Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZałamanaTotalnie

Jak przeżyć rozstanie..

Polecane posty

Ja tez sie zaczelam spotykac bez milosci, mialam wrazenie ze zdradzam ex, ale postanowilam, ze skoro zerwal ze mna facet 3 razy pod rzad, to chyba mam prawo zaczerpnac milosci z innego zrodla. No i po kilku miesiacach przeszlo mi na amen z ex, a zakochalam sie w tym nowym :) niestety momentem, w ktorym mi przeszlo, to chwila, w ktorej zobaczylam jego zdjecia z nowa kobieta. i gdyby nie to, to pewnie ranilabym dalej nowego faceta... wiec moze faktycznie zanim sie choc troche zaangazujesz - musisz sie odkochac. Inaczej - cala magie poczatku przezyje sam, a ty jak sie zakochasz wreszcie, to jemu sie juz nie bedzie chcialo :( My sie tak rozjechalismy i byc moze dlatego sie rozstalismy. zreszta, facet podal jako przyczyne, ze sie dogadac nie mozemy, a nie dalo sie z niego nic nigdy wyciagnac :( nie fair to troche bylo zagranie. Ale sie trzymam dobrze. teraz dopiero dostrzegam, jak bylo naprawde i chyba mnie fantazja poniosla w opisach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
właśnie dlatego bym chciała być sama przez jakiś czas i móc się dokochać. Nie chcę się spotykać z kimś i w jakiś sposób go ranić podświadomie kochając byłego... nie czuję się z tym dobrze... a co do dogadywania się... miałam ten sam problem... nie można było nic wyciągnąć od mojego byłego, zupełnie o niczym mi nie mówił, czy go coś trapi i jeśli tak, to co, czy jest mu smutno i dlaczego, czy ma jakiś problem... ja się produkowałam ile mogłam a on się nie chciał otworzyć na mnie, nie umiał... ja znów nie umiałam się otworzyć na niego w sferze seksu... i tak piękna i wielka miłość od pierwszego wejrzenia runęła z wielkim hukiem.... to bardzo smutne, wczoraj całą noc przeryczałam.. naszły mnie jakieś wspomnienia... Moja wymarzona miłość... Nie wiem, ale mam jakieś przeczucie, że to była taka wyjątkowa miłość, która więcej się nie powtórzy a o której zawsze będę pamiętać i gdzieś będzie schowana głęboko w sercu i na zawsze tam pozostanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ksiezniczko, masz racje, ze to bylo wyjatkowe, i masz racje, ze nalezy schowac gleboko na dnie serca, ale jako mile wspomnienie. Im wiecej w sobie masz milosci - tym lepiej. Nie wolno tylko nienawisci przechowywac. kiedys sie przekonasz, ze jestes w stanie kochac kazdego, kto sie zachowuje w odpowiedni sposob :) Ja tez myslalam, ze to cos wielkiego, pierwsza, ostatnia, najwieksza, magiczna... byzydura :) mozna kochac ponownie i to bardzo mocno. I na dodatek mądrzej. Co do rozmow, to u mnie identycznie. Jesli sie blokowalas w czyms, to chyba jednak nie bylo to TO. Bo jak kocha mocno, to czujesz, ze jestes akceptowana ze wszystkim i chcesz sie otwierac w kazdej dziedzinie przed nim. Cieszy cie jego radosc, jestes w stanie zrobic wszystko. Jesli bysmy mogly pogadac jakos na czacie, obstawiam, ze szybko bym ci udowodnila, ze to nie bylo nic, co warto wspominac za dlugo. A juz na pewno plakac. Tym bardziej, ze to on odszedl, a milosc tworza 2 osoby swym zachowaniem. Skoro jego zabraklo, to juz nie ma tego co potrzeba. Jesli teraz po jakims czasie placzesz, to dobrze - godzisz sie ze strata. Zauwaz, ze placzesz coraz rzadziej, az w koncu przestaniesz :) tak to niestety przebiega. Ja mam za soba juz tyle doswiadczen, a tez beczalam 2 dni teraz, 2 dni przezylam bez lez. Zobaczymy, jaki humor bedzie jutro..... Nie mysl o eks, bo to juz przeszlosc i