Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość teraz na mnie czas

TO TERAZ JA WAM COS OPOWIEM

Polecane posty

Gość teraz na mnie czas

Na kafe trafilam niedawno i to zupelnym przypadkiem. Zdazylam sie zorientowac, ze wiekszosc kobiet ma ten sam klopot, facet je zostawia, a one nie wiedza jak sobie z tymporadzic. Nie ukrywam, ze mnie to tez spotkalo. Poczatkowo przeszlam faze zalamania, nie chcialo mi sie jesc, nie moglam spac, ludzie mnie denerwowali, zamknelam sie w swoim swiecie marzen, wspomnien, fantazjji, gdzie widzialam siebie i JEGO przede wszystkim. to bylo bardzo trudne, emocje mna mocno targaly. Bylo mi ciezko bo uwazalam, ze zostawil mnie bez slowa wyjasnienia, a moze ja nie cchialam go sluchac, albo nie slyszalam co do mnie mowil. Kolejna faza jaka przeszlam, to byla faza zrozumienia, przeczytalam milion razy archiwum gg, wszystkie maile, staralam sie czytac ze zrozumieniem, i w koncu cos zaczelo do mnie docierac. W kolejnej fazie postanowilam sie zmienic, stac sie lepszym czlowiekiem, i przede wszystkim zrozumiec siebie, zamiast starac sie zrozumiec JEGO. Zaczelam zanuzac sie w siebie, analizowac emocje, badac swoje oczekiwania, zastanawiac sie jakiego zwiazku szukam. Poczatkowo ta zmiana miala byc dla niego, pozniej zaczelam robic to dla siebie. Bylo ciezko, zwlaszcza gdy trzeba bylo spojrzec na siebie krytycznie....Ale... zal poniekad minal, nie winie jego za rozstanie, moze jedynie za forme, wiem ze bylam ciezka a on zbyt zamkniety w sobie,ze zbyt wygodnym zyciem by cos zmienic, nie chcial zyc z kims i myslec o kims innym. Moje wnioski sa takie....faceci nie sa zli, a nasze klopoty z nimi wynikaja z tego, ze nie mowimy o swoich oczekiwaniach, rzeczach trudnych, zamykamy sie. A bol zawsze mija... po rozstaniu trzeba zajac sie soba, chocby nie wiem jak trudne to bylo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urarum
masz rację ból zaszemija a czas leczy rany. niestety zanim człwoiek to zrozumie musi przejsc wszystkie te etapy i nie dziwie się kobietom,które szukają pocieszenia na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonkiś
A co tak na prawdę się wydarzyło? Napisz coś więcej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz na mnie czas
To nie tak ja juz nie szukam pocieszenia, ono mi jest niepotrzebne. Jesli chodzi o podziw to coz chyba tez jest zbyteczny. chcialam sie tylko podzielic swoimi spostrzezeniami. Zawsze wszyscy mowia by zajac sie soba, zapisac na jakis kurs, wyjsc do ludzi, ale moim skromnym zdaniem to nie do konca dobre. To jakby tlamszenie swoich emocji, a taka postawa nie pozwoli na unikniecie tych samych bledow. jesli my same nie rozumiemy siebie, nie znamy swojej wartosci, nie szanujemy siebie, to kto to za nas zrobi?? Jesli wierzymy, ze tylko przy facecie bedziemy szczesliwe, to jak mamy byc szczesliwe same ze soba. Jesli nie ppotrafimy zbudowac dobrych relacji z soba to jak zbudujemy je z kims innym? Nie caly "bol" jest za mna. rozstalismy sie 4 miesiace temu, ja dzis jestem calkiem inna, ale chec dzielenia sie z tym z czym dziele sie z wami, dalej jest skierowana do NIEGO. Momentami jemu chcialabymo tym wszystkim powiedziec, moze jest jeszcze we mnie wyidealizowany, ale ty jest dobry czlowiek.Tak chcialabym miec z nim kontakt, ale nie jest to mozliwe i to jeszcze w jakims malym stopniu dotyka. Rada moja jest taka.....dowiedzmy sie czego szukamy, jakich relacji pragniemy i idzmy z tym do facetow, bo oni sa cudowni. Kiedy bedziemy wiedzialy czego chcemy, nie bedziemy tak mocno ranione, bo gdy tego nie dostaniemy po prostu poszukamy gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz na mnie czas
co sie wydarzylo?? Moge opowiedziec wam jak pokierowalam nasza znajomoscia, gdzie z perspektywy czasu widze swoje bledy.... Poznalismy sie przez gg....tak tak wiem, ze to nienajlepsza forma. rokze soba rozmawialismy, byl przy mnie w tak trudnych chwilach, wspieral mnie, czasem sie spotykalismy. Ja wlasnie wychodzilam z ciezkiego zwiazku, nie chcialam miec nikogo. Czekalam az czas uleczy rany, i uleczyl. Moje serce bylo otwarte na nowe znajomosci. Spedzalismy milo czas, ON byl wazny, madry, czuly, cieply, emocjonalnie poukladany. Nasz pierwszy raz byl cudowny....a potem wiele sie zmienilo, ale zmienilo glownie z mojej strony. Stalam sie bardziej zaborcza, ciagle mi go brakowalo, nie wystarczalo mi, ze mowil iz ciagle o mnie mysli, ze wszystko co robi robi by bylo nam lepiej. moj glowny problem polegal na tym,ze nie wystarszalo mi, iz spedzamy ze soba tylko weekendy, choc mieszkamy w tym samym miescie. Zaczelam naciskac, miec pretensje uzasadnione badz nie, ze wiecej czasu spedza na swoich pasjach i pracy, niz ze mna, ze nie ma az tak silnej potrzeby spedzania czasu wlasnie ze mna. Kiedy mnie zostawil, stalo sie ze mna cos okropnego, naciskalam na kolejne rozmowy, a bylo ich duzo, wciaz mielilam ten sam temat, zarzucalam, ze mnie wykorzystal, a dzis tego kontaktu nie ma, mimo, ze jeszcze czasseem cos probuje.... Nie wiem, czy wszystko jest dla was jasne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz na mnie czas
