Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Seeni

Mam dwie żony .....

Polecane posty

maalutka ---> z ziemia to racja i dlatego te umysly trzeba zmieniac. Wrom ---> facet dziala oczywiscie zgodnie z zasada zachowania enrgii ale dwie panie nie sa w stanie zuzyc jgo cala energie i naogol wystarcza mu jej nawet na trzecia i czwarta. Ale glowny punkt to ze paniom duzo mniej zalezy na tym zeby je bzykac a duzo bardziej na tym zeby je kochac. I jezeli sie czuja kochane to zadnych problemow nie ma. Tyle o zachowaniu energii. Co do grawitacji to mylisz sie mowiac ze \"Teoria względności nie obaliła siły grawitacyjnej czy przyciągania ziemskiego (istnieje i ma się dobrze) - lub każdej innego dużego ciała w kosmosie\" bo (ogolna) teoria wzglednosci pokazala przekonywujaco, ze takiego \"przyciagania\" wogole nie ma. Ze zludzenie przyciagania jest spowodowane tylko (grawitacyjna) dylatacja czasu i zakrzywieniem przestrzeni. A to sa oczywiscie inne zjawiska niz \"przyciaganie\" ktore jest z koniecznosci dzialaniem na odleglosc. Juz Newton powiedzial ze w dzialanie na odleglosc nie wierzy i mial racje. Ale dopiero Einstein pokazal dlaczego takiego przyciagania grawitacyjnego nie ma i skad sie bierze t.zw. \"pole grawitacyjne\" i dlaczego (patrz wyzej). Gdyby poza tym na co wskazal Einstein istnialo \"przyciaganie\" to sily grawitacyjne byly by dwa razy wieksze niz sa. Wiec \"przyciaganie grawitacyjne\" skonczylo sie juz w roku 1915 o od tego czasu tylko niektorzy astronomowie w nie wierza bo fizycy to juz raczej nie (chociaz sa i tacy ale zwykle nie ci ineresujacy sie aktywnie tymi sprwami jak np. truly yours).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elf co do energii to Wrom ma inne zdanie zdaje się;) Na trzecią i czwarta? hmmmm ciekawe...znasz takie stany z autopsji? Masz rację seks to najniższe zastosowanie energii a kobietom chodzi o coś więcej, one potrzebują powodów. Na teoriach względności nie bardzo się znam-chyba tylko sam Einstein je rozumie jak w tej anegdocie o pytaniu skierowanym do Einsteina „czy to prawda, że tylko dwie osoby na świecie rozumieją teorię względności?” ten miał odpowiedzieć „a kto jest tym drugim?...”- jedno wiem, na poziomie fizycznym nie ma nic pewnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
----------->house elf Nie mam zamiaru się z tobą spierać co do istnienia sił grawitacyjnych i przyciągania wzajemnego ciał, gdyż wystarczy że zajrzysz do podręcznika do fizyki ze szkoły podstawowej, średniej czy ze studiów i zobaczysz, iż w każdej z nich jest o niej mowa na samym początku. Gdyby te teorie były błędne lub obarczone strasznie dużym błędem obliczeniowym to na pewno miliony fizyków na całym świecie dawno już by zaniechało nauki takich rzeczy w szkołach a podręczniki zostałyby zmienione. "Ze zludzenie przyciagania jest spowodowane tylko (grawitacyjna) dylatacja czasu i zakrzywieniem przestrzeni. A to sa oczywiscie inne zjawiska niz "przyciaganie" ktore jest z koniecznosci dzialaniem na odleglosc." Twoje słowa brzmią jak pies nie istnieje to tylko złudzenie bo w rzeczywistości to zbiorowisko materii organicznej, które w swojej formie wygląda i zachowuje się jak pies. Jeżeli nie wierzysz w siłę wzajemnego oddziaływania na siebie dwóch ciał na odległość to popatrz w górę na księżyć i dlaczego on ciągle jest na orbicie okołoziemskiej albo na falowanie w morzach czy dużych jeziorach (przypływy i odpływy) - też jego sprawka. O układzie słonecznym już nie wspomnę. Tym zdaniem o Newtonie i że nie wierzył we wzajemne oddziaływanie ciał na siebie na odległość to już zupełnie mnie rozbawiłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie o tym piesku napisałeś, coś w tym jest.:) wierzysz w teorię połówek? Ja nie, myslę że jesteśmy indywidualnościamu i pewnie przyciągamy tego najbardziej harmonizującego partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
