Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZałamanaTotalnie

Jak przeżyć rozstanie..

Polecane posty

Gość ZałamanaTotalnie
Tesknie za nim :(( brakuje mi go =(... nie mamy kontaktu zadnego jak narazie.. jestem ciekawa co u niego.. wogoóle tak dawno z nim nie rozmawiałam... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola_25
Dolaczam do grona zalamanych po rozstaniu:( Wlasciwie jeszcze sie nie rozstalam, bo mieszkamy razem i jestesmy na siebie skazani (jestesmy za granica), ale po tym, co dzis uslyszalam nie mam juz zludzen i nadziei:( Otoz uslyszalam jak mowil przez tel. rodzicom, ze wroci ze mna w maju do Polski,a potem znowu tu przyjezdza, ale juz beze mnie;( Nie zostalam uwzgledniona w jego planach (jestesmy ze soba 15 miesiecy, a do tego przetrwalismy 4miesieczna rozlake) :( Nie moge wrocic do domu, bo mam tu zobowiazania (szkola),a jednoczesnie nie mam tu nikogo procz niego:( Nie wiem jak mam sie zachowywac wobec niego itd. Przeciez dzielimy mieszkanie, pokoj i lozko! Strasznie mi ciezko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanaTotalnie
uu.... :( przykro mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanaTotalnie
a tak aporpo to spotykam sie teraz z takim jednym... :) wiem z eon chce ze mna byc.. :) ale ja narazie potrzebuje czasu... ale zaczelam zyc wkoncu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola_25
Dzis jeszcze dolal oliwy do ognia, bo powiedzial, ze to jest nie to:( Jak on tak mogl?? Zwodzil mnie tyle czasu, w wakacje jak wyjechal moglam juz o nim zapomniec, ale on jak na zlosc stal sie wtedy czuly i kochany jak nigdy dotad! Myslalam, ze zrozumial co do mnie czuje i bedzie juz wszystko pieknie meidzy nami, a tymczasem teraz, gdy jestem daleko od domu i nie mam sie nawet komu wyplakac on mowie,ze to nie to czyli zerwanie jest nieuchronne!;( Jak ja mam teraz z nim zyc w jednym domu, pokoju i lozku? Jak wytrzymac te 4 miesiace? Juz drugi dzien nie wychodze z lozka i rycze non stop;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariama
najlepiej by bylo nie dac po sobie poznac, ze nas rani rozstanie, traktowac ICH z gory, nie interesowac sie co sie u nich dzieje, nie odbierac telefonow itp, to na pewno urazilo by meska dume, ale jak sie trzymac w pionie skoro lzy same cisna sie do oczu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _bliska
Ola ciężko pracujesz na to, by przestał mieć jakiekolwiek wątpliwości co do zasadności waszego rozstania, weź się w garść, bo własnie w ten sposób, płacząc i jęcząc, niszczysz własny wizerunek, szacunek, pozwalasz mu sie zadręczać i prowokujesz do dalszych ataków na siebie...nie myśl, ze go twoje łzy wzruszają....DENERWUJĄ tylko, nic więcej i jesli myślisz, ze go to wzruszy, rozczuli, że sie nagle zlituje, to bardzo sie mylisz...nigdy w życiu.. wstań, przestań płakać, umaluj, nie zaszczycając go jednym spojrzeniem ani słowem (ale bez agresji i specjalnych demonstracji), zrób sie na bóstwo i leć do szkoły, w miasto, szukaj sprzymierzeńca, znajdź mieszkanie, popytaj i bez zapowiedzi wyprowadx sie jak najszybciej... zadnych więcej kłótni, krzyków i awantur, gróźb, pyskówek...pełna obojętność...spróbuj być niezależna, bo wygląda na to, ze teraz jestes mu kamieniem u szyi, a to bardzo niewdzięczna pozycja i bardzo upokarzająca...tyle, ze zmiana jej NIE MOŻE dokonac się, gdy ty jestes w tym stanie... do dzieła Olu, i nie daj soba pomiatać... ps. zrobisz wieeeelki błąd, gdy wdasz sie z nim w rozmowę (wymówki, wyrzuty, zale), bo on już wie, jak może cię pokonać...po prostu cie znów zlekceważy, pójdzie spać, powie, ze sama sie prosiłas o to etc...więc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola_25
