Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZałamanaTotalnie

Jak przeżyć rozstanie..

Polecane posty

Księżniczko.... zgadzam sie z toba w 100%. im chyba potrzeba niepewnosci na co dzien. wtedy dobrze funkcjonuja :) mam identyczne spostrzezenia. na czolach nic nie mamy, to oni maja w tych ptasich mozdzkach cos takiego zakodowanego - ZDOBYWAC! ja mysle, ze nastepnym razem odpuszcze dopiero po slubie ;-) i dam mu pewnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
a ja muszę stwierdzić, że jestem fatalnie nieszczęśliwa... nic mi to nie przechodzi, a mineło juz 5 m-cy... :( zastanawiam się ,dlaczego ja? za co mnie tak Bóg doświadczył i czemu to miało służyć... wszystko się we mnie rozdziera, na co dzieńjestem wesoła, zapominam o wszystkim, ale przychodzi czasem taka noc, jak ta dzisiejsza, że siedzię i ryczę... boli mnie to i chyba sobie nie umiem poradzić z tym... tęsknie za nim... bardzo... nigdy nie będęzdolna pokochać kogoś innego... bo on jest dla mnie ideałem... odkąd go ujrzałam... beznadziejna jestem... a podobno miłość od pierwszego wejrzenia kończy się tak szybko, jak szybko się zaczęła.. moja trwa do tej pory...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Witam, księżniczko. Współczuję Ci bardzo, bo wiem, jak jest. Ja też nadal kocham, ale już nic z tego nie będzie. Umarła już nawet nadzieja, czyli to, co umiera ostatnie. On jest szczęśliwy z nową i nie obchodzi go, co czuję. Księżniczko, ja też płaczę, często, choć już nie powinnam, ale jednak.... Trzymaj się. Z tego, co sobie przypominam, to mówił Ci, że żałuje i chyba jest nadzieja na Wasz szczęśliwy związek? Chociaż te powroty podobno na zdrowie nie wychodzą. Sama nie wiem, co o tym myśleć, bo chciałabym, żeby do mnie wrócił. A czego Ty chcesz najbardziej? Pomyśl i nie przegap miłości....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość auricome
Sama zaproponowałam to rozstanie.... Rozstaliśmy się. Potem.... blagałam aby dał mi szanse , on odpowiadał , że kocha ale nie ma siły. Całą winę wziełam na siebie, mimo , że to nie do końca prawda . Choć mojej winy było tak dużo. Cały czas łudzę się. Chociaż wiem jak jest. Katuje się myślą , że on mnie już nie chce. Katuje myślą co teraz robi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
auricome - czeka Cię magiczny miesiąc płaczu, magiczny miesiąc otępienia i zabawy dla zabicia czasu i miesiąc dojrzewania do tego, co się stało. magiczne 3 miesiące, żeby znów normalnie żyć. W przeciętnym przypadku. Twój facet jest podobny do mojego eks... że nie ma siły... a niech spada jak mu się nie chce walczyć o Ciebie. I nie obwiniaj się, bo to nie Twoja wina przecież. coś nie grało i tyle. tego kwiatu pół światu. Ja jestem teraz na miesiącu nr 3.... powoli dochodzę do siebie. też myślę, co robi, gdzie jest, czasem mam tylko przebłysk "po co ci to wiedzieć, on już nie jest częścią twojego życia, olej go, bo on nawet o tobie juz nie mysli"... magiczne 3 miesiące... a może 4.... trzymaj się dzielnie! :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak Cie kocha, to wroci jak odpocznie troche. I nie zmarnuj tego wtedy. chociaz jesli cos nie gralo i ci sie to nie podobalo, to powrot da Ci tylko powtorke. Ludzie sie nie zmieniaja tak latwo. i bedziesz przezywac rozstanie ponownie... ja to praktykowalam 3 razy z jednym facetem. straszna meczarnia. po 2 nieudanych zwiazkach czekam ponownie na ksiecia z