Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nulla

Przyjaźń w jedną stronę

Polecane posty

Gość Nulla

Hej, jestem ciekawa waszych opinii na temat takiego układu. Z jednym kolegą znamy się już kilka lat. Od początku naszej znajomości mnie do niego jakoś ciagnelo, ale tylko i wyłącznie jako do kumpla - przyjaciela. Uważałam i uważam, zupełnie nie wiem czemu, że bylibyśmy super kumplami na piwko i pogadania wszystkim i niczym. I on jest takim kumplem, ale tylko jak się zapomni. Przez większość czasu jest zimny, surowy, strasznie broni swojej prywatności, a jak przez przypadek "chlapnie" coś szczerze, od razu próbuje obrócć to w żart. Ja jestem jego "przyjaciółką" tylko wtedy, gdy on tego potrzebuje - gdy nie ma z kim iść do kina, kiedy coś mu potrzeba, kiedy chce pogadać ... oczywiście rozmyśla się w ostatniej chwili i z pogadanki nici. Przez pół roku potrafi się nie odzywać, by przez kolejne pół być znowu kumplem - czyli wtedy, gdy on tego potrzebuje. Nie pamięta o moich urodzianch, ważnych dla mnie rzeczach (zwracałam mu na to uwagę i nic), a jednocześnie jest mu miło, gdy ja pamiętam o jego. Za kazdym razem kiedy czuję się wykorzystana obiecuję sobie, że następnym razem już odpuszczę i ... za każdym razem daję mu "jeszcze jedną szansę". Nie jestem zakochana (to pewne ;-)), ale w jakiś dziwny sposób zależy mi na nim. I co myślicie? Powalczyć jeszcze czy może odpuścić? ... tylko jak, żeby to było skuteczne ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sądzimy że nie ma wyjścia
odpuść. sam cię znajdzie, albo będziesz miała jasność w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaa
jakbym siebie widziała jakiś czas temu :O tylko ja tkwiłam w takim układzie 8 lat, zbierało się i zbierało aż w końcu wybuchłam, teraz jak z dystansem na to patrzę to widzę jaka byłam naiwna i za dobra, potrzebowałam go - w sensie przyjaciela - tak na prawdę 2 razy w ciągu tych ośmiu lat, miałam poważne problemy, a on właśnie wtedy znikał...w ogóle znikał jak miałam jakiekolwiek kłopoty bo nie byłam wtedy w stanie "zabawiać" go, teraz widzę że to był jakiś chory układ bo ja potrafiłam jakoś wszystko rzucać i pomagać mu jak trzeba było a w drugą stronę to jakoś nie działało, egoista i tyle...znajomość została niestety w przykry sposób zakończona, a "przyjaciel" nawet nie miał odwaki porozmawiać szczerze:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nulla
Nawet nie wiecie, jak pomocne są asze opinie. Takie swieże spojrzenie z zewnątrz, dzieki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka franka
to nie jest przyjaźń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaaa
jeśli zależy ci na przyjaźni z nim możesz spróbować go "nauczyć" szacunku do ciebie, ja nieraz zastanawiam się czy gdybym wcześniej przejżała na oczy to czy nie postapiłabym inaczej. Tylko jakoś tak wyszło, te ogromne zawody z jego strony rozeszły się w czasie, najpierw jeden a potem jakos minęło kilka lat i były takie "małe zawodziki" na które właśnie machałam ręką, jak się okazało to wszystko się jednak kumulowało we mnie, jakiś żal i pretensje, przy drugim konkretniejszym zawodzie strasznie mnie to zabolało i nie potrafiłam ot tak przejść nad tym do porządku dziennego, poprostu kazałam mu spadać bez słowa wyjaśnienia (a on co ciekawe nawet nie starał się tego wyjasnić, przynajmniej ze mną, ponoć podpytywał znajomych o przeczynę mojego "focha" :O ) No a znałam go na tyle, że wiem, że byłabym w stanie go trochę "poćwiczyć". Rozmawiałam o tym kiedyś ze znajomą i ona mnie spytała czy nie było w tym czasem trochę mojej winy, czy go nie przyzwyczaiłam do tego, że w każdej chwili może przyjść bez względu na to czy ma kłopot czy go nie ma, czy nie byo czasem tak, że ja swoich potrzeb - jego "obowiązków" wobec mnie jako przyjaciela nie "wymagałam", własnie przez takie machanie ręką, nauczył się że on jest ważny a ja..ja sobie zawsze jakoś poradzę. może trzeba było kilka razy jemu czegoś odmówić, sama nie wiem..z czasem jak o tym myślę to dochodzę do wniosku że trochę racji na pewno miała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nulla
Masz rację - dokładnie tak to wygląda u mnie. Goś się najwyraźniej przyzwyczaił. tiaaaaaaaa , wspomniałaś, że w pewnym momencie powiedziałaś "dośc" i zakończyc owa znajomość. Nie mialaś jakichś wyrzutów sumieniać, że pograłaś za ostro, czy coś w tym stylu? Nie korciło Cię, żeby się potem do "przyjaciela" odezwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaaa
prawdę mówiąc to ja nie wiem czy czasem nie chciałam go sprawdzić w ten sposó :P "zaszalałam" chyba trochę, to był impuls, niewiele się wtedy zastanawiałam, potem żal i przykrość, że się nie starał tego jakoś odkręcić...a teraz po jakimś czasie jak patrzę na to z dystansem to zastanawiam się czy nie przesadziłąm, w sumie to był fajny "przyjaciel' znaliśmy się jak łyse konie. Wiem też że chciał się skontaktować ale ...bał się i nadal się boi. Znam jego i znam siebie więc dochodzę do wniosku że w sumie mógł się bać, jak się na coś złościłam to wolał mi sie przez jakiś czas na oczy nie pokazywać (a to właśnie było coś czego ja strasznie nie lubiłam, wycofywał się i wolał przeczekać zamiast coś rozwiązać). No a teraz niestety to przeczekanie za długo już trwa i wiem, że raczej nie byłabym w stanie spotkać się z nim teraz i jakoś normalnie rozmawiać, a rozdrapywanie starych ran też nie byłoby ciekawym rozwiązaniem, spotkać się i rozmawiać jak gdyby nigdy nic - jakoś tego nie widzę, spotkać się i wypominać co było źle...jeszcze gorzej :O W każdym bądź razie ja nie zamierzam pierwsza wyciągać ręki, owszem na urodziny czy święta wysyłam mu życzenia ale poza tym nie daję mu żadnych sygnałów, że chciałabym jakoś odnowić znajomość. Nie wiem, czy to nie jest tak, że chciałabym to jakoś odnowić ale żeby to wyszło od niego a zarazem nie chcę żeby mu to lekko przyszło, utrudniam to jak tylko mogę "zaocznie"... Mamy tez wspólnych znajomych, nieraz mnie podpytują i wiem że mu potem wszystko "wychlapuja" :P i za każdym razem stanowczo powtarzam, że nie mam ochoty się z nim widzieć, kiedyś jeszcze planowali nas podstępem "umówić" bo nie mogli przyjąć całej tej sytuacji do wiadomości...jednak udało się im zrozumieć, że nic na siłę ;) no a od nich wiem, że pierwsze pytanie jak się z nim widzą to "co tam u XX" Cholewka, rozpisałam się strasznie :D i włąsnie odkryłam, że pierwszy raz jakoś tak spokojniej o tym myślę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaaa
ech, tak teraz tutaj patrzę i widzę, że chyba dalej niczego się nie nauczyłam :D jakaś "pobłażliwość" do niego dalej mi została chyba:D wiem, że nie był w porządku, piszę że był egoistą a za chwile sama przed sobą go tłumaczę, a jeszcze trochę to dojdę do wniosku, że jestem uparta i być może to tylko kwestia mojego zawzięcia a on znając mój charakterek zwyczajnie się boi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nulla
;-) Momentami tez staram się ograniczyć kontakt do życzeń na święta i wychodzi mi dopóki on się nie odezwie. Z jednej strony cięsze się, że mnie potrzebuje (bo wiadomo, że jak się odzywa to coś chce ;-)), a drugiej jestem wściekła na siebie, że daję się wykorzystywać. Jak jestem mu potrzeban - jest miły. po prostu konie z nim kraść. Jak się skończy moja przydatność - kończy się "przyjaźnienie". Wydaje mi się, że skorzystam z Twojego doświadczenia i sobie odpuszczę. Próby nauczenia go czegoś spełzną na niczym. Już kilka razy próbowałam i to tak bardzo wprost i nic z tego nie wyszło. Na pewno do niego dotarło to mówiłam, wie co powinien zrobić, ale chyba perfidnie się do tego nie stosuje. Po prostu wie, że następnym razem i tak będę na zawołanie ;-/ Tak, to był ostatni raz ... Już nie chcę być zabawką ;-0 Dzięki tiaaaaaaaa ;-) Też mam odruch tłumaczenia go przed sobą, niestety. Ale idąc za radą innego kolegi - czasami trzeba pobyć egoistą i pomysleć o sobie ;-) Skoro gość Cię zna i zna Twój charakterek to powinien wiedzieć co zrobić i chociaż spróbować, nie? Poza tym byliście przyjaciółmi, więc nie powinien się Ciebie bać ... Trzeba wykazać się silną wolą i ich po prostu przetrzymać ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaaa
nulla, zastanów się dobrze bo wiesz, że to co dla jedych jest dobre dla innych może okazać sie totalną klapą :O w każdym bądź razie ja życze ci żeby twój przyjaciel oprzytomniał ;) a z tym byciem egoista to twój kolega ma rację ;) czasem trzeba...byleby z głową ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nulla
;-) Decyzja właściwie była podjęta, a ty mnie w niej tylko upewniłaś. Dzięki tiaaaaaaaa ;-) ... ok, zgadzam się, że nie ma przyjaxni w jedną stronę. Powinnam użyć słowa "układ" ale dopiero teraz ono mi przyszło do głowy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×