Niestety, ale to nie jest takie proste...Jestesmy za granica, nie znam tu nikogo procz niego i boje sie wychodzic sama z domu, bo jest to najbardziej niebezpieczne miasto w calym kraju:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanaTotalnie
Maaam doła =((((((((((( ja sie chyba juz nigdy nie zakocham.... :(( !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciubasa
Bo nie umiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanaTotalnie
spotykam sie z pewnym chlopakiem.jest bardzo mily i wogole.wiem ze on sie we mnie zakochal... jednak ja... ja chyba nie :(:( zawsze zakochiwalam sie od pierwszego wejzenia... a teraz nie :( mam ogromnego doooola ;( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciubasa
Moze jest dobry w łóżku Całujesz się z nim ? Dlaczego nie dajesz mu szansy na kontakt fizyczny ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cok Tatli
Mój chłopak zerwał ze mna po praiwe 3 latach... Mało tego miesiąc przed obiecywał złote góry.. A 2 minuty przed zerwaniem powiedział że mnie kocha :D ...ahahha Ale uwierz mi.przesło mi... i teraz mam prawdziwą miłość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanaTotalnie
caluje sie z nim... ale.. nie czuje nic do niego... chcialabym bo jest naprawde swietnym chlopakiem.. i ciagnie mnie do niego.. ale tu chyb bardziej o wyglad chodzi.. chociaz jest przystojny i wogole.. ale chyba nie kreci mnie on tak bardzo:( jestem zalamana.. bo chce cos do nieog poczuc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yve
Witam Mój problem jest podobny do Waszych. Przez 8 lat spotykałam się z cudownym facetem który był dla mnie wszystkim, poświęciłam dla niego wszystkich moich przyjaciół cały swój wolny czas, mieliśmy wspólnych znajomych, wspólne zainteresowania, wspólny pogląd na świat a także na własną przyszłość. Wydawało mi się że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie do momentu gdy 4 tygodnie temu zadzwonił do mnie i powiedział że wszystko sobie przemyślał i stwierdził że już mnie nie kocha. Uwierzcie mi usłyszeć coś takiego przez telefon po 8 latach w moim przekonaniu udanego związku to tak jakby cały świat w jednej chwili po prostu runął. Chciałam się dowiedzieć dlaczego, co się stało czy to moja wina na wszystkie moje pytania odpowiadał" nie kocham cię" drugiego dnia przywiózł mi wszystkie moje rzeczy i powiedział " no to cześć" byłam załamana nie wiedziałam co się stało przecież byliśmy tacy szczęśliwi i bynajmniej nie było to tylko moje subiektywne odczucie bo wszyscy nai znajomi uważali nas za idealną parę. Tydzień później na moją prośbę spotkaliśmy się chciałam aby wyjaśnił mi co tak naprawdę się stało nie można przecież kochać kogoś przez 8 lat by obudzić się pewnego ranka i stwierdzić że nie ma już się w sobie uczuć . Nie mówił praktycznie nic ja prosiłam, błagałam ale on był zupełnie zimny nie poznawałam go. Stwierdził że nadal chce być moim przyjacielem i że zawsze mogę na niego liczyć- dla mnie to jednak zupełny fałsz i obłuda. Dziś mijają 4 tygodnie od tego czasu a ja dalej czuje sie samotna i opuszczona wydaje mi się że nie będę potrafiła znaleźć już nikogo kto mnie pokocha. Napisałam to wszystko na forum bo może jest osoba która miała już podobną sytuacje i udało się jej jakoś z tego wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tygrysek00
