Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość powtarzam sie ale co tam

przechodzony związek?

Polecane posty

Gość niedoszly negocjator
Z tego o czym sie uczylam na ten temat do 3 lat - natura zwana rowniez dziwką dziala i ona napedza zwiazek, po 3 latach jesli nie urodzi sie w miedzyczasie uczucie to sie zwiazek konczy (jesli w tym czasie sie hajtniecie to moze to sie okazac tzw. "sztucznym podtrzymywaniem zycia" czyms co wiaze choc chcialoby sie odejsc - zauwazcie kiedy jest najwiecej rozwodow...) do 6 lat - tzw docieranie i przejscie przez maksymalne znudzenie. To jest test tego uczucia ktore narodzilo sie w ciagu tych 3 lat. P tym okresie jesli byliscie szczerzy wobec siebie i swoich uczuc i nie łączyły was jakies "sztuczne" więzi np ".. bo dzieci" to zostajecie juz zwykle razem oczywiscie to ze sa np wczesniej dzieci to nie znaczy ze stworzyliscie sobie sztuczna więź, poza tym jest prog indywidualnosci, bo to wiadomo sa badania prowadzone ze statystyczną grupa ludzi i wyniki tez sa statystyka, ale z grubsza tak to dziala. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BYŁA ZONKA
POBRALISMY SIE Z MOIM BYŁYM MERZEM PO 10 LATACH RAZEM PO 6 LATACH MAŁRZENSTWA ZWIAZEK SIE ROZPAD NIE WIEM CZY OKRES PRZED SLUBEM NIE BYŁ ZBYT DŁUGI ALE MOZE DZIEKI TEMU JESTEM JESZCZE MŁODA I MOGE ZACZAC COS NOWEGO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ajjj mysle ze staz bycia razem przed slubem nie ma nic do rzeczy... nic a nic... - zalezy to tylko i wylacznie od ludzi i od uczucia ktore ich laczy. Moi rodzice byli ze soba przed slubem 5 lat...a sa juz 30 lat po slubie... podziwiam ich za to, bo sa tyle czasu razem. Nie ma idealnych malzenstw, takze i oni tacy nie sa...sa wzloty i upadki...ale wszystko zalezy od checi naprawienia bledow. Kochaja sie i to jest najwazniejsze. Czasem patrze na nich jak rozmawiaja ze soba, jak sie przytula, pocaluja. Uwierzcie mi - to jest niesamowite, po tak dlugim byciu razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powtarzam sie ale co tam
niedoszly negocjator- czyli, że własnie lepiej poczekać dłużej? dobrze rozumiem? gdzie się tego uczyłeś?:) Pauluś- no to ślicznie, fajnie że Twoi rodzice są takim dobranym małżeństwem, gratulacje:) właśnie przypomniałam sobie, że też znam takie małżeństwo...jakie olśnienie!:) byli b. długo przed ślubem, koleś w ogóle twierdził że ma jej już dosyc i że chce się rozstać, ale jakoś trwali razem, on potem miał wyjechać na dłużej za granicę i jako gwarancję swojego powrotu, czy coś w tym stylu- pobrali się. I ich związek odżył, są bardzo szczęśliwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja z moim mężem byłam 10 lat przed ślubem (w grudniu nam stuknie). Od 1,5 miesiąca jestem szczęśliwą mężatką!!! Dodam, że przez te 10 lat nie mieszkaliśmy razem ( z wyjatkiem 1 roku - kiedy akurat nam się trafiło mieszkanko do opieki). Ale to nie było tak, że zwlekaliśmy bo nie byliśmy pewni swoich uczuć. Właśnie odwrotnie - od początku wiedzieliśmy, ze tylko razem i do końca. A przeciągnęło się bo: studia, imprezki, hulanki, swawole, dążenie do stabilizacji finansowej, a poza tym po co tak młodo??? Kiedyś wymyśliłam sobie, ze około 30 wyjdę za mąż i tak też się stało - uważam, że to dobry wiek (mój mąż ma 29l). Teraz możemy sobie spokojnie pozwolić na dziecko, co więcej myślę, ze dopiero teraz jesteśmy na to w pełni gotowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja z moim narzeczonym jesteśmy prawie 8,5 roku razem...za długo bez śłubu, zaręczyny były dopiero w maju...jemu się nie spieszy, nie rozmawia na ten temat, mnie już też się odechciało ślubu, jak dla mnie cywilny w zupełności wystarczy, wesela wcale nie chcę mieć, a kiedyś pragnęłam mieć tradycyjny śłub z nim, wesele, urodzić mu furę dzieci...teraz chcę 1 dziecko...obiady gotuję, staram się, ale tego żaru już nie ma, kochamy się ale rzadko mam z tego satysfakcję...na dzień dzisiejszy wygodnie mi tak jak jest, coraz