jak zapanować nad łzami..

Heh moim problemem jest to że strasznie łatwo mnie zranić i często to powoduje łzy, nawet najmniejsza rzecz, przykrość, nie moge nad tym zapanować a nie chce tych łez , chce powiedzieć co mysle, wyrzucic z siebie podczas rozmowy a nie moge bo łzy łamią mi głos.. Poprostu potrzebuje wiecej asertywnosci, nie potrafie zapanowac nad emocjami i nad łzami:( heh jedni reagują wybuchem krzyku inni jeszcze inaczej a mi poprostu mimowolnie stają swieczki w oczach brrrr jak ja tego nie cierpie. Czasem ze smutku, z przykrosci, ze zdenerwowania, z zazdrosci;/ chodzaca skrajnosc ze mnie

Mam tak samo... Gdy ktoś powie coś, co rani mnie, albo po prostu sprawia mi przykrość, to łzy napływają mi do oczu, nie mogę z siebie głosu wydobyć, bo wtedy łzy polecą ciurkiem... Wolałabym się tym nie przejmować, albo po prostu coś odpowiedzieć... A nie od razu łzy i w płacz...:(

Mogę Ci tylko powiedzieć co ja robię. Zaciskam mocno zęby i szcypię się mocno prawą reką w lewą. Tak, zeby bolało. Ten ból paradoksalnoe odgania te \"świeczki w oczach\". Przynajmniej do czasu, gdy jestem sama i już mogę sobie płakać do woli.

mam podobnie:( obojetnie co sie stanie to ja jus mam lzy w oczach i wystarczy np jedno slowo pocieszenia a ja placze jeszcze bardziej:(:( tylko ze aukart lzy nie przeszkadzaja mi w krzyczeniu, placze i krzycze jedoczesnie:( w sumie nie ma dnia bez moich lez i krzyku ( w sumie nawet jak nic sie nie stanie) a nie chce teo, nie chce tak robic...nie chce zeby ktos myslal ze placze aby wzbudzic litosc...chce byc silna...a nie potrafie:(:( ehh:(:(:(