witam. choć na tym forum wypowiadają się w większości kobiety, stwierdziłem że mój problem jet identyczny jak większości z Was. A mianowicie jestem z dziewczyną już okoł 23 miesięcy. Wiadomo początki były wspaniałe. Mieszkamy od siebie 18 km lecz jednak uczymy się w tym samym mieście ja na uczelni, a moja dziewczyna w LO. Także co dziennie się widujemy no i w weekendy też razem spędzamy czas. Od jakiegoś czasu (kilka miesięcy) nasz związek kruszy się powoli. Coraz bardziej się kłucimy. Ja jestem z natury człowiekiem spokojnym nieszukajacym konfliktów, lecz tego juz nie moge wytrzymać w jaki spsób traktuje mnie dziewczyna. Jestem obrzucany wyzwiskami jakich mało (a bo to, a bo tamto; bo to nie poszło po jej myśli, itp). Jednak mój charakter cechuje się tym iż jestem w stanie zrobić wszystko dla osoby którą kocham. Jednak ona chyba "zgubiła" szacunek dla mnie i dlatego moje relacje wobec niej również uległy zmianie. Nie potrafie już tak jak dawniej żyć z nią. Gdy się kłucimy bardzo często biorę winę na siebie, gdyż nie potrafie się na nią gniewać. Chyba za bardzo ją kocham i nie widzę w jaki spsób mnie traktuje. Jednak z drugiej strony nie potrafię się z nią rozstać, powiedzieć jej że to już koniec, co gorsza boję się aby nie zostać sam i patrzeć jak ona znajduje sobie innego (wiadomo zabić klina klinem najłatwiej jestosobie, która rzuca...). Nieba bym jej uchylił gdyby tylko zmieniła wobiec mnie postępowanie, gdyby zaczęła mnei normalnie traktować a nie tylko jako przedmiot. Nie wiem co dalej robić... jak podejść do tej sytuacji... co zmienic lub nic nie zmieniac.?? Proszę o pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysiek_zalamany_totalnie
Z tego co widzę większość wypowiada sie kobiet.Ja byłem z moją dziewczyną 7 miesięcy, wiem że może do nie długo,jednak zakochałem sie w niej do szaleństwa.Miałem przed nią wiele innych z którymi sie spotykałem i 1 poważniejszy związek.Mam 28 lat, ona jest w moim wieku z tą róznicą że ona jest rozwódką po nieudanym małżeństwie,mąż ja zdradził i zostawił. Może z tego wynika jej nastawienie że ona nie chce sie zakochać. Po pół roku pojawiłem się ja w jej zyciu.Było nam cudownie ze sobą, codziennie jak sie widzieliśmy przez 7 miesięcy dostawała ode mnie kwiaty,była dla mnie jak księżniczka,jak największy skarb.Robiłem setki rzeczy dla jej przyjemności, od najdrobniejszych zakupów,płacenia rachunków,sprzątania,gotowania (twierdziła że uwielbia jak dla niej gotuję)wspólne wyjazdy do krakowa,romantyczne spacery, wieczory,łóżko w różach,kolacje przy świecach,wyjazd do wisły,wynajalem pensjonat z pełna usługą tylko dla nas,jacussi sauna,pokój miłośny,była przeszcześliwa.Jak sie z nia nie widziałaem wieczorem to rano odnajdywała codzien różę za wycieraczką swojego auta.Kupiłem jej pierścionek,to nie był pierśionek zaręczynowy tylko prezent by o mnie pamiętała,już nie chodzi o to ile był warty bo wydałem na niego cała wypłatę ok 3000 ale o fakt że oddał bym za nią życie. Uwierzcie mi że nie chciałem jej kupić tylko okazać jak