bajki :) do 3 razy sztuka! i wcale nie skreslam facetow, ze sa zli... ci na ktorych trafilam nie byli dobrzy dla mnie, moze dla kogos innego beda. A ja teraz cala nauke jaka wynioslam zaoferuje komus nowemu a ci exex niech zaluja :) Bo ktos dostanie mnie w prezencie nowa, lepsza, wyrozumialsza i bardziej doswiadczona w niektorych sprawach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam , u mnie mija 4 miesiąc i jak nie przechodziło tak nie przechodzi, boli, najbardziej to, że on nic do mnie nie czuje, nie brakuje mu mnie (nas), a obiecywał mi gruszki na wierzbie, fakt, że to ja zaproponowałam rozstanie, ale dlatego żeby on coś zrobił skoro mnie dzień wcześniej tak bardzo kochał, a on powiedział po prostu no dobrze! Po dwóch tygodniach spróbowaliśmy ale po tygodniowej próbie powiedział, że nic do mnie nie czuje! A ja siedząc w tej warszawie wciąż wszędzie widzę nas i sobie przypominam wszystko co gdzie kiedy robiliśmy! Ostatnio zaczął ze mną rozmawiać, chcieć się czasem spotkać, i już widziałam światełko w tunelu, ale tu kolejne rozczarowanie. Przespał się ze mną, ale powiedział, że nie może mi obiecać nic więcej bo nie jest gotowy na związki bo nie chce ranić nikogo swoją niepewnością, ale nie pomyślał że seks z byłą dziewczyną która go cholernie kocha będzie właśnie takim ranieniem! Ja nie wiem co robić w tej sytuacji? kocham go i nie wiem czy mieć nadzieję czy sobie darować bo i tak nic z nas już razem nie będzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziwne, ze po seksie cie tak porzucil.... olej go. to moja rada. Mi tez sie zdarzalo przespac z eks po rozstaniu, ale ZAWSZE seks byl owocem powrotu i faktycznie nastepnego dnia rano kochalismy sie jak dawniej i bylismy razem na nowo. wiec moze tesknilo mu sie za seksem, a nie za toba? dlatego olac, zapomniec, wykasowac numer, bedzie korcilo, ale przeczekaj, uspokoj sie, nie wart twoich nerwow ten dzieciak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
czy ja jestem takim bluszczem, co się przyssa do faceta? zbyt dużo wymagam? bo ja już nie wiem... może to ja jestem ta zła i dlatego mi nie wychodzi... zaczęłam się coraz częściej spotykać z pewnym facetem... ale... on ciągle z kumplami się spotyka... nie kazałam mu rezygnować z tego, nie oczekiwałam nic takiego, że zostawi ich dla mnie... ale myślałam, że czasem poświęci chociaż jeden dzień dla mnie tylko... że nie będą dzwonić ani nie będzie miał w planach żadnego piwka z nimi... wczoraj się umówiliśmy.. siedzieliśmy sobie wieczorem w parku... zadzwonili jego kumple, czy zagra z nimi w piłkę... myślałam, że odpowie "nie, dzisiaj nie"... odpowiedział, "no zaraz pomyślimy, zobaczymy...". Poczułam się dziwnie... może to tylko moje głupie myśli, ale zaczęło mi sięwydawać, że właśnie w tej chwili stanowię problem pewnie dla niego, że posiedzimy jeszcze z pół godziny i będzie wyczekiwał kiedy wkońcu będę chciała iść do domu... postanowiłam, że od razu pójdę i powiedziałam, żeby jechał do nich... niby chciał, żebym została i w ogóle, ale jak poszłam to zaraz pojechał... rano miał trochę pretensje, że mu przykro było, że tak sobie poszłam i że wcale by nie pojechał do nich... tylko dlaczego w takim razie nie powiedział im przez telefon wprost, że nie jedzie... no nic... myślałam, że skoro grał z nimi wczoraj, to dzisiejszy wieczór, ogólnie noc spędzimy razem... napisał do mnie koło 18, czy się spotkamy... liczyłam, że