częściej łapię się na tym, że nie chcę wychodzić za mąż, bo tak jest dobrze....pracuję, zarabiam, mam wolny czas...nie wiem czego chcę...a kiedyś chciałam wszystko z NIM, teraz jestem rozbita...nic nie wiem na pewno, nie wiem kiedy ślub, wiem że chyba w przyszłym roku, ale zero konkretów, zawsze odkładamy to na później...ale miłości nie można odkladać na później, bo później to jest właśnie tak jak mam teraz...rozumiecie o co mi chodzi?gdybym urodziła mu dziecko dwa, trzy lata temu, gdybym była już dziś mężatką, miała inne problemy a nie to czy śłub będzie czy nie, to byłoby cudownie...teraz...ja nie wiem czy jestem szczęśliwa i zastanawiam się czego mi brakuje, skoro mówi że kocha, chce ze mną być a ślub odkłada...koleżanki dawno męzatki, dzieci mają, a mnie dopada czasami taki smutek że hej...Przeżyliśmy 3 wyjazdy zagraniczne, ja tu on tam, potem odwrotnie, ostatnio czekałam na niego rok, chociaż przyjeżdżał co jakiś czas, tak raz na miesiąc. Przechodzony związek i już, od bardzo dawna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość catee
Cześć! To, co tu przeczytałam, podnioslo mnie na duchu. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie oszalałam, że nie odbija mi, nie jestem rozchwiana emocjonalnie i t.d... Jestem z moich chłopakiem już 6,5 roku - mam 23 lata, dla mnie ten czas to jakby pół życia, tego świadomego oczywiście. Nasi krewni, w czasie rodzinnych spotkań, wypytują nas ciągle: kiedy ślub? A mnie już od dawna po prostu coś dławi, kiedy tego słucham. Już mi się odechciało. Jedyne, co mnie przy nim trzyma, to przywiązanie, nasze wspólne sprawy i poczucie bezpieczeństwa. Jestem bardzo nieśmiała, raczej typ mizantropa, i boję się, ze nie znajdę sobie partnera, że nie zdołam sobie ułożyć życia. NIe potrafię też z nim o tym poważnie porozmawiać. To był mój pierwszy poważny partner i ciągle mamię siebie, że to, co nas razem sprowadziło, to przeznaczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaaaaaa
Stoonoga doskonale Cię rozumiem, jestem w identycznej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 lata- wybacz, ale to chyba naprawdę nie wiek na małżeństwo. Po co pobierać się tak młodo Ja mam 30 na karku, 8 lat w związku, od 2 mieszkamy razem. Mam mieszane uczucia co do ślubu, ale chyba zawsze tak było. Obecnie na ślubie nie zależy mi prawie wcale, zależy mi natomiast na dzieciach. Bardzo pragnę ... i żal mnie ściska, bo mój partner twierdzi, że nie jest jeszcze gotów. Nie zamierzałam nigdy nikogo zmuszać, a juz napewno osoby na której mi zależy. No i mam ... jestem w kropce ... ciagnać tak dalej ... udać wpadkę ... czy po prostu rozstać się. Nie mam sił aby podjąć decyzję ... trwam tak, ani w prawo ani w lewo. Uważam że rację mają osoby które mówią o przechodzeniu. Teraz wydaje mi się ze to był błąd. Jak kochamy to postanawiamy być razem. Myślę że odpowiedni dojrzały wiek to max. 2-3 lata chodzenia i ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diuri
wielu jest ze soba bo nie maja odwagi spróbować czegoś nowego, choć chcą to pozostają przy tym co mają. To jak z O! Może jak z kopertami masz jedną i wiesz, że w niej jest średnia kasa, a obok są inne ładne, ale mogą być puste;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magso
Jestem tzw "dinozaurem" jeśli chodzi o związek. 10 LAT MINIE WE WRZEŚNIU i wtedy też pobieramy się. Teorii na żwiązek jest wiele...my po prostu żyjemy swoim rytmem życia. Wyznaję jedna teorię :wszystko ma swój czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magso
Jestem tzw "dinozaurem" jeśli chodzi o związek. Oboje mamy po 30 lat...pracujemy, jesteśmy niezależni, nie mieszkamy razem.10 LAT RAZEM MINIE WE WRZEŚNIU i wtedy też pobieramy się. Teorii na żwiązek jest wiele...my po prostu żyjemy swoim rytmem życia. Wyznaję jedna teorię :wszystko ma swój czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajka z majonezem
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baśśka.....