wiele dla mnie znaczy.Od 7 miesięcy jak byłem z Anią nie ogladnałem się za żadna dziewczyną,żadna mnie nie pociagała i nie pociąga,koledzy ciągną mnie na imprezy,agencje żebym odreagował ale ja nie chce.Kocham tylko ją,wiem że ona jest ta jedyną moją miłością zycia.Jednak gdy widziała im bardziej się angażuje powiedziała NIE,Nie chce sie z Toba spotykać,nie kocham Cie,nie chce byś do mnie przyjezdżał,nie chce być z tobą.Nie wiem co mam robić.Jestem totalnie załamany,Biorę leki na depresje, myślę codziennie by się zabić.Problem w tym że pracujemy w jednej firmie,codzien ją widzę,codzien koło mnie przechodzi,patrzy na mnie ale nic nie mówi,wystarczy że popatrze na nią w pracy to nogi mi się uginają.Nie macie pojęcia jak bardzo cierpie i jak bardzo żałuję, co zrobiłem źle????Zawsze byłem na kazde jej zawołanie,nigdy jej nie skrzywdziłem.Chciałem zapewnić jej zawsze bezpieczeństwo pewność i spokój.Dałem z siebie wszystko a widzę że ona tego nie doceniła,nie uważam jej za zdzirę.nie potrafię jej znienawidzieć.dla mnie jest ideałem na żonę,matkę i partnerkę.Ona nie zwraca na mnie uwagę,zachwouje sie normalnie w pracy,śmieje sie spotyka ze znajomymi,chodzi na siłownie,chyba jest sama.A ja nie chce żyć,nie potrafie pracować,nie mam na nic siły i ochoty,nawet gdy zajmuje sie czymś innym to po minucie wracają myśli o Ani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellla_25

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellla_25
Witam wszystkich, no siedze od kilku godzin i przeczytalam wszytskie wypowiedzi. Ja bylam z moim chloapkiem 6 lat rozstalam sie 2 tygodnie temu wyprowadzil sie z naszego mieszkania na ktore czekalismy 6 lat bo on studiowal w niemczech przez pierwsze lata byl bardzo zakochany jezdzil do mnie po 700 km jak szalony a ja nie umialam tego docenic. potem zaczelo mu zalezec mniej a mi coraz bardziej. i tak naprawde wiele razem wycierpielismy bo nie umielismy sie rozstac:( dla mnie potem byl wszytskim , nie mialam dumy ani honoru, czekalam na nasze mieszkanko z kotrego wyprowadzil sie po tygodniu bo powiedzial ze zrobil to tylko dla mnie bo mial poczucie winy ze cos mi kiedys obiecal (mieszkanie) i chcial tego dotrzymac:/ i wiem ze 2 tygodnie to niedlugo, swiat mi sie zawalil ale jakos sie staram zyc.. jak tylko wyjechal zaczelam sobie organziowac czas, codziennie staram sie gdzies wychodzic, miec jakies pomysly by to przetrwac. mimo to przez 2 tygodnie od rozstania dalej odzywalam sie ddo niego na gg , na telefon a on mi wspolczul nie odczuwajac w ogole ze mnie stracil bo wiedzial dokladnie ze moze do mnie w kazdej chwil wrocic. i dzis jak sie obudzilam o 6 rano bo znowu mi sie snil i znowu wysallam mu smsy powiedzialam sobie ,,dosc''! nie bede sie wiecej ponizac bo on mnie juz nie kocha, choc kochal kiedys bardzo:/ i nie wiem jak sie to wszytsko skonczy, wiem ze musze ulozyc sobie zycie na nowo i bornie sie przed cierpieniem rekami i nogami i staram sie robic co moge by jak najmniej cierpiec. wiem ze jest z apozno, wiem ze stracilam wiele honoru ale milosc jest slepa a on byl dla mnie kims wyjatkowym:/ i tak to bywa niestety. trzymam kicuki za wszytskich no i za siebie szczegolnie ze wiem ze za kilak dni wraca do mojego maista bo znalazl sobie tu osobne mieszkanie mi bedzie jeszcze ciezej..:/ pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chloe123