Jedno jest pewne, dzis wiem jakiego chce zwiazku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokaa
Powiedz mi, jakiego związku chcesz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz na mnie czas
Chce zeby byl opatry na zaufaniu, zebym z moim partnerem mogla o wszystkim porozmawiac, lacznie ze swoimi obawami i zeby on ze mna tez rozmawial otwarcie, byl otwarty na mnie i na zmiany. Chce zbudowac mocna wiez emocjonalna, byc dla niego takim samym wsparciem, jak on dla mnie. Facet, z ktorym bede powinien miec swiadomosc, ze jestem z nim po to by byc jego przyjacielem, ze nie musi sie sprawdzac, rywalizowac, grac, obawiac swoich slabosci. Chce by zwiazek byl oparty na szczerosci, na swiadomosci, ze wszystkie klopoty sa nasze nie moje i jego, ze po to ze soba jestesmy by sie docierac. Chce swojego partnera akceptowac w calosci, z jego wadami i zaletami. chce miec w zwiazku czas na swoje pasje i by on mial na nie czas, bysmy sie rozwijali indywidualnie i wspolnie w sferze emocjonalnej. to sa dla mnie najistotniejsze elementy, by w ogole moc mowic o zwiazku. I mysle, ze jesli sie rozmawia i jest nastawionym na komunikacje to nie jest to trudne i mozna uniknac rozczarowan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokaa
Pięknie napisane, tylko czy możliwe do zrealizowania??...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokaa
Chociaż, jak ja patrzę na swój związek, na mojego faceta, to on w pełni sprostał moim oczekiwaniom.... Ma wady, jak każdy, ale akceptuję je, tak jak on moje. Jest zawsze szczery i traktuje mnie nie tylko jako swoją dziewczynę, ale też przyjaciółkę... Mam wszystko, czego zawsze pragnęłam... miłość, wsparcie, zrozumienie i poczucie bezpieczeństwa... ale przez pracę i szkołę tak moją, jak i jego, praktycznie nie mam możliwości posiedzieć z nim dłużej... :( brakuje czasu, w którym mogłabym się nim cieszyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz na mnie czas
Mysle, ze mozliwe, a wiesz dlaczego, ba mam taki kontakt z jedym facetem. tak wiem, ze to cos innego, bo to moj brat, ale wlasnie tacy jestesmy dla siebie, od niedawna. Zbudowalam z nim taka relacje mimo, ze to najbardziej zamkniety facet jakiego znam, a raczej znalam. Nigdy mi o sobie nie mowi, o tym co go meczy a co nie, o swoich pragnieniach, marzeniach, planach na przyszlosc. teraz jest moja bratnia dusza, a ja jego. Jesli udalo mi sie z nim, moze udac sie z kazdym. Trzeba sobie zaufac, otworzyc sie, rozmawiac, o wszystkim zwlaszcza o bylych zwiazkach, bo w nich siedza obawy co do przyszlych.Mysle, ze dojrzalam do storzenia takiego zwiazku, teraz potrzebny jest ktos kto mysli podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz na mnie czas
koaka... Ja to wszystko rozumiem, brak czasu, ale to przeciez przejsciowe, kiedys bedziecie go miec wiecej i nacieszycie sie soba. Postawa jaka mam teraz pozwala na poznanie sie, ale nie jest gwarantem sukcesu w zwiazku, bo przeciez mozna sie najzwyklej w swiecie nie spacowac. Miec zbyt rozne poglady, spojrzenie na zycie, oczekiwania co do np zalozenia rodziny, kariery, rzeczt tzw waznych, bardzo waznych.I wtedy dwoje ludzi sie rozchodzi, ale juz w sposob ludzki, z mozliwoscia zostania znajomymi, z kolezenstwem, przyjaznia, pewnie dopoki nie pojawi sie ktos nowy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wiecie co, dzis jest ten dzien, w ktorym chcialabym mu o tym wszystkim powiedziec, chcialabymby wiedzial, ze zmienilam sie pod jego wplywem. to on nieswiadomie zmusil mnie do zastanowienia sie nad soba. Popelnilam tyle bledow, wiekszosc jest nieodwracalna, jesli nie wszystkie. Brakuje mi go, jako znajomego, przyjaciela, czy mezczyzny. Kazdej dziewczynie, ktorej konczy sie zwiazek poradzilabym by nie zatrzaskiwac za soba drzwi, bo choc pozornie pozwala to na szybsze zapomnienie, w gruncie rzeczy powoduje chyba jeszcze wiecej bolu. Czasem mam ochote napisac mu o wszystkich zmianach w moim zyciu, bez wzgledu na to czy jakos zareaguje. Chce by wiedzial co sie ze mna dzieje. Troche to irracjonalne.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba zrobilam wczoraj cos glupiego, a moze nie....Napisalam mu maila, w ktorym opisalam swoje odczucia. Oczywiscie nie ma odzewu, ale chyba jest mi lepiej, nie zaluje niczego. Zagadalam do niego na gg, ale mnie oklamal podajac sie za kogos innego, za jakas kobiete....Przykre to troche...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×