Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZałamanaTotalnie

Jak przeżyć rozstanie..

Polecane posty

Gość DayDream Girl
Dziewczyny, jest mi smutno i przykro jak pomyśle z perspektywy czasu o tym, na co sobie pozwalamy i ile znosimy ze strony facetów. Przykro mi też, że odczuwamy wszystko o wiele bardziej niż nasi "mężczyźni". W swoim życiu przeżywałam 3 rozstania, i już wiem, że czeka mnie kolejne. Pierwszy mój facet wolał iść i grać w piłkę z kolegami niż spotkać się ze mną. Związek trwał 4 lata, po dwóch tygodniach od rozstania miał już nową dziewczynę, która bardzo szybko zaszła w ciąże. Mój drugi facet, bardziej niż mnie, kochał moje pieniądze. Były sytuacje, że nie chciał wyjść ze mną do miasta jeśli nie obiecałam że coś mu kupię ! Związek trwał 2 lata i w tym czasie jedyne co od niego dostałam to coca-cola w podrzędnym, śmierdzącym barze, a gdy mi ją kupił powiedział "niech stracę". Żeby było śmieszniej na gumki też musiałam mu dawać pieniądze. Mój trzeci facet był alkoholikiem i miał ciężką rękę. Nigdy na szczęście mnie nie uderzył, ale ponieważ sprzedałam swoje mieszkanie i przeprowadziłam się do niego, miał dobrą kartę przetargową: jak ci się nie podoba to wyp... Nieraz słyszałam, że mam się wynosić... Związek trwał 2 lata. Mój obecny facet - temat jest dla mnie bolesny bo wydawało mi się, że nie powtórzę wcześniejszych błędów. A jednak... Mam wrażenie, że zaczynam powielać poprzednie związki. Jestem wyczulona na to co się do mnie mówi i może dlatego nawet malutkie słówko znaczy dla mnie bardzo wiele. Pewnie każdy kto usłyszał, że jest zerem, nierobem itd będzie tak reagował. Związek trwa 2 lata. Cierpię dziewczyny bo to kolejny już raz kiedy czuje zbliżający się koniec. Jednego jestem jednak pewna - nie chce już więcej. Uczę się pomału być sama, nie jest to proste, zostawiłam za sobą przyjaciół za bardzo angażując się w to co miałam dotychczas, ale wierze, że jakoś mi się uda. I wam też się uda, przecież życie może być na prawdę piękne. Chyba najważniejsze to się nie bać stawiać tych pierwszych korków... Ja na razie się boje, ale i tak nie mam wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałem podobny ból i podobne pzrejścia co autorka tematu...współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jejku...na prawde współczuje:( mi tez jest ciezko strasznie;( na dodatek rozmawiamy sobie z moim bylym chlopakiem normalnie, tak jakby nic sie nie stalo..a on przeciez tak bardzo mnie zranil..on juz nie chce byc ze mna...(minely 2 tygodnie od rozstania) nie wiem czy czekac dalej az zmadrzeje czy juz sobie odpuscic na zawsze;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freedom333
Witam porzuconych :) usmiechnijcie sie, bo ladne slonko swieci. Widzę, ze sporo osob przechodzi przez te same problemy. Przed chwila przeczytalam post, ze ktos sie rozstal po 5 latach, bo kochaja sie, ale nie pasuja.... jakbym slyszala mojego eks.... Napisze Wam, jak to w skrocie u mnie wygladalo, i co robic, zeby nie zwariowac po ;) Spotykalismy sie przez rok (praktycznie mieszkalismy ze soba), zerwalismy w tym czasie ok 5 razy, generalnie zwiazek bywal super, ale czesto sie klocilismy, pozniej sie troche nie szanowalismy, lecz pomimo wszystko, bardzo go kocham. Nadal. On twierdzi, ze nie ma sily walczyc, wiec byc moze juz nie kocha. nie wiem. do tej pory kochal, nawet smie twierdzic, ze byc moze do konca zycia kochal bedzie. Po ostatnim zejsciu ja uwierzylam w to, co mowil, i bardzo sie zaangazowalam. A on po 3 tygodniach zaczal mnie unikac, nawet nie odbieral telefonu. Doszlo do konfrontacji i zerwalismy, jako ze ja nie potrafie tak zyc. A teraz, jak przezyc porzucenie/rozstanie moje drogie porzucone, sprawdzone na osobistym doswiadczeniu (ok. 5 razy to przechodzilam z jednym chlopem, za piatym dopiero zaczelam sobie z tym radzic...) glowna zasada od mojej kolezanki: jesli sie zdecydowal, to cokolwiek nie zrobicie on i tak nie wroci :) robcie