patrzymy do przodu a nie cofamy sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Masz rację, Freedom, wspomnienia zawsze cofają nas o kilka kroków, a przecież chodzi o to, aby zrobić choć pół kroku, ale do przodu. Wyboista to droga, ale może kiedyś powiemy sobie: DLA TYCH CHWIL WARTO BYŁO PRZEJŚĆ TE TRUDNE CZASY.....? Życzę tego wszystkim czekającym na lepsze jutro. Trzymajmy się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, mam 20 lat. 10 dni temu zostawił mnie chłopak. Byliśmy razem 8 miesięcy. Może i nie jest to jakoś bardzo dużo czasu, wiele z was było w kilkuletnich związkach... Jednak wiem, że muszę odcierpieć swoje. Był moim pierwszym poważnym partnerem. Z nim przeżyłam swój pierwszy raz. A on zostawił mnie bez zbędnych wyjaśnień. Jak to stwierdził: coś się zmieniło... Odkochał się. A ja nie mogę tego zrozumieć. Jeszcze miesiąc temu wszystko było ok. Fakt, że tworzyliśmy związek na odległość ma wielkie znaczenie, jednak widywaliśmy się co 2 tyg, lub czasami nawet co tydzień... Często zostawałam u niego nie tylko na weekend, ale dłużej. Zdarzało się, że prawie tydzień. Nigdy nie dawałam mu powodów do zazdrości. nigdy go nie zdradziłam. Wiem, że on również był wobec mnie w porządku. Wśród znajomych uchodziliśmy za idealną parę. Był, zresztą chciałabym, żeby nadal był moim najlepszym przyjacielem. W łóżku też było świetnie. Strasznie się zakochałam, a jego uczucie widocznie nie było prawdziwe... Ponadto w tym roku nie wyszło mi ze studiami, ale pocieszałam się, że mam jego. Było mi ciężko, ale miałam Adama... Planowałam pójść od października na studia tam gdzie on. Zawsze odliczaliśmy tylko czas do wakacji, które mieliśmy razem spędzić... Prosiłam, mówiłam, że skoro wytzymaliśmy tyle czasu, to przecież za 1,5 miesiąca bylibyśmy już cały czas razem. Widocznie było mu aż tak ze mną źle, że nie mógł wytrzymać ani chwili dłużej... Teraz cały czas zastanawiam się, czy on kiedykolwiek mnie kochał... Ile czasu udawał...?Powiedział, że jestem wspaniała, ale nie umie mnie kochać, że sam się za to nienawidzi. czuję się wybrakowaną kobietą. Tak się starałam, było dobrze, a on nie umie mnie kochać. Liczę, że może za mną zatęskni, że coś się zmieni, ale chyba już na nic nie mogę liczyć. wiem, że nie ma tutaj żadnej innej dziewczyny... Więc to, że jakąś poznał nie wchodzi w grę... Może już to byłoby lepsze niż świadomość, że przestał mnie kochać...? Załamałam się, wszystko mi się sypie. Studia, chłopak... Jestem w rozsypce.... przepraszam, że się tak rozpisałam, ale właściwie zrobiło mi się lepiej... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
Droga Aniu :) Zawsze lepiej jest, jak się komuś opowie wszystko... Oczywiści z Twojego opisu wnioskuję, że popełniłaś zasadniczy bła, taki jak każda z nas tutaj pisząca.. Za bardzo się zaangażowałaś a on czuł się za pewnie. Powiem Ci szczerze, z Twojego opowiadania ten facet wydał mi się nic nie wartym człowiekiem, jeśli w taki sposób Cię potraktował, tłumacząc się, że nie jest w stanie Cię kochać. To już powiem szczerze, głupszej rzeczy wymyśleć nie mógł... i że sam siebie za to nienawidzi --> to jest typowe usprawiedliwianie samego siebie i rozgrzeszanie się. Po tym co przeszła już nie wierzę w takie teksty. Facet ten to ewidentnie beznadziejny przypadek jakich sporo na tym świecie. Wiesz co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? Na pewno nie liczyła, że zatęskni i zechce wrócić (choć gwarantuję Ci, że tak będzie), ale nie gódź się na