Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna optymistka

rozstania po 30 latach

Polecane posty

Gość kolejna niestety
Mam 36 lat. Po ponad 12 latach małżeństwa a 17 bycia razem, rozstaję się ze swoim mężem. Jakie to upokarzające. Czuję się zdeptana i poniżona. Tyle lat miłości, bo kochałam tego drania bardzo. A on dozował mi zainteresowanie (nie mylić z miłością) jak dealer. Cieszyłam się z każdego uśmiechu. Otoczenie patrząc na nas z boku dawali nas za wzór swoim dzieciom. Wczoraj rozmawiałam ze znajomą- była zaszokowana- przecież na wakacjach jeszcze jeździliście razem nad rzekę, widziałam was, było dobrze! A jednak już niedobrze. Konsultował ze swoją 11 lat młodszą lafiryndą, czy ma odejść ode mnie, czy ciągnąć w kłamstwie. Ona mężatka od 2 lat, kilkumiesięczne dziecko. Wychodzę z traumy powili, żyję swoim życiem. Podglądnęłam w jego smsach, że milczy, gdy ona mówi o miłości do niego. Czyli pewnie nie kocha. Ale i ja już z takim splugawionym nie umiałabym żyć. Nasza 11-sto letnia córka nie szanuje go kompletnie. I to nie dlatego, że ja ją źle nastawiam, wręcz przeciwnie. Już wiosną dostawała histerii, że tato ma \"babę\". Nie wierzyłam, tłumaczyłam, że wiedziałabym o tym. A jednak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna niestety
i to nie jest tak, że ona młodsza, ładniejsza... Wręcz powiedział mi, że ona nie jest ładna jak ja (wcale mi po tym nie było lepiej), tylko, że się zadurzył, że nadają na tych samych falach. To ciekawe, bo do mnie mówił to samo jeszcze chwilkę temu. A jak z smsów wynika, była to pochopna decyzja. Zadurzył się w czymś nowym, czymś co trzeba było chwilkę zdobywać. Ale tylko chwilkę, bo dość szybko poszło. Nie opierała się. Przypuszczam, że wręcz napierała na niego (to też wyczytane z smsów). Ale to nic, dam sobie radę. Chodzę na basen, schudłam może trochę z kości na ości ;) . Mam więcej czasu dla siebie, bo jestem odpowiedzialna tylko za dziecko, już za niego nie. Tłumaczę sobie, że piękne w życiu przeżyłam. To była miłość prawdziwa, szczera. Nie każdy ma szczęście taka przeżyć. Ja mogłam. Mam cudne dziecko, naprawdę wspaniałe, utalentowane. I zdrowe. Z innym takiej mieszanki genów być może nie byłoby. Pogody ducha na Nowy Rok życzę Wam wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna optymistka
Do kolejnej niestety. Rozumiem Cię doskonale.Też przeżyłam szok i też czułam się zawiedziona i oszukana.Dzisiaj po blisko 3 latach od kiedy posiadłam te wiedzę już tak nie boli( a bolało jak cholera -przeczytaj poprzednie wpisy).Nie działaj pochopnie ale rób tak jak Ci dyktuje twoje serce.Nie patrz na ludzi -co powiedzą ,czy jak Cię ocenią.To jest Twoja sprawa i Twoje prawo do wyboru takiej a nie innej drogi.Zawsze twierdziłam ,że trzeba tak żyć żeby się nie trzeba było niczego wstydzić czy czegoś ukrywać.No i nie pozwól doprowadzić sie do takiej sytuacji żebyś czuła niesmak do samej siebie.Możesz się rozstać ,możesz z nim zostać ale na TWOICH warunkach.Trzymaj się i buźka w Nowym Roku-oby był lepszy niż ten który właśnie mija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna optymistka
A SMSów po prostu nie nawidzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wit C.
