Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

OrAnVag

K A L L I P Y G O S - gdzie jesteś? ...

Polecane posty

... szukam Cię, pragnę, pożądam ... i natknąć się nijak nie mogę na Ciebie. Jesteś gdzieś tutaj? Ujawnij się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, Kallipygos biała! Wędrowiec, któremu Miłość duszę zmąciła mrokami podziemu, Po długiej drodze z ziemi przybywszy dalekiej, Nieśmiały, trwożny staję przed tobą, przed wieki Nauczoną tajemnic miłości. Nieświadom, Zdany na łup obłędom i tęsknoty zdradom, Pytam cię, klnąc na słońce, twojej chwały świadka, Czym jest wieczna istoty kobiecej zagadka! O, łaskawa! Marzyłem, iż cię zasłonioną Ujrzę, zazdrośnie śnieżne swe kryjącą łono, A oto piękno widzą me oczy śmiertelne, Członki twe nie zakryte i nieskazitelne! Przed źrenicami mymi podniosłaś swą szatę Ukazując mi ciało nagie, w cud bogate. I upadłbym dziękczynny pod twe boskie nogi, Żeś szczodra proszącemu, jako żadne bogi, Lecz czuję, że mi nagość twa ślepi źrenice! Piękność twa jest, by kryła twoją tajemnicę! Odkrywając swą nagość, którą wzrok obdarzasz, Jeno mi swoją skrytość kobiecą obnażasz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śpisz, Kallipygos? Zbudź się! Od długich stuleci W bezruchu marmurowym piękność twoja świeci. Szukający miłości, najsmutniejszy z ludzi Szeptem tęsknoty ze snu twardego cię budzi. Ożyj! Śniłem o tobie tak długo! Dziś bliski Jestem ciebie! O, zbudź się na pieszczot uściski, Na rozkosz w nieprzytomnych dni i nocy ciągu. Chłodną twą pierś ogrzeję swą piersią, posągu Biały! Oczy ci zamgli zachwytu opiłość. O, zbudź się, śnie kamienny, na ogień i miłość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona
Najpiękniejsze chwile przeżywa się między marzeniem a spełnieniem. Jesteś szczęśliwcem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakże śmiałeś, śmiertelny, rzec słowo szalone, Dreszczem grozy przejmując me członki uśpione, I z głuszy niepamięci budzić mnie bezkarnie, Która musiałam miłość, najdzikszą męczarnię, Aż do dna poznać bogów wszechwiedzą straszliwą, Nim los mi nieśmiertelność głazu dał nieżywą. Snadź smutnym jest do śmierci beznadziejnie, czyja Boleść zbawienia szuka w mocy, co zabija; Chyba rozpacz cię zmusza, zazdrością bezsenna, Zawidzić mi boskiego szczęścia, żem kamienna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu cię spotykam boska? W neapolitańskiej Ciasnej ulicy! Sama jako pies bezpański, Stoisz na wietrze nocą! Gdzież twoi kapłani I orszak twój w pochodzie, nieśmiertelna pani, Gdzież kapłanki, co szaty nad nagie kolana Uniósłszy biegły w pląsach, lejąc wino z dzbana, Niosąc pochodnie smolne, dłońmi siejąc kwiaty? Choć w zaułku-m cię spotkał, w obce strojną szaty, Gdy mnie śpiewem italskiej zawołałaś mowy, Poznałem cię! Zerwałaś bezruchu okowy, Więc ożyłaś, o, biała miłości bogini, I wyszłaś z obojętnej posągów świątyni, Gdziem cię uwielbił w zimnym kamieniu zakrzepłą. Obudziłaś się ze snu! Masz dłoń życiem ciepłą! O Wenus nieśmiertelna w swej piękności boskiej, Raczyłaś wyjść z chłodnego marmuru beztroski Ku mnie, któremu jeno ból tęsknoty karmą! Dzięki ci, że me modły nie błagały darmo... Mówisz, że całowałaś już sto ust? Że dreszcze Rozkoszy w sto serc lałaś jako letnie deszcze? Że sto ciał już pieściły twych objęć powoje, Stu ulom niosły słodycz twoje pszczelne roje? Mówisz, że co noc schodzisz na ulicę? W ciemności Opuszczasz tajnie cokół w pałacu piękności, Gdzie cię w posągów białych ustawiono rzędzie, I schodzisz między ludzi, jak we śnie, w obłędzie? Co nocy schodzisz w miasto? Ty, któraś posągiem? Miłość niesiesz, a bierzesz obelgę z urągiem W