to.. Pierwszy poważny partner, ale nie ostatni! Ten następny już czeka za rogiem gdzieś, by przypadkiem wpaść na Ciebie i pomóc pozbierać Ci kartki, które wylecą Ci z rąk podczas "zderzenia". Naprawdę, gdybyście wrócili do siebie to i tak nie będziesz już z nim szczęśliwa, więc nie warto marzyć o tym. Lepiej pozwolić innemu facetowi sprawić Ci radość z życia :) Taki jak ten Twój ex nie jest warty uczucia, jakim go darzysz... Trzymaj się :) i ciesz się z tego co się stało, bo gdzieś tam...czeka..ten jedyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarrrrra
upiłam się jak cholera, to już koniec nas , to już koniewc tego wszystkiego co miało być naszym domem a niech to szlag....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w akcie miłości napisalam wczoraj do niego smsa, dostalam z powrotem w pysk tylko. dodal, ze nie zmieni decyzji, wiec tez koniec na amen :( Dzieki temu cofnelam sie o tydzien w rozwoju, ale zyskalam jedna rzecz wiecej - brak nadziei. Wiec teraz spokojnie sie moge pograzyc w zalobie.... Dlaczego jeszcze nikt nie wymyslil na to leku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak zaczęłam drążyć temat, to wreszcie dostałam znikomą informację, dlaczego mnie rzucił - od dłuższego czasu sie przyglądał i stwierdził, ze to nie to. tak wiec - to nie ten. Pisze rowniez ze mnie kocha, co wydaje mi sie klamstwem tylko. Ja tam sie zakochuje chyba we wszystkich tak samo mocno i nie mam takiej zdolnosci mowienia ze to nie to. zazdroszcze mu i mam nadzieje, ze spotka kobiete, ktora mu bedzie miala odwage powiedziec ze to nie to jak zobaczy te same wady ktore zaakceptowalam ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
a mój były, który mnie zostawił, niedawno napisał mi "jaki człowiek głupi jest, docenia wtedy jak straci"... coś w tym chyba jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Księżniczko, czy coś mu odpisałaś? Co dalej się dzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
Napisałam mu, że rozumiem to i że zawsze tak jest, że po stracie kogoś bliskiego dopiero się go docenia.. a co jest dalej? bez zmian, czasami się odzywa do mnie, czasem piszemy smsy, tylko już nie jest taki wesoły, radosny jak był kiedyś.. po jego smsach widać... i za każdym razem pisze, że "spier***lił pewną rzecz" i nie ma werwy do życia i nic nie ma sensu... coraz ciężej mi się z nim pisze, bo widzę, że chyba szczerze żałuje tego co zrobił.. ale.. za późno, za bardzo mi serce złamał i chyba już bym nie potrafiła do niego wrócić... mimo, że ciągle go wspominam i ciągle łzy do oczu się cisną a serce boli na jego wspomnienie.. mimo, że dalej go kocham, głupia miłość, bo do kogoś kto bardzo zranił...staram się ułożyć sobie życie, jest pewien facet, który o mnie zabiega, spotykamy się, całujemy... coś czuję, ale to nie jest to, co czułam do byłego... nie chcę się już tak nigdy zaangażować.. bo teraz.. oboje jesteśmy nieszczęśliwi.. i ja i mój były... zastanawiam się często, czemu tak się życie toczy, że przez głupotę ludzie się rozstają, mimo, że się kochają i dopiero po rozstaniu, osoba która zostawia tą drugą, docenia ją i widzi te dobre rzeczy a nie tylko te złe... mam już teraz jakiś hamulec w sobie i nie potrafię zaufać facetowi... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