Zazdroszczę Wam dziewczyny, że macie powód ...i możecie odejść...ja jestem w innej sytuacji...bardziej somplikowanej, na Waszym miejscu - już by mnie tu nie było....a taksiedzę i nie wiem co mam robić... Wiadomo jutro Sylwester....a dziś schiza mojego faceta. Kazał mi jechać na zakupy, po czym dowiedział się ile kasy straciłam,wściekł się po czym kopał w zakupy dopuki ich nie rozp......(sok pomarańczowy w kartonie pękł i cała podłoga się lepi - ścierałam ją kilka razy) Jesteśmy małżeństwem już 12 lat... i niestety nie mamy dzieci. wyłożyliśmy w tym roku kasę na IVF- ale nic z tego nie wyszło. Nie wiem, co nas łączy??? Stracona kasa. czy wspólny dom, czy przyzwyczajenie, wydaje mi się, że go kocham?! Jezu, najchętniej przeniosła bym się w czasie i omijała bym go z daleka. Gdzie ja mam pójść??? Ratunku! Dodam,że zdażało mu się to wcześniej, a ostatnio był miły i czuły cmokał mnie w policzek- dość często....i co Wy weteranki na to???? ...i nie ma drugiej baby!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bdKNBak
Kretyn jakiś. Ja już mam takich dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vit c - i tak jestes w sytuacji lepszej niż ja! Masz powód, bo masz męża kretyna. W dodatku dzieci nie macie. Mój teraz się stara, chociaż kretynem pozostał, no i dzieci mamy. Do d... z tym wszystkim. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ... wit. C
Jak roz....... zakupy to on mogl posprzatać a nie ty ... nie daj się, facet pozbadł ciebie, jak sama nie bedziesz sie cenic to nikt nie bedzie ciebie cenił. Macie problem z dzieckiem, ale przy takim "troskliwym facecie" nie wiem czy uda się tobie zajść w ciążę, to cham i tyle ... Naucz go podstaw dobrego wychowania ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Takatamsobie napisz w czym przejawia sie ten jego kretynizm.Może znajdziemy jakiś wspólny sposób żeby go podciągnąć( czy to już niewykonalne?)Czasem dobrze robi jakaś odskocznia dla Ciebie ( nie mylić ze zdradą)jakaś pasja ,wyjścia na zajęcia,np aerobik ,taniec ,kino ,klub dyskusyjny itp.Własne zadowolenie to juz duży sukces( no i żeby nam jeszcze na to starczyło pieniędzy).Czego Tobie i sobie życzę w tym Nowym Roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Do wit c To nie kretyn .To poprostu cham.Wybacz szczerość.Jego agresja wyziera z każdego Twojego słowa .Wiej póki możesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, on mnie niszczył psychicznie przez około 20 lat, jeszcze przed ślubem zaczął, ale ja sie przy nim uparłam. Wreszcie od paru lat się odkochałam i wreszcie mnie nie jest w stanie zranić. Jazdy mi robił straszliwe o byle co. Zrywał na każdej randce. Nie chcę po raz kolejny tego opisywać, najwyżej jeśli chcesz to wkleję linki do topików gdzie to opisywałam. Nie wszystko rzecz jasna. O niektórych rzeczach nawet anonimowo tu nie będę pisać. Jak mi opadły łuski z oczu to zobaczyłam, ze jest mało inteligentny, ograniczony umysłowo, nie ma zaintereoswań żadnych prawie, nic mu się nie chce poza siedzeniem w domu i słuchaniem muzyki, nie ma tzw. werwy, ikry itp. A co najważniejsze - nie jest już dla mnie partnerem żadnym, myślę tu o seksie. To największa ciota jaką znam w tych sprawach. KONIEC. Nie ma co analizować i ratować. Tak uważam, chociaz otoczenie twierdzi inaczej. :O Jesli chcesz pogadać prywatnie to mozemy się zgadać na gg na przykład. Mam taki nr kórego rzadko używam i nie mam tam danych żadnych prawie, podam Ci tu. 2784793. włączam go czasem, jak tam się odezwiesz to ci podam ten normalny. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna optymistka