spotkamy się o późniejszej godzinie, żebym sobotniej nocy nie spędziła sama.. odpowiedziałam, że nie, bo pewnie i tak zaraz zadzwonią jego kumple (licząc na odpowiedź, że dziś nie spotka się z nimi..).. odpisał, że z nimi ma zamiar się spotkać późnym wieczorem.. zrobiło mi się przykro, że znowu... czuję się jak taka "przy okazji"... że akurat ma wolny czas, do spotkania z kolegami trochę jeszcze czasu, więc może by się tak ze mną spotkał... nie wiem, czy ja za dużo wymagam... chciałabym, żeby czasem zrezygnował dla mnie ze spotkania z kumplami.. ale nie całkiem.. powiedziałam mu, że nie chcę już więcej spotkań i że pasuję.. może to i ja jestem głupia, wymagająca i oczekuję nie wiadomo czego... nie wiem już... chciałam być tylko dla kogoś kimś, na kim bardzo zależy mu, z kim chce się spotkać i spędzić dzień, bez kumpli, żeby chociaż raz zrezygnował dla mnie z czegoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princess311
Boże dziewczyny pomocy!!! Dzisiaj zostawił Mnie Mój chłopak po 3 latach bycia razem! Był to Mój 1 chłopak, wszytsko co z nim przezylam było pierwsze... Ja nadal go tak bardzo kocham! Ale on nie chce nawet słyszeć o tym że moglibyśmy do siebie wrócić, powiedział że to niemożliwe, że juz mnie nie kocha... Tylko nie wiem jak to możliwe:( Ostatnio nam się nie układało zadobrze ale chyba nie ma związku idealnego:( Nie rozumiem go! Jak mógł spedzić ze mna cały dzień, przytulając mnie, całując, spędzjąc ze mna czas... a wieczorem z uśmiechem na twarzy powiedzieć ze juz dluzej nie moze i nie chce ze mna byc:( Nie rozumiem tego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale Cie rozumiem - wlasnie przezywam to samo. Po 12 latach rozstalam sie z mezczyzna mojego zycia ktory stwierdzil ze nie kocha mnie juz tak jak kiedys i ze nie ma sensu tego ciagnac...Szok, bol, strach...i nie wiem co jeszcze - dzis przyszlam do pracy ale efektywnosc 0. Caly czas mysle o tym jak on mogl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Freedom - czytam Twoje posty wlasnie. Madra z Ciebie kobita. Ja jestem z KRK wiec jak bys chciala/mogla pogadac - mailowo lub osobiscie to daj znac. Ja najbardziej boje sie tego ze juz nie bede w stanie zadnego faceta pokochac i z zadnym ulozyc sobie zycia:( Ze jestem zatruta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aloesowy zapach
Kochani, minął już prawie rok od rozstania a ja nie potrafię o nim zapomnieć... tak bardzo chciałabym zresetować sobie mózg, nie myslec, nie rozpamiętywać.. stram sie normalnie zyc, wychodzic ze znajomymi, pracowac.. to daje mi chwilowe ukojenie, wtedy staram sie nie pamietac o tym.. mam 25 lat, a czuje się strasznie wypalona.. to mnie przeraza.. wczesniej bylam uśmiechniętą, pełną energii kobietą, a teraz tylko oddycham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość johan89
witajcie..moja historia jest strasznie dluga bo ja z nim bylam az 4.5 roku mam dopiero 20 lat ale to wlasnie przy nim i znim nauczylam sie zycia.caly okres dorastania i sam fakt ze wlasnie on byl pierwsza moja miloscia.teraz kiedy poprostu nie wiem czym zyje chce tylko myslec ze zapomne i ze czas leczy rany ale wierzcie ze w kazde miejsce ktore popatrze widze go...od roku nam sie nie ukladalo ciagle klutnie i awantury z mojej strony az wkoncu powiedzial ze tego nie wytrzyma, ale sam wiedzial ze to bylo nie tylko z mojego powodu.nie umiem zyc teraz nie umiem nawet jesc tak mocno to przezywam a on jest zupenie obojetny na to wszystko a wlasnie dzisiaj co ostatnie uslyszalam to ze nie chce ze mna juz nigdy byc bo jest mu samemu latwiej.prosze was co ja mam robic zeby zapomniec albo wrocic przynajmniej do normalnosci....prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
