w moim rosole zawsze plywaja ciućki z kurczaka

jak gotowac zeby ich nie bylo??

musi że penisy :-0:-P

masz racje, rozół to zbrodnia :-P

te ciućki to wlasnie te farfocle co plywaja w rosole. ale kurcze wylewajac wywar z kurczaka psiakom wylewa sie chyba to co najlepsze????

rosol moze i zbrodnia, ale na przeziebienie najlepszy

aha no to teraz wszystko jasne:) dziekuje bardzo za rady

za to rozół, owszem :-P

radze sobie z tymi smieckami w nastepujacy sposb biore duze sitko i przecedzam wtedy mam pelnowartosciowy rosol bez odleania najlepszego aromatu

jejku, literowka się dziewczynie trafiła , dajcie juz spokoj.

z tym przecedzaniem tez dobry pomysl. ale to musi byc chyba takie bardzo drobne sito... a jak z warzywami wtedy?? wybierasz osobno??

warzywka wyciagam lyzka cedzakowa albo bezposrednio z tego sitka ale wygodniej jest je wybrac a ppotem przecedzic sam rosolek

Ja tam biorę sitko(takie drobne,o małej średnicy)i jak zaczynają szumy wypływać to zbieram z powierzchni.Jak zresztą z każdej innej zupy.Po zagotowaniu i przykręceniu ognia już nie wypływają- o ile dobrze zszumowałaś wcześniej.

a jeszcze jedno pytanie odnosnie rosolu - jak dlugo go gotujecie??? ach i jeszcze taka watpliwosc: moja mama zawsze opalala cebule zanim wrzucila ja do garnka. ja mam kuchenke elektryczna i za bardzo nie wiem jak te cebule opalic... jak wy sobie z tym radzicie??

Palenie cebuli nad ogniem powoduje, że rosół jest ciemniejszy taki bardziej żółty a nie biały i mało apetyczny. Ja wrzucam pokrojoną cebulę na patelnię daję odrobinę masła i rumienię ją, po czym dodaję do rosołu.Jeśli chodzi o farfocle pływające w rosole to sitko jest najlepsze.To samo w zupie pomidorowej, po dodanie koncentratu, mąki połączonej z mlekiem i śmietany nie przejmuję się, że mogą być tam jakieś śmieci. przecedzam przez sitko i mam czyściutką zupkę.

Rosołek: kilo skrzydełek żeberko wołowe małe dużo wody przyprawy, kostka rosołowa warzywa. koniecznie zielona pietruszka, wołowe zalewam zimną wodą, gotuję, potem umyte skrzydełka i wszystkie warzywa itd. Wtedy trochę mętnieje i robią się szumowiny, trochę wyciągam sitkiem, ale zazwyczaj czekam, aż rosół sam się oczyści, dodaję cebulę ale raczej pro forma, kolor się robi z kostki rosołowej, potem gotuję makaron, wyciągam skrzydełka na talerz i odcedzam rosół jeśli jest taka potrzeba. Pycha i wystarcza za cały obiad dla 2 osób.

zawsze wodę po zblanszowanym mięsie trzeba wylać. Teraz każde zwierzątko tuczne jest pasione karmą wysokobiałkową, wiec farfocle będą choćby nie wiem ile sie szumowało. A rosół i tak będzie dobry

Wredna koleżanko-ja tam wyciągam tak,że żadnych farfocli nie mam.Lata praktyki:)))

kolezanka mi poradzila,zeby pilnowac rosolu i przed samym zagotowaniem zbierac z powierzchni szumowiny,faktycznie,odkad tak robie-jest duzo lepiej,chociaz wlewajac rosoł do miseczek,wlewam i tak przez sitko :-) na drugi dzien ta reszta szumowin opada na dno i przelewajac do pogdrzania,do innego garnka nie musialabym juz przecedzac,ale te cholerne kłaki z białka były zmorą mojego dziecinstwa i mam fisia na tym punkcie,przecedzam po prostu wszystkie wywary

hmmm czyli generalnie tendencja jest taka ze wiekszosc dziewczyn przecedza :) co do tej cebulki to ja bym chciala taka cala opalona wrzucic do rosolu:) da sie jakos ja opiec na piecyku elektrycznym?? i jeszcze raz pytanie jak dlugo gotujecie - juz wiem ze ma pyrkac na malym ogniu - jak dlugo?? i czy jak woda odparuje to dolewacie swiezej?? co do kostki rosolowej to wolalabym nie dodawac, w koncu ten okropny glutaminian sodu, ktory zawsze smakuje tak samo....

Oczywiście nalezy zebrać szumy. Zlewania wody po zblanszowaniu mięsa nie parktykuję. Raz jeden mi się zdarzyło zę rosół już prawie ugotowany chciałam "przyspieszyć" i fest podręciąłm gaz. Efekt był taki że wywar zmętniał i pojawiły się farfocle. Wyszedł parwie nektar warzywny:-P Gotuj na malutkim ogniu, żeby tylko pyrkało, jakieś 2godz.

Co do cebuli to jak kiedyś musiałam u dziadka na kuchni elektrycznej gotować rosół, to cebulę opalałam w Junkersie w łazience :P

jak przeczytałam tytuł topiku to się posikałam ze smiechuuuuuuu! dzieki,k autorko! ła ha ha ha ha hah ahahhałaaałałłaaaaha ahhahaha!

mella z tym junkersem to ci pomysl hihi ale tez nie mam jukersa no nic sprobuje ja jakos opalic na kuchence elektrycznej. co do tych tytulowych ciućków to ja naprawde nie wiedzialam jak to sie nazywa, farfocle ?? no nie wiem:)

Ja tam nie przecedzam,jak mówię lata praktyki:)))A cebulę można rzucić na płytę elektryczną,(swojego czasu tak robiłam)tyle,że mycia potem sporo.Spalona cebula daje jedyny w swoim rodzaju smak,aromat.

amita i wszystkie dziewczyny dzieki za rady:) jutro napisze jak mi rosolek wyszedl :) i jak sobie poradzilam z plyta ;)))