rzeczy, ktore Wam osobiscie pomoga. rada drugiej kolezanki: seks z kazdym nastepnym jest lepszy :D i rada kolegi: trzeba siegnac dna, zeby sie moc odbic ;) 1. po zerwaniu, robisz wszystko co w twojej mocy, zeby do niego wrocic - dzwonisz, rozmawiasz, piszesz, placzesz mu, nawiedzasz go, rozmawiasz z jego przyjaciolmi itd. Robisz to 2 dni, absolutnie nie wiecej. Bo dluzej to juz wygladac bedzie jak jakas psychoza, a w koncu jestesmy zrownowazone... to powinno dac ci poczucie, ze nie ma szans na powrot i ze zrobilas wszystko, co w twojej mocy, zeby ten zwiazek ratowac (wytlumaczone sumienie). Jezeli masz jeszcze jakiekolwiek watpliwosci, ze moze sie zejdziecie - zachwouj sie tak, zeby sie tych watpliwosci pozbyc. To jest podstawa, zeby sie moc wyleczyc. NIE MOZNA MIEC NADZIEI, ZE WROCI!!!! W tych dniach placzesz, zalamujesz sie, nic nie robisz, bierzesz urlop na zadanie itd. Swiat ma prawo Ci sie zalamac!!!! A placz to dobre ujscie dla uczuc. Jest opcja, ze dacie sobie szanse i bedziecie znowu razem... to lepsze wyjscie. ale zawsze przy powrotach nie angazujcie sie zbyt mocno... bo znow bedzie bolalo pozniej. Jest tez opcja, ze bedzie was zwodzil, lub same nie wiecie, czy jest szansa na powrot. W takie zwodzenie bawimy sie max tydzien, dwa. trzeba go przeczekac - musicie zniknac z jego zycia. On w tym czasie sie zastanowi powaznie co sie stalo. Zawsze latwo jest odmawiac komus proszacemu i przezyc rozstanie, jak druga osoba prosi - z jej prosb czerpie sie sile, bo sie dowartosciowuje czlowiek, ze z nim ktos chce byc, a to on nie chce i to on jest taki cudowny ze za nim biegaja.... Gorzej jest tej proszacej i ciagle odrzucanej... dlatego tego nie robcie, bo im dluzej prosicie, tym bardziej sie utwierdzi w przekonaniu, ze nie wroci. trzeba mu dac oddech, zeby sie np. stesknil i stwierdzil, ze jednak kocha i mu brakuje ciebie. 1.5 tu sobiemozemy troche wydluzyc zalobe, w zaleznosci od osoby, do 5 dni. wiecej nie placzemy, bo nie jest tego wart. w koncu nas porzucil i jest draniem i nie zasluzyl. 2. Jak konczysz go nawiedzac, zrob to w atmosferze zlosci - obraz sie na niego. I powiedz, ze ma ci oddac rzeczy - nie pozwol, by przyszedl do twojego mieszkania. Idz ty do niego, albo spotkajcie sie na miescie. Bo wroca ci wspomnienia zwiazane z twoim domem i bedziesz za duzo pozniej myslec. Zrob to jak najszybciej sie da, bez sentymentow juz. Jestes w koncu pewna, ze nie wrocicie do siebie. Zlosc podtrzyma cie na duchu, bedziesz myslec, jaki to on zly itd, bedzie ci prosciej. W tym momencie przestajemy plakac, bo to nie ma sensu, ze on sie bawi, a my cierpimy. Werteryzm jest ok, ale bez przesady. 3. po posprzataniu swoich zabawek absolutnie zero kontaktu. jak najszybciej oddajecie sobie rzeczy/wyprowadzacie sie, a pozniej glucha cisza. polecam skasowac jego nr telefonu, gg, email, wszystko, co wam pomoze skontaktowac sie z nim, bo bedzie was kusilo. ale wiedzcie, ze etap nawiedzania jest juz za Wami i teraz trzeba o nim zapomniec. 4. w trakcie gluchej ciszy, nalezy zadbac o swoje szczescie. Absolutnie nie szukamy klina!! bo sie mozemy poczuc jak dziwka troche. to i tak nie pomoze. czytalam doskonaly artykul w sieci o rozstaniach. Caly problem polega na chemii w mozgu. Otoz podczas przytulania sie, seksu, i innych przyjemnych rzeczy nasz poziom serotoniny bardzo rosnie. Jestesmy na haju codziennie. I nagle, po np. roku ktos odchodzi i nam to zabiera. Serotoninka przestaje byc tworzona, poziom drastycznie spada. Dochodzi do tego stres w postaci mysli, ze juz nigdy nikogo nie znajde ( a ile razy juz znalazlas? :) ) i produkuje nam sie za duzo adrenaliny. To wywoluje chec placzu, lub agresje. Mozna ten stan porownac do detoksu :) Poziom jej jest taki, jak przed tym zwiazkiem, lecz jak bylysmy same, to same dbalysmy o rozrywki, zeby jej ciagle dostarczac do mozgu. Teraz nam zabrali cala rozrywke i nie mamy sily w detoksie szukac innych pociech dla ciala i ducha. Trzeba sie przemoc i zmusic. Polecam rozmowy i spotkania z przyjaciolmi - im wiecej tym lepiej. Poznasz rozne punkty widzenia, podobne przypadki, bedzie ci razniej, zajmiesz swoj czas, piwko poprawi ci humor. Nigdy nie pij sama, na smutno i za duzo. Trzeba zmusic sie tez do sportu - on tez poprawia samopoczucie. Mozna sie pokusic o branie prozaku - tez moze pomoc. wazne, zeby sie ruszyc z miejsca. 