ellla to mamy podobnie jak bedziesz chciala pogadac daj znac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chloe123
aha to moje gg9318156

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EMIL
ZABAWNE JA TEZ JESTEM PO ROZSTANIU W PODOBNYM CZASIE W ZWIAZKU NIE MOGLEM NA POCZATKU DOJSC DO SIEBIE BO UWIERZYLEM JEJ JAK MOWILA ZE CHCE ZA MNIE WYJSC.....MOZE FACECI PRZEZYWAJA TO INACZEJ CHOC WATPIE W TO....ALE ZYJE !!!! ZYJE I CHCE TO ROBIC JESZCZE DLUGO!!! NIE POWIEM CI NIC Z ZADNYCH RAD BARDZO MADRYCH LUDZI TYLKO TYLE ZE DASZ RADE I ZNAJDZIESZ KOGOS WARTEGO CIEBIE BO JAK TAK SIE ZACHOWAL JAK PISZESZ TO NIE TYLKO NIE BYL WART KOBIETY ALE I PEWNIE NIE BYL FACETEM.....LAJZA I BURAK I TYLE!!!! NIE MA CO ZALOWAC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie wszystkich pokrzywdzonych i zranionych. Moja historia jest podobna do historii Krzysztofa. Mam 27 lat i poznalem we wrzesniu ubieglego roku dojzala kobiete 37-letnia. Bylo bardzo przyjemnie. Zalezalo mi na niej ogromnie - kochalem ja. Zrobilbym dla niej rowniez wiele. Kiedy byla chora troszczylem sie o nia, wychodzilem z jej pieskiem na spacer, gotowalem chicialem jej pomoc najlepiej jak tylko potrafilem. Zawsze uwazalem, ze jak kochac to raz i konkretnie - a tu co nic z tego. Tyle obiecanek z jej strony ze ciebie nie skrzywdze, mozesz mi zaufac. Najgorsze dla mnie bylo to ze nie chciala abysmy spedzili razem siweta Bozego Nariodzenia- czego ja bardzo chcialem juz wczesniej zreszta rozmawialismy na ten temat i az poplakala sie ze tak chce i ze bede przy niej. Niestety wyszlo inaczej- wiej jednak ze ona o mnie myslala dziwne to bylo bo prawie zawsze jak wychodzilem do pracy czy po zakupy na nia natrafialem, poprostu przyciagalismy sie nawzajem.Ale powracajac do swiat to wyjechalem do rodziny- ona zostala na rzyczenie sama- ja tego nie moglem przezyc spedzalem je bedac myslami caly czas przy niej. Wyslalem jej zyczenia i odpisala mi tak zimno- poprostu dziwnie si ezachowywala. Postanowilem z tego powodu spedzic sylwestra z moimi znajomymi. I tak tez sie jakas godzine przed polnoca nie wytrzymalemi zadzwonilem do niej. Rozmawialem z nia ponad pol godziny mowiac jej ze jej nie moge zapomniec i ze ja nadal kocham- ona potwierdzila ze tez nie moze mnie zapomniec ale jest \"rozmontowana\" dla niej jest za duzo- plakala przez telefon.Mowilem jej ze chce sia z nia zobaczyc chosiaz na chwilke przed polnoca aby zlozyc jej zyczenia i ze wogole chcialbym byc przy niej- ona odmowila.Ja nie jednak postawilem na swoim ( wiemy jak to jest kobiety mowia nie a mysla inaczej) wiec pojechalem i stalem jak palant pod drzwiami zadzwonilem do drzwi i na komorke ale nic nie odezwala sie nie otworzyla mi nawet drzwi. I stalem jak en baran sam w nowy rok pod drzwiami- nagle wszytkie mysli mi przelecialy przez glowe- wiedzialem ze to koniec ale nie sadilem ze w taki sposob. Napisalem pare dni pozniej smsa ze ja przepraszam za te natarcie i narzucanie sie ale tak mi zalezalo wkoncu to sylwester. Dotsalem ochrzan ze powinienem to zrozumiec ze jesli potrzebuje spokoju to zebym to respektowal i uszanowal. Pare dni potem znow wychodze z domu aby wyrzucic smieci i nagle ona wychyla sie z rogu ( dziwny zbieg okolicznosci??? ) nie ma czegos takiego nic nie dzieje sie przypadkiem) i podchodzi do mnie spuscila glowe zrobila maslane oczy