------------->maalutka Przecież pisałaś aby nie poprawiać a sama to robisz. Mówiąc o wzajemnym przyciąganiu miałem na myśli bardziej oddziaływanie wzajemne planet czy ciał(materii) na siebie a nie ludzi. Tak że trudno to podciągnąć pod "teorię połówek" ale może i się da. Co do pytania o wiarę w teorię połówek to tak samo jak ty, nie wierzę w to, wydaje mi się że to głównie kwestia przypadku i dobierania się pod względem najbardziej odpowiadających nam cech partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiście:) Z fizyką jestem na bakier nieco, ale wiem że oddziaływują planety na nas my na planety. W dzisiejszej Rzeczpospolitej był fajny film o oddziaływaniu, polecam. Przypadki nie istnieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
---------->maalutka Dlaczego sądzisz, że przypadki nie istnieją. Przy poznawaniu, łączeniu się w pary wydaje mi się że właśnie przypadek/zbieg okoliczności na bardzo duże znaczenie. Na przykład taki wybór szkoły i miasta w którym dana osoba przebywa w trakcie nauki - wiele związków powstaje właśnie w tym okresie. I inne przypadki, idziemy gdzieś i kogoś poznajemy, w sumie nic a w przeciwnym wypadku nigdy danej osoby byśmy nie spotkali. Możliwe, że niektóre osobniki mają tak zawężony krąg ewentualnych/potencjalnych partnerów ,z którymi mogłyby się połączyć, i jeżeli znajdą się w pobliżu to na tyle silnie oddziaływują na siebie, że się od razu odnajdują. Po części też dlatego że nie zauważają innych nie spełniających określonego, zakodowanego modelu, którym są zainteresowane. Jednak cała reszta ludzi jest "standardowa" i może łączyć się z praktycznie z każdym o podobnych atrybutach. Znaczy tak mi się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podświadomie zawracamy uwagą na różne rzeczy sami o tym nie wiedząc, wszystko można - sprowadzić do atrybutów biologicznie użytecznych. Podobno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak się może wydawać ale, ja wiem że przydarza się nam to czego ,nie zawsze świadomie. Gdzieś idziemy i kogoś poznajemy, czy sądzisz że to że idziemy to przypadek? Na jakiej podstawie? Tylko dlatego że moglibyśmy nie iść przez przypadek? Myślę że to wszystko od nas zależy ile byśmy osób nie znali, nie \"kochali\" zawsze trafiamy na podobny stopień dojrzałości. Paradoksalnie zakochują się Ci którzy nie potrafią kochać, nie mogą dać bo sami nie mają, chcą brać i pojawia się frustracja. Zamiana partnera nic nie daje. Ciekawe co na to ekspert od stosunków:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
------------->maalutka Właśnie tak uważam, że jeżeli gdzieś idziemy i kogoś interesującego spotykamy to jest przypadek - przy założeniu ,iż nigdy o danej osobie nie słyszeliśmy lub nie planowaliśmy się z nią spotkać. "zawsze trafiamy na podobny stopień dojrzałości" No to również wydaje mi się trudne do obrony, "zawsze" zupełnie odpada, chyba że "zwykle", ale i z tym bywa różnie. Może w twoim przypadku ale u innych to ludzie często trafiają na osobniki o dojrzałości zupełnie innej niż są sami (inna sprawa czy taki związek ma przyszłość). Co do zakochania to wydaje mi się że zakochują się praktycznie wszyscy i każdy chyba potrafi kochać - tylko czy miłość w wydaniu niektórych jest do przyjęcia dla drugiej osoby (czy im wystarcza albo czy go nie