czas nie leczy ran... czas pozwala tylko się do nich przyzwyczaić i łatwiej je znosić... u mnie minęło już prawie 7 m-cy od rozstania... prawie o Nim nie myślę, spotykam się z kimś ale coś nam chyba nie wychodzi.. może za dużo wymagam... może o za dużo rzeczy się kłócę i obrażam... może za bardzo chcę być dla kogoś najważniejsza... a mój były... mamy ze sobą kontakt w postaci smsów, co kilka dni się odzywa... staram się już nie rozpamiętywać tego co było, co się stało, że podjął taką decyzję, że mnie nie chciał, że bardzo cierpiałam... tylko czasem przychodzą takie dni jak dzisiaj, kiedy bardzo za nim tęsknię... kiedy chciałabym aby czas się cofnął i byśmy mogli to wszystko zmienić i każde ze swojej strony naprawić coś... ale za późno... czasami mam ochotę być zupełnie sama i nie mieć już więcej faceta... tak chyba łatwiej żyć.. Tylko czasami samej jest tak ciężko i smutno... Dalej nie potrafię się pogodzić z tym mechanizmem mężczyzn... Dlaczego oni się zmieniają, kiedy już osiągną to czego chcą, kiedy zdobędą kobietę i widzą, że jej na nich zależy... dlaczego najpierw mówi do mnie słoneczko, księżniczko, a kiedy mi zaczyna zależeć to w żartach mówi do mnie "zarazo"... przecież to takie nieprzyjemne usłyszeć od kogoś ukochanego... nawet kiedy to tylko żart.. po co mi facet.. chyba chcę zostać sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość johan89
nawet nie chce myslec ze ja o nim nigdy nie zapomne....tak samo go kocham jak i nienawidze ....zupelnie podobnie mysle czasem ze chciala bym do tego wszystkiego wrocic ale po co sie rozczulam skoro on nie chce ze mna gadac nawet nie napisze nie zadzwoni okazal sie zwyklym dupkiem a ja ciagle mam go w sercu....jestem beznadziejna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
I jak radzą sobie wszystkie zranione? Mam nadzieję, że jest już lepiej... :) u mnie nastała faza obojętności i niezdecydowania... Samajuż nie wiem, czego od życia oczekiwać, czy wierzyć w miłość i czy ona naprawdę istnieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Witam, Księżniczko, chyba jednak istnieje ta miłość, bo cóż innego mogłoby tak ranić? Ale wiesz, myślę, że czas naprawdę zaleczy rany, tylko blizna pozostanie i nic jej niestety nie wygładzi. Pozdrawiam, trzymaj się dzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antypatia6
Ja byłam z facetem ponad dwa lata. Na poczatku bosko...jednak nei radzil sobie z zazdroscia...potem ja przestalam mu sie sprzeciwiac zachowalam tylko kilka znajomosci;/ po tych dwoch latach gdy poukladalam sobie wszystko zostawil mnie tak poprostu...bo go ograniczam...wtedy kiedy ja juz nie mialam zycia bez niego...;/ okrutne...nie radze sobie z tym jeszcze powiedzial na do widzenia ze to taki stan narazie,,,ze moze wroci...czuje sie fatalnie...;/ zycie stracilo barwy....spotkal sie ze mna raz calowal przytulal...nie wiem wydaje mi sie ze chodzilo tylko o sex choc tego sie wyparl...bo do niczego nei doszlo...ale na pytanie co dalej uslyszalam te sama odpowiedz...nie wiem,...nie wiem co robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotny kwiatuszek....
