nie przepisuję tabletek na pieprzenie..

usłyszałam od pani doktór,gdy zgłosiłam się na izbę przyjęć w pogotowiu.Byla sobota ,na końcu cywilizowanego świata nie przyjmował prywatnie żaden lekarz a ja zapomniałam z domu tabletek.Cała poczekalnia rżała ze śmiech bo to nie był koniec dowcipów pani pseudo-lekarz.A czy ja to już muszę na noc wziąć...itd..Gdyby nie to ,że nie miałam ochoty po raz drugi przeżywać to upokorzenie w aptece prosząc o tebletki bez recepty chyba trzasnęłabym drzwiami.Mąż gdy mu to opowiedziałam miał ochotę się do niej wrócić.Pozdrawiam panią z pogotowia w Połczynie -Zdroju.Mam 40 lat i dawno nie udało sie nikomu tak mnie upokorzyć.ŻADNYCH PODWYŻEK DLA ...Wiem skąd się biorą nieplanowane ciąże --ze strachu przed wizytą,bo można trafić na bydło.

O_O Prostakow na tym swiecie nie brakuje.

w Połczynie? a kto tam jest taki mądry? moja siostra tam była u jakiejś ginekolog na pierwszej wizycie. nie wiem co tam zaszło, bo siostra nic nie mówi na ten temat, ale stwierdziła, że więcej do ginekologa nie pójdzie. może byłyście u tej samej lekarki?

w pogotowiu jeżdża lekarze różnych specjalności--ja trafiłam na pediatrę.Ta specjalizacja też był dla niej powodem do wyszydzania-pediatra-lek antykoncepcyjnu??Nie wypisze.Spytałam czy na serce wypisuje bo nie jest też kardiologiem.Szkoda słów ale mnie telepało.

mi moj rodzinny tez nie wypisal. musialam zasuwac do gina, na szczescie nie ma u niego kolejek zbytkich i z NFZ jest. ale wczesniej bylam u babki z bolami miesiaczkowymi i chcialam zeby mi cos przypisala, bo przeciwbolowe juz mi rozwalily zalandek i jelita. i wiecie co powiedziala? ze nic mi nie da bo nie bede przygotowana do boli porodowych a w ogole to dziewczyny mlode teraz wygodnickie sa bo maja tampony, cienkie podpaski i panadole w kazdym kisosku. a potem zdycha jedna z druga na porodowce. no i poszlam do innego.

Oczywiście zgadzam się,że najlepiej jak lek przepisze prowadządzy ginekolog ale do cholery to nie są narkotyki ani trucizna i jedno opakowanie to nie zapas na dwa lata.Po co w takim razie piszą na ulotkach,że jak zgubisz,zapomnisz...skontaktuj się z lekarzem--nie podają specjalności--jedno opak. może widocznie każdy lekarz przepisać.

lady_in_red21 --> wiele przeszłam ze służbą zdrowia, a jednak - na podstawie Twojej opowieści - potrafi mnie ona jeszcze zaskoczyć. Gdybyś to opisała w \"anegdotach\" na www.pecherz.pl, byłaby to jedna z ciekawszych historii tego tematu... mimo że michałków tam nie brakuje... Pozdrawiam :).

Zgadzam sie z wami, dziwczyny!!! to jest calkowite upokorzenie!!! Szkoda, bo Kino, moglas zrobic reklame tej pani, podajac jej nazwisko..., albo troche przesadzam(?) To swinstwo powiedziec dziewczynie, zeby cierpiala... a ja mialam u lekarza taki przepadek... po krotce... Pekla nam z chopakiem gumka, wiec ja w strachu (mieszkam w malej miejscowosci) pojechalam do Brzegu, do lekarza, zeby sie uspokoic, ze nie zostane mamusia. Bałam sie bo to byla moja pierwsza wizyta. Poszlam prywatnie, facet zrobil mi cytologie... Za dwa tygodnie telefon..., lekarz dzwonil, zeby mi powiedziec, ze mam zmiany na szyjce macicy, żebym sie jak najszybciej zglosiła do Osrodka, ktory robi tzw. kolposkopie. Myśle sobie RAk, to koniec! :( Rozryczana 19 latka pojechalam, a ten drugi gin zrobil mi paskudne badanie. Powiedział, ze ma HPV, ze z tego moze byc rak szyjki... A najciekawsze jest to, że musiałam podczas badania \"pomoc\" mu i przytrzymywać szczypce, ktore byly w mojej pochwie, zeby on mogl operrowac kammerką. Straszne. Wydałam u niego na 2 wizyty okolo 500 zl, wkurzylam sie i wiecej nie poszlam. Za pol roku poszlam do zwyklego gina z NFZ i on tez zrobil mi cytologie. WYSZLO, że wszystko w najlepszym porzadku! 3 tygodnie temu robilam powtorną po roku... dziewczyny, trzymajcie za moj wynik kciuki!!!! Boje sie, bo to, co przeszlam bylo straszne.... P.S. Okazało sie, ze ci dwaj lekarze to kumple... Domyslam sie, ze jeden nakrecal drugiemu naiwne pacjetki...

A najbardziej mnie wkurza to,ze lekarz to tzw.zawód zaufania społecznego.Kiedyś prostak i cham nie miał szans na zaistnienie w tym zawodzie.To prawda,że wykształcenie nie jest w stanie ukryć pochodzenia.

Moja przyjaciółka jak straciła w wypadku syna ( miał 23 lata) zgłosiła się do psychologa na warszawskim żoliborzu ( w szpitalu) . Usłyszała, że po 3 tygodniach , bo tyle czasu upłynęło od śmierci jej syna, powinna już sobie radzić z rozpaczą, bezsilnością, beznadzieją ... Ech ... szkoda słów.

moim zdaniem to klasyczny syndrom psa ogrodnika a raczej suki... ale ty kino za mało wygadana jesteś: ja bym to tak rozegrała: na pytanie czy to już na noc musi być: tak na noc bo mam ją zamiar spędzić na upojnym seksie z moim mężem a jej współczuję siedzenia w gabinecie ze stadem zaplutych bachorów na pyt: jak to pediatra i antykoncepcja: po to biorę pigułki żeby nie siedzieć w kolejkach przed gabinetami takiego chamidła jak pani i powinnaś dorzucić: że teraz masz nauczkę że jak się jedzie w dzicz, to zdobycze cywilizacji bierze się ze sobą i jeszcze jej dowalić o różnicy między lekarzami w cywilizowanych rejonach kraju a nią - bo zwykkle taka wielka pani doktór z pipidówy ma tu czuły punkt mogłaś zaproponować przy całej poczekalni jakieś drobne na zapomogę biednych wiejskich lekarzy tak ze 100 zł (moim zdaniem byłoby warto zapłacić zeby zobaczyć reakcję) a w ogóle to mąż się powinien wrócić i postraszyć skargą do przełożonych: na takie wiejskie konowały to działa po czym powinnaś trzasnąć drzwiami i życzyć całemu towarzystwu przyjemnej nocy w brudnym szpitalu, bo twoja napewno taka nie będzie