Mój znajomy wziął ślub z dziewczyną po 7 latach chodzenia, kolejne 2 lata później a dokładniej od listopada zeszłego roku sa już rozwiedzeni. Przyczyna - nowa kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
Wszystko zalezy ... jesli para poznaje sie w wieku nastoletnim to wiadomo ze znaim sie wyksztalca zdobeda plynna finansowa znajda jakies wspolne lokum potrwa to kilka lat moze 5 moze 7 ... natomias uwazam ze czesto bledem jest zawieranie malzenstwa ze swoja pierwsz amiloscia.... brak doswiadczenia spowodowanego funckjonowaniem relacji brak swiaodmosci swoich potrzeb dotyczacych zwiakzu i partnera ... jesli para jest juz po 20stce i i przez kilka lat bawia sie w chodzenie nie potrafia podjac decyzji to znaczy ze nie sa pewni ze chca slubu i ewentualny slub jest na sile dla rodizny bo wypada albo pojawia sie dziecko .... wiec malzenstwo szybko sie rozpada.. jeszcze inaczej jest kiedy oboje deklaruja ze slubu wogole nie chce nie interesja ich ta instutucja zamieszanie wokol tego i ok tutaj czesto w zwiazach sie uklada .... i czesto slub biora np po 10 latach bo wiedza ze urzedowo i prawnie bedzie im lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez juz jestem ponad 5 lat w związku, w tym roku ślub. w zasadzie mógłby być wcześniej, ale po co ? Skończyliśmy teraz studia to i czas na ślub jest. Cywilny. Bo kościelny nie dla nas z powodów osobistych. Nie ma na to reguły kiedy związek jest przechodzony. U jednych jest po roku u innych po 8 latach. Trzeba po prostu znleść ta 2 połówkę a nie męczyć się z kimś na siłe bo "jestem przyzwyczajony/a iboję się że nikogo nie znjadę". po co tkwić w bezsensownych związkach ? A małżeństw z wpadki to już w ogóle nie rozumiem... szczególnie tych małodocianych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
funcjonowaniem tylko w jednej relacji * mialo byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ginger142
jesteśmy ze sobą od 6 lat, niedługo kończymy studia. Czuję że już nie mogę wytrzymać codziennie dojeżdzając autobusem na spotkanie jak jakies nastolatki...czuje że nie mamy swojego miejsca na ziemii przejadło mi się to, chciałabym normalności tzn poprostu zostać przy nim na noc... bardzo chcemy zamieszkać razem, wziąśc ślub ale nie możemy ze wzgl. finansowych, to nas dobija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w związku od 8 lat. Spędzaliśmy ze sobą od początku dużo czsu i nawet nie wiem kiedy zamieszkaliśmy razem... Niestety coraz częściej mamy trudne dni... Po tylu latach okazuje się, że nie umiemy się dogadać. Czuje sie winna, bo to ja ciągle narzekam i czepiam się. On przyznaje, że to troche męczące jednak nie chce mnie zostawić.Nie mam zbyt wielu znajomych. On jest dla mnie całym światem. Miał do mnie świetne podejście i znajdowałam u niego "schronienie", ale ostatnio mnie zawiódł i już nie mam ochoty nawet się do niego przytulać, a bardzo tego potrzebuje Czuje się znudzona, wypalona, itp. i do tego ciągle rozdrazniona. Wydaje mi się, że powinnam go zostawić, chociażby dlatego, że on mnie drażni i męczy się ze mną, ale boje się że zostane sama... Ślub jest ciągle odkładany z powodów finansowych... A teraz nie wiem czy w ogole jest sens Wychodzić za mąż... Skąd to wiedzieć???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seeerka
Mam tak samo jak Wy, chodze juz 7 i pol roku. 30stka sie zbliza a ja mam wrazenie, ze juz nic nie ma sensu. Slub, dzieci powinnam juz miec to wszystko, nie chcialam miec dzieci tak pozno, teraz zastanawiam sie czy w ogole je miec. Dochodze do wniosku, ze facet jednak powinien byc starszy te kilka lat bo inaczej to my, kobiety jestesmy na staconej pozycji. Poswiecilam sie w zwiazku i dla zwiazku i nie mam przez to nic a "On" ma dzieki temu wszytsko i moze jeszcze miec wszystko, ja juz nie. To takie przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja poprzedniczko.. masz 30 lat i dla Ciebie to już koniec świata? To wręcz najbardziej odpowiedni czas na ślub i macierzyństwo. Oboje jesteście dorosli, jakos tam ustawieni finansowo. Idealna pora by otworzyć nowy rozdział w swoim życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dudek

W moim mieście jest taka para co chodzi ze sobą ponad 20 lat i to grubo i nadal mieszkają osobno u rodziców i to kawał nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×