5. odbudowujemy nasze poprzednie zycie. Jesli bylo fajne - odbudowujemy, jesli nie do konca - budujemy. tu wracaja nasze hobby, na ktore nie mialysmy czasu bedac z nim, imprezy, wyjazdy, kontakty z rodzina, odnowienie przyjazni. nie czytamy dolujacych wypowiedzi osob, ktore sa tez porzucone, tylko te optymistyczne. pamietajcie, kobiety maja sklonnosc do dolowania sie, robienia tragedii z roznych rzeczy. A tu trzeba przeciwnie. Dbajcie o siebie, rozkwitajcie, moze schudniecie dzieki stresowi :) Dodatkowo, jak was zobaczy kochany w takim doskonalym stanie, to bedzie zalowal, ze idziesz za reke z przystojniejszym i lepiej zbudowanym od niego brunetem a nie z nim ;) a skoro cie rzucil, to cos bylo nie tak miedzy wami i po co sobie marnowac zycie. zwiazek to ma byc radosc, a nie droga przez meke ;) zycze powodzenia, ja jestem na etapie 4-5. mam co jakis czas dola, ale to mam nadzieje, ze z czasem przejdzie. Jak jestescie w jakims zwiazku, nie zaniedbujcie przyjaciol, bo to oni beda was wyciagac z dna po rozstaniu. Polecam spotkania z osobami przechodzacymi podobne rzeczy, mozna sobie opowiadac nawzajem, jakie straszne rzeczy was spotykaly w tych zwiazkach. Albo opowiadac ludziom sparowanym, zeby wam mowili, ze jestescie glupie ze wczesniej nie zerwalyscie, skoro was tak traktowal, bo to nienormalne. zycze powodzenia, nie jest latwo, ale to tylko detoks ;) minie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do freedom333...
...miło się Ciebie czyta :) Poświęciłaś trochę czasu aby dodac otuchy ludziom, których nie znasz. Takie fora to pewien rodzaj grupy wsparcia ale bez takich osób jak Ty to wszysko nie miałoby sensu. Dzięki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freedom333
Ja zastosowalam te rady, naprawde pomaga. Czasem mysle, wspominam, zaluje, ciesze sie, zmienne nastroje mnie oczywiscie dopadaja. Ale w ogolnym rozrachunku stalam sie spokojniejsza, nie mam juz codziennej obawy o to, czy cos zrobilam zle, czy cos mu sie nie spodoba, dlaczego sie nie odzywa, olewa moje wiadomosci, czy powinnam do niego jechac, a moze juz jest z inna? stalam sie wolna, odzylam i wlasnie planuje tygodniowy wyjazd z przyjaciolmi :) Glowa do goory. Nie ma nic gorszego niz zniszczenie sobie calego zycia przez nieodpowiedni zwiazek lub tkwienie w nim z obawy przed brakiem przyszlych kandydatow. pobedziemy troche samotne i moze znow poznamy tego jedynego? skoro sie udalo poprzednio, to czemu mialoby sie nie udac i tym razem? trzeba sie wziac w garsc i wyjsc na spacer, najlepiej w miejsce, gdzie jest duzo wesolych ludzi, np. na rower, na rolki, naprawde to kwestia chwili, kiedy ktos wesoly Was zaczepi. Zadbajcie o siebie, a moze i Wasz kochany sie zastanowi przez ten czas co stracil? jesli macie byc razem, to bedziecie. Jesli nie - nie robcie niczego na sile. szkoda sie meczyc. Moj eks jakby zaczal przytomniec i teraz zmienia wersje swoich wypowiedzi z czasu jak zrywalismy - ze to klamstwo, ze powiedzial, ze jest zmeczony, ze szkoda, ze nie probowalismy ze soba uczyc sie rozmawiac (ja juz wychodzilam z siebie z pomyslami, ksiazkami, artykulami, a jemu sie nigdy nie chcialo...), zmienia sie w niewinnego ptaszka, ktorego niby ja chyba porzucilam (a bylo zupelnie na odwrot...). Dlatego pozostalam nieczula na jego teksty, bo mnie to tylko denerwuje. Kocham go, ale nie pozwole sie znow skrzywdzic. Polecam na poprawienie humoru dobry kawalek atrakcyjnego kazimierza :) "wiec kochaj kochaj kochaj, a jak nie to wynocha!!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ja....