Takatamsobie wejdź na gg -jestem. A otoczeniem to sie przejmuj najmniej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ...Takatamsobie
Duzo w tobie nienawiści, czy na prawde on jest az taki zly, nie ma zadnych cech dodatnich, przeciez go kiedys kochałaś ... Tak bardzo ciebie skrzywdził ? Jednak psychologowie twierdzą, że rozstanie to wina 2-ch osob ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Często to prawda ale nie zawsze.Przeczytałam mądrą książkę"Dlaczego mężczyźni zdradzają"( niestety nie pamiętam autora).Jest tam opisane wiele możliwości dlaczego tak sie dzieje i wcale niekoniecznie jest to wina obojga .Czasem to coś siedzi w duszy ,jest wynikiem złych doświadczeń z dzieciństwa( nie chodzi mi tu o molestowanie -choć to też może być przyczyną),brakiem akceptacji ,miłosci ,istnieniem kompleksów .Jeżeli jest się złym na cały świat to albo "żona jest za opiekuńcza -zagłaskuje ,albo nie dba o mnie" zawsze coś będzie nie tak.Nie twierdzę ,że zawsze tak jest ale uwazam ,że twierdzenie ,że wina zawsze leży po obydwu stronach jest zwykłym uproszczeniem problemu.Ja tam uważam ,że Pan Bóg po to nam dał mowę ,żebyśmy ze sobą o problemach rozmawiali ,a nie uciekali np w zdradę bo "nikt nas nie rozumie" tylko ta kochanka ,z którą widujemy sie jedynie w samych atakcyjnych bądź ekscytujących sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To prawda co piszesz ...
a jednak zycie pisze nam inny scenariusz. Ja myslę, że jednak wina jest po 2-ch stronach. Oczywiście, ze konflikty najlepiej rozwiązywac rozmawiając, szukając kompromisu ... a jednak jest tyle rozwodów, tyle zdrad, tyle rozstań, ludzie nie potrafią juz rozmawiac, pogubili się, narasta agresja i w walce pada tyle gorzkich słów o których nie da się zapomnieć, dochodzi do rękoczynow, różnie to wygląda w różnych rodzinach, a najgorsze jest to że zawsze winny jest ten drugi nie ja ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
U nas o rękoczynach nie było mowy.Były gorzkie słowa z mojej strony ,slowa raniące mnie ze strony mojego męża.Nie twierdzę ,że jestem idealna ,bo tak nie jest ,nikt nie jest,ale generalnie mam życzliwy stosunek do ludzi i nie potrafię ich nienawidzieć.Z moim mężem łączy mnie za dużo dobrych wspomnień .Cóż czasem ktoś nie potrafi docenić tego co ma i goni za czymś ulotnym a może po prostu miłość nie wybiera.Sorry nie czuję się winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem facetem. To tak na poczatek żeby nie było nieporozumień. Widzę że same kobiety się tutaj wypowiadają. A z większości wypowiedzi wyziera JA i MOJE . Liczę się tylko JA i MOJE potrzeby opinie sądy. Matko przeczytajcie kobiety te swoje wypowiedzi dokładnie. Wcale się nie dziwię że tak się Wam poukładało. Może ci Wasi faceci są kretynami , niedojdami i wogóle jacyś niefajni, ale sorry też nie jesteście święte o czym te pełne zaborczości i agresji teksty jak najbardziej zaświadczają. Rozpadowi pożycia ZAWSZE winne są obie strony. A dlaczego widzicie drzazgę w oku męża swego a belki we własnym nie widzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna niestety
