Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kumpel RTeeLa

nie wiem co robic...

Polecane posty

Gość kumpel RTeeLa

Mam klopoty. Cos sie ze mna dzieje nie wiem co. Lzy same mi z oczu leca, nic mi nie wychodzi, zwiazek zaczyna is esypac z mojej winy. Siedzac potrafie plakac nie wiaodmo czemu, mam jakies nie okreslone ruchy czesto, jadac autem czasem potrafie spejcklanie jechac jak idiota z mysla ze moze jak cos mi sie stanie to ktos wezmie mnie pod uwage. Lal deszcz jak nie wiem co. Droga szeroka, trzy pasy, jecha;lem tym gdzie sa koleiny... czulem jak kola same nie wiedza gdzie ciagna, kazyd jedzie 60 a ja wciskam w podloge z myslami ze moze tedy droga, mma juz 180! widze TIRa wiem ze gdy zahamuje mocno to jestem gdzies na drzewie albo pod innym autem. Czulem ze cos mnie chwycilo! cos mnie trzyma i pedal nadal w podlodze do ciezarkowi tlyko kilka materow a po lewej jada inne aute, wiem ze nie uciekne. W lusterku tylnim widzialem ze auta gwaltownie zwalniaja wiedza ze jestem kompletnym kretynem i musza zwolnic - inaczej sami nie zdaza mnie ominac gdy bede sie juz odbijal na boki. Licznik wskazuje 185km na godzine, auto nie ma nawet ABS wiec wiedzialem ze nastapi to cos. A wtedy juz wiedzialem ze tego wcale nie chce, balem sie i w mig szukalem co tu zrobic. Stalo sie cos dziwnego, poczulem jak lzy na oczach mi zaschly pojawil sie ten drugi ja, wsciekly i nie ugiety, ten ktory potrafi nie patrzac na innych wyjsc z opresji. Ale bylo za pozno odpuszczenie gazu spowolnilo nieznacznie, nacisnolem na hamulec! Ktos mnie chyba zlapal za glowe, za cialo, nie wiem dalej nie pamietam, stalem na drodze 3 pasmowej bokiem nie wiem jak to mozliwe ale nikt nie jechal a jeszcze 10 sekund temu jechal tuz za mna nowy opel vectra- dopiero go wyprzedzilem. Auto zgaslo. Caly sie trzaslem. Zapalilem auto ponownie zjechalem na pobocze i usiadlem w deszczu na maske auta siedzialem chyba z 5 min. Z nie dowiezaniem spogladalem na droge, szeroka, olbrzymia, duze koleiny, wielki ruch na tej drodze zaminiel sie w pustke! nikogo nie bylo. Prze z 5 min jak siedizalem przejechaly tylko dwa auta. Jechalem na uczelnie, na zajecia nie poszedlem. Nikomu o tym nie powiem. Piszac to tez placze. Nie wiem jak to mozliwe ze przezylem. Nie wiem jak to mozliwe ze aut tych nie bylo gdy mnie okrecilo. Wiem teraz ze wiecej tak nie zrobie. Trzese sie do tej pory. Ale nadal nie wiem co zrobic zeby moj umysl wrocil do teog jak bylo kiedys. Zawsze pelny olew i luz, dzis z byle powodu lzy, obryzione wszystkie palce i usta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rycze juz cały dzień, stałam dzis na moscie i zastanaaiałam sie co by było gdyby.. nie chcemyslec co sie stanie jak sie moj zwiazek rozsypie. wczesniej walczylam, optymistka a teraz.. teraz sił mi brak.. mam ochte ryczec na głos.. szłam dzis ulicami miasta nie zwarzając na samochody.. nic nie jechało :O A szkoda... Ogarnia mnie stan apatii.. mam skonczyc studia, a nie moge myslec o niczym innym jak tylko o nim. teraz chyba juz łez nie mam. 3 kawa, choc wolalabym tabletke nasenna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zważajac * - nawet ortografia mi już nie wychodzi :O :( Wiesz co