euforii, a za jakiś czas znowu sie wszystko rozleci. Jak facet jest chorągiewką to po nim nigdy nic nie wiadomo. Ja bym nie wytrzymała w takiej niepewności. Pierwszy raz jest najtrudniejszy, potem to juz łatwiej przychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lemonii -> obyś za jakiś czas nie żałowała tej decyzji .. życzę powodzenia :) .. ja próbowałam kilka razy i klapa :o nie warto - jestem zdania że jak coś się rozsypie to po sklejeniu i tak są szramy :( .. dla mnie wchodzenie drugi raz do tej samej rzeki nie ma sensu bo choćby było jak cudownie i pieknie to w psychice zostaje i tak zadra itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam to uczucie. Wchodzilam do tej samej rzeki, raz rok temu, potem w grudniu. I zawsze potem mowilam ze juz wiecej nigdy, ze nie cche juz. Ale znowu sie zaczelo. Prawie tydzien temu ponownie sie zeszlismy... ciekawe jak to sie skonczy tym razem, musialam narazie wyjechac na miesiac, ciekawe czy bede miala do kogo wracac :( ale ja nie potrafie chyba bez niego funkcjonowac. Bo moze warto? Moze jesli ani z mojej strony ani z jego strony nic sie nie zmienilo jesli chodzi o uczucia to cos w koncu wyjdzie? Poprzednie dwa razy sie rozsypaly nie do konca z jego winy, jego byla mieszala sporo. ehh :( nie widzialam go pare dni a juz tesknie buu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justynka_ -> a może jesteś od niego uzależniona :o ? Ja nie wiem co radzić ale wiem że osobiście mam dość wchodzenia drugi raz do tej samej rzeki bo to nie ma sensu (przynajmniej u mnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
weźpod uwagę, maleeńkaa --> rozumiem dokładnie co chcecie powiedzieć, mimo wszystko tym razem jestem szczęsliwa jak nigdy przedtem, pół roku jesteśmy teraz razem i układa się cudownie. I pierwszy raz czuję, że On mnie kocha... wcześniej wiedziałam, że jego uczucia nie są tak silne jak moje ale się ludziłam... Teraz wiem, że kocha mnie chyba bardziej niż ja Jego... Justynka_ --> trzymam kciuki, żeby Ci się udało, ja miałam kiedyś dokładnie tak samo i w końcu teraz jest bardzo dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem jak to nazwac, ale po prostu jak wiem ze gdzies na mnie czeka, ze sie z nim spotkam czy jak go widze to swiat staje sie prosty, to czuje te cudowne motylki w brzuchu, to nie chce nawet myslec o tym ze musze np. wrocic do domu na czas, moglabym z nim sie widywac ciagle. Teraz jestem daleko ale mamy kontakt, odzywa sie. Tylko dzisiaj jeszcze nic,taka cisza w eterze. Jak Wy macie ze swoimi facetami? jak czesto sie odzywaja? Moze ja za duzo wymagam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weźpod uwagę
To bedzie nieprzyjemne co napisze ale jesteście głupie. Wchodzić ileś tam razy w ten sam związek, w którym facet nie przejął sie w pewnych okolicznościach wami, tym co czujecie - to głupota i zguba na własne życzenie. Czym sie oszukujecie. Zmienił się? W czym. On swoim zachowaniem pokazał do czego jest zdolny i co potrafi. To nie podlega zmianie. Zwyczajnie w skrajnej sytuacji zachował sie jak sie zachował i jeśli poczuje to samo w przyszłości ( a poczuje, bo związek do góry i doliny) najprawdopodobniej spasuje. Ale wtedy ... sobie plujcie w brode, bo dałyście sie zwieść i owinąć facetowi, który was zranił, potem przychodzi, nieco czułych słów, zapewnienia i jesteście gotowe na nowo. A to jest gotowość na kolejne zranienie. To tylko na początku tak pięknie wygląda, tak łatwo deklarować ,ze już nigdy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justynka_ czułam się kiedyś dokładnie tak samo:) ale potem przystopowałam... stwierdziłam, że to nie ma sensu, powiedziałam, żebyśmy skończyli, bo wiedziałam, że mimo że bede tesknić wyjdzie mi to na zdrowie. Na szczęście wtedy On mi nie pozwolił ... bo dopiero wtedy zrozumiał ile dla Niego tak na prawdę znaczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie smutna dziewczyna
ja również rozstałam się z chłopakiem i po roku przerwy znowu zaczęliśmy być razem, czas leczy rany trochę też sobie oboje przemyśleliśmy różne sprawy... teraz mamy wspólne plany, wspólne mieszkanie, wspólne życie na razie nie żałuję,że wróciłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