Zycie po życiu- piszesz o agresji i zaborczości, jaka w sobie mamy... Tak przyznaję, mam w sobie wiele agresji. Kochałam męża, stworzyłam mu wspaniały dom, ciepły, przytulny. Byłam domatorką, pracuję, wychowuję dziecko. Brakowało mu tylko przysłowiowego ptasiego mleka. A on wzgardził takim życiem, po prostu któregoś dnia powiedział że nie kocha mnie i nie kochał nigdy...Po 5 latach "chodzenia" i kilkunastu małżeństwa. Mam na końcu języka wiele złych słów wobec ciebie. Jestem agresywna w momencie, gdy ktoś nie mając bladego pojęcia o czyimś życiu wygłasza takie opinie! I jeszcze jedno: mój m został wyklęty wręcz z rodziny przez swoją siostrę, matkę, rodzinę. Własne dziecko na jego życzenia dobrego Nowego Roku wypowiedziane w drzwiach, gdy wychodził do swej qwy (do której tez nic nie czuje- poczytaj wcześniejsze moje wpisy) powiedziało: a tobie nie nawzajem!! Czy ty masz pojęcie, jak to boli!!! I jak ja mam być teraz, powtarzam: teraz, bo wcześniej taka nie byłam, nieagresywna, niezaborcza, gdy życie mi się zawaliło, gdy wszystkie obowiązki spadły na mnie? Przecież jakoś muszę się bronić, dziecko mam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ...kolejna niestety
Brak tobie samokrytycyzmu. Poipieram to co mowi ŻYCIE PO ... wina jest zawsze po 2-ch stronach Widocznie ten dom jaki stworzylaś nie był taki cudowny ... wybacz ale juz to co piszesz, że ty stworzyłas, że mu ptasiego mleka nie brakowało ... to juz swiadczy przeciw tobie, bo mi nasuwa sie takie pytanie, a gdzie tutaj miejsce dla niego, czy on był ubezwłasnowolniony ... ty wszystko ty zrobiłaś, a on ... widocznie mu to nie odpowiadało, miał juz tego dosyć, mial dosyc decydowania poza jego plecami o nim ... pogubiliscie się, a moze zagłaskalas go na śmierć ????????????? Nie wiem czy tak akurat było, ale wyciągam wnioski z tego co napisałaś, wychodzi na to, że w waszym związku on to ten be, a ty to ta aja i cacy ... i pewnie prawda jest po środku Jestes osoba despotyczną, a z taką osoba trudno zyć Nie uważasz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna niestety
No proszę jak łatwo oceniać zdradzoną po kilku wpisach... Oczywiście najłatwiej iść na qwy... Ty też tak robisz zamiast rozwiązywać problemy? :P Nie chce mi sie polemizować, za dużo jeszcze we mnie bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nikogo nie oceniam
dalekajestem od tego, tylko wiem, ze agresja wywoluje agresję, a w tobie jest bardzo duzo żalu i agresji. Problem w tym, ze uwazasz siebie za ideał i inni tez powinni tacy być, a ci ktorzy nie pasują do twojego idealnego obrazu wymarzonego ideału mają u ciebie przerąbane, tylko zapominasz moja droga, że idealni faceci w przyrodzie nie istnieją, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikogo nie oceniasz
ale jednak masz bardzo ugruntowqane zdanie na ten temat, wiesz napewno, że ta żona też była winna , a dom nie był taki cieplutki o jakim żona pisze. Skąd to wiesz? Przeżyłaś coś takiego ? Rozstanie po kilkudziesięciu latach małżeństwa w którym mąż cały czas zapewnial, ze kocha i wszystko co mu jest potrzebne do szczęścia ma w domu. Ja przeżyłam i nigdy nie odważyłabym się skrytukować kobiet , które przeszły taką traumę, ja leczę się z tego już ponad 6 lat i wciąż nie mogę dojść do siebie. Rozumiem te kobiety doskonale, ty nie. Mojemu mężowi brakło problemów w domu, dreszczyku emocji, niepokoju, niepewności. Wszystko było zbyt ok. zbyt poukładane i pewne więc zrobił taka zawieruchę , że ja i