księżniczko, masz mieszane uczucia, a ja byłabym uzdrowiona, gdyby się odezwał. Ale niestety tak nie będzie, bo jest ona - już jego narzeczona i mają ślubne plany. Tak bardzo boli to, że się przegrało prawdziwą miłość. Żal...... Uważam, że brak kontaktu jest najgorszy. Wystarczyłby chociaż sms od czasu do czasu typu: co u Ciebie, co słychać? itp Myślę, że źle by Ci było, gdyby się wcale nie odzywał. Gratuluję Ci też odwagi wejścia w nowy związek. Ja mimo, że już pół roku minęło nie mam na to siły. Jest on, i on, i on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm..... nie ma co sie uzalac... ja to dopiero oberwalam od zycia..... przyjechalam do anglii jakies 4 lata temu. po roku buciu tutaj poznalam faceta... super.. zakochalam sie bez ograniczenia z reszta on tez... po jakism czasie zamieszkalismy razem.... moglam latac.. liczyla sie dla mnie tylko jego milosc, tylko on, pozniej przyjechali do nas w odwiedziny jego rodzice... bylo ok.... rozmawialismy o slubie i przyszlosci... moja przyjaciolka a nasza wspolna znajoma kiedys przez przypadek wygadala sie ze ona ja poprosil zeby pomogla mu kupic pirescionek zareczynowy na dla mnie.... bylam w siodmym niebie.... i nagle.... kilka dni przed moimi urodzinami- w rok jak bylismy razem... wracam po pracy do domu o kazuje sie ze nic tu nie ma... okradl mnie i uciekl....zadzwonilam do niego mowil ze ma chora mame i ze jedzie do polski.....znalazlam stary telefon w ktorym byly jakies smsy od dziewczyny.. zadzwonilam do niej.. okzalao sie ze on tam byl... nowa dziewcvzyna... zadzownilam tez do jego matki i wiecie co mi powiedziala?? czy ja znam jego tajemniece.... jak sie okazalo MA ZONE I DZIECKO 6 LETNIEGO SYNKA W POLSCE!! mielismy wpsolny kredyt 3 tys funtow ktory byl tylko na moje nazwisko.... zoatwil mnie z mieszkaniem, kredytem, i zlamanym sercem...to teraz pomysclcie co ja przezylam... znajomi probwali mi pomoc, ale ja go nadla kochalam,, okradl mnie wiec poszlam na policje... aresztowali go na 24h ale zeby odzyskac rzeczy musze zalozyc sprawe w sadzie.... po jkaism czasie sie spotkalismy(on mial zakaz zblizania i kontaktowania sie ze mna na moje zyczenie przez policje) minmo tego kochalam go nad zycie.... i wrocilam do niego.. zaczelismy zalatwiac rozowd, pomoglam mu splacic alimenty,zareczylismy sie bylo ok... tylko ze ja mu nigdy nie ufalam..... ciagle klamal i mieszal sie w swoich opowiadaniach. od jakiegos czasu jest bardzo zle.... chyba znowu mnie zdradza... niby wczoraj pojechal do pracy bo pracuje na noc i do tej chwili nie wrocil ... ma wylaczony telefon... tylko ze tym razem nie bede taka glupia, juz spakowalqm jego rzeczy.... wiec jak wroci to papa i nie chce cie wiecej widziec.... wiem ze to bedzie trudne.. pewnie bede plakac nie raz, ale wole poplakac teraz nic pozniej cale zycie beczec z dzieckiem na reku..... napisze jak bedzie juz po konfrontacji :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
bez_oddechu ja nie nazwałabym tego jeszcze związkiem... nie jesteśmy parą, nie chodzimy ze sobą, tylko czasem, ostatnio nawet często, spotykamy się, na jakiś spacer, czy coś w tym stylu... widzimy się dość często, bo mieszka na tym samym osiedlu... i coś mnie do niego ciągnie, mimo, że wciąż tęsknię za byłym i próbuję sobie wmówić, że lepiej się nie spotykać z tym drugim, bo to nie wyjdzie, skoro ja wciąż za byłym... i już mu raz powiedziałam, żeby dał sobie spokój, bo ja nie chcę, ale to facet który nie daje za wygraną, robi wszystko, żeby choć chwilę być ze mną sam, na imprezach mnie gdzieś wyciąga, żbym z nim gdzieś podjechała po coś, coś dokupić itp. i jak jesteśmy sami to ja już nie umiem się mu oprzeć, jest jakaś chemia między nami, a on zaraz mnie całuje, a jak całuje to ja zapominam o byłym... a potem wracają myśli o byłym i to takie błędne koło... bo były ma jakąś telepatię i odzywa się albo w trakcie naszych spotkać, albo zaraz po takim naszym spacerze... i wtedy ja się czuje jakoś tak źle, tak jakbym go 'zdradzała'? naprawdę mieszane uczucia i nie umiem ich sobie uporządkować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