odstrasza). U niektórych "zmiana partnera nic nie daje" - może by i dała gdyby tych partnerów było odpowiednio dużo do wyboru i szybkiego sprawdzenia. No a "ekspert od stosunków" (dobrze że to ty wymyśliłaś a nie ja bo jeszcze by się obraził) nadal milczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Wrom to o czym mówisz to chemia, romantyczna miłość, to krótkotrwały stan:) Niech Ci będzie, zawsze -z wyjątkami potwierdzającymi regułę:P Chodzi o to że znamy wycinek rzeczywistości nie znamy przyszłości i tłumaczymy przypadkami, a to nie tak, jeszcze nie na wszystko wpadliśmy. Miłosć może mieć trzy wymiary, zależność i to się zdarza najczęsciej, staramy się dominować, sprowadzić osobę do roli przedmiotu włsnego i zamiast raju otwierają się bramy piekiel. Niezależność to się zdarza czasami, między silnymi osobowościami, żadna nie chce iść na kompromis, ludzie sa ekscentryczni i dają drugiej osobie wolność ale przypomina to raczej obojętność, związki są powierzchowne. I współzależność , zdarza się niezwykle rzadko a szkoda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albo ty masz taką wyobraźnię
albo twoje obie baby takie głupie! :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
------------->maalutka Mówiąc o przypadku miałem na myśli, że w dużym stopniu naszym życiem "rządzą" zbiegi okoliczności czy przypadkowe (masło maślane) zdarzenia, które mogłyby się wydarzyć lub nie w zależności od naszego wyboru/postępowania. I że nie wierzę w żaden rodzaj fatum co do przyszłości. Zarysowałaś ciekawą teorię odnośnie miłości i związków. Tylko że trudno tak jednoznacznie rozróżnić: zależność, niezależność i współzależność w poszczególnych zwiazkach. Bo takie cechy wystepują pewnie w określonych procentach i w zależności co dominuje to tak można dany związek sklasyfikować. Szczególny problem byłby z odróżnieniem zależności od współzależności. Nie zgadzam się natomiast, iż w związkach zależnych zawsze jedna ze stron stara się sprowadzić to drugą do roli własnego przedmiotu i robi jej piekiełko z życia. Ktoś może być stroną lekko dominującą ale to nie znaczy, że nie jest również psychicznie uzależniony od tej niby słabszej strony (u ciebie ofiary) a więc nie jest to relacja jednostronna. Największy problem w mojej ocenie mam ze związkami współzależnymi i o jaki rodzaj wzajemnej zależnosci tu chodzi. Skoro zawęziłaś je do bardzo wąskiej grupy (niezwykle rzadko) to pozostają właściwie pary z pogranicza niezależności a zależności czyli w przybliżeniu zbiór pusty. A tak naprawdę związki osobników całkowicie niezależnych/samowystarczalnych o cechach częściowo psychopatycznych, które wymuszają na nich pewne uzależnienie od konkretnego partnera, z którym są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno rozróżnić? Myślę że nie:) Zależność najczęściej ma miejsce i wtedy związek pełni funkcje społeczne, jest się ze sobą po cos, a tak naprawdę nie ze soba tylko obok. Jest na początku chemia i dobre chęci ale ludzie nie zbliżają się do siebie, przez powtarzalność zachowań wszystko powszednieje a trzeba żyć mimo że skończyła się zabawa. Niezależność tez czasami ma miejsce mówię tutaj o związkach artystów, o takich indywidualnościach jak elf:) Współzależność ma miejsce wtedy gdy jesteśmy wolni gdy jesteśmy z partnerem a jednocześnie niepowtarzalna jednostką, takie bycie to nie związek to jak spełnienie w obecności. Napisałam że rzadko co nie znaczy że wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie z maalutka bo rzeczywiscie tak jest jak mowi. Moze to troche smutne, ale jak mowi pani elfina, czlowieki maja rozum wiec nie powinni sie pakowac dobrowolnie w przykre sytuacje. Dlatego ona ich nie zaluje. Ja wolalbym zeby sie nie pakowali nawet jak nie maja rozumu wiec wymyslam rozne zasady postepowania \"zapewniajace szczescie w zwiazku\" ale jakos nikt ich nie stosuje a nawet czesto okazuje sie jedynym, ktory te zasady bierze powaznie. Bo czlowieki wola stare \"wyprobowane\" zasady, ktore czesto dzialaja, szczegolnie jak sie ich nie testuje zbyt dokladnie. Tak samo jak z grawitacja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UUUUUUUUUU