dzieci zbieramy się po tym już kilka lat i niestety trauma wraca. Nie pisz więc o czymś o czym nie masz pojęcia bo teoria jest tylko teoria , a życie zyciem i nie ma gorszej tragedii niż to, że człowiek którego się kochalo kilkadziesiąt lat, ufało bezgranicznie, wierzyło się, że bedzie tym jedyneym partnerem do konca życia nagle okazuje się kimś kogo w ogóle nie znamy, kimś kto zawiódl na całej lini. Czasamo wolałabym żeby umarł, zachowałabym go przynajmniej w sercu i w myślach jako wspanialego czlowieka, dobrego, szczerego kochającego, takim jakim było tyle lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje szczerze
wszystkim kobietom których mężowie po tylu latach małżeństwa okazali się zwyklymi draniami i dupkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna optymistka
Do życie po życiu. Wiesz to nie zawsze tak jest jak uważasz.Ja dalej kocham mojego męża .Jestem mu wdzięczna za te wszystkie dobre lata ktore nam sie zdarzyły.Nie potrafie go znienawidzieć.Ja uwazam ,że ludzie sa słabi ,ze moga im sie przydarzac potknięcia i błędy i to niczego nie przesądza ale uwazam też ,że żeby cos odbudować musi byc wola z obydwu stron i moralnie jednoznaczna sytuacja.Wiesz pisałam kiedyś na gg z facetem ,który uważał,ze jeżeli mówi swojej żonie ,że daje jej swobodę działania i takiej swobody oczekuje od niej to ,ze jest w porzadku.Powiedz co to za związek ,który już na wstępie zakłada życie obok siebie. Piszesz też ,że wina ZAWSZE LEZY PO OBYDWU STRONACH. Powiedz więc jak mam się ustosunkować do stwierdzenia mojego męża,że czuł sie niekochany ,kiedy moje córki ,moja siostra,wszyscy są zdania ,że to on liczył się dla mnie najbardziej.Moze ta jego potrzeba miłości jest tak wielka ,że NIKT NIE JEST W STANIE JEJ SPROSTAĆ.Nie twierdze ,że jestem idealna ,nigdy nie miałam poczucia ,że sie dla kogoś poświęcam ,ale zawsze starałam sie życ tak żeby nie robic nikomu tego czego sama nie chciałabym doswiadczyć.Powtarzam po raz kolejny -LUBIĘ LUDZI I MAM DO NICH ŻYCZLIWY STOSUNEK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna optymistka
a kolejna niestety jest w tej w chwili w stanie szoku po rewelacjach ,które na nia spłyneły.Emocje kóre wtedy targaja człwiekiem sa tak wielkie ,ze trudno o spokojne i wyważone opinie( wiem co mówię, bo gdyby to wszystko czego się dowiedziałam spadło na mnie od razu to chyba bym tego nie uniosła)Ja czułam sie tak jakbym umierała po kawałku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozumiem Drogie Panie Wasze rozżalenie, nawet ta agresja jest usprawiedliwiona, ale na Boga przyjrzyjcie się tym Waszym zwiazkom, czy rzeczywiście tylko ten facet jest winien rozpadu pożycia. Nawet zdrada wynika czesto z braku porozumienia i niestety z braku zrozumienia jaką role w życiu meżczyzny odgrywa seks. Jesteśmy różni, kobiety i faceci odmiennie traktują rozmaite sprawy, inne rzeczy są dla nich ważne. Trzeba zrozumieć te różnice i je zaakceptować a nie starać sie wszystko na własne kopyto przerobić.\" Ptasiego mleczka tylko mu brakowało \" a moze on nie lubi ptasiego mleczka. Tak to juz niestety czesto jest że po ślubie kobiety starają się \"ulożyć\" sobie męża - jak psa żeby na komendę łapę podawał. Przed ślubem to ta opiewana chemia oczka Paniom zasłania, wybieracie durni i chamów a później dziwicie się że nie da się ich zreformować. Przestańcie tak ufać matce naturze i tej chemi, staranniej dobierajcie partnerów , a jak juz wybierzecie to proszę sie pogodzić z tym że nie dadzą się oni specjalnie zmienić. Bierzcie takich których nie trzeba zmieniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna niestety