mi powiedział..? Ze nie jestem jego warta. Ooo.. jednak łzy nie wyschły. znów rycze. Nie jestem warta dobrego faceta. A ja go tak kocham... tak sie staram... zatraciłam sie w nim, tyle ze wczesniej mocno go zawiodłam. Nienawidze siebie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie zasługujesz na mnie. choc Cie kocham mysle ze nie jesteś watra moich starań\" to jego słowa. gorsze niz policzek. I chocbym nie wiem co mówiła.. zaufania sie nie odbuduje. :( 😭 😭 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze czas...? poprosił zebym dzis nie dzwonila do niego, nie pisała, nie przychodziła. nie wytrzymalam, nie odebrał tel, napisalam 1 smsa. cisza. chce byc silna. chce pokazac mu ze jestem słowna i szczera. to boli.. bardzo... :( Kiedyś oszukiwalam go. Nie wiem kim wtedy byłam. co miałam w głowie. Marze o nim, planuje.. mysle.. tesknie.. Milczy po kłotni.. N-tej z koleji. Nie chce innego. Ale racjonalnie myslac boje sie o sama siebie. Nidgy tak sie nie czułam. Mam tyle spraw, tyle obowiazków a siedzie i płacze. Ni potrafie robic nic. Nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kumpel RTeeLa
powiedz rodzicom, ja powiedzialem chyba pojde do lekarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzicom..? chyba zartujesz. nie chce zeby znienawidzili pawła . zreszta ze mnie i tak czyta sie jak z otwartej ksiazki. nie potrafie załozyc maski usmiechu i byc \"normalną\" gdy czuje sie tak jak teraz. dzisiaj myslałam zeby isc do jakiegos lekarza. po psychotropy chyba :( nie daje rady.. naprawde .. nie daje rady... :( Moze sie odezwie dzis... Oby.. Boze, jak ja bym chciala zyby mnie przytulił... tylko przytulił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O kuuurcze. Nie dobrze. Co się wydarzyło w Twoim życiu, że tak beznadziejnie się czujesz? Może to niejest tylko jedno zdarzenie, ale sprawy, które narastają od jakiegoś czasu? Mam nadzieję, że wiesz, może podejrzewasz, intuicyjnie wyczuwasz co Cię tak niszczy, uwiera od środka? Musisz do tego \"czegoś\" dojść. Nie uciekaj od problemu, nie uciekaj od siebie. Najwyraźniej Komuś u góry zalezy na Tobie; masz w porządku Anioła Stróża doceń to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, zawsze wiedziałam zejestem słaba psychicznie, choc wszyscy w około uwazają inaczej. Nawet on. \"Zaraz znajdziesz sobie nowego\", \"pozbierasz sie\" A ja czuje ze trace grunt pod nogami. Nie od dziś... W jakim wieku jesteś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinko Droga przytulam Cię mocno, bo wiem, że jest Ci źle i smutno. Dobre rady na nic się tu nie przydadzą, bo takie sytuacje często powodują, ze tracimy grunt pod nogami i pamikujemy. Pozdrawiam Cię zatem serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anusia >>> dziekuje. znowu sie ropłakalam. nie moge nooo... :( Dziekuje ze napisalas. jest smutno, jest zle i potrzeba ciepła. Ja wiem zejemu tez nie jest łatwo. tez to przezywa. Skazałam nas na cierpienie. Daleczego byłam taka głupia. Dlaczego przeszłosci nie mozna ominac? Teraz tylko na necie moge sobie popłakac. Tu obcemi osoby podaja mi reke. Są dobrzy ludzie. Tez chce byc dobra.. chyba jestem. Kiedy i czy wogole on w to uwierzy? :( Chaos