Pozdrawiam wszystkich.....ja tez jestem po rozstaniu z chlopakiem byliśmy razem 5,5 roku!!! to szmat czasu....rozstaliśmy sie 3 miesiace temu...niby sporo czasu, ale ja nie zapomnialam i wcale nie jest łatwiej...czy czas leczy rany nie wiem zaczynam w to watpic...byc z kims tak długo i sie rozstac to tragedia, HMMM dlazcego tak sie stało...nie wiem przestalismy sie dogadywac zaczelismy sie kłócić...i sie stało...wiem ze nigdy mnie zdradził ani ja jego...byliśmy szczesliwi...mieliśmy wspólne zycie...podejwomowalismy wspolne decyzje...w zasadzie zylismy jakw malzenstwie...nie mieszkalismy razem ale widywalismy sie codziennie dzieliło nas 2 km.....i nagle trach rozpadło sie wszystko...minelo 3 miesiace nie mamy kontaktu ze soba..czasem widujemy sie na ulicy z samochodu....wtedy serce rodziera sie....kocham go nadal...nie chce mnawet myslec o nastepnym zwiazku nie jestem gotowa oszukiwałabym partnera i siebie....wiem ze on tez nie ma nikogo...mial duzo wad nie byl ideałem ale ja sie tak zangazowalam ze nie wiem czy dam rade zapomniec kiedykolwiek...ile potrzeba czasu??no ileee???zaznazcam ze nie mam 17 lat ale 8 lat wiecej:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOllka
Zgadza się, słowa Freedom - konkretne i budujące - naprawdę dodają otuchy. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia
Dziewczyny, pomóżcie mi...:( Zakochałam się w facecie a on we mnie, choć nie jestem pewna czy tak było. Usłyszałam nawet wzmiankę o ślubie. Zawsze jednak mój rozsądek podpowiadał, że to facet nie dla mnie. Wiele różnic, co do wyznawanych wartości, tego, co w życiu ważne. Dla niego liczy się wyłącznie kasa, zabawa, przyjemność własna, nieważne jakimi środkami od tego dojdzie. Kiedyś też mnie zdradził. Choć oficjalnie nie byliśmy w związku, ale mówił, że mnie kocha, że jestem dla niego najważniejsza. Ciężko to przeżyłam. Dobrze, że na płaszczyźnie fizycznej do niczego między nami nie doszło, bo byłoby mi jeszcze trudniej. Kiedy zauważył, że pewien mój znajomy z pracy zbliżył się do mnie, był bardzo zazdrosny i wściekły, wyjaśniłam mu, że z tamtym mężczyzną nic mnie nie łączy. Powiedziałam mu też, że nie będziemy razem, bo to nie ma sensu, gdyż ja zupełnie inaczej widzę świat i nie można iść wspólną drogą ciągnąc w przeciwnych kierunkach... Poza tym nie ufałam mu już:( Moje serce pękało z bólu, naprawdę mi na nim zależy, ale swoje w życiu też już przeszłam i wiem DOSKONALE, że taki związek poza szarpaniną emocjonalną, nie prowadzi do niczego;( Mówiąc mu to wszystko, miałam nadzieję, że może się zastanowi nad sobą, zechce coś zmienić... Ale on znalazł sobie nową dziewczynę... Wszystkim naszym znajomym oznajmia jak bardzo ją kocha, czasem mam wrażenie, że chce mnie zdenerwować. Nie wiedziałam, że jest takim wylewnym krzykaczem... Ale z tego, co widzę to i ją już okłamuje. A na mnie jest zły... Najgorsze jest to, że nasze rodziny się znają, przyjaźnią się, mieszkamy dwie ulice dalej i prawie codziennie muszę go widywać. Dla mnie to jest straszne, bo nie można tego raz na zawsze zakończyć, tylko ta rana się ciągle otwiera... Dosłownie jestem już cieniem człowieka:( Wiem, jakim on jest człowiekiem i myślę, że dla mnie chyba lepiej, jeśli z nim nie będę. Ale serce nie sługa i boli jak diabli:( Nie widzę nadziei na to, aby coś się zmieniło, chyba, że się wyprowadzę, ale mam tu innych ludzi, których kocham, którym jestem potrzebna, dom, dobrą pracę itd. A mamy takie czasy, że nie jest prosto wszystko zostawić... ;( płakać mi się chce;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia
Czytam te Wasze wpisy i widzę jak nas dużo... Co za świat... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia
Oj, poczytałam jeszcze więcej Waszych wpisów i smutno mi, że tak cierpimy:( Do "DayDream Girl", Kochana, czytałam Twoje słowa i mam wrażenie, że niezbyt w siebie wierzysz, może się mylę, ale tak mi się jakoś nasunęło, też zresztą mnie taki problem dotyczy, choć postępy na dobre już chyba są u mnie w tej kwestii. Wiem, że człowiek nie może stworzyć dobrego związku jeśli nie jest przekonany, że bezwzględnie zasługuje na miłość. Polecam książkę "6 filarów poczucia własnej wartości" aut. Nathaniel Branden. Wiele mi uświadomiła ta książka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciasteczko20