PRZECIEŻ TO ŚCIEMA FRAJERZY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuk subs
do kogo przemawiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
Aby nie zostać zmanipulowanym powinienem napisać, że zgadzam się z maalutką albo z house elfem i dołożyć pare zdań. W dużym stopniu tak bywa jak mówi maalutka ze związkami zależnymi i że się one wypalają, jak wszystko zresztą, a potem to już tylko trwanie z przyzwyczajenia. Ale czy to coś złego, naturalna kolej rzeczy, przecież bycie z kimś bo tak nam jest wygodniej czy łatwiej przetrwać też jest formą udanego związku. Ludzie w pewnym wieku dążą do stabilizacji i nie mają zamiaru szukać innego partnera czy przyjaciela. Co do niezależnosci to za bardzo nie chcę się wypowiadać. Natomiast współzależność kojarzy mi się podobnie co inne utopijne hasła typu związek w pełni partnerski. Współzależność nie wyklucza małżeństwa - według mnie. A jeżeli już koniecznie mamy być wolni to gdzie ta zależność, przez pewien okres będzie wynikająca ze wzajemnej fascynacji (umysłu i ciała) i przyjaźni ale potem kiedy sobie spowszedniejemy to musi coś umrzeć. I albo do związku wpuścimy inne osoby na wielu płaszczyznach i będziemy sobie robili przerwy we wzajemnych kontaktach a następnie do siebie wracali albo dochodzi do definitywnego zerwania. Spełnienie w obecności też gaśnie tak samo jak w związku zależnym społecznie użytecznym. No i trzeba pamiętać, że nie zawsze będziemy młodzi, taka "wolność" źle się kończy. Poszukiwanie/chęć stworzenia rzeczy idealnych czy genialnych/bezawaryjnych prowadzi do klęski zarówno tyczy się to przemysłu (klęska finansowa, wyprzedzenie przez konkurencję) jak i stosunków międzyludźkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wrom ---> widze ze gustujesz w \"przyblizonych prawdach\". Jednak w rzeczywistosci to sa tylko klamstwa. Nie przyblizone a zupelnie dokladne. Wiec stosujac je w zyciu ryzykujesz, ze w niektorych wypadkach Twoje wyniki beda 100% bledne. W dodatku nie bedziesz wiedzial kiedy. Np. rozszerzajacy sie wszechswiat jest wynikiem tylko jednego przyblizenia teorii Einsteina teoria fenomenologiczna. \"Pomijalna niedokladnoscia\" jest tylko \"oczywista\" dla wielu matematykow Riemannowska geometria czasoprzestrzeni (\"oczywista\" bo \"wiekszosc\" obliczen daje prawdziwe wyniki). Gdyby ci matematycy poza przeksztalcaniem rownan umieli tez rozumowac, nigdy nie wprowadziliby do dobrej fizycznej teorii idei, ze energie mozna tworzyc z niczego. Co oczywiscie ma tez swoje konsekwencje. W ten sposob Twoj sposob rozumowania stosowany przez tych \"grawitacyjnych fizykow\", jak sie sami nazywaja (Feynman nazywal ich "dopes"), sciemnia zamiast rozjasniac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anarietta
A myśli z czego powstają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anarietta ---> o ile wiem to mysli powstaja glownie z cholesterolu bo to jest zrodlo energii mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawda to jest
co mówisz house elf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×