panuje w tym co pisze, wiem. Jakos brak składni w mojej głowie. Kolego RTeeLa >>> długo u Ciebie to juz trwa? chciałabym móc pomóc sobie i Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak trwoga to do Boga? Anioł Stróż. Tak pewnie gdzieś jest. Czuwa. Nawet sie modliłam. Bóg wie co bedzie najlepsze... A moze Paweł miał racje? Moze nie zasługuje na dobrego faceta? Moze powinnam być z kims kto nie bedzie mnie kochał? a moze to pokuta za cos co zrobiłam? Nie czuje sie zła dziewczyna. Daje z siebie naprawde wszytsko. Pragne jak kazdy zrozumienia i chyba wybaczenia dla moich błedów. :( Nie wiem co mam juz zrobic. Kazde posuniecie wydaje sie byc złe. Przepraszam ze sie uzalam :( Przepraszam, nie mam do kogo z tym pojsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam wczoraj w kosciele, wyspowiadalam sie, zostalam na rózancu w intencji.. zaufania. A w zasadzie to modliłam sie za Niego, zeby miał siłe we mnie uwierzyc. Wieczorem zadzwonił. Byłam pod jego blokiem, ale nie chciał zejśc na dół. Nie zdziwiłam sie. Jednak po chwili telefon, poł godziny rozmowy. Znów usłyszalam, ze jestem nie warta zachodu, ze to nie jego wina, ze juz mu sie nic nie chce. Racja. Wina jest moja. Zadaje sobie tylko jedno pytanie, bo w głebi duszy ja wiem jaka jestem i to nie jest ta dziewczyna sprzed poł roku... :( Tamtego załuje. Bardzo. A od niego słysze - \"za poźno\". Momentami czuje sie przy nim jak ksiezniczka, a momentami jak wrak człowieka. Sama jestem sobie winna, bo nikogo nie mozna zmusic aby chciał przekonać sie o czyms jeszcze raz. Przecież mozna stracic juz nadzieje... :( Ksiądz wczoraj powiedział mi coś czego nie słyszałam juz od dawna: \"Zobaczysz, ze się uda. Jesteś porzadną dzewczyna i nie sposób Ci nie zaufać. Staraj sie podwójnie, a on to zauwazy\" Płakałam cały dzień. Dziś rano to juz nie był płacz, to były łzy. Jakos tak same mimochodem napływały do oczu. Nie powinnam była chyba zyć tylko w nim, bo jesli to sie skonczy nie wiem jak sobie poradze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slodka malinka -- oj masakryczna masz sytuacja............pisalas,ze \"to twoja wina\" ale co sie stalo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja historia. Co zrobilam nie tak: 1. Miałam kiedys przyjaciela, przytulał mnie w trudnych chwilach itd. potem bylismy parą. Bycie razem zaczeło sie od seksu. Kidy sie rozstalismy (w zgodzie) nadal był mi bardzo bliski, na tyle ze gdy było mi czy jemu zle potrafailismy rozmawiac ze soba jak dawniej. Mozna to było nazwac zwiazkiem bez zobowiazań, jednak juz bez seksu. Zaczelam sie spotykac z kims - to był Paweł. Pewnego wieczoru tamten zaproponowal spotkanie, Paweł wtedy nie miał czasu, wyszlismy. I stało sie. Pocałował mnie, a ja odwzajemnilam pocałunek. Tyle. Powiedziałam o tym Pawłowi. Ze jest ktos taki, z kim na dzień dobry witam sie pocałunkiem. To był pierwszy nasz koniec. Sytuacja z tym przyjacielem tez już nigdy sie nie powtórzyla. Do dzis jestesmy tylko na \"czesc\". 