Kobitki. Ja też miałam podobna sytuacje jak Wy. I wiecie co? Moj chlopak do mnie wrocil. Powrot po5 miesiacach. To bylo 3 lata temu.Teraz jestesmy razem i jestem najszczesliwasza osoba na swiecie. A jak sie to stalo? Kilka miesiecy bardzo z Za nim rozpaczalam. On o tym wiedzial. Ale nigdy go nie prosilam po powrot. Po 4 miesiacach mimo ze nadal bardzo bolalo pomyslalam sobie: "fajna dupa jestem i moge miec kazdego jakiego bede chciala" Oczywiscie nie jego.............. No ale po tych 4 mies znalazlam innego i wtedy moj eks sie przestraszyl i poprosil o spotkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość presolana
ciasteczko 20 - zazdroszczę Ci niesamowicie, a co było powodem waszego rozstania? Czy przez ten okres 5 miesięcy nie mieliście kontaktu ze sobą? Napisz coś więcej jeśli kiedyś tu zajrzysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna istota 81
Witam Was wszystkie:) rozstalismy sie po 7 latach -z przerwami - nasze impulsywne i zaciete temperamenty zawsze dawaly nam w kosc. od roku bylismy zareczeni i zamieszkalismy razem ... i wtedy zaczely sie klopoty...wiele trzebaby napisac. ostatnio uslyszalam ze ja nie pozwalam mu sie bawic ( czytaj chodzic z kumplami i szlajac sie nocami )i ze to jest dla niego najwazniejsze , a kiedy umarl nam kot dostalam opierdziel ze placze juz 4 godzine..- kiedy stal sie takim prostakiem?... a mial byc slub i dziecko...kiedy naprawde uwierzylam ze moze byc wkoncu wporzadku - tak bardzo sie nim rozczarowalam... kochamy sie strasznie, ale nie umiemy ze soba zyc..przechodzilismy wiele rozstan jeszce jako niedojrzali gowniarze, ale to bedzie dla mnie przelomowe...wkoncu trzeba to zrobic - ostatnim razem wytrzymalam rok , juz wychodzilam na posta, kiedy on sie znowu zjawil i ...zareczylismy sie .. do dzis pluje sobie w twarz - wystarczylo wtedy odrobine silnej woli i dzis nie musialabym znowu tego przechodzic... jestem przerazona jak wiele z nas cierpi z ich powodu, a czytajac niektore Wasze wypowiedzi az boje sie kolejny raz zaangazowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość badal kocha
Cześć, Jakiś czas temu, niedługi, zostawił mnie mój chłopak, jestem w rozsypce. Ofiarowałam mu 9 miesięcy swojego życia (od kiedy się poznaliśmy), a on tak po prostu potrafił wykrzyczeć mi do słuchawki, że to koniec. W pierwszych dniach po rozstaniu było mi dobrze, powiedziałabym, że nawet bardzo, powiedziałam mu to co o nim myślę, wygadałam się i było po sprawie. Później zaczęło się pogarszać, chciał żebyśmy zostali przyjaciółmi, pisał że mu ciężko, że chce być ze mną, że mnie mu brakuje, że nie chce tego tak kończyć itp. Znowu narobił mi nadziei, a teraz się nawet nie odezwie. Prowadzi ze mną jakąś chorą grę czy co? Mam już tego dość. Oglądam jego zdjęcia, czytam w nieskończoność smsy, wspominam i jest mi tak ciężko, że nawet słów mi już brakuje. Nie mogę przestać o nim myśleć, bo go nadal kocham. Nie raz mnie skrzywdził ale wszystko mu potrafiłam wybaczyć, zapomnieć i kochać dalej, a tu nagle jedno pstryk i nie ma nic. Potrafię się bawić, chodzić na imprezy, śmiać się, ale ciągle mam w głowie jego obraz przed oczami, słyszę jego głos. Boje się kolejnego jutra….bez niego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kollka
cześć, dziewczyny! Zajrzałam na wątek, zeby zobaczyć, co u której słychać ;) Ja postanowiłam zakończyć znajomość ze swoim chłopakiem. Oczywiście miewam zmienne nastroje, czasami ręka świerzbi zeby chwytać za telefon i dzwonić do niego... Ale po co? Jestem samotna, ale: spokojna i pogodniejsza:) Mam poczucie porażki, poczucie że nie potrafiłam podsycić, utrzymać miłości. Oczywiście boję się że już nigdy nikogo nie spotkam (wiem: 30+...). No ale strach jest złym doradcą. Szczegolnie strach przed byciem samotną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemloda
Trzeba sobie przypomnic wszyskie zle rzeczy ktore robil dla nas i tak czesto sobie sie je przypominac i te najgorsze ze potem go sie juz nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carmeliana
a ja sobie przypominam i nadal go kocham,kocham tak, że choruję już kilka dni, odkąd skończył. Nie jestem w stanie pojąć, jak to możliwe,jak to się mogło stać?po dwóch cudownych latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaagaa
Mam to samo. 5dni temu zostawił mnie po 2 latach.Nie mam na nic chwilowo sił. Wzięłam zwolnienie z pracy bo nie dałabym rady. Dziękuję freedom za rady. Na pewno będą pomocne mnie a także innym dziewczynom.Jestem załamana,nie mam na nic ochoty i tylko rozmyślam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaa
A ja mialam problem z chlopakiem bo rozstawalismy sie i schodzilismy...Teraz dalej jestesmy ze soba i kochamy sie chociaz to uczucie nie jest az tak silne jak kiedys...Ale szanjemy sie i probujemy wszystko naprawic...Chociaz nie czuje zeby to byl ten jedyny na cale zycie (jedynie czasami)bo on chce mnie zrobic na dziewczyne idealna,zebym sie ubierala sexy i zebym zawsze swietnie wygladala a i oczywiscie zawsze place za siebie bo potem ma on wonty,ale jakos nie potrafie podjac dobrej decyzji wiec poradzcie... Teraz dostalam szanse by wyjechac d innego miasta rozpoczac nauke i zarabiac naprawde dobrze. Ciezko mi bo wiem ze bedziemy musieli zakonczyc to co bylo przez 3 lata ale wiem ze jakbym zostala z nim tutaj to bede pracowac w jakims spozywczaku do konca zycia a z nim niewiadoo jak sie ulozybo coraz bardziej czuje ze dojdzie do rozstania.A pozatym jestem jego pierwsza dziewczyna i nie kochal sie z zadna wczesnej.A przeiez facet nie jest stworzony do monogamii? Ps.Ne musicie pisac ze jestem glupia itd.bo to nie robi na mnie wwarazeia. Podejdzcie do tego normalnie hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Księżycowa Siostra
Witam wszystkich! Ze mną z kolei zerwał chłopak po ponad 4 latach związku. Ot tak. Oznajmił że wyjeżdża za granicę za rok po studiach i w związku z tym musi sie pozbyć. Wiecie co mi pisał w powodach? Oto one: - że mu się zwiazek znudził, - że nie czuje tego co kiedyś, - że jestem mu niepotrzebna - że on chce wolności, choc nigdy w niczym go nie ograniczałam, - że nie mamy wspólnych tematów (a gadaliśmy wiele godzin codziennie pomimo odległości ok 30 km) Najlepsze jest to, że jeszcze kilka godzin wczesniej sam od siebie napisał że mnie kocha.... Czuję się po prostu beznadziejna. Czuję że nic nie mogę już zrobić. Nie mam sił nawet do niego pisać i prosić o spotkanie. Nie jem, piję i kompletnie nie umiem sobie z tym poradzić. Jestem cholernie uczuciową osobą i pokochałam go bezwzględnie. Przez te lata pomogłam mu rzucić alkohol, skończyć szkołę, znaleźć pracę i doradzić studia. Wysłuchiwałam go zawsze, wybaczałam wiele. I tak usłyszałam, że jestem mu NIEPOTRZEBNA. To tak cholernie boli...nie wiem co robić...jak to przeżyć....jak nie pamiętać...jak o tym po prostu ie myśleć....Help....;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola1234321
dziewczyny pomóżcie mi bo nawet nie mam sie do kogo zwrócić chciałabym opowiedziec wam moja historie, i ten koszmar który teraz przezywam:(( Tomek. byłam z nim 2 lata. wysoki, przypakowany, nieziemsko przystojny, a na dodatek, wierny, dusza anioła. Kłóciliśmy sie dość często bo oboje byliśmy strasznie zazdrośni. On odsunal sie od swoich znajomych ja od swoich, kochał mnie jestem pewna i ja tez go bardzo kocham. Bardzo sie dla niego poświecalam, zyłam jego zyciem nie swoim. ale zbyt czesto sie kłóciliśmy. Nasze kłótnie wyglądały tak, ze albo on cos nabroił, ja sie obrazałam, i próbowalam wyjść z domu a on mnie zatrzymywał, szarpał i prosił zebym przestała płakac, albo ja cos nabroiłam, on mnie obrazał i ja sie za to obrazałam, wtedy on mnie szarpał zebym została itp. I kiedyś po takiej kłótni i zerwaniu kolezanka wyciagnela mnie do siebie na nocke, do baru, na dyskoteke itp. A wczesniej napisał do mnie koleś bartek na nk ze chcuiałby sie ze mna spotakc( popisalismy troche na nk), wiec mu napisalam ze mozemy bo bd dzisiaj tam gdzie on mieszka, i jak poszłam do baru z kol to on przyszedł i powiedział ze poczeka az cos wypijemy i pojdziemy na dyskoteke. Ja bardzo nie chcialam zeby on sie do nas doczepil, ale wypilam troche i pojechaliśmy, w aucie byl tez inny koleś, mial na ime grzesiek. Na dyskotecepowiedzialam im co zrobił mój chłopak, ze mnie szarpał itp. przetanczyłam pół nocy z tym drugim kolesiem. I moja kol wspomniala ze jutro