i do mnie sie pyta jak ja sie czuje ?? jak ja sie moge czuc kompletnie rozwalony ale powiedzialem je ze dobrze, rozmaialismy juz ze soba jakbysmy sie dopiero poznawali komletnie zimno ( ona chciala abym ja przytulil ipocalowal - wiem o tym) ale ja juz nie moglem tak dalej chcialbym tego ale wiem ze za kazdym razem by wynajdywala dziure w calym to to jej nie pasuje to to i takie tam. Zapytala mnie sie jeszcze czy ja to zrozumialem , ja powiedzialem ze tak ale tak do konca szczerze mowiac nie wiem sam co takiego. Potem jak wychodziel do pracy znow ja natrafilem krecila sie kolo mnie nawet towarzyszyla mi na przystanek autobusowy - dziwnie sie zachowywala - nigdy tak nie robila jak wychodzila z psem -- co chaiala zebym ja zlapal blagal??nie wiem sam. Minal tydzien byl juz poczatek lutego 2008 i staralem si eo niej zapomniec chcociaz to takie trudne. Bylem u znajomych i przyjechala kolezana w odwiedziny wlasnie do nich ona cos do mnie czula juz wczesiej ja akurat poznalem Sabine z ktora bylem od wrzesnia a teraz po rozstaniu nie bylem wstanie do tej znajomej nic poczuc juz nie czulem si epusty bez uczucia nic, to bylo male wolanie o pomoc czekalem gdzies w glebi serca na to by wreszcie ktos chociaz raz wyciagnal do mnie reke i powiedzial co czuje do mnie mialem dosc a ona nic nawet niepowiedziala dopiero wieczorem jak mnie sie zapytala ( bo wiedziala o tym ze jestem- bylem ze starsza kobieta) jak mi sie uklada. Ona powedziala mi ze ma problemy z okazywaniem uczuc -- ja rozumiem a co ja mam powiedziec narazie mam dosc i nie sodze zeby z tego cos jeszcze bylo. Tego samego wieczora kiedy wracalem do domu cos mi poweidzialo zebym szedl ta a ta uliczka i patrze z daleka widze Sabiny samochod jednak nie na tej ulicy co zawsze gdzie mieszka ( przypomnie ze mieszka ode mnie jakies 200 m) co tez jest dla mnie trudne). i zblizajac sie do samochodu widze jak ktos sie caluje i obejmuje w samochodzie to byla ona dla pewnosci cos mnie tknelo aby sprawdzic rejestracje tak to byla ona wiedzialem juz normalnie myslalem ze eksploduje ze wyciagne ja z tego samochodu a temu gosciowi nastukam no nie moglem normalnie to zabolalo jak nic nigdy z jej strony ( a tak sie zarzekala ze moge jej zaufac - he he ) ale powstrzymalem sie powiedzialem sobie ze ona nie jest tego warta i nigdy nie byla popsula wszystko co mniedzy nami bylo, a bylo wiele wspolne planowanie wyjazdow w gory i wszytko sie zawalilo. Mijaly tygodnie i krotko przed moim urlopem zadzwonilem do niej ( wiem ze jestem skonczonym balwanem;)) ale nie moglem musialem wiedziec czy sie dobrze czuje a ona odpowiedziala ze bardzo dobrze mowila to z taka zloscia i zimnie dziwnie. Na urlopie doszedlem troche do siebie ale i tak czasem mysle o niej teraz jak juz wrocilem to znow jestem niedaleko niej wiem ze ona tutaj mieszka i ze jest w domu bo samochod stoi... Musze zapomniec i zacac wszystko na nowo mylse ze najlepszy sposob to zaczac myslec troche o sobie cos dla siebie zrobic a mysle ze jesli cos jest pisane to milosc sama przyjdzie nieproszona i ktos musi polubic nas takim jakimi jestesmy jesli nie ma tego na poczatku i brak zrozumienia trzeba natychmiast to ucinac bo szkoda sie angazowac potem mamy taki cyrk. Glowa do gory wszyscy znajdzieymy sobie odpowiednia polowke.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysiek_zalamany_totalnie