jolanta85 bardzo Ci współczuję, nie umiem sobie wyobrazić jak można być takim cynikiem jak ten facet.. tak oszukiwać i wykorzystywać ludzi, którzy go naprawdę kochają, bezgraniczną miłością... masz rację, zakończ ten związek, mimo że będzie bolało, ale zakończ, bo on nigdy nie odzyska w pełni Twojego zaufania, a Ty zawsze będziesz go niepewna. Zresztą z tego co piszesz, on nie zasługuje na obdarzenie go zaufaniem i skoro raz tak z Tobą postąpił, to będzie mógł i drugi... na pewno czeka na Ciebie lepszy facet, który zasłuży na uczucia, jakimi obdarzyłaś tego 'pechowca'... To bardzo smutne, że ludzie nie szanują naszych uczuć i naszego serca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie tak postapil juz drugi raz.... zaluje ze dalam mu szanse.... zniszczyl tylko kolejne 3 lata mojego zycia... bedzie bolalo..... boje sie ze sobie nie poradze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa z W-wy
Jolanta 85 szok co Ty opisujesz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety to prawda... i dlaej czekam na niego az wroci od tamtej :( faceci potrafia byc bezwzgledni.... zastanwiam sie co ja tekiego zlego zrobilam w zyciu ze jestem az tak ukarana przez los :( wszyscy mi mowia jestes dobra dziewczyna..... tylko dlaczego w takim razie musze przez to przekochodzic drugi raz. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Witam dziewczyny, Jolu, współczuję Ci, bo wiem, jak ciężko jest kogoś bardzo kochać i niestety nie móc z nim być. Ale mimo uczucia życzę Ci, żebyś dokonała właściwego wyboru i naprawdę sobie go odpuściła. Nie jest wart zachodu, skoro zostawił żonę i dziecko i na dodatek nie powiedział Ci o tym. Księżniczko - Ciebie muszę ostrzec: ja też zaczynałam koleżeńską znajomością. Uważałam, że nie jest właściwy, bo za młody dla mnie itd,itp. A on się nie poddawał, starał się doprowadzić do głębszej znajomości. I stało się - zakochałam się w nim. Spotykaliśmy się łącznie ponad 5 lat. I co...? Teraz rozpaczam, bo jednak znalazł swoje młodsze przeznaczenie. I ja już nie mam szans. Dlatego, Kochana, zastanów się mocno, czego chcesz, żeby historia się nie powtórzyła. Trzymam kciuki za Twój zdroworozsądkowy wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
bez_oddechu ja czuję, że powoli się zaczynam zakochiwać i bardzo się tego boję, bo nie wiem czy to dobry wybór..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
i doszłam właśnie do wniosku, że wcale jedneak się nie zakochuję i w nim i on nie dla mnie... widzę, że on chyba malutkimi kroczkami próbuje sobie mnie ustawić, a ja się nie dam, nie będę robiła tak jak jemu się podoba ani nie będę się zmieniała, bo cośtam mu nie pasuje.. jakby mnie naprawdę kochał, to przebywanie ze mną byłoby najważniejsze dla niego i sprawiałoby mu radość i nie widziałby jakichś moich wad, a nawet jeśli to by je znosił, byleby ze mną być.. a on już mi z mety podpadł... myślę, że lepiej od razu uciąć taką znajomość, bo potem będzie gorzej.. :) poza tym doszłam również do wniosku, że miłość tak szybko nie pzechodzi i wciąż kocham swojego byłego, pomimo