mama kazala mi isc do kościoła z zaraz potem mam byc w domu( mieszkam 20 km od niej) i Bartek zaproponowal ze on tez idzie do kosciola wiec mozemy pojsc razem. zgodzilam sie, na nastepny dzieńposzlismy razem do kosciola, potem zaproponowal ze odwiezie mnie do domu. i odwiozł. Po ok, tygodniu zaczelam odzywac sie z Tomkiem, i po wyjasnianiu wrocilismy do siebie. tylko ze ja nic nie powiedzialam mu o tamtej sobocie. wiele razy sie mnie pytał bo raz spotkalismy grzeska na dyskotecei sie zjarałam, ale wyparłam sie wsztskiego, i juz pozniej kiedy sie mnie o to pytał wypieralam sie dalej:(( i ostatnio mielismy kłótnie o znajomych na nk, i musialam wyrzucic grzeska z obawy ze tomek go rozpozna i usunelam go. i wyobrazcie to sobie przedwczoraj tomek poszedl do baru z kuzynem( nigdy tego nie robił) we wrocławiu, i grzesiek tam był chociaz mieszkamy 150km od wrocka, i grzesiek chociaz nie znał mojego chłopaka zaczepił go, i wszystko mu powiedział co robiłam, gdzie i z kim!! ze sie woże BMW, ze szlajam sie z obcymi kolesiami itp.:(( nie zdradziłam go, od 2 lat, zaden inny nawet mnie nie dotknal, to była jedyna sytuacja o której chcialam zapomniec, nie moglam tego powiedziec wczesniej z obawy ze ze mna zerwie. Ale jakbym mogła cofnac czas wsyztsko bym tomkowi od razu powiedziała. powiedzcie mico mam zrobic?? wrócić do niego? teraz jestem w maturalnej klasie, on wyjechal na studia do wrocławia, mam dac sobie spokój czy walczyc zeby mi wybaczył. nie bede miala problemu ze znalezieniem fajnego faceta ale ja nie chce, nie wyobrazam sobie bycia z kims innym, on był pierwszy i jedyny w moim zyciu:(( kocham go bez granic mimo ze on tez mnie nie raz zronił, oddam dla niego wszytsko( praktycznie juz to zrobiłąm). dzisiaj pojechalam do niego do wrocławia, wszytsko mi wyrzucił, widzialam po raz pierwszy na wlasne oczy jak mocno go skrzywdziłam. on zawsze wracał do mnie, mimo wszytsko, i jak rozmawialam z nim to wiedzialam ze wróci, ale dziś było inaczej, jestem pewna ze nie wroci, chociaz powiedział zebym dala mu spokoj na 2 MIESIACE bo musi wszytsko poukładać:(( i kazal mi jechac do domu bo nie moze na mnie patrzec:((nie wiem czy mam sie starac, co mam zrobic, zalezy mi okropnie na nim. powiedzcie co myślicie, błagam. szczerze powiedzcie co o tym wsyztskim myślicie:(( ja teraz nie mam nikogo:(( nawet nie ma mi kto powiedziec kto tu ma racje:((( napiszcie do mnie na maila, poradzcie mi cos... prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freedom333
Oj dziewczynki, dawno mnie tu nie było i proszę jak się podziało..... Wg mnie, ZDRADA to: - całowanie się z innym facetem (and more ;) ), - myślenie o innym całując się (and more ;) ) ze swoim. NIC WIĘCEJ!! A wracając do rozstań, moje kochane, oto co się wydarzyło u mnie dalej :) Wyjazd z przyjaciółmi doszedł do skutku, gdzie poznałam kilka nowych buziek i ogólnie wypoczęłam psychicznie. Po tym wyjeździe (miesiąc po rozstaniu) jakoś zaczęłam odżywać, znów być wesołą kobietką, jaką zwykłam być zanim zaczęłam się z eks spotykać. Nie interesowałam się wcale moim eks, po pewnym czasie zniknęłam z jego życia, gdyż zainteresowałam się kimś innym - na razie niewinnie. I oto mój eks poczuł zazdrość psa ogrodnika i postanowił wrócić, jak tylko zaczęłam się spotykać z kimś innym. Oczywiście kobieta łaskawą jest i wróciłam do niego. Pierwszy miesiąc super, a później jak się już znudził i przestał tak cieszyć z danej mu szansy - wróciły dawne problemy, brak porozumienia i oto właśnie dzisiaj, po niespełna 3 miesiącach znów się rozstaliśmy. Już nie płaczę, uroniłam tylko kilka łez złości jak go niskopoziomowo wyzwałam na odchodne ;) Nie warto drugi raz - to taka zasada: NIE PŁACZEMY 2 RAZY O TEGO SAMEGO FACETA!! Pokażmy, że jesteśmy istotami inteligentnymi i się potrafimy uczyć... Kolejna rada: DO TEJ SAMEJ WODY 2 RAZY NIE WCHODZIMY!!!! Ludzie się nie zmieniają tak łatwo i jak tylko chęci im odejdą przestaną się starać i będzie stary shit :( Oczywiście jeśli warunkiem rozstania były np. ciągłe kłótnie, a nie jakieś inne dziwne powody. Jeśli nie zaakceptowałyście czegoś typowo jego dawniej - nie zrobicie tego również i teraz. Kwestia, kiedy euforia z powrotu opadnie. Do wtedy będziecie akceptować, a później