weźpod uwagę --> nam zawsze psuło się przez jego byłą dziewczyne... teraz mimo, że ona ciągle dzwoni, mówi że go kocha On jest ze mna. Nadaza sie okazja zeby zrobic to co kiedys, ale tego nie robi. Ostatnio jego tata powiedział mi, że od kiedy jestemy razem to On jest bardziej wesoły, szczęsliwy, zmienia się na lepsze. W tym momencie nie uważam się za głupią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weźpod uwagę
Nie chce nikogo obrażać, sory za mocne słowa ale patrzeć nie moge na tą głupotę. Ja sie w to też bawiłam,pierwszy raz po półtora roku, pierwszy zawód - moje zdziwienie, że do tego stopnia potrafi być nieczuły i obcy, dałam sie potem zjednać, uwierzyłam ,ze sie "zmienił". Ale co zmienił, nie da sie zmienić pewnych uwarunkowań charakteru, twardości serca egoizmu. Było fajnie na początku, wiadomo, dróga "młodość związku". Po 2 latach znowu rozczarowanie, tym gorsze, że jednak nic sie nie zmieniło, mimo fajnych dni i jego zainteresowania - jak przyszło co do czego znowu w tej skrajnej sytuacji pokazał kim jest. Bo w skrajnej sytuacji nie panujesz nad emocjami, wychodzi z ciebie to co jest w tobie, bez udawania i naprawiania. I wiecie co :O dałam sie po tym kolejny raz uprosić... znowu porażka i potem kolejny ... porażka... zawsze z tym samym, wychodziło to co wyszło przy pierwszym razie. Nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że nie warto tutaj się kłócić o to czy warto wracac czy nie ... Każdy człowiek jest inny i nie można generalizować. My mamy w planach za dwa, trzy lata ślub bo ja na razie jeszcze nie chcę. I wiem, że tym razem jest inaczej ... bo szczerze od początku. I pomimo tego co mówisz, bede dalej szczesliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lemonii -> gratuluje udanego zwiazku :) sama tez chcialabym zeby mi sie tak ulozylo, ale poki co zyje w tej strasznej niepewnosci. i Tak sobie jeszcze pozyje pewnie z miesiac :( W przypadku naszym tez jego byla namieszala dwa razy, to przez nia tak wyszlo. Teraz spotkalismy sie przypadkiem i myslalam ze nic z tego ni bedzie, podeszlam do tego na luzie ale nie dal mi dlugo czekac na propozycje spotkania. Ciesze sie ze tam poszlam, to byl cudowny wieczor ehh... :( tesknie za takimi wieczornymi wyjsciami gdzies. Odezwac sie do niego dzisiaj skoro on milczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weźpod uwagę
ok jak chcesz- a jakby co ostrzegałam, cześć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki Justynka_ :) Moja przyjaciółka kiedyś powtarzała, że woli dla paru pieknych chwil zaryzykowac, nawet jeśli potem będzie cierpiała. Nie wiem czy to dobre czy nie, ale jesli wiesz, ze jesli nie sprobujesz to i tak bedziesz sama i bedziesz cierpiec to nie masz nic do stracenia zeby sprobowac:) A czy sie odezwać? hmm... Odezwać zawsze sie możesz:) Przecież nie musisz zaraz pisac, że nie możesz bez niego życ. Powodzenia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macie tu moją wypowiedź z topiku o wchodzeniu drugi raz do brudnej wody. Któraś kafeteriuszka prosiła o skuteczną radę, jak zerwać taki zły związek. Wklejam i dla Was, bo o to samo chodzi. No dobrze, podam Wam sposób sprawdzony przeze mnie osobiście. Trzeba jakoś doprowadzić delikwenta do ołtarza. Potem borykać się z domem i dziećmi oraz humorkami Pana i Władcy. Dzień w dzień, miesiąc po miesiącu, rok po roku. CODZIENNIE. Trzeba się zdołować myśląc o sobie baaaardzo niepochlebnie, a to na skutek różnych uwag rzucanych przez tego Pana i Władcę. Trzeba znosić dni, tygodnie, miesiące bez rozmów i bez seksu. Trzeba się zastanawiać \"Co ja kurde znów zrobiłam nie tak, że on się dasa?\" Mądrzejszym kobietom wystarczy rok na nabranie rozumu, głupszym - do których przyznaję ze wstydem ja się zaliczam - zabiera to kilkanaście lat. ALe w końcu NADCHODZI WIELKI MOMENT!!! Po kolejnym docinku, albo kolejnym cichym dniu, albo kolejnej wyprowadzce do (wstaw odpowiednie) mamusi/drugiego pokoju, drugiego łózka, nawet najgłupsza kobieta z radością zauważy, że ma to ... w dupie. Hurrra! P.S. Oczywiście można prawie od razu przejść do tego \"Hurra\" zrywając z delikwentem przy pierwszych objawach podobnego zachowania. Ale po co sobie ułatwiać życie, czyż nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgrthyrt
lemonii czy były zdrady u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość caffedelmar
rzeka nidy nie jest taka sama... wys ie zmieniacie, faceci sie zmieniają... wy nie popełniacie błedów? kiedy je popełniacie jak się czujecie? chcecie by dano wam szansę, zrozumiano, wybaczono... sobie byście chciały... ale komuś, to juz tego dać nie chcecie? niektóre kobiety są po prostu brrr :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fgrthyrt zdrady w zależy w jakim sensie ... wczesniej zawsze ONA (była) stawała się ważniejsza, on przepraszał, mówił, że mnie nie chce zranić itp.. i tak to się kończyło. Dla mnie w pewnym sensie to jest zdrada bo jednak bardziej kochał inną kobietę. Na szczescie teraz juz nie :P I caffedelmar uważam, że masz całkowitą rację:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez weszlam dwa razy do tej samej rzeki, a tak konkretnie to moj facet wszedl, ja go zranilam 2 razy, niedocenilam, dopiero potem zauwazylam jaki skarb mam obok siebie, sam chcial sprubowac jeszcze raz, jestesmy razem prawie rok i jest cudownie:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgrthyrt
No to zakładając, że do niej wracał to i były czulości (seks) z nią. Dla mnie ta fizyczność jest właśnie straszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leonginia
Błędy można poprawić, skłonności charakteru - rzadko. W danej chwili łatwo zadeklarować, ale mało kto po jakimś czasie sie tego trzyma. Zapomina. No i własnie skoro odchodził do tamtej to na pewno sie z nią sexił itd. Tobie to nie przeszkadza? Że pare razy sie oddalał, żeby pożerowac gdzie indziej? A potem jak sie "nudził" wracał znowu stęskniony do ciebie? To co bedzie jak znów minie parę miesięcy...znowu przyjdą zwyczajne dni i pojawi się była? Znowu "niebędzie chiał cie ranić"? A czy swoim postępowaniem - tym ,że odchodzi to nie rani cię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
leonginia oczywiscie, że ranił i on doskonale o tym wie, ale czasu cofnac sie nie da. Mimo że miedzy nami sie psuło kiedy pojawiała się ona on nigdy do niej nie wracał...ona tylko chciala zeby ciagle pamietal o niej i byl sam gotowy na kazde jej zawolanie, chociaz sama miala nowego. Wcale nie chciala jego, ale nie chciala tez zeby miala go inna... Teraz jest sama i bardzo jego ale teraz juz dostac go nie moze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie warto wchodzić 2 razy do tej samej rzeki, ja wszedłem i jeszcze gorzej cierpie niż poprzednio. Dlatego odradzam dla dobra wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vrhh
facet w jakim wieku jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Ludzie czy wy kiedyś zastanaiwaliście się nad sensem tego powiedzenia "NIgdy nie wchodzi się do tej samej rzeki" ? Przecież to stwierdzenie faktu a nie przestroga. W tym powiedzeniu chodzi o to że nawet jeślibyśmy chcieli wejść do tej samej rzeki, to nie możemy, bo to już nie jest ta sama rzeka mimo pozorów podobieństwa. Podobnie jest w związku. Nie jesteście już tymi samymi ludźmi mimo pozorów podobieństwa. Ty masz do niego mniejsze zaufanie ale on być może poczucie, że wie co stracił. Nawet jeśli spróbujecie jeszcze raz to to nie będzie taki sam zwiazek jak poprzednio. Czyli podobnie jak z rzeką, to nie jest już ta sama rzeka mimo że brzeegi są takie same. Więc jeszcze raz dla tych co nie rozumieją. To powiedzenie to stwierdzenie faktu a nie ostrzeżenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiemy że jest to stwierdzenie, ale czasem się nie myśli i idzie się za sercem. lata są nie ważne, jedni powiedzą że jestem jeszcze młody drudzy że już nie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Facet a odnośnie Twojej stopki to sama prawda. Dlatego nauczka na przyszłość, nawet jak pokochasz to musisz być trochę draniem. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×