błędu jaki popełnił mnie zostawiając... ale w jakiśsposób wystarcza mi przynajmniej ten kontakt, który utrzymujemy... to głupie, ale kiedy jestem zdenerwowana czy smutna, to gdy on się odezwie to mnie to jakoś uspakaja... nie wiem czy znajdzie się jeszcze ktoś taki, kto tak będzie na mnie działał... mam nadzieję, że tak, że ktoś mnie pokocha taką miłością o jakiej ja marzę i nie będzie sobie próbował mnie ustawiaćwedług własnych upodobań i udogodnień.. A mówią, że piękne kobiety zawsze mają szczęście w miłości.. nie prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolu: Ty nie jesteś zakochana. Ty jesteś UZALEŻNIONA od tego człowieka. Proszę Cię, poszukaj pomocy u przyjaciół bądź u psychoterapeuty, bo widzę, że sama się z tego nawet nie chcesz wyrwać. Twój problem wymaga odwyku i błagam Cię, zrób to jak najszybciej. Chciałabym Ci pomóc, ale wszystko co napiszę nie będzie miało pewnie dla Ciebie większego znaczenia, tak działa uzależnienie. Moim marzeniem jest, abyś zrozumiała, że coś jest nie tak i że trzeba to naprawić. Jeśli masz ochotę pogadać o uzależnieniu, pisz śmiało do mnie - ja to przeszłam i rozumiem co czujesz. Ale nie nazywaj tego miłością. Miłość tworzą dwie osoby - to jest atmosfera w jakiej żyją, a nie ślepa gonitwa jednej za drugą, pomimo bólu. Bardzo Ci współczuję i mam tylko nadzieję, że ja od nikogo się już nigdy nie uzależnię, bo to jest koszmar. Księżniczko - podążasz za mną - zrobiłam to samo. kochają eksa, zaczęłam się spotykać z innym. Z doświadczenia powiem Ci, że nie zakochasz się w nowym dopóki nie wykreślisz eksa. Coś zawsze Cię będzie blokowało. Byłam w bardzo podobnej sytuacji jak Ty, gdy zaczęłam się spotykać z nowym, niewinnie, ale często, a mój były nagle stał się miły, pisał do mnie, chciał wychodzić do knajpek, zupełnie się zmienił. Teraz zależy od Ciebie, co z tym zrobisz. Były na pewno chce do Ciebie wrócić, nowy chce z Tobą spróbować. Ani tu, ani tu nie masz gwarancji że się uda. Ja wybrałam byłego, żeby nie mieć nigdy wyrzutów sumienia, że nie dałam nam szansy. Uważam do dziś, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, by ten związek ratować. Z byłym wytrzymaliśmy 3 miesiące, ponowne rozstanie, a nowy facet okazał się tak mocno zakochany i wyrozumiały, iż pomimo iż dostał w pysk ode mnie wcześniej, to chciał nadal ze mną spróbować. W ten sposób w sumie miałam obu ;-) U Ciebie może się to inaczej potoczyć, ale nowy powinien zrozumieć, że musisz się upewnić. Dziwi mnie tylko to, że ten nowy chce Cię zmieniać. To raczej Ty jesteś mniej zaangażowana uczuciowo i to Ty powinnaś dostrzegać jego wady (oczywiście porównując do eksa). Ja tak miałam,to on miał dużo małych wad, które prosiłam, żeby zmienił. I zmienił, bardzo mu zależało. Ode mnie nie wymagał niczego, przez pół roku co najmniej. Później już tak, ale to się związek spieprzył po prostu. Zastanów się, co dla Ciebie będzie dobre. Jesteś w stanie zaufać eksowi, tego się nie obawiaj. Jak tylko wrócą uczucia, wszystko się zmieni, teraz się złościsz i blokujesz, ale da się odpuścić i tylko kochać :) Jeśli by wam nie wyszło - zawsze masz pod ręką osobę, która Cię chętnie będzie pocieszać, a Ty będziesz mieć czystsze dla nowego serducho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do mnie - po miesięcznym letargu, czuję się znacznie lepiej, zaczynam na nowo żyć i bawić się życiem. Nie chcę już wracać ani do eksa1, ani do eksa2, nie mam zamiaru się uwsteczniać. Jakoś mnie też nie ciągnie do nich, a ciągnie mnie do nowego :) Szukam idealnej hybrydy złożonej z zalet ich obu :D Łapię czasem doła, ale to mija zwykle następnego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