zacznie Was wkurzać jak dawniej. Jeśli facet zdradził już na samym początku wspólnego życia - polecam tylko laleczkę voodoo ;) bo zdradzi pewnie ponownie. Jeśli którejś z Was nadal bardzo źle - mam perełkę!! Polecam książkę Argov Sherry - Dlaczego mezczyzni kochaja zolzy. I nie przyjmuję wymówek w stylu że nie mam siły, że leżę i nie mogę myśleć o niczym innym niż cudowny ON (czyli jakiś burak, który Cię porzucił). Dowiecie się, jak działa manipulacja i dlaczego im bardziej Was olewają, tym bardziej lgniecie do nich... PS. dla tych, które się martwią, że są już za stare czy coś, jeśli takie pojęcie w ogóle we wszechświecie istnieje :) Ja mam 3 dychy bez roku i się nie martwię :) Piszcie jakie macie sposoby na facetów porzucających kobiety, które ich kochają - co Wam pomogło, a co wręcz przeciwnie. Myślę, że możemy tu stworzyć dobrą, psychologiczną książkę, a później ją wydać i zadedykować tym draniom :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freedom333
A propos zazdrości: jeśli ktoś jest zazdrosny chorobliwie, to zniszczy Wam życie i to znaczy również, że Wam nie ufa - słabo to widzę. No chyba że szukacie zabawki a nie partnera na życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freedom333
Chciałabym poprosić, żeby się wypowiedziały babeczki, które się załamywały, a później układały sobie życie z fajnymi facetami - czyli wesołe historie podbudowujące te, które właśnie kogoś straciły. Myślę, że już sam fakt, że niewiele osób tu wraca świadczy o tym, że można po tym żyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12ona34
Byłam z facetem 10 mies. To on sie zakochał zabiegał było aprawde cudownie przez 6 mies czu.lam ze kocha itd. Potem sielanka juz nie była taka, mało sms, czułosci, spotykanie raz w tyg....... tłumaczyłam to praca ale jakby tak komus zalezało to przyjechałby.... jak nie widzielismy sie na tygodniu było jakos dziwnie jak spotykalismy było cudonie jak on to nie dbał troszczył sie.... ale do czego zmierzam....??? tak bardzo chcialam z nim pogadac by mi powiedział co jest grane ale|przez ostanie tyg ciagle było spotykanie sie on ja plus znjaomi jego ....... i do rozmów nie doszło wiec ja mu to wpomniałam ........ byłam dla niego bardzo dobra nie kłocilismy sie nic a nic... a tu nagle nie odzywa sie od 3 dni i sms powinnismy sie rozstac bo nie poasujemy do siebie... on szalony i poszczelony ja spokojna i powazna ........ zabolało koszmarnie, zranił.......... chciałam sie spotkac i tak w 4 oczy...... sie rozstac i nic...... zero jego odzewu?? czego tak jest?? czy on jeszcze chce to przemyslec?? dodam ze juz nie czuje tego on co na poczatku...... mysle ze jak dojrzeje to zda sobie sprawe co stracił dzis wiem ze musi sie wyszalec.... ale dlaczego sie tak zakochał? czemu oszkiwał - tak mysle ze kocha? po co kilka dni przedd rozstaniem powiedział ze nas zwiazek jest wporzadku? dziewczyny moze któras tak miałą i umie to wytłumaczyc? Mysle tylko czy taki facet by wrócił skoro: - pisał ze nie pasujemy do siebie - nie chce okłamywac ale juz nie czuje tego co na poczatku - i chce bysmy sie rozeszli .... Czy miał ktos podobnie ? ze ktos tak mówił a potem sam wrócił ?????????? Jedno wiem ze niby ma doła....... Ale juz jakas laska do niego zarywa albo ja oczyms nie wiem .... Chociaz bedzie za mna chodził ? nie wróce......... po tym w jaki sposób sie rozszedł ? ojj nie.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12ona34
I dlaczego przed rozstaniem mówił moja ukochana, ze zwiazek nasz jest dobry ......... zabiegał, troszczył sie?? po jakiego ? co chciał tym pokazac i te buziaki???? skoro nie cuzł juz tego ...? nie moge tego pojąć ... tak w 2 dni sie odkochał ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freedom333
U mnie podobnie było. Dzień przed ostateczną kłótnią się kochaliśmy jak dwa gołąbki i nic nie wskazywało na to, że tak łatwo odejdzie. Byłam w szoku, jak mu prosto przyszło odrzucenie mnie. Oni pewnie sobie coś knują w głowach i nagle to okazują. Sposób, w jaki się z Tobą rozstał świadczy o jego poziomie i naprawdę poszukaj kogoś lepszego, nie będzie to trudne ;) Może i wróci, ale jest dziwny i nie przyjęłabym go na Twoim miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×