Hej wojtek. Cholera przeczytałem twoj post chyba 10 razy.Jak bym widział siebie, moją byłą Ankę, robienie z siebie idiotę, codzienne kwiaty, przyjeżdżanie pod klatkę, robienie jej zakupów, opiekowanie sie gdy była chora, gotowanie,stanie na zimnie pod klatką, sms, telefony wysłuchiwanie że ona nie potrafi sie zdecydować, nie chce mnie ranić a z drugiej strony teksty: że nie sztuką jest złapać króliczka tylko caly czas go gonić" Powiem Ci krótko, niech laski nie warte nas facetów gonią się same. Minie niedługo dwa miesiące jak mnie rzuciła Ania, ale codzien gdy przechodzi obok mnie w pracy to uginają się pode mną nogi, nie odzywamy sie do siebie ale w środku mnie ciągle jest tak kurewski żar miłości do niej że nie potrafie niczym go zgasić, śni mi się praktycznie codziennie, nie potrafie obejżeć sie za inną laska bo ona jest ciągle dla mnie ideałem. Wiem że wystarczyło by jej jedno słowo kocham Cie wróć do mnie i bym to zrobił ale WIEM że to niemożliwe i tylko głupia nadzieja gdzieś na dnie serca czasami o tym mi przypomina. ALE MIMO TO WSZYSTKO jestem twardy od 2 mies. nie odzywam się, nie wydzwaniam, nie chce stracić tego czasu który przeżyłem jednym głupim wyskokiem czy telefonem do niej. NIE PO PROSTU NIE. za dużo sie wycierpiałem, nie chce tak dalej żyć. Poznałem nową koleżankę, naprawde świetną laskę taką z którą mogę porozmawiać o wszystkim, zna ona całą moją historie, wie jak cierpiałem, pomaga mi w każdej rozmowie, myślałem że to niemożliwe wygadac sie itd ale po 2 miesiacach wałkowania tematu zaczyna to męczyć i nie jest juz takie straszne jak na początku.wiem że jeszcze długa droga przede mną by zapomniec i dojść do siebie a cholerne piosenki feel przy ktorych tańczyliśmy na weselu i innych okazjach w aucie itd w tym nie pomagają tylko wkurw... mnie bardziej. ale podobno lepiej kogoś znienawidzić kto cie skrzywdził niż podkulić ogon i dusić w sobie emocje.3majcie sie.pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Krzysztof Tak to ciekawe te historie lubia si epowtarzac;)Ale one nie sa nas warte jestem pewien ze znajdziemy sobie odpowiednia polowke- czasem mi tylko brakuje cierpliwosci. Dobrze ze masz ta kolezanke to jest dobre dla ciebie wlasnie byc moze ona jest tego warta;)ale spokojnie nie dajmy z siebie od razu tak wiele trzeba karmic pomalu;)ehhehe sam musze sie nauczyc tego, w miare jedzenia rosnie apetyt.Trzymam za was dwoje kciuki i spokojnie bedzie dobrze przynjamniej pomoze ci to zapomniec pomalu o twojwj nie wartej nic bylej dziewczynie. Ze tez ja musze sie zawsze pakowac w takie historyjki;)ale widocznie musialo tak byc w milosci trzeba sie tez doskonalic i dorastac trzeba dostac w tylek aby dojsc na sam szczyt tej jednej jedynej szczerej milosci nei opartej na tym ze sie ma kase badz sawe ale na takiej kiedy sie jest ze soba i rozumie sie bez slow w milczeniu, gdzie nie ma wyzysku i egoizmu. Coz moze to wyidelizowany obraz ale trzeba w to wierzyc.Bedzie dobrze glowa do gory dla wszystich porzusonych;)Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Serce na temblaku
Było tak pięknie,przypadkowe poznanie,czułość,miłość,wspólne plany i tak przez rok.Odszedł nagle bo nie mógł zapomnieć o innej kobiecie.Jestem totalnie skopana :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwódka
Mnie mąż porzucił rok temu dla innej kobiety od tego czasu cierpię. Ostatnio pojawił sie w miom życiu męzczyzna, jest cudowny, mądry, czuły, przychodzi codziennie, widze jak sie angażuje, ale ja no włąsnie, ja nie wiem co ja do niego czuje, czy w ogole coś czuje nie chce go zranić nie chcę aby cierpiał tak jak ja nie wiem co mam robić bo z jednej strony on nie jest mi obojętny a z drugiej strasznie ciężko mi się zaangażować bardziej po tych wszystkich przejściach życiowych...ech, gdyby to było wszystko prostsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysiek_zalamany_totalnie
Ja właśnie zostałem odrzucony przez kobietę która zdradził i zostawił mąż,nie dała mi szansy,twierdziła że nic z tego nie będzie bo ona nie potrafi się zaangażować że mnie tym krzywdzi ale ja tego tak nie odczuwałem i byliśmy ze sobą ponad pół roku.Kilka postów wyżej możesz przyczytać moją historie.Było cudownie. Wciąż ją strasznie kocham i jak przechodzi obok to ciśnienie mi skacze jak szalone. Minęły już prawie 4 miesiące od rozstania a ja noc w noc śnię o niej.Pół roku bycia razem było dla mnie najcudowniejszym momentem w życiu. Rozumiem że możesz czuć sie rozczarowana rozwodem i byłym mężem ale nie możesz krzywdzić faceta który tak jak ja oddałby życie za Ciebie i jest 100 razy więcej wart od twojego byłego.Bądź ostrożna ale daj mu szansę. Ja nie dostałem tej szansy a oddałbym życie za Anie i wiem że to własnie ona była i ciągle jest miłością mojego zycia. Lepiej żałować że sie coś zrobiło niż żałować że nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieznana ona 26l
hej. Moze i ja bede taka kobietą jak kobieta krzyska, bo chyba rozwiodę sie z męzem:O nie wiem czy znajdę jeszcze kogos kto mnie pokocha, boje sie samotności , jak czytam jak traktowaliscie swoje kobiety... mnie nigdy tak nie potraktował... kwaity tylko na urodziny i walentyki, myslałam ze tak jak wy traktowaliscie swoje ukochane to sie zdarza tylko w filmach.... wiele szczescia wam zycze byscie trafili na kobiety swoich marzeń które odwzajemnią w pełni wasze uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hildee
jeszcze nie przeczytalam wszystkich wypowiedzi ale widze ze to miejsce dla mnie. Niedawno rozstalismy sie. I pomimo tego ze wiem ze to byla madra decyzja bo coraz mniej nam na sobie zalezalo to i tak boli. Boli bo uczucia jako takie ciagle we mnie sa. Bo go kocham. Moze nie jakas wielka miloscia ale kocham. Bo jest wspanialym facetem. Ma cholernie duzo wad, cholernie denerwujacych ale jak ja w tym momencie sie nauczylam je akceptowac to on nie potrafi zaakceptowac moich. ;/ A o to chyba chodzi w milosci , zeby kochac pomimo wad :) Trudno nam bylo ratowac ten zwiazek bo nie mielismy przyjaciol ktorzy by nam kibicowali. Moi go nie lubili i twierdzili ze zasluguje na kogos lepszego, jego uwazali mnie za wariatke i ciagle mu mowili zeby ze mna zerwal (choc tak naprawde mnie nie znali). A jesli jego znajomi mowia mu zeby zerwal i robia wszystko zeby do tego doszlo i jeszcze mowia ze to dla jego dobra to facet w koncu sie poddal i zrobi to czego od niego oczekiwali. No coz. Nie bede walczyc i blagac o powrot kogos kto nie ma swojego zdania. CHce zaczac nowe zycie z nowa osoba. Tylko ile czasu zajmie mi wyleczenie sie z tego wszystkiego. Bo jak narazie nie wyobrazam sobie zeby pozwolila na dotyk innemu facetowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×