Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chaber41

Trudne relacje

Polecane posty

Gość chaber41

Jestem po raz drugi mężatką. Mój obecny mąż jest również rozwiedziony. Ja mam dwóch synów z poprzedniego małżeństwa, mąż z pierwszego małżeństwa ma dwie córki. Moi synowie mieszkają z nami, córki męża zostały z matką. Jestesmy ze sobą od 7 lat. Nie mamy wspólnych dzieci. Kontakty synów z moim mężem sa znakomite, moje z jego córkami żadne. Zawsze byłam przez nie ignorowana, szczególnie przez starszą. Przez swoją mamę zostały uświadomione, że jestem złą kobietą, która odebrała im tatusia, chociaż na pewno w żaden sposób nie przyczyniłam się do tego, iż ich od kilku lat nie istniejące małżeństwo w końcu przestało istnieć również na papierze. Mąż od samego początku starał się wynagrodzić dzieciom rozpad ich rodziny przede wszystkim poprzez pieniadze, samochód dla 17-letniej córki, wyjazdy zagraniczne, ubrania, studia, urzadzanie mieszkania, w którym mieszka ze swoim chłopakiem, po prostu wciąż płyną pieniądze - równocześnie z dużymi alimentami. Nie ingerowałam w jego decyzje, chociaż o niektórych nigdy nie byłam informowana lub dowiadywałam się przypadkiem. Było również wiele takich sytuacji iż sama byłam inicjatorką kupienia im wielu rzeczy, niestety nigdy nawet telefonicznie żadna z nich mi nie powiedziała "dziękuję", nigdy nie otrzymałam pozdrowień, życzeń świątecznych, chociaż prezenty i pieniądze nigdy nie wracały z powrotem. Za miesiąc jest ślub starszej córki (23-letniej), nie zostałam na niego zaproszona, pieniądze i owszem na ten cel zostały przyjęte. Mam natomiast uczestniczyć w nim w jakiś sposób - zorganizować pobyt rodzinie ze strony męża, która nas odwiedzi po raz pierwszy w zwiążku z mającym odbyć się ślubem. Siostrzenica mężą przyjeżdża na tę uroczyśtość z 2-letnim dzieckiem, którym bardzo możliwe, że przypadnie mi w udziale zajęcie się, bo przecież zostaję w domu. Słysząc mój sprzeciw, mąż powiedział, iż rozumie, że będzie mi ciężko, ale odmaiwając w organizacji w pewnym sensie tego przedsięwzięcia zdumiewam go w pewnym sensie i stawiam go w głupiej sytuacji. To tyko przykłam najbardziej świeży, mówiący o tym, że przecież jestem starsza (od jego córek) i powinnam wykazać się zrozumieniem. Tylko, że ja po 7 latach mam dość być tą wyrozumiałą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężka sytuacja nie byłam w takiej więc nie mogę powiedzieć że wiem co czujesz ale ciebie rozumiem, zdumiewa mnie nawet to że tak dużo wytrzymałaś poradzła bym ci przygotować wszystko w domu na przyjęcie \"rodzinki\" i umówienie się z kolażankami na wyjście a jak oni chcą zostawić dziecko, to niech znajdą opiekunkę, ślub pewnie w sobote, dużo wolnych rąk do pracy, dziecko 2 latka to już duże, byle opiekunka wystarczy a dla ciebie jakieś knajpki i wieczór z dziewczynami co ty na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest pewna różnica mięcy zrozumieniem a chęcią poświęcenia się jeśli ta jego córka wychodzi za mąż to powinna być dorosła i dojrzała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×