zaplacie? Jakże dziwne twoich szat gałganki! Musisz się kryć? Więc padł ci srogi los wygnanki? Kędyż są stare bogi piękne tak pogodnie? Czy Olimp w gruzy runął? Mów, przez czyje zbrodnie! Ach, ból ciemny zasępił blask twojej źrenicy! Jesteś, mówisz, boginią zaułku, ulicy? Zapadłoż w zapomnienie twoje boskie miano? Mów, jak zwą ciebie dzisiaj! Grzechem! Kurtyzaną! O bóstwo poniżone, pohańbione w prochu! Jakże się na cię śmiały wznieść pięście motłochu! Czyś nie jest piękna nawet w swej boleści bladej? Nie sąż upojne piersi twe jak winogrady? Czyż smukłe twoje biodra, kolana i uda Straciły swą pieściwą krągłość? Czyli cuda Objęć twych nie są słodsze nad sen w polu w żniwa? Nie jestże jak sad duszy twoich włosów grzywa, W której barwach zaklęte lśnią wszystkie jesienie? Nie sąż już ust twych miody jako zapomnienie? Czyż nad skarby w pieczarach nie nęci twe łoże? Nie lśniże morze w oczach twych, zielone morze? O, pójdź! Ja, który umiem czcić bóstwa strącone, Na skroń ci miłość moją włożę jak koronę; Wrócę ci czystość dumną; ogni swych tęsknotą Przepalę serce twoje na najszczersze złoto; Obmyję ciało twoje w słonej morskiej wodzie; Obwinę kwieciem nagą twą pierś, jako łodzie Stroją, którzy żyć pięknie bogom poprzysięgli; Urny rozstawię pełne rozżarzonych węgli I nasypię w nie mirry, drogiego kadzidła, By sny twe kłaść na dym ich, jak ptakom na skrzydła; Amfory złote, pełne liści białej róży, Będą wonieć, jak miłość ma, u twych podnóży; Stopy twoje ubiorę w plecione sandały, By jeno po rozsłanej purpurze stąpały; Szatą będzie ci nagie twego ciała piękno, Które wonności lasów żywicznych przesiękną! Pójdź ze mną! Wszak mnie sama przywołałaś głosem! Tyś jest, o której śniłem, zdarzona mi losem! Czemu milczysz zmieniona, smutna i pobladła, Jakby ci ma tęsknota krew wszystką wykradła? Tyś jest, przez którą dusza z tęsknic ma ozdrowieć! - I usłyszałem wyrok nad sobą w odpowiedź: Nie jam jest, której szukasz, która ci się stanie Jak wino pragnącemu, jak przewiązka ranie. Nie jam jest, która twoją tęsknotę ukoi I da ci klucz do złotych miłości podwoi. Sen twój, pragnieniem twoim z kamienia dobyta, Wrócę w marmur posągu, w chłód bieli spowita. Nie mnie kochasz. Niech złuda z oczu ci opadnie. Nie znalazłeś! I dalej w dzień i noc bezradnie Szukać będziesz! Nie jam jest, którą śniłeś w głuszy. Inny posąg bez skazy kochasz w głębi duszy, Ów zawsze najpiękniejszy, od wieków bez zmiany Leżący dotąd w ziemi, ów - nie wykopany...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona
Między linią włosów a linią szyi... Między myśleniem a czuciem... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona
I często na słowach się kończy. Czasami na szczęście ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, \"pomarańczowy\" ... nie ma dla Ciebie litości, ani w tym, ani w kolejnym wcieleniu :( Wieczna frustracja Cię czeka i przymusowe czynności zastępcze ;) Przegrałeś swoje życie po wieki wieków, amen. Nikt i nic nie jest Ci w stanie pomóc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oranvang babochłopie
jasne ze zawitam :P oranvag-babochlop pitoli z cipa, ktora lubi baby..interesujace....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
interesujące, pustaku jest to, że to ty najbardziej zainteresowany jesteś tematem. wstyd mi za takie wywłoki, co gorsza wstyd mi że jestem tej samej płci. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie mówiłem? ;) Klątwa działa! Już natręctwa się uaktywniły :( Strasznie trudno się to leczy, wiesz? Tak bardzo mi Cie szkoda dzieciaku. Jaki ten świat niesprawiedliwy i okrutny jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×