Zycie po życiu, nie masz pojęcia o czym mówisz. Nie masz żadnych doświadczeń, nigdy nie kochałeś. Gdy się kocha to się daje bezwarunkowo. A gdybym miała dar jasnowidztwa, to może rzeczywiście przewidziałabym kim za 20 lat będzie człowiek, którego teraz nie znam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Do życia po życiu . A czemu zakładasz ,że dla kobiety seks nie jest ważny? Wiesz często w długoletnich zwiazkach gdzie latami facet nie zaspakaja swojej zony a cała inicjatywa z jego strony ogranicza sie do krótkiego pogłaskania czy całusa i uwaza ,ze to jest dla niej satysfakcjonujące ,jedyna forma w jakiej ona moze sie na nim odkuc to odstawienie od seksu. Mnie to akurat nie dotyczy .Zawsze miałam udane życie erotyczne.Dzisiaj to raczej mój mąż nie chce sie kochac a nie ja. No cóż jest zauroczony kimś innym.Nie chcę byc z kimś kto nie umie mnie docenić.Nie będę konkurować z wyobrażeniem ideału ,ja nim nie jestem.Jestem kobietą z krwi i kości ,z wadami i zaletami .Mysle jednak ,że tych zalet mam więcej.No cóz nie udało się .Jezeli sie rozstaniemy to zamierzam to zrobić w przyjaźni ,choc zapewnie będzie mi trudno po tylu latach zdecydowac sie na to rozstanie.Na początku był ból i zal czemu mnie to spotkało ,czemu odrzucił mnie jako kobietę,czemu wybrał inną.Dzisiaj juz tak nie boli .Pozbierałam się ,uwierzyłam w siebie.Nie dałam sie zdołować.Ja mimo wszystko znam swoja wartość.Wczesniej pisałam ,że lubię ludzi .To prawda -lubię też siebie i mimo wystko mam wiele radosci życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta po...
Zadaję sobie pytanie - jak można walczyć o marzenia o wspólnym życiu, gdy druga strona wszystko już wie i czeka tylko na orzeczenie sądu, który uwolni ją od niepotrzebnego bagażu w postaci żony i da tym samym przyzwolenie na życie od nowa bez zobowiązań (alimenty co miesiąc przychodzą regularnie już od dwóch lat, bo kasa na szczęście jest, tylko miłość się skończyła). Zostałam sama z trójką dzieci dwa lata temu. Przez rok rozpaczliwie walczyłam o marzenia "mój dom szczęśliwy".Pół roku temu sąd orzekł rozwód. Papierek jest, a zgody w sercu jak nie było, tak nie ma. Moja miłość była może za naiwna, choć wierna i uczciwa.Wierzyłam i wierzę nadal w to, co przyrzekałam - ale już nie jestem idealistką.Dostałam baty, choć nie uważam, bym na to zasłużyła.Dziś piszę już o tym bez większych emocji, jednak poczucie przegranej pozostaje. Podobnie jak założycielka mogę o sobie powiedzieć "smutna optymistka" albo raczej "optymistka samotna i smutnawa", czasami bywam bardzo szczęśliwa - realizuję się jako matka, jestem dumna z osiągnięć moich dzieci, lubię swoją pracę, mam grono bliskich ludzi, którzy mnie wspierają, ale...Nie udało się mi zbudować rodziny, o której zawsze marzyłam, w mojej brakuje męża i ojca.Choćbym na głowie stanęła nie będę "2w1" -i nawet nie chcę być. Nie możemy tak szybko wydawać ocen - tego się nauczyłam -nie zrobiłaś tego, powinnaś to i tamto, nie wolno tak robić... jak szybko padają takie sformułowania, a tak naprawdę, to osoba oceniająca niewiele wie o naszej sytuacji, a wiele jej się wydaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×