2. Miałam Pawłowi dac czas... Wrócił jednak ktos inny. Ktos z kim bylam pare miesiecy wczesniej, przed Pawłem. Nie wiem dlaczego wróciłam do niego... Uwierzyłam ze sie zmienił? Nie wiedzialam nadzieji, ze Paweł mozemi wybaczyć? Nie wiem. Kolejne pare miesiecy bylam z kims innym. Po pewnym czasie ten związek przestał miec sens. Nie czułam sie kochana, nie czułam sie wazna. A jednak trwałam w tym choc nie raz buntowalam sie i mówiłam o tym co mnie boli partnerowi. Nie słuchał. Odezwał sie Paweł. Nie powiedzialam mu wtedy, ze mam kogoś. Ze nie czekałam, ze nie jestem juz sama. Tamto sie sypało. Zaczelismy flirtować. Spotykac sie. To tu to tam... Pewnego wieczoru pocałował mnie. A ja jego. Znów bylismy razem. 3. Paweł w niesprzyjających okolicznościach dowiaduje sie, ze jednak nie wie bardzo istotnej kwestii. Tak naprawde bowiem nie rozstalam sie definitywnie z tamtym. Tzn definitywnie nie powiedziam mu, ze to koniec. Ze mam innego. Oszukalam ich oboje. Wtedy już czułam sie podle. Ale nie miałam odwagi przyznac sie do swego rodzaju zdrady (choc facet z którym wtedy byłam nie zachowywał sie juz jak moj facet, nie dzwonił, nie spotykał sie ze mna, nie pisał... To umierało smiercią naturalna.) 4. W miedzyczasie spotkałam sie z \"obecnym\" formalnie jeszcze facetem. Mielismy porozmwaiac, miałam mu powiedziec ze to koniec z nami. Mowiłam, jak zwykle nie słuchał. Przytulił, a ja głupia uleglam. pocałował. tez uleglam. Ze łzami w oczach, myslełam o Pawle, nie chciałam tego... pogubilam sie. 5. Znów powiedzialam o tym Pawłowi. Dopytywał sie jak to było. Wczesniej z mojej strony pełno kłamstw, oszustw.. wybielania siebie. Zmyslałam, kłamalam. Łapalam sie na tym, ze juz sama nie wiedzialam co i kiedy było prawdą, a co klamstwem. Dopiero terazzna ostateczna PRWADZIWA wersje. 6. Natura flirciary. Smsy do kolegów.. pisanie na gg.. To tez stanowiło problem. Imprezy, na których choc starałam sie nie gadać z nikim itd. zawsze ktos sie przyczepił. Pamietam sytuacje, kiedy umowiłam sie z Pawelem siedziałam wtedy w barze. Kolezanka flirtowała z nieznajomymi, a ja siedzialam gapiac sie w komorke, od czasu do czasu zamieniajac slowo ze znajomym mojej mamy. Kiedy Paweł przyjechał, a ja wyszłam do niego... nie wiem po co, dlaczego wyszedł za mna jakis facet. :O Awantura. A ja nawet nie wiedzialam jak ten gosc miał na imie. Ehh... 7. Wszystkie te sytuacje doprowadziły do tego, iz Paweł juz mi nie wierzy. W nic. Teraz nie ma mi nic do zarzucenia, sam tak mówi. Ale jednak tamto co było całyczas wraca. Ja sie zmienilam, diametralnie. Ale on chyba zdarzył juz zwatpic. Kocha mnie, tyle ze boi sie, ze to sie powtórzy. Ze kłamstwa nie miną, ze zdrada znów bedzie boleć. Aja wiem, ze juz nie bedzie. Wiem ze chce TYLKO jego! Tylko... Nie wiem co mam robic, by przywrócic mu wiare we mnie. Nie jestem zla.. Byłam... Głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wyslalam anonimowy list do szefowej bratowej mojego chlopaka i jej samej kilka chamskich smsow. jego rodzina sie o tym dowiedziala. znienawidzili mnie. moj chlopak bardzo to przezyl, bo w jego rodzinie ( i dla niego ) rodzina jest cholernie wazna. nie mogl pogodzic sie ztym ze oni sa teraz przeciwko mnie. zerwal. a ja zaluje jak cholera, tesknie za nim, ale nic juz nie moge zrobic. tez bylam glupia. juz mi sie nawet nie chce teraz walczyc o niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×