mnie tez zostawil moj ukochany. Minely juz dwa miesiace. Prosilam, blagalam , przepraszalam, nic nie pomoglo... juz pomalu odpuszczam ,ale kocham ciagle tak samo mocno.Bylismy razem 7 lat, mamy coreczke a on powiedzial ze nie wroci bo nie widzi ze mna swojej przyszlosci. Ale ja chyba ciagle mam nadzieje ,ze wroci, ze zateskni.Mimo ze tak mocno rani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Księżycowa Siostra
Witam Was!!! Napiszę Wam coś, co może jakąś ulgę przyniesie. Przede wszystkim od 2 miesięcy jestem w nowym związku ;) Czyli opłacało się czekać i podważam myśli towarzyszące przy rozstaniu z eks, że nikogo nie poznam, że nikt mnie nie zechce. Zechciał i to naprawdę zajebisty facet. Gdy odruchowo porównuję jego z tym poprzednim patałachem to bez porównania. Wszystko jest lepsze ;) Mam nadzieję że tym razem uda mi się ;) A mój były? Dowiedziałam się od wspólnej znajomej, że spotyka się z jakąś, ale co chwilę się schodzą i rozchodzą. Hmmm skąd ja to pamiętam? Czyli się nic nie zmienił i to z nim było coś nie halo. Kochane, jest światło. Choć ja na swojej drodze bólu i ciemności w nie zwątpiłam to pojawiło się w najmniej oczekiwanym momencie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalna beznadzieja
Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, Lecz widać można żyć bez powietrza. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mili 28
Kochane Dziewczyny.. Jeśli cofniecie się do 10 strony to zobaczycie moje pełne rozpaczy wpisy sprzed ponad roku, wtedy tak jak Wy byłam załamana po rozstaniu z moim "wspaniałym ukochanym". Też tak jak Wy teraz myślałam, że mój świat legł w gruzach a moje życie się skończyło, że nie umiem żyć bez mojego faceta i że już nigdy więcej się nie zakocham. Boże świety w jakim byłam błędzie.. Dziewczyny wiem, że teraz jesteście załamana i nie wierzycie w to co Wam napiszę (tak jak ja kiedyś), ale uwierzcie mi szkoda Waszych łez, do końca życia nie będziecie tak nieszczęśliwe, to minie! Tylko nie rozpamiętujcie, nie dzwońcie do nich, oni nie są tego warci! Ja cierpiałam po rozstaniu ponad pół roku, zamknęłam się w domu, przestałam się widywać ze znajomymi, po prostu się załamałam. Teraz jestem znow zakochana, od pol roku jestem z cudownym mężczyzną, mądrym, opiekuńczym, wiem że mogę na niego zawsze liczyć, kocham go a moj były nawet nie dorasta mu do pięt. Nie twierdze, że był niedojrzałym draniem, po prostu nie dojrzał do związku.... Zoaczycie Moje Kochane Rozpaczające, że i dla Was zaświeci słońce i wasze cierpienie minie, teraz jeszcze w to nie wierzycie ale będzie dobrze, bo dlaczego akurat w Waszym przypadku miałoby byc inaczej? Cierpienie po rozstaniu to tylko krótki przejściowy czas, lada dzień znów będziecie uśmiechnięte szczęśliwe. Obiecuję Wam! Pozdrawiam gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarula20
Kiedys bylam z chlopakiem dwa lata.Taka pierwsza wazna milosc.Jak mnie rzucil nie moglam dojsc do siebie. i tak dochodzilam przez 3 lata. # dlugie lata potrzebne byly abym zapomniala.Myslalam ze nigdy sie nie zakocham juz.Dla mnie to byl ideal. Po rostaniu znalazlam pocieszyciela.Stal sie naprawde najlepszym pocieszycielem.Wyciagal mnie z domu, pocieszal.Sprawial ze zaczelam sie usmiechac,Ciagle powtarzal jaka jestem wyjatkowa, ze taka przyjaciolka to skarb. i po 3 latach cos zaiskrzylo.Nigdy nie znalam tak dobrze wycjowanego dobrego chlopaka.No i wlasnie po roku czasu mnie zostawil. Dokladnie to wczoraj.Mimo ze jestem doswiadczona po pierwszym rozstaniu to teraz nie moge powiedziec ze nie jestm mnie wart tak jak poprzedni,Bo ten jest az za dobry na mnie.Kocha mnie ale padlo za duzo slow.Glupie smsy ktore go tak zabolaly ze twierdzi ze juz nie moze sie otworzyc. I znowu jestem sama:( starcilam i chlopaka i przyjaciela :( ciekawe ile tym razem bede zapominala a takiego chlopak juz napewno nie spotkam. i wogle nie chce mi sie zyc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka z innej bajki