wiecie kobietki... dobrze jest tak z wami pogadać, czasami o tym, o czym nie powiemy nawet naszym przyjaciołom.. wyżalić się.. dużo się możemy od siebie nawzajem nauczyć, jakich błędów nie popełniać, a nawet jeśli popełnimy, to jest ta świadomość, że nie jesteśmy same :) ja to nie wiem jak dalej u mnie będzie... czas pokaże.. pewnie za parę dni znów napiszę, albo zdołowana, albo chwilowo wesoła.. takie to już to życie.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Cześć, co racja, to racja. Kiedy się wydaje, że już przeszło, minęło, to wraca......i ehh, brakuje słów, żeby wyrazić te negatywne emocje. Ja też po tylu miesiącach się jeszcze nie do końca pozbierałam. Jak w tej piosence "...skojarzenia to przekleństwo...", a mnie się wszystko z nim kojarzy. Walczę sama ze sobą, a czas pokaże, czy wygram. Niestety nie ma wyjścia awaryjnego. Księżniczko, masz rację - czas pokaże. Pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozstana
Ten stan tuz po to po prostu jakis koszmar najgorszy. Znam to uczucie doskonale, mam to na biezaco wlasnie teraz. To dla mnie jakby byc zamknieta w jakims cholernie ciasnym pomieszczeniu bez okna i drzwi, tak malym ze nie mozna sie w nim nawet polozyc, a z kazdej sciany stercza kolce. Ja to tak odczuwam. Ja mam teraz etap obwiniania siebie, bezustannego myslenia o tym czy bylo warto rozstawac sie, ze byc moze przesadzalam ze swoimi pretensjami, ze moze to byly blachostki a ja jestem straszna zolza, itd. Tylko ze z drugiej strony, jak bylismy razem, wydawalo mi sie ze mam pelne podstawy do niezadowolenia. A za chwile znowu te mysli, ze przeciez sa w zyciu wieksze problemy, i tak w kolko...I najgorsza jest swiadomosc tego ze nic juz nie mozna zrobic i ze nic nie pomaga, tylko czas. Szkoda ze nie mozna by tak zasnac i obudzic sie juz po tym wszystkim. Serdecznie pozdrawiam wszystkich w podobnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
A ja to chyba mam na czole napisane "nie traktuj jej poważnie"... Dlaczego faceci, jak już widzą, że powoli zaczynają kobietęzdobywać, nawet jak była bardzo oporna na ich podryw, to przestają się starać... nigdy tego nie zrozumiem... Ech... :( a może to ja za bardzo wymagająca jestem... :( trudno.. może znajdzie siętaki, który będzie odpowiedni :) wolność i samotność też ma swoje plusy.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no, rozstana, to tylko chemia w twoim ciele. przeczekaj ja, a najlepiej generuj sobie endorfin ile sie tylko da. skoro sie sypalo, to nie ma sie co meczyc dalej, ja juz mam 2 takie rozstania za soba i przezylam, a wrecz dobrze mi sie zyje :) patrzac pozniej z perspektywy czasu widzi sie te wszystkie paskudne wady, ktore sie tolerowalo i z obrzydzeniem sie patrzy na siebie, jak mozna bylo tak zyc bedac czyjas sprzataczka czy darmowa dziwka zeby tylko on byl zadowolony. zastanow sie ostro nad tym, co bylo. ze zloscia. i nie obwiniaj siebie, ty jestes idealna, to on do ciebie nie pasuje. jest takie powiedzonko: To wish you were someone else is to waste the person you are. Nie zmarnuj siebie probujac sie zmieniac dla kogos. Oczywiscie jesli to byly zle cechy - pracuj, zeby byc fajniejszym czlowiekiem, ale nie porzucaj siebie dla samca :) never! ich jest wielu :) zaufaj mi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×