Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Juleczka22

tylko chemia ?

Polecane posty

Biochemicy podjęli się tego zadania i sprawdzili poziom wydzielanych w mózgu w stanie zakochania substancji. Utrzymują się w organizmie od 18 miesięcy do 4 lat maksymalnie. Etnografowie również to potwierdzają. Amerykańska antropolog Helen Fisher przeprowadziła badania na 62 kulturach ludzi na całym świecie, od Nowej Gwinei po Grenlandię. Wniosek? Po około czterech latach związki się rozpadają. Nieraz trwa to trzy lata dłużej, ale to dlatego, że kobieta zauważa, że mężczyzna traci to pożądanie i rodzi mu dziecko, przywiązując go do siebie na kolejne trzy lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dr
Dziwne psychofizjologiczne stany towarzyszące zakochaniu wywołane są przez substancję chemiczną przypominającą swą strukturą i działaniem amfetaminę. Substancja ta, o nazwie fenyloetyloamina, ma własności odurzające, powoduje euforię, podniecenie, a także niepokój. Miłość nieodwzajemniona, odrzucenie naszych zalotów przez obiekt uwielbienia, może mieć fizjologiczne skutki podobne do tych, jakie wywołuje przerwanie przyjmowania narkotyku przez osobę uzależnioną. W miarę upływu czasu, nawet jeśli nasz partner nadal darzy nas względami, poziom wytwarzanej przez organizm fenyloetyloaminy stopniowo się obniża. Jeśli początkowego zauroczenia nie zastąpi głębsze długotrwałe przywiązanie, romans może stracić swą atrakcyjność — wówczas zdarza się często, że w poszukiwaniu nowych wrażeń zwracamy się ku innemu partnerowi. Trwała niezdolność do przywiązania, do trwałego związku, może być pewnego rodzaju patologią o biochemicznym podłożu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to juz dawno wiadomo...
dlatego mnie smieszy gadanie o romatycznych uczuciach :P jest na tym forum jeszcze troche ludzi ktorzy w nie wierza...nawet pewnie facet majacy sie za madrego...pewnie humanista...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasieńkaaaaaaa
wiara czy cuda nie? ja juz doswidczylam roznych stanow i zakochania i chemii i platona i wiecie co ... uwielbiam te emocje wszystkie, ale teraz przezywam je w zgodzie z rozumem no i co najwazniejsze z poczuciem humoru, a reszta niech sie dzieje, najgorzej sie poddac im bez reszty i wpasc w pulapke wlasnej uczuciowosci, dlatego ja sie staram, moze nie zawsze wychodzi, ale mam juz daleko pastwienie sie nad soba, przezywanie, ile mozna dzizas, a czasem tak sie molestowalam, ze masakra :-) romantycznosc TAK, krzywdzace uczucia NIE, z prostej przyzczyny co jest dla mnie krzywdzace ejst zle i tzreba to zlikwidowac, byc moze dlatego stalam sie mistrzynia w zakonczeniach hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudynaa
Tez jakoby jestem zwiazana z tematem ... ahh duzo by gadac... test osobowosci wg dalay lamy - wyniki sa niezwykle (z trzech tylko pytan) tu ---> http://is.gd/Vin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×