a ja... Mam problem sama ze sobą... Niby jest facet, który podobno mnie kocha, niby jest coś między nami, niby coś czuję do niego i niby jest nam dobrze ze sobą, w swoim towarzystwie, ale... nie czuję się szczęśliwa :( mam problem, bo nie chce zranić tego faceta, bo czuję coś więcej do niego niż tylko przyjaźń. Ale jest ten drugi - mój eks. Mamy ze sobą kontakt, mam świadomość, że on chciałby wrócić do mnie, tęsknię za nim, ale też nie mogę zapomieć tego, że mnie zostawił i nie chcę zranić tamtego faceta... Mam wielki problem, bo nie chce zranić żadnego z nich ani stracić żadnego z nich :( Z jednej strony chciałabym spróbować z tym, który jest teraz i gdy coś nie wyjdzie wrócić do eks - ale to strasznie egoistyczne. Poza tym mój eks może na mnie nie poczekać... Z drugiej strony chciałabym spróbować jeszcze raz z eks, ale wtedy zranię tego obecnego i go stracę, czego też nie chcę... Nie potrafię wybrać... Czy dać szansę nowemu, czy dać drugą szansę staremu, bo pierwszej nie wykorzystał? Ta szansa bardziej należy się nowemu, ale mi zależy na obu... To jest takie okropne, że człowiek musi wybrać między dwoma osobami, na których bardzo mu zależy... i wiedząc, że swoim wyborem tak czy inaczej jedną zrani... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnula20
Księżniczka z innej bajki: Ja mialam to samo, identyczna sytuacja i wybralam tego nowego.Mialam poczucie , ze go ranie ale koniec koncem z przyjazni bylawielka milosc. Z czasem to uczucie przyszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mon_kol
Faceci to świnie. Dlaczego kobiety muszą być tak skonsturowane, że ciągle przeżywają bóle, zmiany emocji?! Najgorsze jest to, że oni NIGDY nie zrozumieją naszej budowy psychicznej i nawet nie zdają sobie sprawy jaką wielką krzywdę wyrządzają nam swoją obojętnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny. Mam 25 lat. Jestem mężatką od dwóch lat, przed ślubem znaliśmy się 3 lata. Nie mamy dzieci. Układało nam się chyba dobrze, jak w każdym związku, raz wzloty, a raz upadki. Od pewnego jednak czasu mój mąż stał się zimny i obojętny dla mnie, coraz mniej przebywał w domu, a coraz częściej jeździł do swoich rodziców. Zaczęłam się wtedy zastanawiać, co jest przyczyną i wszystko wskazywało na to, że chyba jest ktoś inny. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, zawsze się wypierał, ale o rozmowie nie było mowy, bo zaraz się denerwował, mówił że głupoty wymyślam i że to przeze mnie jest źle i przez moje podejrzenia. Zaczęły przychodzić duże rachunki za jego tel, ale powiedział, że dzwoni dużo do kolegów. Nie dawało mi to spokoju, sprawdziłam biling i się przeraziłam - codziennie po 40-50 smsów i rozmów z jednym i tym samym numerem.Zapytałam wprost, ale wymyślił, że to żona od kolegi do niego pisze, bo też mają problemy w małżeństwie (fakt, wiem, że taka sytuacja była, ale po tyle smsów dziennie jeden za drugim?). W końcu dowiedziałam się, że ma drugi tel, chociaż też się tego wyparł nawet wtedy, jak trzymałam tel w dłoni i pytałam go, co to jest. Wyprowadził się na 3 tygodnie do rodziców, ale napisał, że wróci i że daje nam szansę, a jak nie wyjdzie, to się wyprowadzi. Wrócił, ale szansa polegała na tym, że to ja mam się starać i go o nic nie podejrzewać. On wie, że go kocham, natomiast wprost odpowiada mi, że on już mnie nie kocha i że nasze małżeństwo to był błąd. Pozabierał wszystkie rzeczy w domu i znowu odszedł. Jego rodzice go w domu nie przyjęli, on ma trochę skomplikowaną sytuację finansową i nie stać go na razie na wynajęcie mieszkania. Napisał mi, że śpi w samochodzie o że mnie to zawdzięcza, bo ja mam wszystkich za sobą, a on jest sam. Do kochanki nadal się nie przyznaje, ale jego słowa że już mnie nie kocha, że mój dotyk go parzy są strasznie bolesne. Pomimo tego, że potraktował mnie jak niepotrzebną rzecz i wyrzucił ze swojego życia, ja nadal go kocham. Siedzę w domu i beczę, a sytuacja jest dla mnie tym bardziej trudna, że jestem wierzącą i praktykującą katoliczką i poważnie traktowałam swoją przysięgę małżeńską. Nie widzę sensu swojego życia, nie mogę uwierzyć, że ktoś tak się mógł zmienić, że on już nie ma uczuć. On powiedział, że nie chce na razie rozwodu i że go weźmiemy dopiero wtedy, jak będzie nam potrzebny, obrączką rzucił i odszedł, a ja nie potrafię się z tym pogodzić. Co robić? Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×